tag:blogger.com,1999:blog-3103428210108853182024-03-08T22:14:28.358+01:00Renowacje UczućSalvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.comBlogger33125tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-69711423490474784472016-12-11T20:33:00.000+01:002016-12-11T20:33:16.448+01:002. Nowy Prefekt Naczelny.<div style="text-align: justify;">
<div class="p1">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>A myślałam, że nie potrafię pisać w niedziele... Wystarczyło trochę nostalgii, deszczu i nagłego zrywu chęci. Kto by się spodziewał?</i></span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Gdy szła w kierunku Wielkiej Sali, była w marnym stanie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Idąca obok Hermiony Ginny zachowała się dobrze, ale to wcale nie dawało jej wsparcia. Serce wyskakiwało jej z piersi, zapomniała, jak się oddycha. Coś ją powoli i boleśnie rozrywało w środku.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Szła do stolika Gryfonów, gdzie wszyscy na nią czekali albo mieli nadzieję, że przyjdzie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">A będąc już w Wielkiej Sali, jej stres minimalnie się ulotnił przez Malfoya. Ignorowanie go zajęło jej trochę uwagi. Szła, nie patrząc w jego stronę, ale kątem oka widziała biel jego włosów. Intuicyjnie wiedziała, że nie odrywa od niej wzroku. Ale może to też była tylko nadzieja, do jakiej nie umiała się przyznać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Przez niego dotarła do odpowiedniej części stołu za szybko. Już nie tylko on patrzył. Wszyscy coś szeptali, wszyscy ją obserwowali, a to był dopiero początek.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Neville jako pierwszy ją zobaczył. Potem Luna. Ich najmniej się bała, od razu rzucili jej się ze szczęścia na szyję. Luna powiedziała coś dziwnego, a Hermiona poczuła odprężenie, słuchając jej głosu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Hermiona — usłyszała przy swoim uszu, gdy przytulała Neville'a na dzień dobry. Swoje imię przyjęła ulgą w ustach przyjaciela.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Potem Luna zrobiła dokładnie to samo, co Neville. Pachniała pomarańczą tak, jak Hermiona zapamiętała.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Harry i Ron stali na uboczu, przyglądając się Hermionie. Wyglądała inaczej, o wiele smutniej i chociaż żaden z nich by się do tego nie przyznał, ich serca zmiękły na ten widok.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Spojrzeli na siebie, potem na Hermionę i krok w krok uścisnęli się we trójkę. Czas renowacji w Hogwarcie okazał się toksyczny dla ich przyjaźni. Każdy przechodził inną tragedię i potrzebował od życia czegoś innego, poddając się zmianom, wybierając różne drogi, by osiągnąć spokój. Zapomnieli o sobie i może gdyby nie Hermiona, która tak odeszła tak gwałtownie — nie jak oni, po cichu — ich drogi już nigdy by się nie skrzyżowały.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Oderwali się od siebie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chodź, zająłem ci miejsce — powiedział Ron, a Hermiona się uśmiechnęła, bo to przecież było nierealne. Tyle razy słyszała te słowa przed wojną.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wszyscy, poza nią, usiedli. Przez chwilę patrzyła na wolne miejsce obok Rona. Mówił prawdę, naprawdę na nią czekał. Ich oczy się spotkały, a spojrzenie pełne spokoju trwało o wiele za długo, niż powinno.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Usiadła obok niego, mając przed oczami ich ostatni i pierwszy pocałunek w Komnacie Tajemnic. To wspomnienie było odległe, choć ze względu na sentyment i adrenalinę zapamiętała każdy detal.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dopiero po kilku chwilach zrozumiała, że wszyscy na nich patrzą, nawet nauczyciele. Krępującą ciszę przerwał krzyk pierwszoroczniaka.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wpadłem do wody, widzieliście?! — krzyczał jeden. Co roku się taki znajdywał.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Oszałamiająca była ilość dzieci. O połowę mniej niż zwykle, szacując na oko. Hermiona pierwszy raz widziała, by Ceremonię Przydziału nie prowadziła profesor McGonnagall, tylko Flitwick. Inni nie zwrócili na to uwagi. Patrzyli na nią tak intensywnie, że powinna się zarumienić.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Napatrzę się na ciebie i możesz znowu znikać — powiedziała Ginny niby żartobliwie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie zamierzam — zapewniła. Jej oddech był płytki. — No przestańcie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co z twoimi rodzicami? — zapytała Luna, patrząc na nią tymi dużymi błękitnymi oczami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Właśnie — dodali wszyscy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Och — wymsknęło się Hermionie z ust. — Nie rozmawiajmy o tym teraz.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Czuła współczujące spojrzenie Ginny na sobie. Nie potrzebowała go, tylko ją zdenerwowało.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nigdy nie było tak mało dzieci — szepnął Neville.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Luna spuściła głowę. Kochała dzieci. Inni nie zdobyli się tak na otwarty smutek. Obserwowali Ceremonię Przydziału w ciszy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona nie była zdziwiona, gdy tylko kilkoro dzieci trafiło do Slytherinu. Stół Ślizgonów uszczuplił się w znacznym stopniu. Odeszli, umarli? Klaskali i wiwatowali na pierwszorocznych, gdy na ich szatach pojawił się zielony emblemat. Jednak żadne dziecko nie cieszyło się z przydziału do Domu Węża.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Biedne dzieciaki — powiedział Harry, patrząc na kolejnego nowego Ślizgona.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Minie trochę czasu, zanim zrozumieją, że Slytherin jako dom nie jest wcale zły — przytaknęła mu Hermiona. Harry przyglądał się jej przez chwilę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jasne.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dziwnie jakoś — mruknął Ron. Miał rację.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Gdy Ceremonia dobiegała końca, nastąpił czas na posiłek.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie zdążyłam na przemowę Tiary? — zapytała Hermiona z żalem. Pokręcili głową. Spojrzała na Ginny przepraszająco, nakładając sobie ziemniaki. Nie zdążyła wziąć kęsa, gdy przed jej talerzem zaczęły strzelać małe czerwone iskierki. Spadały na jej talerz, ale gdy już miały się zetknąć z daniem, znikały.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kilka iskier, aż pojawił się list.</span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona Granger</span></i></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">stół Gryffindoru</span></i></span></div>
<div class="p4">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wzięła go do ręki. Czerwone iskierki zniknęły, a Hermiona poznała to pismo po pierwszym rzucie oka.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kto to? — Milczenie przerwał Ron, zaglądając jej przez ramię.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— McGonagall.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ja nie pamiętam jej pisma — zaśmiał się Neville. Hermiona otworzyła list i prześledziła tekst, ignorując dyskusję, jaka się wywiązała.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jak możesz pamiętać jej pismo? Ty naprawdę wszystko pamiętasz? — dziwił się Ron. Przypominał sobie te długie godziny, gdy nie mogli Hermiony wyciągać z biblioteki. Jak zostawała po lekcjach w klasie, by zadać dodatkowe pytania nauczycielom. Chciał, żeby to wróciło.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie, Ron, nie pamiętam wszystkiego — odparła, wstając. Zignorowała swój wygłodniały brzuch i jeszcze parujące ziemniaki. — Korespondowałyśmy, gdy byłam w Australii.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co?! — krzyknął Harry.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Później porozmawiamy o wszystkim, Harry — powiedziała, choć miała nadzieję, że nastąpi to później, niżeli szybciej. Podsunęła im list od McGonagall. — Macie. Ja muszę iść...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Czekaj, bo my... — zaczął Ron.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Będą potem podziękowania dla wszystkich, którzy pomogli w renowacjach — przerwała mu Ginny brutalnie, spoglądając na brata miażdżąco.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wrócę jak najszybciej! Najwyżej zobaczymy się rano.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ginny, Harry i Ron spojrzeli po sobie znacząco. Hermiona przystanęła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— O co chodzi?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Przyjrzała się im. Byli jacyś dziwni. I nie mieli na sobie szat. Merlinie, dlaczego nie mieli na sobie szkolnych szat? Tylko mugolskie ubrania.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wy nie...? — Wiedziała, że to nie ładnie wskazywać kogoś palcem, ale...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zdecydowaliśmy tydzień temu — powiedziała Ginny. Czekali na jej reakcję.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Właściwie nie była aż tak zdziwiona. Ona też się zastanawiała, czy wracanie do Hogwartu, pełnego krwi i śmierci, to nie będzie dla niej za dużo. Nawet na miejscu, w którym teraz stała, ktoś niespełna miesiące temu umarł.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kiwnęła głową.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Spieszę się. Porozmawiamy potem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wychodząc z Wielkiej Sali — nie tyle co czuła się — ale była obserwowana. Nie mogła się powstrzymać i odwróciła głowę w stronę stołu Slytherina. Bała się.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Malfoy na nią patrzył. Zastanawiał się pewnie, jak przebiegła rozmowa z jej przyjaciółmi, jak sobie poradziła. Jako jedyny wiedział, jak bardzo była tym wszystkim przytłoczona.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jego stalowe spojrzenie ją paraliżowało. Jakby jej ciało załamywało się przed tym spojrzeniem, ale nie umiało wygrać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Z ulgą odwróciła wzrok. Malfoy miał na sobie szkolną szatę.<br />
</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i><br />
</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Cieszę się, że odpowiadałaś na moje listy — powiedziała McGonagall na wstępie. Hermiona zajęła krzesło przed jej biurkiem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Rozejrzała się po gabinecie. McGonagall nie pozbyła się wszystkich rzeczy Dumbledore’a. Tiara Przydziału zdążyła wrócić na swoje miejsce. Dziwne urządzenia Dumbledore’a wciąż lekko wirowały, warczały i wypuszczały obłoczki dymu. Hermiona mimowolnie odetchnęła z ulgą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ściany pozostały takie same, jak zapamiętała. Tylko że teraz doszedł jeden nowy portret. Dumbledore uśmiechał się do niej życzliwie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Miło panią widzieć, panno Granger.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dzień dobry, profesorze.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Już wróciłeś? — McGonagall zadarła brew, a jej kocie oczy przeszyły go wzrokiem. — Spodziewałam się ciebie przed ciszą nocną.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wiedziałem, że będziesz miała wyjątkowego gościa — odpowiedział, po czym zwrócił się do niej zza okularów-połówek. — Jak udała się podróż?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Och... — zacisnęła dłonie na krześle, dalej wpatrując się w portret. — Dobrze, ale dopiero czekam na rezultaty.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Pan Malfoy przekazał pani formułę zaklęcia?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tego... — CZARNOMAGICZNEGO, dokończyła w myślach. McGonagall nie wyglądała na szczęśliwą, nie wiedząc, o jakie zaklęcie chodzi. Dumbledore uśmiechnął się dobrodusznie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie... eee, nie — dodała. — Wolałam mieć stuprocentową pewność, że zadziała. Wybrałam <i>Memento</i>.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dumbledore kiwnął głową. Chciał zapytać o szczegóły, ale Hermiona nie mogła się powstrzymać, by nie zadać tego pytania. Zadała pytanie szybciej, niż profesor zdążył otworzyć usta.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To Malfoy do pana przyszedł? — mruknęła. Dumbledore wyglądał na zadowolonego z tego pytania.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak, sam do mnie przyszedł. Moje życie odebrano razem z kończynami — zachichotał.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona zarumieniła się, przepraszając.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Spokojnie — uniósł dłoń uspokajająco. — Śmierć to nic wielkiego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Albusie, dziękujemy za morał. Panno Granger, mam nadzieję, że dalej jesteś chętna do przygotowania Balu dla Ofiar Poległych.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Oczywiście, obiecałam — przytaknęła od razu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zerknęła na portret profesora Dumbledore’a, ale zniknął. Bez pożegnania. Westchnęła, żałując, że nie miała okazji na dłuższą rozmowę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To, niestety, tylko portret.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">McGonagall przyłapała jej zawód w oczach. To już nie był prawdziwy Dumbledore, wiedziała o tym, ale barwa jego głosu i krótka pogawędka ukoiły Hermionę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mimo wszystko dobrze było z nim porozmawiać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dyrektora obserwowała ją przez chwilę. Każdy się jej dzisiaj przyglądał, jakby była jakimś dziwadłem z innej planety. W końcu McGonagall pokiwała głową — przyznając jej rację. Przed nią pojawiła się herbata.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermionie aż zaburczało w brzuchu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przepraszam, nie miałam czasu zjeść — oznajmiła. McGonagall pokręciła głową, ponownie wyciągając różdżkę. Przed nią pojawił się stos kanapek.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Częstuj się, Granger.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona wzięła kanapkę, ale mimo wszystko pamiętała, że nie została tutaj wezwana na podwieczorek. Wyjęła z torby zwój pergaminu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Miałam parę wolnych chwil. Spisałam kilka pomysłów na Bal dla Ofiar Poległych.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">McGonagall rozwinęła zwój. Hermiona przełknęła kęs i kontynuowała.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Uważam, że nie powinno być żadnego motywu przewodniego. To byłoby niestosowne. Schludnie przygotowana sala, najlepiej w ciemne... żałobne... kolory. Zaprosić każdego, kto brał udział w bitwie lub stracił kogoś ważnego. Można powiększyć Wielką Salę, by wszyscy się zmieścili.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zamilkła, przegryzając kanapkę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ufam, że masz dobry smak, Hermiono.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona zarumieniła się, czując jak uczennica. Przypomniała sobie, że nadal nią jest. Miała wrażenie, że jej szkolne lata skończyły się dawno temu. Czuła się staro, z większym bagażem doświadczeń i innymi problemami, niż Powyżej Oczekiwań z testu zamiast Wybitnego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dziękuję. Myślę, że bal nie powinien trwać dłużej niż do drugiej w nocy. Będzie tylko skrzacie wino, jak podaje czarodziejska tradycja.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Skrzacie wino będzie odpowiednie — mruknęła dyrektorka, dalej czytając notatki Hermiony. Mrużyła oczy, marszczyła brwi, a Hermiona czekała. — Chciałabyś, żeby Potter przemówił?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Oczywiście. Dzięki niemu wygraliśmy...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A co z tobą i panem Weasleyem?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wywołałam wokół siebie za dużo zamieszania ostatnimi czasy — uśmiechnęła się smutno. — Prorok Codzienny na daną chwilę odpuścił, ale widziała pani reakcję ludzi na mój przyjazd. Nie czułabym się dobrze na scenie. Jestem pewna, że jutro pojawi się kolejny artykuł na mój temat. A Rona mogę zapytać, czy miałby ochotę wystąpić.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie ma takiej potrzeby. Myślę, że Potter wystarczy — odrzekła dyrektorka. Hermionę zdziwiła ta odpowiedź. — Co z muzyką?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Żadne <i>Fatalne Jędze</i>. To będzie coś stonowanego, spokojnego. Może muzyka klasyczna.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— W takim razie Bal dla Ofiar Poległych jest twoim nowym obowiązkiem. Odbędzie się za równy miesiąc. To niewiele czasu na zorganizowanie wszystkiego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Na pewno zdążę — obiecała Hermiona.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie wątpię w to.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">McGonagall zwinęła zwój Hermiony i włożyła go do szuflady. Hermiona przyjrzała się jej zmęczonej twarzy i siatce regularnych zmarszczek. Ciasno związane włosy prezentowały dostojnego koka.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jeszcze jedno, panno Granger...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona kiwnęła głową, choć miała już zamiar wstać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chodzi o stanowisko Prefekta Naczelnego. Mam nadzieję, że nie będziesz urażona, jeśli przydzielę je komuś innemu. Dokładnie Parvati Patil.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona zamrugała. Tego się nie spodziewała. Zapomniała, że kiedyś była prefektem. Dawnym marzeniem Hermiony to bycie Prefektem Naczelnym Gryffindoru, ale teraz wszystko się zmieniło.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">McGonagall opacznie zrozumiała jej milczenie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Masz dużo trosk i obowiązków, bycie Prefektem Naczelnym wymaga wiele uwagi. Patil nie ma tak dobrych wyników w nauce, ale jest odpowiedzialna i mogę jej ufać. Bardzo się starała podczas renowacji Hogwartu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chodzi o to, że nie uczestniczyłam w renowacjach? — Zmarszczyła brwi. Już jej nie zależało na tym tytule, ale argumenty dyrektorki wywołały w niej ogień.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Oczywiście, że nie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Więc nie rozumiem, pani profesor.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— I nie musisz. Decyzja już zapadła i została poparta przez większość nauczycieli. Nikt nie mógł być pewny, czy dzisiaj się pojawisz.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przecież korespondowałam z panią od tygodni. Od początku było oczywiste, że przyjadę pierwszego września. I dodatkowo zajmę się balem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przykro mi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona kiwnęła głową i choć miała gulę w gardle ze wściekłości, utrzymała fason. McGonagall dała jej jasno do zrozumienia, że rozmowa jest dla niej skończona. Hermiona rzuciła chłodne pożegnanie i wyszła z okrągłego gabinetu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Najwyraźniej nie wszyscy uważali jej decyzje za rozsądne. Czy oczekiwali, że będzie siedzieć w zamku, pracować, ładnie wyglądać — bohaterka magicznego świata i męczennica. Nie miało znaczenie, że rodzinę ma się jedną, a ona postanowiła o swoją walczyć na własną rękę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Każdy patrzył na to pod innym kątem. Miłosna ucieczka z Draconem Malfoyem! Dobre sobie. Czuła się jak celebrytka. Monitorowali wszystkie ruchy Hermiony i oceniali, podchodząc do tego zbyt emocjonalnie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">I straciła zaufanie. Nie było już najmądrzejszej czarownicy od czasów samej Ravenclaw.</span></span></div>
<div class="p5">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s2"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Prychnęła pod nosem.</span></span><span class="s3"><br />
</span><span class="s1">Jej świat nie szedł w dobrą stronę. Odzyskała przyjaciół, ale nie na długo. Za kilka godzin miała się z nimi rozstać i zostać w zamku samotnie. Miała jeszcze Neville’a i Lunę, chociaż oni kochali się i byli zajęci sobą.</span></span></div>
<div class="p5">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Malfoy, jeszcze on. I obietnica.</span></span></div>
<div class="p6">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przysięgasz?</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przysięgnę nawet na własne życie, jeśli tego właśnie chcesz.</span></i></span></div>
<div class="p6">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p5">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wspomnienia. Uśmiechnęła się. Czy to naprawdę były wspomnienia? Nikt nigdy nie obiecał jej tyle, co Malfoy. Malfoy, którego kiedyś nienawidziła. Którego bała się kiedyś zaakceptować. Nie wspominając o przyjaźni albo... </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie myśl tyle — powiedziała do siebie. Pomasowała sobie skronie. Pulsujący ból głowy przeszkadzał jej, odkąd wyszła z gabinetu dyrektorki.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zbliżała się do Wielkiej Sali. Zdenerwowanie ustępowało. Wyczerpała na dzisiaj wszystkie emocje, a czekało ją jeszcze niejedno pożegnanie. Przyspieszyła krok, by mieć to za sobą. Marzyła o ciepłym łóżku.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zasłoniłaby wokół czerwone kotary i udawała, że sen odgrodziłby ją od nawarstwiających się jak kurz problemów.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zeszła po schodach i już widziała wejście do Wielkiej Sali. I platynowe włosy. Jej oddech stał się płytki, nie panowała nad własnym ciałem — stanęła na schodach. Chciała, by jej nie zauważył i po prostu poszedł do swoich lochów.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Każdy oddech wydawał się zbyt głośny.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Proszę, niech...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Odwrócił się. Przeklęła pod nosem zachrypniętym głosem. Ich oczy połączyły się na kilka sekund. Ileż ona miała wspomnień z tymi oczami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zachowuj się normalnie, skarciła siebie. Zaczęła znowu iść w stronę Wielkiej Sali. W jego stronę. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">(Idź, proszę, idź...)</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Obserwował ją. Specjalnie przystanął i z kamienną miną obserwował każdy jej krok. Hermiona wyprostowała się jeszcze bardziej i przyspieszyła. Świat wirował i te kilka sekund było wiecznością. Kolejną wiecznością, jaką dzielili.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Minęła go. Naprawdę to zrobiła. Przełknęła ślinę z trudem i kiedy przeszła przez próg Wielkiej Sali, poczuła się jak bohaterka niezwykle wytwornej książki. Hałas uczniów, nauczycieli i gości w Wielkiej Sali był niewyobrażalny, ale dopiero kiedy Malfoy zniknął z jej pola widzenia, zdała sobie z tego sprawę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Mechanicznie podeszła do swojego stolika.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Skitraliśmy dla ciebie ciasto dyniowe — powiedział dumnie Ron. Uśmiechnęła się i zajęła rozmową.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ciasto było naprawdę dobre. Zapomniała, jakie jedzenie w Hogwarcie jest unikalne. I jej przyjaciele... to za nimi tęskniła najbardziej. Nie mogła się na nich napatrzeć i nie chciała poruszać tematu ich wyjazdu. A ten czas zbliżał się wielkimi krokami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Do sali wparowała dyrektorka. Hermiona mimowolnie zawiesiła wzrok na swoim talerzu. Zajęła się liczeniem okruszków, jakie na nim zostały.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Właśnie — szepnęła Ginny konspiracyjnie. — Co McGonagall chciała?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Słyszeliście, że ma zostać zorganizowany Bal dla Ofiar Poległych? — Kiedy wszyscy kiwnęli głową, uśmiechnęła się lekko i dodała: — To mój pomysł.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zdawała sobie sprawę, że w swoim głosie miała pełno dumy, ale była naprawdę z siebie zadowolona i nie chciała tego ukrywać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Naprawdę? Miałaś na to czas? — zapytał Harry zgryźliwie. Hermiony uśmiech zniknął. Zawisło nad ich głowami niezręczne milczenie. W oczach Harry’ego czaił się niebezpieczny błysk.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Daj spokój, stary — szepnął Ron w końcu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Szkoda, że nie miałaś czasu, żeby dać nam znak życia. Wszystko musieliśmy wyciągać z Zabiniego. I gdyby nie Ginny, pewnie by się nie udało.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Harry, nie teraz — powiedziała ostro, bo już zbyt wielu uczniów zaczęło zwracać na nich uwagę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— <i>Nie teraz</i>, <i>nie teraz</i>! A kiedy? Ja, Ron i Ginny wyjeżdżamy zaraz po przemowie McGonagall...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A czy to moja wina? Nie będę o tym rozmawiać w Wielkiej Sali, Harry, pomyślałeś? — warknęła na jednym wydechu. Zielone oczy Harry’ego ciskały w nią gromy. Przerwał im głos McGonagall, który na wpół ignorowali.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chciałabym powitać nowych uczniów...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ty podjęłaś decyzję o ucieczce, ja o niewracaniu do Hogwartu na siódmy rok.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ja wcale nie uciekłam! — syknęła. — Szukałam rodziców. Nie zrobiłbyś tego samego, gdybyś miał wybór?!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Harry pobladł, a Hermiona starała się nie pokazywać, że wygrała. To była przyjaźń, musieli znaleźć kompromis.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ale z Malfoyem? — wydyszał w końcu ze złością. Hermiona uśmiechnęła się kpiąco.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A więc o to chodzi?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kiedy wrócił, nawet nie chciał nam powiedzieć, co się stało! — Siedząca obok Harry’ego Ginny, cofnęła się przed jego rękoma, którymi wymachiwał bez opamiętania.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Bo mi obiecał, że tego nie zrobi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— I ty wierzysz w jego obietnice? Jutro pewnie cię wyda w Proroku Codziennym i...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wierzę mu, ty nie musisz — powiedziała spokojnie. Mimowolnie spróbowała odnaleźć Malfoya wzrokiem, upewniając się, że tego wszystkiego sobie nie zmyśliła, ale Malfoy przecież wyszedł. Minęli się w drzwiach. Przy stole Slytherinu zobaczyła tylko Zabiniego — swoją drogą, wyglądał na nieźle zdenerwowanego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ginny, co z Zabinim? — zapytała Hermiona. Harry obrzucił ją morderczym spojrzeniem. Hermiona mogła ugryźć się w język, cholera. Na Zabiniego Harry reagował równie agresywnie, co na Malfoya.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ginny wyglądała na niezrażoną. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nic takiego. Nie wracam do Hogwartu, on tak i... — wzruszyła ramionami — no wiesz. Będziemy mieć mniej czasu...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">McGonagall zagłuszyła Ginny.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Podziękowania należą się każdemu, kto chociaż w minimalnym stopniu przyczynił się do odbudowy szkoły. Ostatnia Bitwa o Hogwart poniosła za sobą żniwa, ale ból po cegłach jest niczym w porównaniu do bólu po naszej rodzinie, przyjaciołach i innych osobach, które oddały życie za świat, w którym teraz żyjemy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Na sali rozsiała się cisza. Niektórzy płakali i jedynie w milczeniu ocierali łzy. Inni siedzieli wbici w ławkę, choć myślami byli w innym świecie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Hogwart był domem dla wielu... — powiedziała dyrektorka. Harry starał się ukryć łzy w oczach. — Mam nadzieję, że tak się ponownie stanie w niedalekiej przyszłości. W imię szkoły — dziękuję za pomoc. W swoim imieniu chcę tylko powiedzieć, że jestem z was dumna.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Oklaski poniosły się w jednej chwili jak grom. Dzwoniło od nich w uszach, ale uczniowie, goście i nauczyciele nie przestawali, dopóki ręce McGonagall nie uniosły się uspokajająco, a oczy wzniosły ku niebu, lśniąc w ogniu pochodni od łez.</span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kiedy się zobaczymy? — szepnęła Ginny w ucho Hermiony. Ginny żegnała ją żelaznym uściskiem. Nie wypuściła Hermiony przed uzyskaniem odpowiedzi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Możesz mnie w każdej chwili odwiedzić...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ginny nie wierzyła w takie obietnice.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Święta w Norze, będę czekać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie obiecuję — odpowiedziała, odrywając się od przyjaciółki. Ginny zbeształa ją spojrzeniem. Chciała stuprocentowego potwierdzenia!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jeśli moi rodzice... to z nimi spędzę święta — dodała ciszej, a Ginny przestała być zła. Przytuliła ją drugi raz, gwałtowniej i równie szybko się oderwała. Bez <i>do widzenia</i> poszła pożegnać się z Luną. W kolejce Hermiony następny był Ron.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Przywarli do siebie bez słowa.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Super było cię zobaczyć — powiedział.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ciebie też. Brakowało mi was.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nam ciebie też, ale już jest okej. — Ron miał rację. Było naprawdę okej. Odetchnęła głęboko jego rześkim zapachem, który przypominał wiosnę. Wracającą do życia, budzącą się ze snu. W ramionach Rona czuła się bezpiecznie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ktoś za nimi chrząknął.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Spojrzała na Harry’ego znad rzęs. Odwlekali pożegnanie. Padło dzisiaj wiele słów, ale byli przyjaciółmi od tak dawna, że żadne słowa nie były wystarczające, by odejść na zawsze.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona zwróciła się nagle do wszystkich. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Napiszę, kiedy będzie wyjście do Hogsmeade. Przyjedziecie? — Wszyscy ochoczo pokiwali głowami, a Luna i Neville zadeklarowali się, że przyjdą z Hermioną.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Harry milczał i nagle, bez żadnej zapowiedzi, przekroczył próg bramy. Trzasnęło donośnie. Echo poniosło się i zadzwoniło im w uszach, a Harry’ego... Harry’ego już nie było. Zniknął bez pożegnania, niczego po sobie nie zostawiając.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przejdzie mu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Powiedział ktoś. Nie miała pojęcia kto. Patrzyła na miejsce, do którego miała podejść, by otoczyć ramionami Wybrańca.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Też już znikamy. Tylko że my z większą klasą — burknęła Ginny, jej policzki płonęły szkarłatem, choć Hermiona nie wiedziała dlaczego. To był jej i Harry’ego konflikt. Nie chciała wprowadzać niepotrzebnego spięcia między innymi. Dość krzywdy już wyrządziła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie myśl tyle — zaświergotała Luna. Stały w tym samym miejscu. Nikogo wokół ich nie było. Nawet Neville wrócił do Hogwartu, Hermiona nie zauważyła, kiedy zniknął.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Luna zaproponowała spacer.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Widok Hogwartu, jeziora, tych znanych drzew i miejsc, które odwiedzała. To dalej był jej Hogwart, tylko w pokracznej wersji. We wspomnieniach trawa była zielona jak oczy Harry’ego, a jezioro nie tak smutne. Zabrakło ławek, a nawet drzew, tylko czarne dziury w ziemi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kto ma olej w głowie, temu dość po słowie — odpowiedziała Luna ciszy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ostatnim razem mówiłaś to do Rona.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Pamiętam. — Oczy Luny zalśniły przyjemnie, osnuwając je mgłą. Przed oczami pojawił się obraz ich pierwszej wspólnej podróży. — Nawet Neville nie chciał usiąść ze mną w przedziale.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Pozmieniało się. Teraz nie wyobraża sobie bez ciebie dnia. Kocha cię, to widać — powiedziała Hermiona, wspominając z Wielkiej Sali jego pożerający Lunę wzrok. Miło się na nich patrzyło... Luna, idąc obok, poprawiła swoją soczyście zieloną szatę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Niczym ty i Ronald — odpowiedziała Luna, patrząc daleko, o wiele dalej.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona zamilkła, mając nadzieję, że się przesłyszała.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co? — mruknęła głupio. Luna powtórzyła. Hermiona zaczęła stanowczo zaprzeczać, patrząc na twarz Lovegood zażarcie. Ta miała w swoim zwyczaju nie patrzeć ludziom w oczy. Uśmiechała się, jakby protest Hermiony miała za nic.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Neville — westchnęła Luna między stanowczymi <i>nie </i>Hermiony. — Łatwiej tak tęsknić przy kimś. Tutaj ciepła nie znajdziemy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Luna wyciągnęła różdżkę. Były na skraju Zakazanego Lasu. Na kępkach trawy lśniła zaschnięta krew, Luna użyła szeptem jakiegoś zaklęcia, a rudawe obierki zostały wessane do różdżki. Hermiona zacisnęła na sekundę oczy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chciałabym twojego spojrzenia — powiedziała, chowając różdżkę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mojego?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Na stół Slytherina, kiedy wychodziłaś do profesor McGonagall — uśmiechnęła się smutno i poszła dalej. Hermiona za nią, ale nie czuła, jak nogi same ją niosą. Na moment krótszy, niż zetknięcie się dwóch spojrzeń, wróciła do Australii.</span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">W tym samym czasie, gdy Hermiona spacerowała po błoniach, trochę spetryfikowana słowami Luny, Malfoy przesiadywał w dormitorium Zabiniego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">—<i> Prefekt Naczelny</i>? — Draco uśmiechnął się łobuzersko. — Dasz mi hasło do Łazienki Prefektów?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Po co? Nie ma tam nic ciekawego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco był rozbawiony — Blaise nie widział go takiego, od czasu powrotu z Australii.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Może poznam kogoś ciekawego?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— No tak, czasem wpada tam Jęcząca Marta </span></span><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif; font-size: large;">— sarknął Zabini.</span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ciekawego i żywego, jeśli mam być bardziej dosadny.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Granger nie została Prefektem Naczelnym — dodał nagle Blaise, a jego nowa posrebrzona odznaka poleciała łukiem z powrotem na zieloną pościel.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Uśmiechnął się pod nosem. Z ust Draco zniknął sardoniczny uśmiech, na twarzy wymalowała się pustka, którą zawsze odgradzał się, gdy nie chciał pokazać tego, co naprawdę czuje. Na Merlina, znał go. Robił zresztą dokładnie to samo — uczyła tego służba u Voldemorta. Uczucia były synonimem słabości.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie wiem, dlaczego McGonagall jej nie wybrała. Nie chciała powiedzieć — dopowiedział. Draco nie zapytałby o więcej. — McGonagall nie chciała powiedzieć. Granger jeszcze nie pytałem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco spojrzał na niego szybko. <i>Jeszcze</i>. Dostrzegł złość.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— No co? Miałbym nie pytać? To tylko Granger...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco przyglądał mu się powściągliwie, jakby był kurzem na podłodze, którego trzeba się pozbyć.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To tylko Granger — Draco pokiwał głową. Blaise’owi zrzedła mina.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przy okazji zapytam, co tak długo robiliście w tej Australii... Od ciebie, przyjaciela z krwi i kości, się przecież nie dowiem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco zacisnął usta. Blaise domyślał się, że ten był albo bardzo wściekły, albo zniecierpliwiony.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Czego chcesz, Zabini? — zapytał w końcu. Przetarł skronie, nasadę nosa... Draco wcale nie był zły. Tak wyglądał, gdy umyślnie przegrywał. Pamiętał tę minę. Gdy nie chciał, a musiał, zabić Dumbledore’a.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Domyśl się — burknął. Draco spojrzał na niego ze zdziwieniem. Prawdziwym zdziwieniem! A po wojnie miało być tak spokojnie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Naprawdę, stary? Naprawdę? </span></span><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif; font-size: large;">— kpił Draco.</span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zachowujesz się jak inferius, który właśnie wrócił do żywych. Odkąd wróciłeś z tropików, byłeś jak cień. To ta angielska pogoda ci się tak wżerała w mózg? — zapytał Blaise. Draco rozłożył ręce, marszcząc czoło. Co Blaise, do diabła, gadał?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco chrząknął, kierując się do drzwi. Mógł lepiej spożytkować ten czas, niż wysłuchiwać... właściwie sam nie wiedział czego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kto normalny jest tak szalony i głupi, żeby jechać do Australii z dziewczyną, którą właściwie się nienawidzi? — dodał Blaise, kiedy Draco już miał łapać za klamkę.</span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">— I czy przysięgasz...</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco czuł, jak jej dłoń drży w nienaturalny sposób. Ona obserwowała jak z jego nosa, powolną strużką, cieknie krew.</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"><i></i></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco zacisnął pięść. Przyjaciel przyglądał mu się z troską. Blaise nauczył się, by nigdy nie zadawać Draconowi pytań, to zawsze było zbyt niebezpieczne. Draco im bardziej był przyciskany, tym bardziej się zamykał. Pytania nie miały sensu. Wojna czy nie, ta kwestia się nie zmieniła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jednak czas w Australii zdawał się coraz częściej wracać. Blaise widział, jak Draco po powrocie jest dziwny, milczący. Nie pytał, a Draco nie mówił. Zazwyczaj jednak, gdy Malfoy nabierał dystansu, przychodził do Blaise’a. Każdy potrzebował przyjaciela.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco nigdy nie przyszedł do niego w tej sprawie, a dzisiaj nagle odżył. Nie był już taki blady, chorobliwie zmęczony. Dało się z nim porozmawiać. Jakby jego przyjaciel obrócił się swoją osobowością o sto osiemdziesiąt stopni w jeden dzień.</span></span></div>
<div class="p1">
<span style="-webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif; font-size: large;">A wszystko przez jeden niewinny powrót. Kto by pomyślał, że Hermiona Granger jest w stanie tak namieszać komuś w głowie, jak zrobiła to Malfoyowi.</span></div>
</div>
<style type="text/css">
p.p1 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; text-align: justify; font: 11.0px 'Times New Roman'; color: #000000}
span.s1 {font-kerning: none}
</style><br />
<style type="text/css">
p.p1 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; text-align: justify; line-height: 14.0px; font: 12.0px 'Times New Roman'; color: #000000; -webkit-text-stroke: #000000}
p.p2 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; text-align: justify; line-height: 14.0px; font: 12.0px 'Times New Roman'; color: #000000; -webkit-text-stroke: #000000; min-height: 15.0px}
p.p3 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; text-align: center; line-height: 14.0px; font: 12.0px 'Times New Roman'; color: #000000; -webkit-text-stroke: #000000}
p.p4 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; text-align: center; line-height: 14.0px; font: 12.0px 'Times New Roman'; color: #000000; -webkit-text-stroke: #000000; min-height: 15.0px}
p.p5 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; text-align: justify; line-height: 14.0px; font: 12.0px Times; color: #000000; -webkit-text-stroke: #000000}
p.p6 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; text-align: justify; line-height: 14.0px; font: 12.0px Times; color: #000000; -webkit-text-stroke: #000000; min-height: 14.0px}
span.s1 {font-kerning: none}
span.s2 {font: 12.0px 'Times New Roman'; font-kerning: none}
span.s3 {font: 12.0px Georgia; font-kerning: none}
</style>Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-2704914251906002982016-11-16T19:57:00.000+01:002016-11-16T23:34:20.694+01:001. Ekspres Londyn-Hogwart.<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1">Tak mnie długo nie było, że nie wiedziałam o dostępnych emotikonach w funkcjach edycji posta! </span>💥</span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Opowiadajcie, co tam u Was. Mam nadzieję, że będę mogła odpisać chociaż na jeden komentarz. Miłego czytania.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Do następnego! 💭</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Edit: Gdyby ktoś z Was miał ochotę na mnie zagłosować... <b><a href="http://katalog-granger.blogspot.com/2016/11/gosowanie-na-blog-miesiaca-8.html">DUŻE KLIK DLA SALVIO!</a> </b>No i dziękuję za wyróżnienie, kurczę.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
</div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona Granger, by ominąć wymyślne spojrzenia, na które nie była gotowa ani chętna, pojawiła się na peronie 9 i 3/4 jako pierwsza. </span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie oglądała się za siebie, szła szybkim i prostym cięciem. Wszystkie miejsca związane z pierwszym, drugim — każdym — przybyciem na peron, stały się powiązane ze wspomnieniem przyjaciół, szkolnych znajomych i Ślizgonów.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Odwracanie wzroku nie pomogło, ale jedyne co mogła zrobić, to odgrodzić swój przedział w wagonie od nieproszonych gości.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Widziała przez szybę napływających falą ludzi. Przyglądała im się spokojnie, wiedząc, że oni nie będą w stanie jej dostrzec. Patrzyła na nich bezkarnie, choć oni czuli w podświadomości, że są obserwowani, odwracali się, szukając palącego spojrzenia, ale w wagonach nikogo jeszcze nie było. Leniwym wzrokiem dalej szukała.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie miała uchylonego okna, lecz i tak usłyszała po niedługim czasie śmiech, którego nie rozpoznała za pierwszym razem. Wytężyła wzrok, tłum się przerzedził i zobaczyła Neville'a. Pociągła szczupła twarz, nieprzypominającą tej pucołowatej z czasów pierwszej klasy, aż nie poczerwieniała ze śmiechu.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Neville stał naprzeciwko Ginny i Zabiniego. Hermiona zmarszczyła brwi i to było ostatnie, co zobaczyła. Zasunęła firany, ignorując odgłosy zza szyby. Czekała na odjazd pociągu, czytając w kółko tę samą stronę w <i>Historii Hogwartu</i>.</span></span></div>
</div>
<div class="p2">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i><span class="s1"></span><br /></i></span></div>
</div>
<div class="p3">
<div style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i><br />
</span></span></div>
</div>
<div class="p3">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></i></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A ty nie z Zabinim? — zagaił mimochodem Harry, bawiąc się z nudów różdżką. Pytanie miało zabrzmieć zwyczajnie. Starał się uzyskać najbardziej wyluzowany ton głosu, na jaki było go stać, ale to było dla niej bez znaczenia. Sam temat rozmowy był dla Ginny zaczepny.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mam sobie iść?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie, po prostu...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To o czym w ogóle rozmowa? — przerwała mu i sięgnęła po ostatnią czekoladową żabę.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hej, to moje! — obruszył się Ron, który ożywił się na nagłą zmianą tematu. Ginny uśmiechnęła się chytrze, a Ron swojej czekoladowej żaby nigdy nie odzyskał.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Widziałem, Neville, że Zabini strasznie cię rozśmieszył — powiedział Harry, a Ginny zaczęła przeżuwać żabę wolniej.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Neville nawet nie wyjrzał zza <i>Żonglera</i>. Mruknął potwierdzająco. Ginny, która siedziała obok Neville'a, widziała, jego obojętność na konflikt Harry'ego.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Fajnie... wspominaliście stare dobre czasy?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wystarczy — rzuciła Ginny, wychodząc z przedziału jak burza. To zamknęło Harry'emu usta.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Neville odłożył gazetę, a jego spojrzenie doprowadziło Harry'ego do wstydu. Ron zamknął ulegle drzwi przedziału po siostrze.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zazdrość to nie powód do terroryzowania. — O ile Neville wcześniej nie ingerował w złośliwość Pottera, mając nadzieję, że z czasem ona mu się znudzi, tak teraz nie mógł jej zignorować. Zwłaszcza że Zabini okazał się oczytanym facetem. Był zaborczy i wyrazisty, ale traktował Ginny dobrze i z szacunkiem. Jak arystokrata swoją damę.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie jestem zazdrosny! — warknął Harry. — Zabini to nie jest facet dla niej...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale on ją dobrze traktuje.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ta, jasne.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie widziałem, by działa się Ginny krzywda. Ginny też nie narzeka. Gdzie widzisz problem, Harry? — zapytał spokojnie. Nikt Harry'emu nie zadał jeszcze tego pytania. On sam nie zastanawiał się nad odpowiedzią.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— On był śmierciożercą.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Podobno nie ocenia się człowieka po przeszłości.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dajcie już spokój — burknął Ron, zażenowany ich kłótnią. Neville pokręcił głową.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jest spokojnie. Ja czekam tylko na odpowiedź — dodał Neville. Harry milczał, a Ron patrzył na swoich przyjaciół z oczekiwaniem. Neville powtórzył, gdy odpowiedziała mu cisza, przerywana dźwiękiem obijających się szyn za oknem. — Co jest nie tak z Zabinim? Przecież tu nie chodzi o to, że był śmieciożercą.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zabini i Malfoy... — Harry wypluł te słowa, a hałas jadącego pociągu stał się niewidzialny.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ginny nie odeszła — mruknął Ron ze zdziwioną miną. Wbił wzrok w widok za oknem i przez resztę rozmowy nic nie mówił, lecz odwrócił wzrok, gdy kątem oka dostrzegł uśmiech Neville'a. Posłał mu pytające pytanie.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A Hermiona wróci. Gdziekolwiek jest, wróci.</span></span></div>
</div>
<div class="p2">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
</div>
<div class="p3">
<div style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
</div>
<div class="p3">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></i></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Och, stary, ile to my się nie widzieliśmy... — Blaise jęczał, przytulając się do wyrywającego Malfoya. Skapitulował, gdy Draco przystawił mu różdżkę do miejsca, które było mu potrzebne i niemal najdroższe.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Odwal się, człowieku — burknął Malfoy. Blaise odsunął się z urazą, czekając, aż Draco schowa różdżkę.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przyprawiłeś mnie o zawał. Przystawiając mi tę różdżkę...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przez chwilę byłem panem twojego związku z Weasleyówną. Tak, wiem — przerwał mu z uśmiechem, mocno zakrapianym kpiną. Blaise rzucił mu ponure spojrzenie, choć w kącikach oczu dało się dostrzec rozbawienie.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy nic by ci nie zrobił stary — powiedział Teodor. — Według ostatnich plotek: Malfoy rzucił wszystko, by wrócić — łącznie z Granger — a mała Weasley to przykrywka.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przykrywka? — mruknął Zabini, szukając czegoś w swojej kurtce.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ty i Malfoy... kto by pomyślał. Na początku nie wierzyłem w te plotki, ale to przedstawienie sprzed chwili? Niebywałe.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy zmiażdżył go spojrzeniem. Blaise złapał się za pierś, kurtka wypadła mu z rąk na podłogę. Z jego piersi wydało się westchnienie ulgi.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak dobrze, że Hogwart jest tolerancyjny. Nie licząc Ślizgonów.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— I Gryfonów. Oni nie tolerują Ślizgonów — dodał Nott.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dracze, skarbie, co my tu robimy? Dokąd zmierzamy? — Spojrzał się teatralnie za okno. Nott parsknął się śmiechem.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zmierzam jak najdalej od ciebie — odparł, wychodząc z przedziału. Zamknął za sobą przedział, ignorując śmiech. Na korytarzu było sporo osób, musiał się przeciskać między uczniami. Ci, którzy nie brali udział w renowacjach, mierzyli go spojrzeniami lub nawet specjalnie taranowali mu drogę. Na szczęście jego chłodne spojrzenie wystarczyło. Nie musiał wyciągać różdżki... prawie.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przechodził obok przedziałów Huffelpuffu. Jeden z przedziałów był zatłoczony i kiedy Malfoy miał go minąć, wyłonił się z niego Zachariasz Smith.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ej, patrzcie, to Malfoy! Myślałem, że cię wykurzyli stąd na dobre.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Za jego plecami wtórowały mu wybuchy niekończącego się śmiechu. Malfoy przystanął, obrzucając go chłodnym uśmiechem, który przyprawił Zachariasza o dreszcze na plecach. Smith nie okazał tego w żaden sposób, tylko jego zadarty nos nieznacznie się obniżył.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co za odwaga, Smith — skomentował Malfoy. — Gdzie ją zgubiłeś podczas bitwy?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Smith umilkł, mrużąc oczy. Podszedł do Malfoya tak blisko, napinając całe swoje ciało. Malfoy był od niego niewiele wyższy, więc Smith wyprężył się jak napakowany goryl.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie zamierzałem narażać życia w walce z kimś tak niewartym, jak ty.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy przystawił mu różdżkę do gardła szybciej, niż on był w stanie dokończyć swoje zdanie.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Smith, jakiej walce? Stalibyśmy obok siebie — powiedział głośno Malfoy. Jego koledzy spojrzeli pierw na siebie, a później na Smitha. Malfoy stał po dobrej stronie, czy Smith po złej? Ich komentarze i śmiech zgęstniały w ciszę.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— ŁŻESZ! — odwarknął Smith. — Ty gnido...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Smith odnalazł swoją różdżkę w tylnej kieszeni, ale nim wyciągnął ją przed siebie, po korytarzu rozbrzmiało dźwięczne:</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— <i>Expelliarmus</i>.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Obaj spojrzeli w tę samą stronę. Brązowa, krótka różdżka Zachariasza wzbiła się w górę, mijając o milimetry niski sufit i lądując w ręce Ginny Weasley. Smith spojrzał na różdżkę Malfoya, ze zdziwieniem.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To mi zabierasz różdżkę, Weasley? To śmierciożerca...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny zadarła brew.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chcesz mi powiedzieć, że to on zaczął pierwszy? Jeśli chcesz, bym nie przełamała ci różdżki na pół, nawet nie próbuj smęcić swoimi bajeczkami. Nie znamy się przecież od dziś — dodała na koniec ze słodkim uśmiechem, który skrywał pogardę.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Więc teraz trzymasz się z nimi? Myślałem, że ty i Zabini to jakieś żarty, ale...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mam w rękach dwie różdżki, ty ani jednej i mnie obrażasz? — zaśmiała się, odgarniając na plecy długie, rude włosy. — Uważaj, Smith. W przeciwieństwie do mnie ty nie wiesz, co to prawdziwa walka.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Smith poczerwieniał na kościstych policzkach. Ginny niespodziewanie cisnęła jego różdżką ponad głową Smitha. Zachariasz zanurkował na ziemię, by ją złapać, na co pozwalał mu refleks nabyty podczas gry w quidditcha. Złapał ją, lądując na ziemi i zahaczając w locie głową o pośladki jakiegoś osiłka, który nie był tym faktem zachwycony.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoya nie interesowały śmieszne tłumaczenia Smitha. Poszedł w ślady małej Weasley, która zdążyła odejść na kilka kroków. Dogonił ją.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Po co ci to było? — zapytał. Ginny nawet się nie obróciła, jakby przeczuwała, że za nią pójdzie.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zachariasz Smith działał mi na nerwy, odkąd powstała Gwardia Dumbledore'a. Nie pochlebiaj sobie — odparła z mocą. Dopiero po kilkunastu krokach schowała swoją różdżkę do kieszeni.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy uśmiechnął się kpiąco.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przedział Zabiniego jest w drugą stronę.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny weszła w pomieszczenie między wagonami, gdzie było głośno od szczęku szyn, ale przynajmniej byli sami. Zatrzymała się.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wiem, gdzie jest Blaise. To nie jego szukam — powiedziała, dodając ze zwycięskim uśmiechem: — Tak samo, jak ty, prawda?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Weasley... — Pokręcił głową. — Czy naprawdę oczekiwałem innej odpowiedzi?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Och, daj spokój, Malfoy. Oboje wiemy, że ona tu jest. Idziesz ze mną czy zostajesz? — zapytała zniecierpliwiona. Malfoy wywrócił oczami i wyciągnął paczkę papierosów. Zaproponował jej, wiedząc, że nie odmówi. Wypalili je w ciszy, czasami patrząc na siebie i kończąc w tym samym czasie.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Panie przodem — powiedział Malfoy, depcząc niedopałek butem.<br />
</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
</div>
<div class="p3">
<div style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i><br />
</span></span></div>
</div>
<div class="p3">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To mapa Pottera? — zapytał Malfoy z prawdziwym zdziwieniem. Wyrwał jej papier z rąk, przyglądając się pergaminowy z zafascynowaniem.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hej! Oddawaj!</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny odebrała swoją własność, dopiero gdy Malfoy obejrzał ją od deski do deski. Trzymał ją na wysokości swoich wyprostowanych rąk. Mapa stykała się z sufitem. Ginny nie była w stanie dosięgnąć.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jasne, że to nie mapa Harry'ego. Ta jest o wiele gorsza i nie tak stara. Zrobiłam ją rok temu.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Po co?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Bałam się, że śmierciożercy zaatakują Express Hogwart. Fred i George mnie poparli... — przerwała na chwilę, z dziwnym wyrazem twarzy wspominając o zmarłym bracie. Jej oczy stały się nieobecne. — Stworzyliśmy ją razem. Wiedzieli jak zrobić drugą, ale zasięg nie jest tak imponujący.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mapa Pottera obejmuje cały Hogwart, a twoja tylko Express Hogwart.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie potrzebowałam więcej — odburknęła z urazą. — Nawet nie wiesz, jak się przydała, kiedy o n i tu dotarli.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wierzę ci — mruknął i na tym ich rozmowa dobiegła końca. Przystanęli i w skupieniu przeszukiwali każdy kawałek pergaminu. Ginny powoli się poddawała, bo pergamin się kończył, a w żadnym przedziale nie było widać jej imienia.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy nie dawał po sobie poznać zniecierpliwienia i szukał cały czas z tą samą nieodgadnioną miną.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny, kiedy Malfoy sprawdzał przedziały jednostajnym tempem, zawiesiła na nim oczy. Mieli ten sam cel i dzięki temu Malfoy pokazał się od dobrej strony. Zdziwiła się, że ją posiada, ale tak było. Temat Hermiony stał się dla nich wspólnym. Blaise i Malfoy byli przyjaciółmi, rzeczą oczywistą, że będąc bliska Blaise’owi, spotykała Dracona. I spotykanie go po zniknięciu Hermiony stawało się coraz znośniejsze.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy... patrz! — szepnęła, kiedy dotarli do ostatniego przedziału. <i>Hermiona Granger</i>. Ginny wyszczerzyła zęby i spojrzała w oczy Malfoya. Nie uśmiechał się i tak, jak czasami Zabini, niczego nie dawał po sobie poznać, ale wiedziała, że poczuł ulgę. </span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Urzekło ją to milczenie. Nic nie mówił wprost i mogła się tylko domyślać, co nim kierowało i co wydarzyło się w Australii.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Odwróciła wzrok, stukając w mapę różdżką, by wszystkie kontury, a w ostatniej kolejności nazwisko Hermiony, zniknęło. Schowała czysty pergamin w kieszeń bluzy.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Idziemy? — zapytała retorycznie i wystrzelając do przodu. Prawie biegła, ale po sekundach zrozumiała, że nie słyszy za sobą jego kroków. Malfoy stał w tym samym miejscu, patrząc za nią pustym wzrokiem.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Idź, Weasley.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co? Nie idziesz? Przecież szukałeś jej tak samo, jak ja — odparła, po czym dodała po chwili milczenia:</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeśli nie bardziej.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie dopowiadaj sobie zbyt wiele — odpowiedział lodowato i odwrócił się, idąc w drugą stronę do swojego przedziału.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tchórzysz?! — krzyknęła za nim. Nie zatrzymał się. Ledwo usłyszała jego szept, nim zniknął.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Obiecałem.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Obserwowała, jak odchodzi. Kilka razy mrugnęła i sztywno odwróciła się, by odnaleźć Hermionę. W głowie cały czas miała Malfoya. <i>Obiecałem</i>. Co to miało, do cholery, znaczyć? Przecież Hermiona na pewno chciałaby go zobaczyć! Znała ją. Skoro wyruszyła z nim do Australii, nie nienawidziła go. </span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kretyn.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Bez dwóch zdań.</span></span></div>
</div>
<div class="p2">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
</div>
<div class="p3">
<div style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
</div>
<div class="p4">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przechodził obok przedziału Zachariasza Smitha. Chłopak stał na środku swojego przedziału z podbitym okiem. Malfoy uśmiechnął się z wyższością, napotykając przelotem jego spojrzenie. Poprawiło mu to nieznacznie humor, choć osoba w ostatnim przedziale nie opuszczała jego myśli od początku podróży, jeśli nie od ostatniego spotkania.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ej, Malfoy!...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco uniósł brwi, słysząc w <i>tym głosie</i> własne nazwisko.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Weasley?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ron nie patrzył mu w oczy. Był blady jak ściana i zbyt chudy jak na siebie. Podkrążone oczy mówiły tyle samo, co oczy Malfoya — nie tylko jego nękały koszmary.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ginny jest u Zabiniego?... Niedługo trzeba będzie wysiadać, a ona zostawiła u nas swoje rzeczy.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy zatrzymał się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jest u niego — powiedział obojętnie. — Zaprowadzić cię?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie, nie... — powiedział szybko, na co Malfoy liczył. </span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ron po chwili niezręcznego milczenia zapytał, czy Malfoy nie przekazałby Ginny plecaka. Malfoy nie pałał zadowoleniem do funkcji sowy, ale w jego interesie było, by Weasley nie znalazł swojej siostry. Pożegnali się skinieniem głowy. Malfoy poczekał, aż Weasley schowa się w swoim przedziale, by nie mógł zobaczyć, jak idzie w przeciwną stronę od wagonu Ślizgonów.</span></span></div>
</div>
<div class="p2">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
</div>
<div class="p3">
<div style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
</div>
<div class="p4">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Otwórz, proszę, wiem, że tam jesteś, że mnie słyszysz. Hermiona! — Załomotała w drzwi pustego przedziału. Odpowiedziała jej cisza. Zaklęła pod nosem i zaczęła ciągnąć drzwi, które nie chciały ustąpić, więc miała pewność, że ktoś jest w środku. Żadna cisza nie była w stanie jej złamać.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pieprzony miesiąc, Hermiona, miesiąc!...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Szarpnęła drzwi mocniej.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiona! He...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Drzwi ustąpiły niespodziewanie. Rozsunęły się, a Ginny wpadła do przedziału, upadając na podłogę. Usłyszała trzask drzwi. Obróciła głowę, prawie całując czarne buty. To te buty, pomyślała, wzdychając z ulgą, ale leżąc na podłodze, wydobył się z jej piersi jęk.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przewróciła się na plecy. Czuła palące spojrzenie ponad sobą. Brązowe, przemęczone, znane, błyszczące, zdziwione, to te oczy. Czoło Ginny wygładziło się.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Stała nad nią Hermiona Granger, której nie widziała od miesiąca. Hermiona miała powściągliwą minę, ale zdradzały ją przeszklone oczy — może od łez, a może od zmęczenia.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Witamy z powrotem — szepnęła Ginny.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona podała jej rękę, Ginny wstała za sprawą jednego szarpnięcia. Zmierzyły się wzrokiem, ale nie takim oceniającym. Doszukiwały się różnic oraz intencji. W końcu z pewną niepewnością objęły się, a kiedy obie nabrały pewności, że nie będą odrzucone, ścisnęły się tak mocno, że ledwo mogły oddychać.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zabiję cię, jeśli zrobisz to jeszcze raz — powiedziała Ginny twardym głosem, który na samym końcu się załamał.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Musiałam.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wiem! Wiem. Nieważne. Teraz opowiedz mi wszystko — odparła Ginny, odsuwając się od Hermiony. Jej oczy błyszczały ze szczęścia, ulgi. Oczy Ginny zapewne też. Niebywale szybko znowu odnalazły w sobie dom.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Usiadły naprzeciwko siebie. Pociąg wciąż sunął, ale jego dźwięk zaginął. Czuły tylko milczenie i ciszę, jaką powinno się przerwać po takim długim miesiącu.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie chcę wyciągać z ciebie wszystkiego siłą. — Ginny była wyraźnie zrezygnowana czekaniem. Pociągnęła nosem i lekko, by Hermiona nie widziała, obróciła głowę, wycierając policzek w bluzę. — Powiedz cokolwiek.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona nie wyglądała dobrze, ale kto na jej miejscu by wyglądał? Podkrążone oczy świadczyły o zmęczeniu albo dalszych koszmarach. Włosy miała przyklapnięte, nie tak bujne i żywe jak kiedyś, przylegały mrocznie do jej twarzy. Usta jakby wyblakły, zrównując się z papierową cerą, na której przybyło zmartwionych zagięć. Piegów też zabrakło, odbierając ostatniego dziecięcego wydźwięku.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Poległa wojowniczka, przemknęło przez jej myśli, gdy analizowała pierwsze wrażenie, jakie wywarła na niej Hermiona po takim czasie.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeśli oczekujesz przeprosin... — zaczęła Hermiona, ale Ginny pokręciła głową ze zdenerwowaniem.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nawet nie wiesz, jakie miałam poczucie winy, gdy uciekłaś.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale ja nie uciekłam — zaprzeczyła Hermiona. Ginny zamilkła, czując narastającą presję. Rozmowa nie zapowiadała się na lekką, ale przewidywała to. Była szczęśliwa, widząc Hermionę. Żałowała, że nie mogły pominąć wyjaśnień i zapomnieć o wszystkim. Tak byłoby łatwiej i pewnie tak by zrobiła, gdyby nie Hermiona, która nigdy nie uciekała.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja, Harry i Ron... wolimy mówić na to ucieczka. Baliśmy się myśleć o tym jak o odejściu. Od nas.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona wbiła wzrok w okno, a na jej sercu rozlało się ciepło. </span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Znała Ginny. Ona nie przyznawała się do błędu, nigdy. Hermiona przez miesiąc miała różne myśli w głowie. Czasami zastanawiała się, czy to ona nie powinna przepraszać. Chwilami była wściekła, rozżalona. Najrzadziej obojętna. Ginny upewniła ją, że odejście nie było zbyt pochopne.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przybiliście gwóźdź do mojej decyzji. Może zrobiłam to zbyt pochopnie, ale na pewno rozsądnie. Dobry moment nigdy by nie nastąpił.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wiem.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Kiedy zobaczyłam moje zdjęcie z Malfoyem w gazecie, przeczuwałam waszą reakcję. Bałam się, że nie uwierzycie w moje słowa. Zdjęcie było takie dwuznaczne... — Zakryła twarz dłońmi na kilka sekund, by zebrać myśli. Ginny nie chciała jej przerywać.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie uwierzyliście. Byłam rozczarowana, ale to nie wszystko. Na sam koniec dostałam list z Ministerstwa.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ministerstwa? — zdziwiła się Ginny.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przestali szukać moich rodziców. Okazało się to dla nich zbyt trudne, choć Kingsley mi obiecał to osobiście. — Rozłożyła bezradnie ręce z cyniczną miną, z prawdziwym bólem wspominając tamten dzień.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wszystko się na siebie nałożyło? Nie wiedziałam...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie miałam okazji ci przecież powiedzieć.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A ja nie miałam okazji ci uwierzyć — mruknęła zdruzgotana. Hermiona tylko pokiwała głową, przechodząc do dalszej opowieści.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Spakowałam plecak, jak najszybciej mogłam i wyruszyłam. Miałam jeszcze starą listę najpotrzebniejszych rzeczy przed wyprawą po horkruksy. Ironia. Przez te kilka tygodni spotkało mnie wiele...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona opowiedziała Ginny o Basilu i Jane w okrojonej wersji. Nie chciała wspominać o powiązaniu Basila z Malfoyem. Musiałaby też wspomnieć o Victorii i jej bracie — Teodorze. Nie miała na to sił, a podróż pociągiem prawie dobiegała końca. Wspomniała tylko, że to właśnie tam Malfoy ją znalazł.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Rozwodziła się natomiast nad gościnnością Ruby, tęgiej mieszkanki magicznego miasteczka w Australii.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przyjęła cię i Malfoya? Gotowała obiadki dla nieznajomych za kilka godzin pracy?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak. Dała nam pokój, świeżą pościel...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeden pokój i jedną pościel?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona spojrzała na Ginny ze zdziwieniem. Wolno pokiwała głową. Nie miała siły na więcej milczenia i kłamstw. Potrzebowała oczyszczenia. Przyjaciółki.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Miała tylko jeden pokój gościnny, kołdrę, nie prosiłam o więcej, Ginny...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Rozumiem. Naprawdę. Wszystko w porządku. Wierzę, że nic się nie stało.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tego nie powiedziałam — odpowiedziała dziwnym, lekko zachrypniętym głosem. Powoli się ściemniało. Hermiona ubrała szkolną szatę, dalej mówiąc: — Nikt z nas nie chciał spać na podłodze. Byliśmy zbyt uparci.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czy wy...?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Oczywiście, że nie — odparła na jednym wydechu. Zmierzyła Ginny jednym spojrzeniem. — Nie przebierasz się?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie. — Hermiona nie wydawała się zdziwiona, jakby wiedziała, że Ginny nie wraca na siódmy rok nauki. Ginny mimo to nie miała pewności i nie chciała tego mówić. Jeszcze nie. — Więc co się wydarzyło? Ty i Malfoy w jednym łóżku... nie potrafię sobie tego wyobrazić bez rozlewu krwi.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— On... — <i>Merlinie, pamiętam każdy detal, każde słowo w tym samym szyku. </i>— Wyznaczył linię. Powiedział: Nie przekroczę naszej Magicznej Linii. Ty rób, co uważasz.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Na Gacie samego Merlina, naprawdę? Co zrobiłaś? — Ginny zapatrzyła się na nią jak na samego Merlina. Hermiona przyglądała się przyjaciółce przez chwilę, ciesząc się tą spontaniczną reakcją. Złość odeszła. Nie pojawiło się już niezręczne milczenie, a zostawała tylko czasami cisza, z którą nie trzeba było walczyć.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przez półgodziny nie mogłam zasnąć. Leżałam i patrzyłam na sufit.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A potem?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nic.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wierzę. — Klasnęła zwycięsko w dłonie, gdy Hermiona delikatnie się zarumieniła.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Byłam smutna i rozgoryczona. Myślałam, że straciłam rodzinę, przyjaciół... W tamtej chwili miałam tylko Malfoya i chwilowo Ruby... — Ginny spojrzała na nią ponaglająco. — Przekroczyłam ją i od razu zasnęłam.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie wspomniała Ginny, że po wojnie to jej pierwsze zaśnięcie, po którym nie miała koszmarów. Nie wspomniała, że uczepiła się go jak ostatniej nadziei.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wstaliśmy o wschodzie słońca — kontynuowała. — Ruby zrobiła nam śniadanie. Było mi tak głupio. Jej gościnność porównuje sobie do ciepła twojej mamy, Ginny.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny uśmiechnęła się wesoło w jej stronę.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Moja mama się o ciebie martwiła, jeśli już o niej wspominamy.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wywołuj we mnie jeszcze większych wyrzutów sumienia.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona powiedziała to bardzo zrezygnowanym głosem. Potrzebowała chwili, by przetrawić tę wiadomość. Ginny pokręciła szybko głową.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie, nie. Mama się martwiła, ale przez cały czas mocno ci kibicowała. Często gadała do samej siebie: <i>ciekawe, co Hermiona teraz robi w tej Australii </i>— opowiedziała Ginny. Hermiona nie wiedziała, co na to odpowiedzieć, więc Ginny dodała szybko: </span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— No, nieważne, opowiadaj dalej.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ruby opowiedziała nam wcześniej, gdzie ludzie najczęściej się osiedlają. Moi rodzice nie mieli aż tylu pieniędzy, by wybudować sobie dom na odludziu. Z Malfoyem szukaliśmy po miastach. W Australii jest ich mniej, a magia pozwalała nam się szybko przemieszczać i eliminować jedno po drugim... Ale w pewnym momencie zostaliśmy bez celu. Oboje byliśmy zniecierpliwieni. Mieliśmy to załatwić w tydzień, a mijał już drugi. W dodatku nie zostało nam żadne miasto do sprawdzenia.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie znalazłaś rodziców? — zapytała Ginny cichym głosem.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wykluczyłam Brisbane, nawet go nie sprawdziłam. Malfoy nalegał, ale ja parłam w swoją pewność. Moi rodzice nie lubili Brisbane, nie chciałam Malfoyowi powiedzieć dlaczego. Kiedyś byłam tam z rodzicami na wycieczce... Uznali ją za nieudaną, a do miasta się zrazili. Ja chciałam wrócić wcześniej, by spotkać się z wami w Norze. To były wakacje. Nie podeszłam do tego logicznie. Wymazałam swoim rodzicom wspomnienia o mnie, więc nie mogłam im zepsuć wycieczki do Brisbane. Beze mnie pokochali to miasto i w nim zamieszkali.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Strasznie mi przykro, Hermiona.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mi też było — przyznała gorzko. — Ale bardziej byłam zła na siebie, że nie pomyślałam o tym wcześniej lub po prostu nie opowiedziałam Malfoyowi całej historii. On był bardziej obiektywny i na pewno sprawdziłby to pieprzone miasto. A tak straciłam tydzień na bezsensownych poszukiwaniach.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie mogłaś wiedzieć, że tak się stanie.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mogłam to przewidzieć. Już nieważne. W końcu doszliśmy do tego, że to Brisbane... Kupili mały biały dom z widokiem na Ocean Spokojny. Zawsze o tym marzyli. Przez kilka godzin ich obserwowałam. To była sobota, więc widziałam z daleka, jak wstają później, jak mama robi śniadanie, tata herbatę, jak wychodzą na taras i patrzą na ocean. Tego dnia było zimnej niż zwykle, ale oni i tak poszli na spacer...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona miała łzy w oczach i nawet nie starała się tego ukryć. Zacisnęła ręce w pięści.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Od początku wiedziałam, jakie zaklęcie rzucić, by zadziałało na pewno. Coś przeciwnego do <b>Obliviate</b>. <i>Memento</i>. Stare zaklęcie. Malfoy uważał, że powinnam użyć czegoś silniejszego, choć nie tak pewnego.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wolała nie wspominać formuły zaklęcia ani samego faktu, że było ono z dziedziny czarnej magii. Ginny nie musiała wiedzieć.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale to była moja decyzja i jej nie żałuję.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Udało się? — zapytała Ginny z nadzieją i niepewnym uśmiechem. Hermiona zacisnęła usta.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeszcze nie — odpowiedziała i widząc niezrozumienie na twarzy Ginny, mówiła dalej, choć czuła suchość w gardle od swoich monologów. — Jak mówiłam, to stare zaklęcie. I niezbyt modyfikowane... pewnie przez ministerstwo... Ale chodzi mi o to, że zaklęcie zadziałało. Tylko że na przywrócenie pamięci potrzeba czasu. Sporo czasu, zwłaszcza że rodzice byli jej pozbawieni od ponad roku. Malfoy oszacował, że zaklęcie, jak on to określił, <b>wczyta się</b> w pełni po dwóch miesiącach.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czekaj, czy ja dobrze rozumiem...</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Najprawdopodobniej — tak.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— ... Teraz musisz czekać? Ale jaką masz pewność?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Stuprocentową. Pozostaje tylko czekać. Co tydzień będę jeździć do Australii i sprawdzać, jak się sprawy mają... — Hermiona zamilkła, gdy Ginny zerwała się na równe nogi i pochyliła, by ją mocno przytulić. Tak mi przykro, powtarzała. Miała wyrzuty sumienia, ale to przecież nie była jej wina.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zaraz, zaraz. A co z Malfoyem?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A co ma być?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pomógł mi cię dzisiaj znaleźć, ale nie przyszedł, żeby cię zobaczyć — poinformowała ją i odchyliła się spojrzeć na jej zdziwione oczy, które nagle zaczęły błyszczeć jak gwiazdy za oknem. Hogwart był coraz bliżej.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nic. I nie pytaj więcej o niego.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pociąg tracił na prędkości. Ginny znalazła swój plecak na korytarzu, pod samymi drzwiami przedziału. Hermiona została w przedziale, jeszcze siedziała.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wyjdę ostatnia — powiedziała Hermiona, zanim zapytała.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— I zrobisz wejście smoka do Wielkiej Sali?... Piszę się na to.</span></span></div>
</div>
<div class="p2">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
</div>
<div class="p3">
<div style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
</div>
<div class="p4">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"><i></i></span><br /></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Unikała spojrzeń. Wielka Sala patrzyła wprost na nią. Zaskoczenie przechodziło z twarzy na twarz, licząc także nauczycieli, ale on czuł się inaczej. Jego spojrzenie było inne. Miał co do tego pewność, za którą dałby się zabić choćby z jej ręki.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny szła po jej prawej stronie. Nic do siebie nie mówiły. Mała Weasley co jakiś czas posyłała Granger uśmiech, na który ona starała się odpowiadać.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Longbottom i Lovegood od razu się przywitali, uśmiechali. Zadawali dużo pytań. Granger wydawała się sparaliżowana, ale jej to minęło, gdy Weasley i Potter rzucili jej się na szyję, czego wcześniej pewnie nie robili za często. Ogień powoli rozpalał się w oczach Granger.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zabini próbował z nim rozmawiać, ale Malfoy nie odpowiedział ani razu, patrząc w jeden punkt.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pomyśli, że jesteś nienormalny. Tak się gapisz.</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nic nie wiesz.</span></i></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mógłbyś chociaż odpowiedzieć?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie mogę.</span></i></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czemu się po prostu z nią nie przywitasz?</span></span></div>
</div>
<div class="p1">
<div style="text-align: justify;">
<i style="-webkit-text-stroke-width: initial;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Obiecałem.</span></i></div>
</div>
<style type="text/css">
p.p1 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; text-align: justify; line-height: 14.0px; font: 11.0px Georgia; color: #000000; -webkit-text-stroke: #000000}
p.p2 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; text-align: justify; line-height: 14.0px; font: 11.0px Georgia; color: #000000; -webkit-text-stroke: #000000; min-height: 12.0px}
p.p3 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; text-align: center; line-height: 14.0px; font: 11.0px Georgia; color: #000000; -webkit-text-stroke: #000000}
p.p4 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; text-align: center; line-height: 14.0px; font: 11.0px Georgia; color: #000000; -webkit-text-stroke: #000000; min-height: 12.0px}
span.s1 {font-kerning: none}
</style>Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-33673243791238017062016-10-02T18:11:00.000+02:002016-10-06T16:03:21.009+02:000. Bal dla Ofiar Poległych.<div class="p1" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">W końcu? W końcu! Tak.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przed przeczytaniem informuję, byście uważnie patrzyli na <i>godziny akcji</i>. Wszystko jest pomieszane.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie wiem, co mogę jeszcze dodać. Miłego czytania tego oto prologu! W razie jakichkolwiek pytań zapraszam do komentowania albo kontaktu w ogóle, prywatnego. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Do następnego.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">19:00</span></b></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></b></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A na koniec: ogromne podziękowania dla głównej organizatorki Balu dla Ofiar Poległych. Gromkie brawa dla bohaterki magicznego świata — Harry mówił z uczuciem, a jego wzrok wędrował po sali, poszukując jednej osoby. — I mojej najlepszej przyjaciółki. Brawa dla Hermiony!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nazwisko nie było potrzebne. Każdy wiedział, kto się kryje pod tym imieniem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Oklaski i zaciekawione pary oczu zmierzyły Wielką Salę w całości. Hermiona Granger okazała się nieosiągalna dla spojrzeń, choć tylko jedna osoba wiedziała, że wśród gości Hermiony zabrakło godzinę temu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Sala wypełniła się stonowaną muzyką. Na stołach pojawiło się jedzenie, ponch i wino, jedyny alkohol.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Godzina na pojawienie się wszystkich gości — jest! Przemówienie McGonnagall, Harry'ego — jest! Godzina na posiłek... w trakcie — Neville mówił do siebie półszeptem, lawirując przez salę z rozpiską, jaką zostawiła mu Hermiona w jego odpowiedzialnych rękach.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dałeś się wrobić?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"></span></span><br />
<a name='more'></a><span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Neville obejrzał się. Ginny trzymała wyciągniętą ku niemu lampkę wina. Drugą przechyliła, by się napić.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie, po prostu sprawdzam, czy wszystko jest okej... — Neville przyjrzał się swojemu winu i przechylił szkło, patrząc, jak czerwień pokrywa ściany kieliszka i spływa. — Skrzacie wino ma dziwną konsystencję.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jakby przelewająca się krew? — Nie uśmiechała się. Neville spojrzał na nią znad swoich notatek. Wyglądała dziwnie. Miała nienaganny makijaż i prezentowała się bardzo ładnie, ale makijaż nie przykrył jej szarej cery, smutnych oczu i ust, mocno ukrwionych, zdradzających ilość wypitego wina.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Idę zobaczyć, co u Hermiony... — powiedział Neville, by wyślizgnąć się Ginny.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wiem, że wyszła! — Złapała go za ramię, gdy zrobił pierwszy krok. — Malfoy mi powiedział. Wiesz, gdzie jest? Muszę z nią porozmawiać. Teraz. To jedyny wieczór... Ach.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Puściła jego rękę i wyprostowała zagięcia, jakie spowodowała, na garniturze.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wyszła? Na pewno zaraz wróci — odparł zdezorientowany. Ginny przyjrzała mu się, rozumiejąc, że Neville nic nie wie. Powinna przeprosić, ale nim Neville zdążył się zorientować, Ginny zniknęła wśród tłumu. Obejrzał się w tę i z powrotem. Mignęły mu przed oczami rude włosy, ale okazał się to być tylko George, który zapijał się winem przy pustym stoliku.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Neville szukał jej kątem oka większość nocy, ale nie zobaczył Ginny przez resztę wieczoru.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"></span></span><br />
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">17:52</span></b></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pięknie wyglądasz.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona odwróciła się. Widok przyjaciela rozjaśnił zakłopotanie na jej twarz. Uśmiechnęła się blado, prawie upuszczając kartkę z listą gości i rozkładem miejsc.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie martw się, nie będę cię prosić do tańca. Szkoda twojej długiej sukienki — dodał przyjaźnie, niemal czarująco.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przesadzasz.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie pamiętasz swoich obolałych stóp, gdy raz poprosiłem cię do tańca?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— W namiocie, niedaleko po tym, jak Ron zniknął — mruknęła potwierdzająco. Wspomnienia wywołały łzy wzruszenia, ale kilka razy mrugnęła i wszystko wróciło na swoje miejsce, do mglistych wspomnień, których nie chciała dotykać. Harry zauważył to, myśląc, czy ma to kulturalnie przemilczeć, czy zareagować. Po chwili wahania przytulił ją mocno do siebie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Cieszę się, że wróciłaś... Niedługo wszystko będzie tak, jak dawniej.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona zacisnęła usta i wzięła głęboki oddech, wdychając silną woń perfum, którą Harry spryskał sobie szyję. Przytaknęła, okłamując go z bezsilności. Odsunęli się od siebie, a Harry był uśmiechnięty od ucha do ucha, jakby już dostał to, czego chciał.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Szkoda, że Ron nie zobaczy tego wszystkiego. Postarałaś się. Zorganizować to wszystko w miesiąc, bez niczyjej pomocy...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlaczego?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie przyjdzie. Nie był w stanie, ale kazał cię pozdrowić — powiedział Harry, poprawiając mankiet koszuli, tym samym przyznając się do kłamstwa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona uśmiechnęła się blado i odeszła od Harry'ego, tłumacząc się dużą ilością pracy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jej czarna suknia muskała podłogę Wielkiej Sali. Delikatny materiał zginał się skromnie przy najmniejszych ruchach. Wielu mężczyzn żałowało, mimo gorzkich w smutek okoliczności, iż długa suknia nie jest ozdobiona wycięciem, które zaczynałoby się w połowie uda, a kończyło na bujnej wyobraźni.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy nie zaliczał się do grupy typowych mężczyzn. Przyglądał się Hermionie bez wątpliwości, lecz jej wygląd nie stawał na czele powodów jego żarliwych spojrzeń.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Podeszła do bufetu, wybrała wino, a Draco ignorancję. Widział z daleka, jak Blaise zbliża się do niego. Udał, że go nie zauważył, choć rzeczywistość na to nie pozwalała. Postanowił także zabić jedno z pragnień i pójść po wino.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dobry wieczór — szepnął tuż obok. W sali huczało od rozmów i cichej muzyki, ale Hermiona jakimś cudem to usłyszała. Przekręciła głowę w jego stronę, prawie rozlewając wino ze zdziwienia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy... — Złapała się za serce, bijące na alarm przez jego obecność. — Skradasz się.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nieprawda. — Kłamstwo. — Skradałbym się, gdybym wiedział, że to ty. Po prostu jesteś strachliwa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Myślałam, że twoje mniemanie o mnie się choć trochę zmieniło od czasów przedwojennych — odparła, patrząc na niego obojętnie. W duchu czuła zwycięstwo. Malfoy zacisnął mocno szczękę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Vice versa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Moje myśli o tobie? Zmieniły się diametralnie...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Po czym zaskakująco zniknęły? — zapytał kpiąco. Hermiona zastygła w jednej pozycji. Palce, muskające brzeg kieliszka kulistymi ruchami, także się zatrzymały.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Masz do mnie żal? Pożegnałam się z tobą w najdogodniejszym momencie. Kiedyś i tak by do tego doszło. Lepiej wcześniej niż później. Mniej bólu — mówiła spokojnie, dobierając słowa z harmonijną gracją. Spojrzała mu w oczy i na moment przepadła w szarej stali, stwierdzając jednomyślnie, że ból jest mniejszy, aczkolwiek jednostajny. Każdy moment, kiedy ich oczy się spotykały, był momentem, w którym żałowała pożegnania.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Minął miesiąc od twojego pożegnania. Cichy miesiąc, Granger. Nawet nie powiedziałaś, czy twoi rodzice...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy, proszę, nie teraz — jęknęła rozpaczliwie. Opróżniła kieliszek i zostawiła go na stole.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A kiedy?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie odpowiedziała, przygryzając kusząco usta.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wielu ludzi się żegna. Potem wita — dodał.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona odwróciła wzrok od jego oczu. Mówił z narcystyczną pewnością siebie, z miękkim głosem i wyczuwalną szczerością.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Właśnie, Malfoy... Muszę iść — odrzekła, zafascynowana jego słowami. — Idę do Rona. Nie przyszedł, ale co mi szkodzi z nim teraz porozmawiać?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy nie odpowiedział, z jego miny nic nie dało się wyczytać.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tylko co z... — Spojrzała na swoje notatki.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Daj mi to — mruknął i wyjął jej z rąk pergaminy. Wyczarował niewerbalnie pióro w sekundę i napisał schludnie (powstydziła się swoich pośpiesznych notatek, widocznych pod jego pismem)...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Longbottom!</span></i></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s2"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Longbottom!</span></i></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy wyrzucił pergamin i rozpoczął na czystym:</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Neville! Jest chaos w organizacji. Mógłbyś mi pomóc? Instrukcje masz poniżej.</span></i></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona</span></i></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco pstryknął palcami, a notatnik zniknął. Hermiona nie wiedziała, jak to skomentować. Kiedyś było dla niej nie do pomyślenia, by zrzucić na kogoś swoje obowiązki. W tej chwili wolała iść i porozmawiać z niedawno odzyskanym przyjacielem. Chciała zrobić to, co powinna, a nie do czego była zobowiązana.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chciałaś porozmawiać z Weasleyem — zauważył, kiedy dłuższy czas stała w milczeniu, przyglądając się mu z nieodgadnionym wyrazem twarzy i analizując to, co miało kiedyś między nimi miejsce.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlaczego Neville?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tylko on się nie zorientuje, że pismo nie należy do ciebie. A sama nie miałabyś tyle odwagi, by to napisać.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zacisnęła usta z irytacji i ominęła go.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">W połowie sali odwróciła się, zwalniając. Malfoy stał w tym samym miejscu, odwrócony do niej plecami. Gdyby ją zatrzymał albo chociaż odwrócił się za nią, wiedziałaby, że nie każde pożegnanie kończy pewną historię.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ale Malfoy odezwał się dopiero po miesiącu, nie okazując wcześniej zainteresowania, wypychając ją bez mrugnięcia okiem do kogoś innego. Zrezygnował bez walki po tylu dniach milczenia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Myślała o Malfoyu, wychodząc z sali, ale kiedy przekroczyła jej próg, zniknęła w niej ostatnia resztka cierpliwości.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">20:07</span></b></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie musisz iść... Po prostu nie wyobrażałam sobie, że dzisiaj cię nie zobaczę — powiedziała ze smutnym uśmiechem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Widzieliśmy się na zajęciach — zauważył Ron zdziwiony. W jego oczach na tle martwej tęczówki zatlił się błysk. Zniknął w momencie, gdy przestał mówić. Hermiona westchnęła, wstając z fotela.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To nie to samo... Sama zorganizowałam Bal dla Ofiar Poległych i chciałam cię na nim zobaczyć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ty mogłaś zniknąć na miesiąc, a ja nie mogę zniknąć na jeden wieczór? — warknął, ale wypowiedział te słowa w złości i Hermiona to zrozumiała. Dłuższą chwilę milczała, aż policzki Rona nie poróżowiały.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dobrze wiesz, że to nie to samo — szepnęła. Nie oczekiwała przeprosin, bo Ron na coś takiego, by się nie zdobył. Sięgnęła po jego rękę. — Żałoba zostawiona samotności będzie zawsze niepogodzona.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jestem beznadziejny. — Ścisnął jej rękę. Hermiona poczuła jak spocone i drżące ma dłonie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie mów tak — zaprzeczyła ostro, kręcąc głową. Ron trzymał kurczowo jej dłoń, a ona musiała już iść na bal. Drugą dłonią, spokojnie, rozdzieliła ich. — Muszę iść, Ron.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To dobrze. — Spuścił wzrok na podłogę. Hermiona skleiła jeszcze kilka pociesznych słów — wcześniej dogłębnie przemyślanych, ale wypowiedziane na głos drżały. Zasępiła się i wypaliła słowa pożegnania i wyszła.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Bursztynowe oczy zrobiły się szklane. Hermiona parła prosto przed siebie, nim wybuchła płaczem. Zatrzymała się i zaparła o parapet. Łzy spadły bezgłośnie na podłogę, lecz ich echo, mimo że było to niemożliwe, zahuczało Hermionie w głowie niczym od wina.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Odzyskała wybaczenie przyjaciół, kiedy wróciła, ale, mimo że podczas renowacji Hogwartu wszystko zdawało się układać, każdy z osobna przechodził żałobę. Ukrywanie żalu, samotne spacery na cmentarz, wszystko zatrzymane w milczeniu. Bal dla Ofiar Poległych miał być czymś więcej niż żałobną mową. Miał stać się wspólnym upamiętnieniem, bez samotności i niedopowiedzeń.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ron nie rozumiał tego rodzaju pocieszenia, wybierając stare obyczaje. Inni przychodzili dla wina, ale większość gości pogrążała się we wspólnym smutku, który okazywał się znośniejszy, niż ten przechodzony w samotności.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ocierając nos i łzy, przypomniała sobie zadowolenie Harry’ego, gdy zgodziła się z jego słowami, że wszystko będzie wkrótce tak, jak dawniej. Nie potrafiła Ronowi pomóc, a Ron nie potrafił jej do końca wybaczyć zniknięcia z Malfoyem, nie był wyrozumiały, nawet jeśli głównym wątkiem byli jej rodzice.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Widziała w oczach Rona, że wszystko ma się zmienić. Z przerażenia nie mogła odegnać płaczu. Została sama. Całkiem sama.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">20:19</span></b></span></div>
<div class="p1">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<span class="s1"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiona, wszystko idzie zgodnie z planem!... Coś się stało? — Entuzjazm Neville'a opadł, gdy przyjrzał się jej dokładnie. Pokręciła głową z uśmiechem i zagadała go pytaniami o przebieg balu. Wszystko na pierwszy rzut wydawało się idealne. Ludzie uśmiechali się, jedli, pili wino. Wspominali.</span></span></div>
<span class="s1">
</span>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Neville opowiedział o małych niedociągnięciach, które za swoją inicjatywą opanował, np. przeniósł George'a Weasleya do innego stolika, gdzie siedział Harry i inni młodsi znajomi z Gryffindoru. Przyporządkowanie George'a do ludzi o tym samym wieku było złym pomysłem, bo George otwierał się przy rówieśnikach tylko na następne kieliszki wina. Natomiast Neville wrzucił go do towarzystwa, z którym mógł pożartować nawet w tak okrojonej chwili.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jestem ci wdzięczna — powiedziała Hermiona, odbierając od niego pergaminy z notatkami. — Dołącz do innych. Teraz już sobie poradzę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Na pewno? — przyjrzał się Hermionie z nieukrywaną troską. Nie zapomniał, że jeszcze kilka minut temu oczy miała napuchnięte od płaczu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Neville! — zawołał go Harry, machając nawołująco dłonią. Miał podejść do stolika, do całego stada Gryfonów.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Idź. — Uśmiechnęła się i popchnęła go w stronę całej bandy. — Dam radę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Neville niechętnie odszedł, choć siadając przy stoliku, odzyskał rezon.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona przewertowała wszystkie kartki i zrozumiała, że wszystko, co miała w planie, zostało zrobione na całą noc. Odeszła na bok, by nie rzucać się w oczy. Stojąc na środku sali w samotności, rozglądając się trochę bezradnie, przykuwała uwagę. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>Prując do przodu, ludziom wydawało się, że mam cel</i>. <i>Nie mogli za mną nadążyć, a ja chciałam jednego: uciec od nich.</i></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ojej, przepraszam! — krzyknęła Hermiona, kiedy nadepnęła na czyjąś suknię. Uśmiechnęła się przepraszająco, po czym podniosła wzrok i zamarła.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Szukałam cię.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona kiwnęła głową nie wiadomo po co.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie sądziłam, że przyjdziesz — wyznała Hermiona. Na twarzy Ginny przeszedł sardoniczny uśmiech. Hermiona dodała, by przerwać dotkliwe milczenie:</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mam nadzieję, że dobrze się bawisz. Albo czujesz. Motyw przewodni nie jest zbyt rozrywkowy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Byłoby lepiej, gdybym nie szukała cię przez cały wieczór. I gdybyś odpowiadała na moje listy. Wolałam TO wyjaśnić w cztery oczy, niż trudzić się rozpoczynaniem kłótni w liście, który zmieniłby się w monolog.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przygotowanie balu i nauka na siódmym roku zabrały mi cały wolny czas.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To głupia wymówka — odpowiedziała Ginny. Hermiona kiwnęła potwierdzająco głową z kamienną miną. Wciągnęła powietrze i wypuściła je ze świstem. Miała już odpowiedzieć, gdyby nie liścik, jaki zmaterializował się kilka centymetrów przed jej twarzą.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Problemy w kuchni, szybko.</span></i></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przełóżmy to, Ginny, muszę lecieć — odrzekła spiesznie, a malujące się przed jej oczami obrazy, jak spalona kuchnia i martwe skrzaty, zawirowały Hermionie w głowie. Odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem odeszła.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny coś odpowiedziała, ale Hermiona nie usłyszała, jak Ginny ze smutkiem mówi:</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Leć. Ja tutaj poczekam na twoją kolejną wymówkę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona wybiegła z sali, nie usłyszała nawet nawoływań. Po mijających ją sekundach poczuła rękę na biodrze, która brutalnie ją obróciła w swoim kierunku.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy... — szepnęła zdziwiona. Odsunęła się od jego dotyku. — Nie mam czasu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Chciała się na powrót obrócić, nim Draco odparł z szelmowskim uśmiechem:</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Myślałem, że się domyślisz. Konspiracyjne liściki to moja specjalność.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przymknęła oczy i przetarła twarz, by zatrzymać stresującą i nieistniejącą wizję jednocześnie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Załatwiona własną bronią — zakpił.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To twoja broń.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie użyłem pergaminu, by sobie ułatwić życie. Tylko tobie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tylko mi? — zaprotestowała.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tylko ty — odparł ciszej, a Hermionie zaczęło się trudniej oddychać. Patrzył na nią, uśmiechając się w ten charakterystyczny sardoniczny sposób i mówiąc dziwnie kojarzące się rzeczy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— O nic cię nie prosiłam. Musiałeś mieć w tym swój interes, by mi pomóc.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jej słowa nie zrobiły na nim wrażenia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jedno łączy się z drugim.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Skończmy z tymi szyframi. Muszę wracać na salę — powiedziała słabo, bo wizja powrotu była nierealna. Znowu wpadnie na Ginny lub Neville'a i zaczną się pytania. Jedno po drugim, bez końca.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Musisz? Longbottom poradził sobie z moją drobną pomocą ze wszystkim.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pomogłeś mu? Nic mi nie powiedział... — Wytrzeszczyła oczy. Nie bardzo mu wierzyła. Tylko jaki miał interes w tym, by kłamać? Potrafił doskonale kłamać, choć nie była pewna, czy potrafi to robić prosto w jej oczy. W oka mgnieniu zrozumiała, że to nie jest niepewność, a nadzieja.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Namówiłem go. ZRESZTĄ, od razu się zgodził — prychnął.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlaczego mu pomogłeś? — Hermiona przekrzywiła głowę, a jej ręce opadły wzdłuż ciała.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Może kiedyś ci powiem. Tymczasem — zaoferował jej swoje ramię — zapraszam na spacer po Błoniach.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy, to wszystko jest szalone — szepnęła. Nie odpowiedział, czekając. Kiedy przyjęła jego ramię, przeszli obok Wielkiej Sali, która była wypełniona światłem. Hermiona obejrzała się przez ramię na swój bal, nim pochłonął ją mrok.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">3:00</span></b></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nikogo już nie ma — szepnęła. — Nie możemy, ktoś nas usłyszy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jak organizator nas nakryje, to pewnie się wkurzy — odparł z udawanym strachem. Hermiona zmrużyła oczy i pozwoliła się zaciągnąć do Wielkiej Sali. Malfoy machnięciem różdżki zapalił pochodnie. Mrok rozjaśnił się półgębkiem, Hermiona musiała poczekać, aż jej wzrok się przyzwyczai do półcienia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tylko jeden taniec — zapewnił ją. W tle zagrało pianino.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Kiedy stałeś się taki romantyczny?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Masz na myśli: pijany?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Parsknęła i pozwoliła mu prowadzić. Malfoy był dobrym tancerzem, nie musiała mu tego mówić, jego pewność siebie i tak już nie miała końca.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mam nadzieję, że wszyscy dobrze się bawili — mruknęła, widząc brudne kieliszki i resztki jedzenia na stołach. Wszystko było puste, a mimo to podczas tańca niczego jej nie brakowało.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja tak — odparł z szelmowskim uśmiechem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— W moim towarzystwie nie można się nudzić — wzruszyła nieskromnie ramionami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nudzić na pewno nie. Ale gdybym ci policzył te liczne chwile w Australii...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Musimy t e r a z poruszać ten temat? — zapytała ostro. Zatrzymała się w miejscu i napięła jak struna. Malfoy tańczył dalej, trzymając kurczowo jej dłoń i biodro.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Odzyskali pamięć?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czemu wszystko chcesz popsuć? Było dobrze. Ten jeden raz było dobrze, Malfoy. — Hermiona wyrwała się z jego uścisku i wyszła z sali; muzyka ucichła. Po chwili jej kroki także zaczęły milknąć. Draco nie wiedział, że można tonąć w ciszy, takiej ciszy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Usiadł na byle jakim krześle, przy byle jakim stole. Nie czuł smutku i wyrzutów sumienia, ale radości też w tym nie było. Właściwie to mógł się zamknąć i tańczyć dalej. Powiedzieć, że ładnie wygląda i podziękować za miło spędzony czas.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Parsknął śmiechem.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie mógł sobie tego wyobrazić. Granger pewnie też by nie umiała.</span></span></div>
</div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-6770159195841308852016-08-11T23:57:00.000+02:002016-10-06T16:02:42.614+02:0025. Było mi(nę)ło.<div class="p1" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span class="s1"><span style="font-size: large;">Dzień opóźnienia. Dedykuję wszystkim czekającym lub</span></span><span style="font-size: large; text-align: justify;"> </span><span style="font-size: large;">zdenerwowanym czekaniem. Miłość przyćmiła mi umysł, a dni kompletnie się pomieszały. (Podobno szczęśliwi czasu nie liczą).</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chciałeś go zabić.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A on miał takie same plany względem mnie. Obrona własna, Granger.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Byłeś zazdrosny, że Harry’emu się udało. Obraziłeś go, bo to <i>musi być takie proste</i>. A on w odwecie cię kopnął i zacząłeś udawać niedołężnego. I gdzie tutaj obrona własna, Malfoy? — zapytała z uniesionymi brwiami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie chciałbym wyjść na niegrzecznego — chociaż tak naprawdę wszystko mi jedno — ale...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hardodziob mógł stracić głowę! Takie piękne stworzenie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Granger...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wiedziałam, że jesteś podły. Rozumiem, mścić się na Harrym, on też nie był ci dłużny, ale po co mieszać w to niewinnego Dziobka?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Granger...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chętnie podyskutowałbym o Hardo-Jak-Mu-Tam, ale twoja bluzka właśnie się zsunęła. Normalnie nie zwróciłbym na to uwagi, ale jestem miło zaskoczony, że nosisz zielony stanik.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"></span></span><br />
<a name='more'></a><span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— M a l f o y! — jęknęła z zażenowaniem. Hermiona poprawiła bluzkę i na odchodne zakryła się kołdrą po szyję. Ich wspólną kołdrą, którą przeciągnęła na swoją stronę. Malfoy został bez okrycia. — Zajmij się swoją stroną łóżka.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Po co? I tak już ją ochrzciliśmy — odparł, zadzierając dumnie nos.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona zacisnęła usta, a wzrok miała groźny, choć Malfoy uśmiechnął zawadiacko na jego widok. Oczy tryskały jej prawdziwymi iskrami ognia piekielnego, więc poczuł się jak w domu. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Była blada, a usta miała malinowe od ciągłego przegryzania warg. Włosy rozrzucone w nieładzie na wszystkie możliwe strony, poskręcane, rozczochrane. Z okna płynęły promienie słońca i oświetlały jej twarz — wyszczególniając piegi. W napięciu obserwował drobne zmarszczki, okalające kąciki bursztynowych oczu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Uprowadziłeś MNIE z MOJEJ strony łóżka — dodała na swoją obronę, przerywając milczenie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jasne, Granger — odpowiedział kpiąco, przyglądając się jej bez skrępowania. Wyglądała... uroczo, ale bardziej zabawnie; wolał to ująć w myślach w mało jednoznaczny sposób. Nie potrafił przyznać, że Granger piękniała w jego oczach każdego dnia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy... — szepnęła miękko, z nutą pretensji, ale nie była zła. Jego nazwisko brzmiało w uszach niemal jak flirt. Rozpaliło go to bardziej, niż niejedna ordynarna propozycja innej kobiety.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Daj spokój. Oboje wiemy, że ś w i a d o m i e ściskałaś mnie jak ulubioną przytulankę — odrzekł dyplomatycznie, choć wiele go to kosztowało. Oddychał płytko, nie potrafiąc się kontrolować. Był bliski szaleństwa. Nienawidził nie utrzymywać kontroli nad sobą, c</span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">hoć przy Granger ta nienawiść malała. Poczucie kontroli było naturalne, ale będąc z Granger, uczył się beztroski.</span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona wzięła głęboki oddech, chcąc zaprzeczyć, ale Malfoy nie pozwolił jej dojść do słowa. — Mogę ci nawet wyznać, że twoja szopa na głowie nie przeszkadzała mi we śnie. Od dawna się tak nie wyspałem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>Bez koszmarów</i>, pomyśleli jednocześnie. Spojrzeli na siebie, odgadując to, co mieli na myśli.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A mimo to obudziłeś nas na wschód słońca. — Hermiona westchnęła przeciągle, przyglądając się wpadającym promieniom. — Jest po piątej rano.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Mieli przed sobą jedynie poranek. Zdecydowali się od razu po śniadaniu wyruszyć w dalszą drogę. Hermiona przyglądała się wschodzącemu słońcu z głęboko ukrywaną nostalgią. Dzisiaj zamierzała zobaczyć swoich rodziców, wytłumaczyć im wszystko i odczarować przekleństwo, rzucone dawno temu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Mimo Malfoya na drugim krańcu łóżka, Hermiona poczuła się samotna bardziej niż kiedykolwiek.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Gdzie idziesz? — zapytała, kiedy Malfoy stał już i dotykał klamki.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— O ile nie chcesz iść ze mną się wykąpać, to pytanie wydaje mi się zbędne... — Posłał jej kamienne spojrzenie. Wzięła bez zastanowienia swoją poduszkę i cisnęła nią w jego stronę. Ton głosu Malfoya w tej relacji był niewłaściwy, dlatego mężczyzna wyszedł, by uchronić się przed ciosem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona pokręciła zdegustowana głową, wracając do obserwowania wschodzącego słońca. Kilka razy obróciła głowę w stronę drzwi, jakby Malfoy miał się na powrót w nich pojawić. Wraz z ostatnim spojrzeniem, uśmiechnęła się — nie mogąc wiedzieć, że to jej oczy śmiały się najbardziej.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ruby była kobietą niezależną od niepamiętnych czasów. Miała za sobą dwa bardzo udane małżeństwa i trójkę dzieci, które odchowała tak, by jak najszybciej stały się samodzielne i korzystały z dobrodziejstw życia, i to z własnej inicjatywy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pierwszego męża — człowieka o stalowych nerwach — poznała w szkole i był miłością jej życia. Zmarło mu się pięć lat po ślubie. Najpiękniejsze pięć lat jej życia, jeśli ktoś pytał.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Drugiego męża poznała przez przypadek, wpadł zabłąkany do jej sklepu, będąc przejezdnym. Był zagubionym charłakiem, który przez lata swojego życia nie zdawał sobie sprawy ze swojej magiczności. Uznała go na początku za mugola, ale przecież mugol nie trafiłby do miasteczka. Rzucone było od pewnego czasu na nie zaklęcie, by mugole widzieli na miejscu miasta niedużą łąkę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ruby? Myślałam, że jeszcze śpisz — powiedziała Hermiona, stając jak spetryfikowana w futrynie. Zaraz za nią pojawił się Malfoy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zaparzę moim Brytyjczykom herbaty — szepnęła, dalej zwrócona myślami ku drugiemu mężowi. — Mam nadzieję, że chociaż na trochę zasnęliście i że było wam wygodnie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Było idealnie — odparł Malfoy. Ruby uwierzyła mu na słowo, bo wylewnością to on się nie odznaczał. Jak już coś mówił, to słowa przeliczał jak na złoto.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ich osobowości były od siebie tak różne, że dla Ruby stawało się niemożliwe, żeby ich sobie razem wyobrazić. Ale kiedy patrzyła na nich, wszystkie wątpliwości nie miały odwagi się ponownie ujawnić. Ruby była oczarowana takim towarzystwem, tak magicznym i niesprecyzowanym.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona i Draco usiedli na przeciwko siebie przy drobnym stole. Postawiła przed nimi herbatę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co chcecie na śniadanie? Jajka, kanapki, naleśniki? A może wszystko...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Na razie chcielibyśmy, żebyś usiadła z nami, Ruby — przerwała Hermiona z niepewnym uśmiechem. Och, nie — przyszło Ruby gorliwie do głowy — chcą mi podziękować. Słodkie te Brytyjczyki. Ruby z pokazowym sapnięciem usiadła na krześle, mając po lewej Hermionę, a po prawej Malfoya. Poczuła się jak prawdziwa gospodyni.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Potrzebujemy twojej rady — zaczął Malfoy. Ruby pokusiła się o ściągnięcie brwi, ale niczego nie powiedziała. Hermiona przegryzła wargę i pozwoliła Malfoyowi mówić, co samo w sobie było nietypowe — musiało chodzić o coś poważnego lub intymnego. — Mieszkasz w Australii, więc sądzę, że powinnaś wiedzieć, jakie miejsca najbardziej przyciągają turystów? Bądź zapalonych miłośników tego miejsca, którzy chcą się tutaj przeprowadzić.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ruby siedziała zbita z tropu, ale odpowiedziała bez szczególnego rozwodzenia się o malowniczości Australii. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Więc miasta lub obrzeża miast? — zapytała Hermiona. Piwne oczy miała przyprószone mgłą, myśląc o czymś gorliwie. Unosząc kubek, Ruby zauważyła, że trzęsą się jej dłonie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak, nie ma zbyt wiele miast, ale myślę, że zasługują na trochę uwagi. Wszystkie te niezaludnione miejsca poza miastami są piękne, ale tylko na jeden dzień. Nie są dobre do osiedlenia na dłużej. Za dużo by to kosztowało.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dziękuję — powiedziała szczerze Hermiona. Promienie słońca, które niedawno się ukazały z mrocznego świtu, zatańczyły w szklanych oczach Hermiony. Ruby odchyliła się na krześle, nie rozumiejąc tej nagłej wrażliwości. Tak naprawdę, nieważne jak dobrze się czuła w ich towarzystwie, nic o nich nie wiedziała. Kim są, skąd przybywają. Spotykając ich pierwszy raz przed swoim sklepem, chłopak o bardzo nietypowych platynowych włosach był jedynym powodem, dla którego postanowiła, że ich do siebie przygarnie. Draco miał w oczach tą samą zgubę, co jej drugi mąż. Wywołał wspomnienia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco obserwował szatynkę zza bardzo obojętnej miny. Ruby nie była pewna, czy on w ogóle zauważył, co Hermionę dręczy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wstała od stołu, by przygotować śniadanie — rola pocieszycielki czy swatki ją nie interesowała. To nie była jej sprawa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zwątpiła tego poranka, że dźwiękoszczelne ściany na coś się im przydały. Nie widziała ani razu, by publicznie wyrażali choćby przyjacielską sympatię. Czuła między nimi pikanterię, chemię, ale poza swoimi odczuciami, wszystkiego innego mogła się domyślać.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przygotowała im jajecznicę. Hermiona była przygaszona. Malfoy nie wykonał żadnego pocieszającego gestu, może nie potrafił go okazać, Ruby nie wiedziała.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wyruszamy po śniadaniu, Granger. Jedz. Długa droga przed nami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mhm — odmruknęła, wzruszając ramionami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zahaczymy po drodze do klubu ze striptizem — powiedział spokojnie, pijąc czarną kawę bez cukru.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mhm.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ruby wywróciła oczami, a Malfoy wyrwał Hermionie widelec z dłoni. Dziewczyna zdziwiła się jego dotykiem. Uniosła wzrok, a Draco nachylona ponad stołem zaczął ją karmić.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie trwało to długo, Hermionie nie zajęło długo odegnanie szoku. Zdążyła przełknąć jeden kęs, by dać Malfoyowi do słuchu. Ruby zauważyła, jak dziewczyna się przez to ożywiła.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak, tak, ja zły i najgorszy — przedrzeźniał Hermionę Draco, dopijając kawę. Ruby, popijając swoją herbatę, zauważyła, jak na ustach Malfoya błąka się ironiczny uśmiech. Nie znała tego chłopaka, ale wyglądał na zadowolonego z siebie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pozmywam naczynia. Nie chcę tracić sił na dyskusję z kimś takim, jak ty, Malfoy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja później pozmywam, Hermiono! — krzyknęła Ruby, matczynym tonem. Hermiona poddała się, walcząc wcześniej jak lwica.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Kimś tak przystojnym? — zagadnął Draco. Hermiona zaczęła się śmiać sama do siebie. Wyszła z kuchni i klaszcząc w dłonie, krzyknęła z korytarza:</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dobre, Malfoy! Naprawdę zabawne.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">I trzasnęła drzwiami od ich wspólnego pokoju. Malfoy, słysząc to, kiwnął głową.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Lubi mnie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ruby obrzuciła go rozbawionym spojrzeniem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zdecydowanie — odparła i wzięła się za zmywanie naczyń. Słońce zdążyło wzejść. Niedługo będzie musiała pożegnać się z podróżnymi Brytyjczykami i wrócić do swojej monotonii, otwierając sklep ze słodyczami. Miała na głowie jeszcze zatrudnienie nowego pracownika. Nie łudziła się, że ktoś pomógłby jej tak bardzo, jak Hermiona i Draco. Znała ich zaledwie dzień, ale byli niezastąpieni.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p4" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona starła ręką zaparowane lustro i zobaczyła swoją twarz. Wyglądała na niespokojną, nawet zimny prysznic nie pomógł w zmyciu stresu. Dłonie nie przestawały się trząść.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Niedługo będzie musiała opuścić to niewielkie przytulne mieszkanie ponad sklepem ze słodyczami. Czuła się bezpiecznie, jakby zatrzymał się czas. Przymknęła oczy, podpierając się o blat zlewu i spuściła głowę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Już niedługo będzie wiedziała, czy odzyska rodziców. Czy dalej ma rodziców i czy będzie mieć po nich coś więcej niż tylko wspomnienie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przełknęła ślinę, przypominając sobie, jak szybko zasnęła w ramionach Draco Malfoya. Jej sen był twardy, nie miała ani jednego koszmaru, który przypomniałby jej o dawnym czy nadchodzącym świecie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Starła resztę pary, widząc w całości swoje nagie, niezbyt idealne ciało. W niektórych miejscach widać było kości. Sama nie wiedziała od jak dawna je widać. Podczas ani tym bardziej po wojnie nie zwracała na to żadnej uwagi.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wyszła z łazienki i już bez zbędnego zastanowienia weszła do ich sypialni. Rzuciła ręcznik i piżamę na plecak, nim zorientowała się, że Draco jest w samych spodniach.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie poczuła nawet, jak jej twarz przybiera soczyście czerwony kolor.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Odegnała wstyd, kiedy pokonała pierwszy krok ku Mrocznemu Znaku. Draco zachował kamienny wyraz twarzy i nie próbował jej odepchnąć. Hermiona powoli, jak do spłoszonego zwierzęcia, podeszła. Jej kroki skrzypiały na drewnianej podłodze, nie pozwalając jej na lekkość. Próbowała stąpać delikatniej, aż w końcu przestała oczekiwać od siebie idealnej ciszy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Stanęła przed Malfoyem, rozumiejąc to pełne napięcie, które wcale jej nie przeszkadzało. Spojrzała mu w oczy, widząc tylko stal. Draco nie odwrócił wzroku, Hermiona także się na to nie odważyła. Czuła dumę ze swojego tchórzostwa, pierwszy raz w życiu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Oboje, jednocześnie, spuścili wzrok na czerń jego przedramienia, która tak skrupulatnie kontrastowała z mleczną bielą ciała. Hermiona wzięła głęboki oddech i drżącą dłonią dotknęła ciemnych wypukłości. Drugą dłoń dotknęła jego drugiego przedramienia, jakby bała się, że ucieknie, gdy zrobi to, czego bali się od dawna.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ciemność Mrocznego Znaku pod jej palcami była gorąca, chociaż poprzedniej nocy wyobrażała sobie jako najzimniejsze miejsce na jego ciele. Tak wcale nie było. To była taka sama część jego ciała, jak usta czy klatka piersiowa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Próbowała sobie wyobrazić jak dziwne musi być to miejsce dla samego Malfoya. Pełne wspomnień i upokorzenia. Sama nie uważała tego tatuażu jako czegoś przerażającego. Przejechała palcami, które przy jego skórze wydawały się lodowate, po czaszce, a potem kreśliła kręte znaki węża. Robiła to powoli i czule.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przymknęła oczy, dalej czując zmieniające się kształty pod opuszkami palców. Czuła jego udawaną obojętność, przez jaką Malfoy chciał ukryć coś większego, choć nie był to strach.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Stał w miejscu, napięty jak struna. Hermiona oddychała szybko i płytko. Otworzyła oczy i spojrzała na niego, układając całą dłoń na Mrocznym Znaku. Godząc się na wszystko, co Malfoy miał do zaoferowania, włącznie z jego brudną przeszłością i drżącą skórą.</span></span></div>
<div class="p4" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p4" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteśmy wdzięczni. Za gościnę, pyszne jedzenie, atmosferę — szepnęła Hermiona, otaczając dłonie Ruby swoimi dłońmi, troskliwie i bez pośpiechu. Ruby stała w ten sam sposób co zawsze, ale widoczne było w każdym jej ruchu wzruszenie. Nie było szklanych oczu, ani nawet uśmiechu. Tylko ckliwość w pojedynczych ruchach, Ruby nie umiała ich opanować.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona, znając dziwne rodzaje okazywania uczuć — głównie dzięki Malfoyowi — poznała się po niezgrabnych gestach Ruby, które dla wielu wydawałyby się grubiańskie. Zrozumiała jej dziwnie opiekuńczy styl bycia. Hermiona porównywała matczyną uczynność do Molly Weasley.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona oderwała dłonie Ruby z niechęcią.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco pokazując się z najlepszej strony jako arystokratyczny dżentelmen, skłonił się przed Ruby tak nisko, że na pulchnych policzkach kobiety zawitał blady rumieniec. Ucałował jej dłoń. Hermionie ten gest zaszumiał w głowie i musiała odwrócić skołatany wzrok.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jestem zaszczycony, mogąc odczuć pani gościnność — powiedział z chłodną, choć dalej grzeczną, elegancją.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteście oboje niemożliwi. Nie dziękujcie mi tak wylewnie, sama was zaprosiłam. Och... — Machnęła dłońmi, by już sobie poszli, bo była bliska wzruszenia, mimo że jej oczy na to nie wskazywały. Draco przepuścił Hermionę w drzwiach i zeszli po schodach do niewielkiego sklepiku.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona, przechodząc obok kontuaru z czarnego drewna, przejechała po nim palcami. Stanęła w miejscu i obróciła się, by spojrzeć na półkę, za którą schowane były wąskie schody do mieszkania Ruby. Malfoy przystanął przed nią i obserwował jak Granger z westchnieniem przygląda się po raz ostatni zakątkowi, w którym oboje odnaleźli schronienie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Drzwi sklepu otworzyły się z hukiem przez zaklęcie Ruby. Hermiona dotknęła drżącej szyby i wyszła, a zaraz za nią Malfoy. Odeszli w przeciwną stronę, od której przyszli — Malfoy miał na plecach wielki turystyczny plecak. Ruby obserwowała ich z okna pokoju. Stała obok łóżka, w jakim jeszcze niedawno spali Brytyjczycy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Gdy zniknęli jej z oczu, uśmiechnęła się. Nie robiła tego od wielu tygodni, a mimo to, wspominając w myślach ich uroczy brytyjski akcent — jakby nieustannie dławili się garścią popcornu </span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">nie mogła powstrzymać szczerości w tym geście szczęścia.</span></div>
<div class="p4" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p4" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hej, Ginny! — krzyknął Harry.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny rozejrzała się, aż w końcu zobaczyła Harry’ego i Rona pod starym dębem. Leżeli kilka metrów od brzegu jeziora, zajmując najlepsze miejsce na tak upalny sierpniowy </span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">dzień.</span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pójdę zobaczyć, co Harry chce i... — powiedziała do Blaise’a, ale on uśmiechnął się zawadiacko.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Idę z tobą — odparł, łapiąc ją za dłoń. Nie uważała tego za dobry pomysł. Pociągnął ją za sobą. Ginny opierała się chwilę, ale w końcu ustąpiła, mając nadzieję, że Harry i Ron nie rzucą się z pięściami na Zabiniego. Widziała z daleko ich niezadowolone miny.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co jest? — zapytała nonszalancko. Harry i Ron nie zdążyli odpowiedzieć. Byli zszokowani, że Blaise z prawdziwą premedytacją położył Ginny dłoń na biodrze. Jeszcze w taki zaborczy sposób i patrząc na chłopaków z góry. Zwykle Blaise i Ginny nie obnosili się ze sobą, w tłumie nie byli wylewni i rzadko można było zobaczyć, jak trzymają się za ręce. Niektórzy brali ich za parę powojennych przyjaciół, tylko wtajemniczeni — a było ich niewielu — wiedzieli.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Harry i Ron byli wtajemniczeni w życie Ginny, lecz postanowili nie rozgrzebywać tej sprawy, zostawiając pole do iluzji. Chronili się przed faktami, ale widząc jak Zabini obmacuje biodra Ginny...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zabieraj te brudne łapska od mojej... — krzyknął Ron, a Blaise tylko na czekał. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i jadowiciej. Ogniki w czarnych oczach stały się żarliwe, Ginny niemal czuła gorąco, jakie od nich biło.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ron. Cicho. — Machnęła na niego ręką. Jego uszy poczerwieniały, ale faktycznie zamilkł, co kiedyś było nie do pomyślenia. Odkąd Hermiony nie było, Ron zrobił się niesamowicie uległy. — Harry? Wołałeś mnie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Eee... — zatkało go. Zrobił skołowaną minę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Aha — mruknęła. — A coś poza <i>eee</i>?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny była dla swojego brata i Harry’ego wyjątkowo nieprzyjemna, ale to się wiązało z tym, że nie odzywali się do siebie od kilku dni. Kłócili się od dawna, ale przez napięcie, wywołane zniknięciem Hermiony, wszystko nabierało intensywności.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Masz jakieś wiadomości od Hermiony? — warknął Harry, nie odrywając wzroku od łapska Zabiniego na biodrze dziewczyny. Ginny przewróciła oczami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Oczywiście, że nie. Powiedziałabym wam.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale mija już trzeci tydzień — jęknął Ron, zapominając o poprzedniej złości. W jego głosie słychać było niepokój.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przykro mi — szepnęła Ginny i odeszła z Blaisem w stronę jeziora. Jej śmiech lub krzyki złości należały do cały szkolnych błoni, ale były skierowane tylko do Zabiniego. Harry obserwował ich biernie, dopóki nie stracił ich z oczu. Chciał Ginny powstrzymać, gdy zniknęli za drzewami Zakazanego Lasu, ale to Ron złapał go za ramię. Harry nie wiedział, ile go to kosztowało. Był zaskoczony i zanim zdążył się mu wyrwać... Ginny już nie było.</span></span></div>
<div class="p4" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Spacer wzdłuż Zakazanego Lasu skończył się przy bramie Hogwartu. Zanim się tam znaleźli, szli wydeptaną ścieżką przez długi czas, aż nie postanowili się od niej odbić i iść nieznaną drogą. Przez korony drzew słońce próbowało się przebić, tworząc deszcz ciepłych przerzedzonych promieni. Miejsce, w jakim się znaleźli, było piękne, lecz panowała w nim napięta cisza. Coś nieprzyjemnego wisiało w powietrzu. Czuli się jednocześnie obserwowani, choć oboje udawali odważnych. Z każdą minutą ich myśli kierowały się coraz siarczyściej ku granicom lasu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dopiero po dwóch godzinach znaleźli wyjście. Ginny i Blaise ucieszyli się, bo niejednokrotnie słyszeli obce odgłosy za mijającymi drzewami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Może kremowe piwo w Hogsmeade? — zaproponował Blaise. Ginny uśmiechnęła się zadziornie, nagle wyrywając swoją dłoń z uścisku.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pij sobie kremowe piwo, ja wezmę Ognistą.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise odpowiedział na jej wredny uśmieszek i zaproponował mały konkurs na pijaństwo. Ginny, unosząc się dumą, przyjęła propozycję.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— W końcu trzeba opić koniec renowacji — powiedziała Ginny z pełnią wigoru. Była dumna z ich pracy i w przypływie radości odwróciła się, by spojrzeć na Hogwart. A raczej na szkołę, do złudzenia przypominającą Hogwart. Aura wokół tego miejsca całkowicie w jej oczach zniknęła. Nie czuła się tu bezpiecznie i uważała to miejsce za drugi dom tylko wtedy, gdy myślała o przedwojennej przeszłości. To tutaj zabito jej brata, przyjaciół. Postanowiła pomóc przy renowacjach z powodu dawnego sentymentu i obecnego żalu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Naprawdę minęło już trzy tygodnie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny spojrzała na niego, marszcząc czoło. Blaise nigdy nie zaczynał tematu wyjazdu Malfoya i Hermiony... więc przyszedł czas, kiedy on również zaczął się martwić ich dłuższą nieobecnością? Jego twarz była zamglona, oczy ciekawsko obserwowały niebo. Może nie był zmartwiony, może tylko się zastanawiał, jak im idą poszukiwania, co robią, czy im się udało. Ginny pokorniała wobec jego opanowania. Zazdrościła mu tej wytrzymałości. Gdyby nie Blaise już dawno byłaby w Australii na swoich własnych poszukiwaniach.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Prawie... prawie trzy — wydusiła z siebie nędzne ochłapy słów. Przez wiele dni potrafiła o całej sprawie mówić w dowolnym momencie — w dzień czy w nocy — teraz było jej jakoś inaczej. Nie wyczuwała przy tym żadnej ulgi.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Weszli w milczeniu do Pubu pod Trzema Miotłami, zapominając o poprzednim alkoholowym zakładzie. Ginny zmarkotniała, a Blaise nie zamierzał jej męczyć. Trwali w niepozornym milczeniu jak skonfundowani. Ginny myślała o Hermionie, a Blaise o swoim przyjacielu. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ciekawe, czy jeszcze żyje — zastanowił się Zabini z obojętnym westchnieniem. Niezbyt potrafił przekonać samego siebie, że życie Malfoya nic go nie obchodzi. W życiu nie przyznałby się do swojej tęsknoty lub zmartwienia. Gdybyś ktoś zapytał, zwaliłby swoje zamroczenie na zwykłą ciekawość.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie spodziewał się dostać odpowiedzi tak szybko. Białe włosy, tak mu znane i charakterystyczne w jego podświadomości, mignęły mu przed oknem pubu, gdy akurat szukał za szybą czegoś interesującego. Na początku Blaise przeszedł spojrzeniem dalej, ale po dwóch sekundach do jego mózgu dotarło, kogo właśnie zobaczył.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Rosmerto, dopisz mi do rachunku! — Dobiegł do baru. Madam Rosmerta nie zdążyła zaprotestować, a Blaise krzyknął do zdezorientowanej Ginny: — Chodź szybko!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">I wybiegł na ulicę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny poszła za nim, na początku była zdziwiona, ale potem nawarstwiała się w niej złość. Nie rozumiała jego zachowania i nagłego wyjścia. Została daleko z tyłu, ledwo dostrzegała jego postawną sylwetkę. Szła szybko w jego stronę, ale nie zamierzała biec — nie upadła jeszcze na <i>ostatnie</i> <i>dno</i>, by biegać za jakimkolwiek chłopakiem. Zdenerwowała się, że kazał jej wyjść z pubu bez żadnego powodu. Jakby zobaczył ducha.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise zatrzymał się i zaczął z kimś rozmawiać. Ginny stanęła na palcach, by dostrzec tego kogoś. Kolana jej zmiękły, gdy zobaczyła białe włosy i turystyczny plecak. Zapomniała, że powinna oddychać. Zaczęła biec tak szybko, że o mało się nie przewróciła przez nierówno ułożoną kostkę brukową. Biegła bardzo szybko ku platynowym włosom, ale nie uznała tego za dno. Przynajmniej nie za ostatnie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wpadła z impetem między nich. Oboje obserwowali jej zmagania z każdym metrem, nic przy tym nie mówiąc. Blaise miał twarz bez wyrazu, nie umiała nic z jego miny odczytać, chociaż przez miłość i zaangażowanie nie miała z tym na co dzień problemu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy, Merlinie, Malfoy... gdzie... jest... Hermiona? — zapytała, sapiąc i próbując złapać oddech. Poczerwieniała na twarzy, zauważyła to, gdy zobaczyła się w szybie jakiegoś sklepu. Mimo to prezentowała się lepiej niż Malfoy. Ginny przeraziła się na widok jego zapadniętych policzków i wielkich oczu, w których były tylko stalowe źrenice jak u porcelanowej lalki — bez wyrazu czy uczuć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise maskował emocje, ale Malfoy jakby w ogóle ich nie posiadał. To była zasadnicza różnica między nimi. Ginny zastanawiała się, jak Hermionie udało się przejrzeć Malfoya i odnaleźć w nim coś przyciągającego.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy miał na sobie wyjątkowo schludne ubrania, czarną koszulkę z długim rękawem — taką samą jak Zabini, oboje ukrywali to samo za długimi rękawami — i dżinsy. Jego ciuchy wyglądały na nowe. Tylko ten wielki turystyczny plecak przedstawiał się nieciekawie, cały w błocie i strzępach; tym jednak Ginny się nie przejęła, dopóki nie zrozumiała, że to plecak Hermiony. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Utkwiła w nim oczy, tracąc czucie w jakiejkolwiek części ciała.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wszystko w porządku, Weasley — powiedział Malfoy, ale mu nie uwierzyła. Nie rozumiała, co się działo przez ostatnie trzy tygodnie, nie rozumiała, dlaczego się nie odzywali. A teraz, kiedy zobaczyła Malfoya po trzech tygodniach bez Hermiony, zaczęła się sypać na środku ulicy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co to znaczy <i>w porządku</i>? G d z i e ona jest?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wiem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny wzięła oddech z dosłyszalnym świstem i nabrała ochoty, by uderzyć Malfoya najmocniej jak potrafiła. Blaise dotknął czule jej ramienia, jakby wyczytał jej myśli, ale strzepnęła tą nieproszoną dłoń.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy... — warknęła, ale jej głos brzmiał marnie. Łamał się.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Rozdzieliliśmy się kilka godzin temu. — Wzruszył ramionami. Ginny zakręciło się w głowie z ulgi. Tym razem do dyskusji włączył się Zabini, odczuwają chwilową niemoc Ginny.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Znaleźliście jej rodziców? — zapytał poważnie. Malfoy spojrzał na niego ze skupieniem. Ginny naszły złe myśli, nie podobało jej się to puste spojrzenie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Umówiłem się z Granger...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny prychnęła pod nosem, gdy usłyszała, że Malfoy dalej nie używa imienia Hermiony.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— ...że to ona wam wszystko wyjaśni, kiedy wróci — dokończył, ignorując Weasleyównę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Gra na zwłokę — parsknął Blaise, ale zaśmiał się w wymuszony sposób, co oboje zauważyli. Malfoy bił chłodem, a Ginny mieszanką różnych emocji, bardzo ze sobą sprzecznych.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zabini cieszył się, że nic się nikomu nie stało. Odczuwał radość, ale chyba tylko on. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise patrzył na twarz przyjaciela i jej nie poznawał. Aż do chwili, gdy przed jego oczami ukazało się wspomnienie.</span></span></div>
<div class="p4" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p4" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Draco? — Zabini pchnął drzwi. Wypadły z hukiem z zawiasów.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dwór Malfoyów stał się pobojowiskiem. Blaise miał świadomość, że to miejsce źle się kojarzy ludziom, odkąd wojna się zakończyła, ale jak ktokolwiek mógł tutaj wejść? Zniszczyć wszystko? Nawet podłoga i marmurowe ściany były podziurawione, a ich odłamki kruszyły mu się pod stopami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Czuł swąd smoczej krwi. Na ścianach, a nawet sufitach, były napisy, rysunki, wulgarne epitety o śmierciożercach, o Voldemorcie. Niektóre się nawet rymowały.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>No cóż, śmierciożercy i Voldemort sobie zasłużyli, nie ma co</i> — pomyślał obojętnie Blaise i przeszedł do salonu, stwierdzając, że wygląda on jeszcze gorzej od holu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Żyrandole, karnisze, pióra od kanapowych poduch... zdjęcia, rzeczy osobiste, dokumenty... wszystko było w strzępach, podpalone albo poobdzierane. Zabini spojrzał z obrzydzeniem na biblioteczkę, z której jako dziecko zabierali z Draconem książki o czarnej magii.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Teraz książki dymiły się na ziemi. Nie wytrzymał. Zapalił papierosa końcem różdżki i dopiero wtedy mógł iść dalej. Nie wierzył, że w tej stercie śmieci — którą kiedyś nazywano główną siedzibą Czarnego Pana lub kiedyś po prostu domem Malfoyów — znajdzie Dracona.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Draco! Kurwa... — Krzyknął na ogrodzie i zaklął, kiedy wdepnął w coś miękkiego. Spojrzał w dół, krzywiąc się z niesmakiem. Zabity paw, jego kolorowe piórka były rozsypane na całym ogrodzie. Jeszcze tydzień temu snuł się z dumą po ogrodzie, rozkładając ten piękny puch. Teraz leżał obdarty ze swoich piórek — goły i niezbyt wesoły.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ciemnoskóry chłopak jęknął i przeszukał dom jeszcze raz. Dla pewności. Wrzeszczał jak opętany imię przyjaciela. Będąc u kresu wytrzymałości, skierował się do wyjścia. Idąc ku bramie, dopiero go tknęło do żywego, co przeoczył. Lochy. Zapomniał o pieprzonych lochach. Wrócił się i faktycznie go tam znalazł. Spał na ziemi. Z początku Blaise pomyślał, że jest pijany, ale przecież Malfoy nie pił nigdy na tyle, by stracić kontrolę. Nawet jeśli miał dobry powód.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja pierdole, zaraz podzielisz los tego gnijącego pawia... — powiedział złośliwie, gdy nie mógł go dobudzić. Dziwił się, że jego krzyki, które niosły się w lochach podwójnie, nie dały radę podnieść Malfoya na równe nogi.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zabini? — mruknął Malfoy, podnosząc się powoli do pozycji siedzącej. — Czego tu...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chcę? Niczego. Przyszedłem tylko sprawdzić, czy żyjesz.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Żyję. Możesz już sobie iść — odparł słabo. Usiadł, opierając się plecami o ścianę. Mimo że tego dnia było upalnie, temperatura w lochach była bliska piętnastu stopni. Malfoy, chciał to ukryć, ale był przemarznięty i wyraźnie wycieńczony.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ukrywałeś się tutaj? — zapytał Zabini, siadając obok niego. Zaproponował Draconowi papierosa i razem sobie spokojnie zapalili.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Więc o co chodzi z tym burdelem? — Zabini miał na myśli ruinę, w jakiej zastał niegdyś bogatą rezydencję. Miejsce jego dzieciństwa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Burdelem?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zniosłeś zaklęcia ochronne? — Malfoy na to tylko pokręcił głową. Pozwolił Zabiniemu samemu wysnuć odpowiedź. Zawsze tak robił, gdy nie chciało mu się tłumaczyć oczywistych dla niego spraw. Blaise przeklął pod nosem, gdy zrozumiał. Na jednym przekleństwie się nie skończyło, a na bogatej wiązance.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Rozwaliłeś sobie dom? Jedyne co ci zostało? Jesteś... Jesteś conajmniej głupi.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Myślałem, że powiesz: pojebany. Albo coś takiego.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Rozmyśliłem się. Szkoda na ciebie mojego ordynarnego języka.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Auć — odparł Draco, odpalając drugiego papierosa. Zachichotał — wyglądał jak śmiejąca się trupa czaszka. Zabiniemu przeszły ciarki po plecach. Malfoy miał zapadnięte policzki, szarą twarz i puste do oczy, w których zostały tylko źrenice, ogromne jak spodki.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tatuś i mamusia w więzieniu. Dom w ruinie. I tylko jeden przyjaciół — wyliczył mu Blaise, kiedy temat zszedł na faktyczny powód, dla którego Blaise postanowił odszukać Malfoya. Przeczytał rano w gazecie o aresztowaniu państwa Malfoyów, nie wliczając w to jego syna. Dla niego szykowano osobny proces.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco spojrzał na niego chłodno. Bez uczuć i emocji. Oczy miał pozbawione nadziei. Draco wyglądał marnie — stał się wychudzoną imitacją siebie, jego twarz była nieogolona, a on sam zdawał się nie myć przynajmniej kilka dni.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie zabiłem tego ptaka, Blaise — szepnął Draco bardzo cicho, kuląc się pod tą zimną ścianą. — Nie umiałbym, naprawdę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wierzę ci — odpowiedział Blaise, chociaż do tej chwili myślał inaczej. Poklepał przyjaciela po plecach, ale to nic nie znaczyło. Wiedział, że to nie wystarcza. Draco potrzebował siły, jakiej on nie potrafił mu dać.</span></span></div>
<div class="p4" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p4" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie patrz tak, Blaise — powiedział zimno Draco. Jego twarz nabrała surowego tonu. Ginny w tym czasie była zajęta sobą i nie zwracała najmniejszej uwagi na to, co oboje mówią.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Coś mi się przypomniało — odparł z roztargnieniem, a Draco uśmiechnął się — ponownie przypominając trupią czaszkę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nawet wiem co.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czytałeś mi w myślach? — zapytał, chociaż znał odpowiedzieć. Nie, Draco by tego nie zrobił. Machnął ręką, chcąc, by pytanie, jakie zadał, pozostało bez odpowiedzi. Draco to zignorował.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie. Jesteś po prostu przewidywalny, przyjacielu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">P r z y j a c i e l u? Blaise nieznacznie, bez pełnej świadomości swoich ruchów, rozdziawił usta. Zdziwienie spędzało mu myśli z głowy. Draco nigdy o zdrowych myślach by czegoś takiego nie powiedział. W stalowych oczach doszukał się szaleństwa, ale nie rozumiał, czym ono było. Czego Blaise jeszcze nie wiedział?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Masz papierosy? Strasznie chce mi się palić.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise podał mu papierosy, sam nie mając na nie ochoty. Chrząknął, nim zapytał:</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Kiedy Granger wróci? — Chciał skrócić milczenie. Granger tak naprawdę Blaise’a nie obchodziła.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pierwszego września. Na rozpoczęcie roku szkolnego.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dopiero za tydzień? — wtrąciła się Ginny, blednąc, co Malfoya widocznie zirytowało.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To nie wieść o kolejnej wojnie. Chodzi o cierpliwość, Weasley — powiedział Draco, ciągle mając w ustach papierosach. Ginny spojrzała na niego niepewnie, ale nic na tą uwagę nie odpowiedziała. Straciła determinację. Bardziej zaniepokoiła się jego dziwnym zachowaniem. Blaise nie wiedział, ale intuicja Ginny podpowiadała, że to przez Hermionę zachowywał się w ten sposób.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Gdzie teraz jest? — zapytała mrukliwie. Draco zaciągnął się, a papieros został mu między palcami. Blaise zobaczył, jak Draco nieznacznie zaciska pięść, a oczy mu tężeją w głębokiej pustce.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wiem i nie chcę wiedzieć.</span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>KONIEC TOMU PIERWSZEGO</b></span></span></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-19909477594474987352016-07-22T04:08:00.000+02:002016-10-06T16:21:24.111+02:0024. Magiczna Linia.<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>Magiczna Linia</b> to najdłuższy rozdział, jaki pewnie kiedykolwiek napisałam i napiszę. Polecam się uzbroić w cierpliwość i aromatyczną kawę bądź herbatę.</span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Myślę, że powinieneś mnie całkowicie rozwiązać — powiedziała Hermiona. Godzinę temu udało jej się wynegocjować uwolnienie skrępowanych stóp — z drobną pomocą Jane. Basil nawet na nią nie spojrzał. Przygotowywał śniadanie dla ich dwójki. Jane siedziała na blacie kuchennym, który był widoczny przez jej cienkie przezroczyste ciało. Świergotała coś nad uchem ukochanego. Coś osobistego, coś należącego tylko do nich. Basil co rusz parskał śmiechem, a Jane odpowiadała pełnym satysfakcji spojrzeniem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Rozumiem — mówiła Hermiona, bardziej do siebie niż do nich — że nie macie co do mnie pewności, ale, zapewniam, nie przysłał mnie tutaj nikt, kogo mógłbyś znać.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Więc kto cię przysłał? — zapytał Basil Croisseux. Hermiona drgnęła, czując w głębi strzępek nadziei.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"></span></span><br />
<a name='more'></a><span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jane obróciła ku niej głowę, wpatrując się oczami, które świeciły od uczuć. Hermiona przez większość czasu, będąc w niewoli, zastanawiała się — nie nad planem ucieczki — ale czy duch faktycznie może być tak zakochany, jak za życia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Teoretycznie... Voldemort, ale z pewnością go nie kojarzysz.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nim spostrzegła, różdżkę miała przystawioną do gardła. Nóż do sałatki upadł na podłogę, zostawiając po sobie drobną rysę na drewnie — jego brzdęk opadł i ciszę przerwała dopiero Jane, cicho łkając.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś śmierciożerczynią? — zapytał z powagą.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przecież powiedziałam... mógłbyś — chrypiała, nie mogła mówić. Opuścił różdżkę, trzymając ją w miejscu, gdzie miała serce. — Jestem mugolaczką.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Rzuciła szybko, by zażegnać w nim myśl, że mogłaby być popleczniczką Lorda Voldemorta. Basil zmieszał się, ale jego nieufność wraz z różdżką nie opadła.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona nie czuła strachu, jedynie pulsującą, nieprzyzwoicie przyjemną, adrenalinę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mów! — ponaglił ją. Jane, cicho pochlipując, spoglądała na Hermionę zza pleców ukochanego. Jej oczy świeciły się już tylko od łez.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeśli jesteś czarodziejem i wiesz, kim jest Voldemort, musisz też wiedzieć, kim jest Harry Potter. — Na twarzy Basila pojawiło się zrozumienie. Miała pewność, że wiedział i mogła mówić dalej. — To mój przyjaciel. Jestem Hermiona Granger.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dodała, znając wagę swego nazwiska. Niestety, Basil nieznacznie spochmurniał.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wybacz. Wiem, kim jest Harry Potter, ale twoje nazwisko nic mi nie mówi. — Nieustannie przystawiał różdżkę do jej serca, jednocześnie przepraszając. Miała mętlik w głowie, czy jest uprzejmy, czy nawiedzony jak jego ukochana. — Wyjechałem z Jane przed samą wojną.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jestem tutaj, by odnaleźć rodziców. Mugoli — mówiła szybko, mając wrażenie, że od tonu, barwy i brzmienia swojego głosu będzie zależeć jej życie. Powinna być przerażona, a tymczasem czuła w sobie rosnącą ekscytację. — Wysłałam ich do Australii, by ukryć ich przed wojną. Stąd moja ironia. Voldemort stworzył sytuację, w której musiałam wysłać rodziców właśnie tutaj.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Twoi rodzice tak na to przystali? — Był nadal podejrzliwy, ale mniej niż na początku, przestał trzymać różdżkę w zaborczy sposób. Pozwolił spiętym mięśniom się rozluźnić, a rękom się wygładzić. Napięte ścięgna zniknęły.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Usunęłam im pamięć, by w razie napadu śmierciożerców nie wiedzieli o moim istnieniu. — Na twarzy Basila odmalowało się zrozumienie, może nawet współczucie, jakie wyłapała bez ulgi.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A ja cię znalazłem, kiedy <i>próbowałaś</i> ich szukać?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kiwnęła głową. Jane jęknęła smutno i machnęła ręką, przenikając przez ciało Basila. Mężczyzna próbował się nie wzdrygać, ale nieudolnie. Jane udała, że tego nie widzi, ale — istotnie — odsunęła się. Hermiona na chwilę zapomniała o niewoli, w jakiej utkwiła. Ich uczucie do siebie było odrażające, pełne romantycznej tragedii. Jane nie żyła, wróciła na ziemię jako duch, by towarzyszyć Basilowi, ale co się stanie po jego śmierci?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak. Kiedy próbowałam ich szukać — szepnęłam, nagle zdając sobie sprawę z własnej tragedii i nieudolnych prób. Basil i Jane pozwolili jej na jeden dzień zapomnieć o zadaniu i o tym, co za sobą zostawiła.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Basil, proszę, rozwiąż ją... — szepnęła Jane, ścierając z policzka ostatki srebrnych łez.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Basil spełnił jej prośbę bez wahania. Są łatwowierni, pomyślała Hermiona, chociaż powiedziała im prawdę. Skinęła Basilowi głową, gdy sznur opadł na ziemię. Rozmasowała nadgarstki, miała na nich drobne wgniecenia, poczerwieniałe paski.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie zdążyła się rozejrzeć, a kłótnia zawrzała kuchnią.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— I co my teraz zjemy na śniadanie? — zastanowił się na głos. Jane przewróciła oczami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Po prostu użyj różdżki — odparł duch. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Basil zmieszał się, wyciągając magiczne urządzenie zza paska znoszonych spodni. Hermiona obserwowała scenę bez skrępowania i chęci ucieczki, jakby poprzednie godziny i noc nie miały miejsca.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Basil wyczyścił magią sałatkę i włożyć do plastikowej miski, która wcześniej służyła do przechowywania farby. Hermiona zmarszczyła brwi, lecz nic nie powiedziała. Niewerbalnie wyczyściła wiadro pod stołem, by bez obrzydzenia nabrać porządną łyżkę sałatki owocowej.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Smakowała jak nalewka z mango, tylko bez alkoholowego posmaku. Zdusiła w sobie myśl, że powinna wyjść z tej dziwnej sytuacji i najgłośniej trzasnąć drzwiami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Basil okazał się naprawdę zabawny. Użyczył jej nawet mapy i po śniadaniu obmyślali plan wędrówki, jaką Hermiona będzie musiała przejść, by odnaleźć rodziców — uśmiech nie schodził z twarzy Granger. Ona także okazała się łatwowierna.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Musimy coś zrobić — powiedział Harry do Rona. — To... to nie może być nasza wina. Nie chciałem. To wszystko wyszło jakoś tak naturalnie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— No, chyba tak... nie wiem — rzekł Ron, zgarniając swoje rude kosmyki włosów. Odsłonił czerwone od wstydu uszy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Oboje spojrzeli na siebie w milczeniu. Harry wykonał ruch na szachownicy, lecz niedokładnie go przemyślał. Zerknął na Rona. Nie zauważył, że może pozbawić Harry’ego jednego pionka — Potter wewnętrznie osłupiał, ale grał dalej.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ona wcale nie uciekła — szepnął nagle Ron. Odchrząknął, wracając do normalnego tonu. Mówił z trudem. — Oddalała się, ale dopiero teraz straciliśmy ją z oczu... O! Wygrałeś, stary. Jak to się stało?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Harry pierwszy w życiu wygrał z Ronem w szachach. Podczas uprzednich partyjek naprawdę się starał, by go pokonać. Latami nad tym myślał, układał strategie. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Teraz, wykonując powoli szach mat, nie czuł satysfakcji. Oboje myślami byli daleko od szachownicy.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny otarła nieznacznie twarz z potu. Smażyła się na słońcu przed Hogwartem, na dziedzińcu. Obgryzała paznokcie do krwi, obserwując tępo to, co miała przed sobą. Jej twarz marszczyła się i łagodniała, myśli Ginny biegły różnym torem. Twarz tężała, by po chwili znowu się rozjaśnić. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise obserwował ją z bezpiecznej odległości.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Miała na sobie wypłowiałą bluzkę z długim rękawem, która śmiesznie wyglądała w tak ciepły dzień. Nogi były blade, jedynie uwydatnione piegami — jedynymi śladami słońca na jej ciele.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Trzymała w dłoniach najnowszy numer Proroka Codziennego.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Co by się stało, gdybym podczas wojny nie przejął twojego zadania, Malfoy? Nie stał się wykidajło uczniów spoza Slytherina? Gdybym był bierny na krzywdę Ginny… co jeśli w pewnym momencie sprawiałoby mi jej cierpienie przyjemność? Stałbym się jednym z nich, Malfoy.</span></i></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jego kroki były bezszelestne, kiedy powoli zmierzał ku Ginny. Zadziwiał, że swoją wysoką i pokaźną posturą potrafił zapanować nad własnym ciałem i nie wydać przez naturalnie ciężkie kroki żadnego dźwięku.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Było to niepotrzebne. Nawet kiedy stanął za plecami Ginny, widząc dokładnie jej rude i idealnie proste włosy, nasuwając na jej całą sylwetkę cień swojego ciała, ona go nie dostrzegła — zbyt zajęta wpatrywaniem się w okładkę gazety z błędnymi oczami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dalej to czytasz? — Pochylił się nad nią, by delikatnie złapać ją za palce i odebrać gazetę. Dziewczyna podskoczyła w miejscu, ale nie odwróciła głowy, pozwalając wyjąć sobie gazetę z dłoni. Blaise zapalił ją jednym zaklęciem. <i>Incendio</i>.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Paliła się powoli przed nogami Ginny. Draco Malfoy i Hermiona Granger, wpatrzeni w swoje oczy, płonęli razem. Nawet ten drobny gest dewastacji wydał się Ginny romantyczny, kiedy zdjęcie powoli znikało jej z oczu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jak mogłam zareagować tak dziecinnie? Ile ja mam lat? — pytała go ze zdenerwowaniem. W jej oczach odbijał się ogień.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise usiadł okrakiem na murku. Dotknął jej ramienia i przeciągnął palce po gładkiej skórze.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wiń się.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Naprawdę słabe pocieszenie... Chociaż sama jestem sobie winna. Jak mógłbyś mnie pocieszyć? Sama sobie nawarzyłam piwa. Teraz pora je wypić. — Skupienie przelewało się w jej słowach. Jednak niezmiennie była zła, przerażająco zła, na samą siebie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ostatnie, co spłonęło, były usta Malfoya i Granger. Były niebezpiecznie blisko siebie. Papier ugiął się, kiedy płonął, a ich usta zetknęły się najnaturalniej jak tylko mogły. Czy miało to także miejsce w realnym świecie? Wszystko na to wskazywały, ale nawet jeśli Hermiona byłaby teraz w zamku, Ginny nie potrafiłaby o to zapytać. Instynktownie wiedząc, że nie uwierzyłaby ani w pozytywną, ani negatywną odpowiedź.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mógłbym cię pocieszyć — dodał nagle. Ginny przekręciła głowę, zamykając usta. Uśmiechnął się półgębkiem, łącząc ich dłonie. Jego ciemna skóra kontrastowała z papierową bielą Ginny. — Draco jest... Znasz to powiedzenie — po trupach do celu?... Wyobraź sobie, że Granger jest w tym momencie jego jedynym celem. Priorytetem. Więc nic jej się nie stanie. On się o to postara.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie mogę uwierzyć, że ona i Malfoy... to nierealne.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Myślę, że się zaprzyjaźnili.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Naprawdę? To wielkie słowa. Może określmy to jako: <i>przelotny romans</i>? Brzmi bardziej ulotnie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To platoniczne uczucie. Nie sądzę, by między nimi do czegoś doszło. To przez Extance... przez nią zbliżyli się emocjonalnie. Pewnie Hermiona nienawidzi siebie i świata, a Draco w drugą stronę, jest nienawidzony.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chodzi ci o wzajemną pomoc? Dopełniają się i nawzajem wychodzą z powojennej depresji? ONI SIĘ DOPEŁNIAJĄ? Świat staje na głowie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Oni się dopełniają, a Gryfoni wyparli się przyjaźni, gdy okazała się zbyt trudna. Świat naprawdę staje na głowie — powiedział ironicznie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś wredny. Postąpiłam dziecinnie, nie musisz przypominać, <i>kochanie</i>.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pocałował ją w czoło. Nie przejmowali się, że byli po raz pierwszy razem w miejscu publicznym, okazując sobie jakiekolwiek zainteresowanie; nadpalona gazeta była dowodem, że świat widział już wszystko, a on i Ginny nie zdziwią nikogo.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Harry czekał, ze zdruzgotaniem poprawiając co chwilę włosy, sterczące na wszystkie strony. Nie potrafił trzymać się na uboczu i nic nie robić — od tak, od chwili pstryknięcia czyichś palców. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">To było trudniejsze od jakichkolwiek poszukiwań. Czekać i siedzieć. Hermiona była jego najlepszą przyjaciółką, jak miał się pogodzić z jej ucieczką. Zrozumiał, że to tylko poszukiwania rodziców, lecz czuł się źle. Wyrzuty sumienia nie były nigdy tak przykre; te miały inny oddźwięk. Było w nich więcej smutku niż palącego uczucia pod skórą. Wiedział, że zawalił.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Gdzie jest Ginny? Ile mamy czekać? — mówił do siebie. Ron siedział na kanapie Puchonów, wzruszając ramionami na każde jego słowo.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Myślisz, że ona i Malfoy... tak na serio? Nie widzi mi się to... Ej, Harry, wszystko gra? — zapytał zaniepokojonym głosem, gdy Harry przez dłuższą chwilę nie odpowiadał, ciągle rozmawiając z samym sobą.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">W końcu zbawienie przyszło w postaci Ginny. Kilka godzin temu kazała im czekać, nie ruszać na ,,żadne cholerne poszukiwania, póki nie wrócę”.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Salon Puchonów był przerażająco cichy tego dnia. Wszyscy byli na obiedzie lub pracowali przy renowacjach. Zostało jeszcze wiele części zamku do odremontowania, jednak w miarę upływającego czasu każdy się ekscytował i parł w zaparte, zostając w większej liczbie godzin nad robotą. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dzięki temu Hogwart coraz szybciej wyglądał jak przed tragedią.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś wreszcie — mruknął Ron, bez entuzjazmu czy złości. Spojrzeli na siebie, smutniejąc, jakby ich trójka była natężeniem przykrego zachowania, o jakie nigdy by się nie posądzili. Minęły dwa dni od ucieczki Hermiony, każdy o tym tak mówił, chociaż nie była to ucieczka. Bali się faktów. To zwykłe <b>odejście</b>, czy tak? Zamilkli, myśląc o tym słowie, lecz nie wypowiadając go na głos, jakby ktoś rzucił na nie Zaklęcie Tabu.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś uparta jak osioł — powiedziała Jane, uśmiechając się zadziornie do Hermiony. Granger burknęła coś pod nosem, ale nie było to coś, za co duch mógłby się obrazić. Jane poczuła się, jakby właśnie znalazła sobie koleżankę. Kochała Basila, ale spędzili ze sobą cały rok. Inne osoby przez ten czas widziała sporadycznie; tylko wtedy gdy się przemieszczali, uciekając przed tym, co za sobą zostawili.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nikt, prócz tego, nie miał raczej ochoty zaprzyjaźniać się z duchem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona okazała się duszą, przy której nie czuła wrodzonej nieśmiałości. Przynajmniej po jednym dniu miała dobre samopoczucie, nie bojąc się swojego milczenia. Nie szukała panicznie w głowie tematu rozmowy, którą mogłaby poruszyć, by między nimi nie zastała niezręczna cisza.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jane czuła na swojej przezroczystej skórze dziwne spojrzenie Basila. Rozmawiała z nim przez ten dzień, nie licząc poranka, bardzo sporadycznie. Wręcz go spławiała, chociaż nigdy by się o to nie posądziła. Zazwyczaj była od niego zbyt zależna na takie kroki. Nadskakiwała mu nawet wtedy, gdy umarła. Rozmawiając zwyczajnie z Hermioną i wymieniając prawdziwe opinie — nie zgadzając się pokornie z każdym słowem — czuła, że coś w jej śmierci nie poszło dobrze.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie miała żalu, że umarła. Ale po śmierci... stała się, może nie inną osobą, ale inną duszą. Między nią i Basilem była ogromna miłość, zmierzała się z nią każdego dnia — po śmierci jednak nie odczuwała tego z taką siłą. Miała w sobie więcej pokory dla życia; dlatego coraz częściej łapała się na myśli, że żałuje. Mogła wsiąść do dorożki. I pojechać <i>dalej</i>. Czekając tam na Basila, a nie próbując go usilnie zatrzymać przy sobie. Zapłaciła straszną cenę za brak cierpliwości, na zawsze zostanie między niebem a ziemią. I najgorsze jest to, że nie zdawała sobie sprawy z tego błędu... dopóki nie wyczuła Hermiony w ich puszczy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jane, staram się być miła.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zerknęły na siebie wrednie. Hermiona wstała, by zaparzyć sobie herbatę. Postawiła jeden krok i z salonu znalazła się w kuchni.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zaparzyć ci może he... och. — Złapała się za usta i odwróciła do Jane plecami. Jane także poczuła się dziwnie, ale spokojnie ją uspokoiła, że to nic takiego.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Naprawdę mi przykro — mruknęła Hermiona, wbijając wzrok w kubek herbaty. — Tak nam się dobrze rozmawiało, że...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Machnęła ręką i z zakłopotaniem wpatrywała się w swoje stopy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zapomniałaś, że umarłam? — zachichotała piskliwie Jane. — Ja też czasem zapominam. Ale tylko wtedy gdy jestem sama.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wzrok Hermiony spoczął na Basilu, który natomiast nie mógł wydostać się z szoku, obserwując ukochaną. Granger poczuła się jak po środku pola rażenia, więc czym prędzej czmychnęła przed kominek, który niedawno rozpalił Basil. Zapomniała o ochocie na herbacie, chociaż czajnik gwizdał coraz głośniej.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jane? — szepnął z pytaniem Basil. Nie odrywali od siebie oczu. Hermiona miała wrażenie, że rozumieją każdy swój gest i spijają wszystkie myśli.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Taak? — zapytała z bezszelestnym wzruszeniem ramion. Udawała spokojną, niemal obojętną. Hermiona uznała, że tylko ukrywa swój nadchodzący wybuch. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Granger obserwowała ich dość biernie, chociaż oczy wyobraźni były skupione na innym punkcie. Pamiętała te liczne razy, gdy nie wiedziała, co pewne ruchy ciała znaczą w słowniku Malfoya. Uczyła się ich każdego dnia i teraz widziała w złości i zranieniu Jane codzienność Malfoya.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie myśl o tym, mówiła gorliwie do siebie, jednak im bardziej chciała nie myśleć o Malfoyu, tym bardziej jego wyobrażony widok zdawał się realny. Widziała go na korytarzu, kiedy szedł, a jego przydługie włosy delikatnie uginały się pod wiatrem. Widziała jego ciemne ubrania. Czarną koszulkę z nieśmiertelnymi długimi rękawami, które miały ukryć Mroczny Znak. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Miała przed oczami ich zdjęcie w Proroku Codziennym.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jej niewytłumaczalne spojrzenie, gdy na niego patrzyła. Ten uchwycony niefortunny moment słabości. Pierwszy raz wspomnienie tego zdjęcia nie wprawił ją w upokorzenie. Uaktywnił bezwstydną tęsknotę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czy ty mnie za coś obwiniasz? — zapytał cicho, chociaż stanowczo. Wyprostował się nagle, wyglądając potężniej niż zwykle. Jane nie była przestraszona. Gdyby żyła, Hermiona bałaby się o nią. Basil nie wyglądał jak chętny do jakichkolwiek dyskusji.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ciebie? Oczywiście, że nie. Obwiniam siebie, tylko przez siebie tutaj jestem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Postura Basila skurczyła się w jednym momencie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Żałujesz? — szepnął.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Spojrzała na niego szklanymi oczami. Nie odpowiedziała, ale odpowiedź zawisła boleśnie w powietrzu. Hermionie zaparło dech w piersi, gdy Basil zamknął za sobą drzwi chatki z najwyższą delikatnością. Nie był zły, ale jego zranienie odznaczało się w każdym kroku i w oczach. Zostały same w niewielkiej chatce.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jane...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chciałabym posiedzieć trochę w ciszy, dobrze?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dobrze, nie ma sprawy. Przecież umiemy w swoim towarzystwie milczeć, Jane. Naprawdę.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co zrobiłaś?... Możesz, z łaski swojej, powtórzyć? — syknął Ron, blednąc. Ginny nie zraziła się jego niedowierzaniem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale: jak!? Gdzie Malfoy pojechał jej szukać? Czego szukał w jej pokoju? Pozwoliłaś mu na to?! — zdziwił się Harry, siadając bezwładnie na kanapie obok Rona. Ginny stała nad nimi z założonymi na piersiach rękami. Widziała w ich oczach rodzącą się złość. Przeraziła się, oni nie wyciągnęli żadnych wniosków.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiona ODESZŁA. Nie odeszła, gdy rozmawiała z Malfoyem, ale gdy gadała z nami. Byliśmy wredni i robiliśmy jej wyrzuty o tą... r e l a c j ę z Malfoyem. Teraz nie wyciągacie żadnych konsekwencji.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ufasz Malfoyowi? — zapytał Harry szybko, a gdy już otwierała usta, nie pozwolił jej sobie przerwać. — Chcesz, by to on ją odnalazł pierwszy? By przekonał ją, że nie wiemy, co to przyjaźń?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś zazdrosny o Malfoya? — zakpiła Ginny, uśmiechając się wrednie, choć w głębi duszy była przerażona. Rozumowanie Harry’ego poniekąd było słuszne. — Nie mogę uwierzyć w twoje słowa, Harry. Hermiona odeszła, dokonała wyboru. Tak samo jak ty dokonałeś wybór, gdy obrzucałeś ją razem z nami gównem. HERMIONA WYBRAŁA. Pogódźcie się z tym i lepiej miejcie nadzieję, że Malfoy zdoła jej pomóc w poszukiwaniu rodziców. Od nas tej pomocy nie uzyskała, chociaż przecież wiemy, co to strata drugiej osoby, nie?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Mówiła szybko i z niebezpieczną nutą w głosie, bo ani Ron, ani Harry nie odważyli się jej przerwać. Byli wbici w oparcia kanapy i chociaż kipieli ze złości, nie przerwali jej ani razu. Obserwowali ją z obrzydzeniem, jakby i ona ich zdradziła, wybierając stronę Malfoya.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Odeszła bez słowa pożegnania, szybkim i nieustępliwym krokiem, jak to zrobiła Hermiona. Harry i Ron, gdy wyszła, nawet na siebie nie spojrzeli. Nie mieli odwagi na wymianę spojrzeń, ani przerwanie milczenia. Po wyjściu Ginny w salonie Puchonów rozległa się głucha cisza. Jednak w ścianach zalęgły jej słowa jak nieproszone robactwo, zawierając samą bolesną prawdę.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona nie miała pojęcia, dlaczego została na jeszcze jedną noc. Nie wykluczała ciekawości. Po wyjściu Basila nie odezwała się do Jane ani słowem, zgodnie z jej prośbą. Ułożyła się wygodnie na kanapie i wpatrywała w trzaski prowizorycznego kominka. W głowie cały czas miała Hogwart, przyjaciół, Extance, nawet Malfoya… wcześniej, będąc w puszczy, potrafiła się zająć swoimi myślami. Bardziej je pilnować. Ten malutki domek był pełen smutku, który podawał jej bezwzględnie pod nos pytania.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dlaczego została na noc u ludzi, którzy jeszcze rano obwiązali jej dłonie i stopy sznurem? Przywiązała się do nieśmiałości Jane, a Basila podziwiała za upór w dążeniu do celu. Tak skrupulatnie uciekał przed przeszłością, jednocześnie wybierając miłość, która nie była łatwa czy chociażby przyjemna. Miłość między Basilem a Jane była ich wspólną fikcją. Hermiona była zdziwiona, że Jane zauważyła to jako pierwsza. I to po roku swojej śmierci, i mieszkania w dziczy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona została na jeszcze jedną noc, bo to tutaj, w tej obskurnej niewielkiej chatce, była bardziej skupiona na snuciu odpowiedzi, niż na zadawaniu kolejnych pytań.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiono! — Jane podleciała do niej nagle. Ich twarze dzieliły centymetry. Jane drżała, o ile było to możliwe. — Znajdź różdżkę, szybko. JUŻ!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Syczała w jej twarz.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona zerwała się na równe nogi, będąc gotową do takich alarmów przez poszukiwania horkruksów miesiące temu. Położyła się na podłodze i wyjęła różdżkę spod kanapy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona spojrzała w okno. Było już dawno po zmroku. Przeszły ją dreszcze po całej długości pleców.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Coś się zbliża — szepnęła Jane. — Zabezpiecz chatkę, a ja lecę poszukać Basila.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie zostawiaj mnie! — krzyknęła Hermiona, ale Jane już przeleciała przez ścianę, nie słuchając jej protestów. Granger zamknęła na chwilę oczy, by się uspokoić. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tylko spokojnie, Hermiono — mówiła do siebie. Uspokoiła oddech i zabezpieczyła drzwi. Rzucała wiele zaklęć, które mogłyby ją uchronić przed niebezpieczeństwem. Postanowiła jednak nie używać czarów, których nie przebiłby Basil. Chciała, żeby wszedł tutaj bez problemu i pomógł jej w razie niebezpieczeństwa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">W chatce zaległa cisza, przerywana pojedynczymi trzaskami ognia. Hermiona stała cały czas w tym samym miejscu, obok kanapy. Zapomniała jednak o oknie. Poczuła na sobie czyjeś spojrzenie. Włoski zjeżyły jej się na karku. Odwróciła się instynktownie, ale zobaczyła tylko gałąź, której liście delikatnie drżały, chociaż wieczór był wolny od wiatru.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Uniosła różdżkę przed siebie. Adrenalina uderzyła jej do każdego centymetra ciała i czuła się gotowa na zmierzenie z przeciwnikiem, jeśli przedrze się do środka.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Z bólem zrozumiała, że adrenalina miesza się z podekscytowaniem. Nie było w tej sytuacji miejsca na strach.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Poczuła znajome wibracje i już wiedziała, by cofnąć się o kilka kroków od drzwi, które wypadły z zawiasów. Szczęk metalu i łamanego drewna zawładnął w pełni jej umysłem. Otworzyła szeroko oczy, nie widząc w ciemności swojego przeciwnika.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— <i>Ascendio!</i> — krzyknęła, a z jej różdżki wydostał się strzępek fioletowego promienia. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Po posturze widziała, że to mężczyzna — użył Zaklęcia Tarczy. Zaklęcie Granger odbiło się w miejsce, gdzie jeszcze sekundę temu znajdowała się jej głowa. Hermiona zamknęła oczy, schylając się w ostatniej chwili. Na jej plecy spadły kawałki drewna i grudki pyłu. Kucnęła pod ciężarem odłamków ściany, najpierw rzucając na siebie czar, by nie padło na nią w chwili słabości żadne zaklęcie. Kaszlnęła, nie mogąc powiedzieć ani słowa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Usłyszała skrzypienie drewnianej podłogi. Miała świadomość, że intruz jest coraz bliżej, ale ból, który porażał jej kręgosłup i plecy, był potężniejszy od każdego innego uczucia. Adrenalina nagle z niej wyparowała, chociaż w takiej sytuacji potrzebowała jej ponad wszystko; jakby jej organizm przyzwyczaił się do niebezpieczeństwa. A może tak naprawdę nie czuła się zagrożona.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Poczuła zimne dłonie na plecach, przez chwilę przyniosło jej to nawet ulgę. Hermionie łzy napłynęły do oczu. Ktoś ściągnął z niej deski drewna. Jej kolana uderzyły głośno o ziemię. Spojrzała szklanymi oczami w górę. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Białe włosy!… przed oczami stanęły jej poprzednie godziny, które poświęciła na analizowaniu jego osoby. Na wspominaniu poprzednich miesięcy. Ale poprzednie godziny były niczym wobec jego oczu, które pierwszy raz wpatrywały się w nią z troską.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kucnął przed nią i wytarł jej łzy kciukami. Otoczył jej żuchwę obiema dłońmi i spojrzał w oczy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Granger… — szepnął z napięciem. — Coś ty sobie myślała? Zabiłbym cię miesiące temu, gdybym chciał. Nie czołgałbym się po tych zapleśniałych dżunglach, by to zrobić. Jesteś w stanie wstać?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pokiwała głową, chociaż nie była pewna. Nie potrafiła zebrać myśli, ułożyć je w logiczną całość, nie mogła rozmawiać w takim stanie i wobec tak małej odległości między nimi. Draco jednak był zbyt zajęty poszukiwaniami swojej różdżki. Ich twarze coraz bardziej się oddalały, Draco zabrał dłonie z jej policzków i od razu odczuła ich palący brak. Chciała coś powiedzieć, ale ból w plecach odebrał jej mowę. Łzy przestały płynąć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco rzucił na nią zaklęcie, najprawdopodobniej wysłał sondę, by sprawdzić stan jej zdrowia. Nic nie wykazała. Malfoy spojrzał na nią, unosząc ironicznie kąciki ust.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tym razem to będzie tylko siniak, panno Granger. Ściany i sufity lubią na panią spadać.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Złapał ją za dłonie i pomógł wstać. Poprowadził ją do kanapy. Ich dłonie… nigdy nie czuła tyle ciepła i zimna na raz. Ból fizyczny mieszał się z czymś innym, o wiele silniejszym niż promieniujący kręgosłup. Jego zimne dłonie były idealnie wpasowane w jej ciepłe, były miękkie i kiedy ją puścił, mimowolnie spojrzała na niego z żalem. Draco odebrał to jednak jako ból kręgosłupa, za co dziękowała całą sobą.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Gdy otworzyła usta, próbując coś powiedzieć, z jej gardła wydarł się tylko ochrypły kaszel.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czy chociaż przez chwilę możesz nie gadać? — zapytał ze zniecierpliwieniem. Posłała mu mordercze spojrzenie. Parsknął ironicznym śmiechem, odsuwając od niej. Tym razem nie spojrzała na niego inaczej, niż powinna.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy nagle, w oka mgnieniu, jakby o czymś sobie przypomniał, spoważniał. Przerwała mu, odzyskując mowę, chociaż słowa wychodziły z jej ust z trudem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co tu robisz? — Wyprostowała się, mówiąc to. Była w stanie to zrobić, bo powoli przyzwyczajała się do bólu kręgosłupa. Przełknęła ślinę, widząc, jak Malfoy nie odrywa od niej oczu. To ją bardziej absorbowało niż ból. Spuściła wzrok, a on dalej się jej przyglądał, jakby to było najbardziej naturalną czynnością na świecie. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Musiałem cię zobaczyć jak najszybciej. Mamy do omówienia pewne sprawy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pobladła. Jego słowa i głos były śmiertelne poważne; co więcej — dalej na nią patrzył w ten szczególny sposób, którego ona bała się odwzajemnić.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chcesz herbaty? — zapytała, wstając z kanapy. Coś chrupnęło jej w plecach, skrzywiła się, ale nie stanęła w miejscu. Przeszła do części kuchennej, gdzie za pomocą magii zagrzała wodę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zerknęła na lustro, które wisiało nad prowizorycznym kominkiem. Jej włosy były burzą prawdziwej plątaniny. Z oczu powoli schodziła opuchlizna, ale nie była z tego powodu szczęśliwa. Jej oczy świeciły się, jakby ukrywała w nich gwiazdy lub miała się zaraz rozpłakać; ale to nie była żadna z tych rzeczy. Powodem był ktoś — Malfoy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wlała sobie do herbaty nalewkę z mango.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy niespodziewaie znalazł się przy niej. Pili herbatę na stojąco, nie patrząc na siebie i milcząc zupełnie. Od czego mieli zacząć? W wyznaczeniu odpowiedzi pomógł jej hałas na zewnątrz. Hermionie zakręciło się w głowie — odłożyła herbatę. Całkowicie zapomniała o Basilu i Jane. Spojrzała w stronę wyrwanych drzwi z zawiasów, we framudze stanął Basil, a za jego plecami lewitowała Jane. Jane krzyknęła na widok Malfoya coś niezrozumiałego.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kilka rzeczy zdarzyło się na raz.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy wyciągnął różdżkę w sekundę, stając przed Hermioną i chowając ją za swoimi plecami. Stworzył kulę tarczy ochronnej wokół nich.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy! To moi przyjaciele!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dotykała dłonią jego pleców. Po tych słowach jego mięśnie spięły się, jakby to go nie tylko zaskoczyło, a też przeraziło.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— BASIL, CO ON TU ROBI?! Jego rodzina, znalazła nas… — Jane zaniosła się szlochem. Hermiona obserwowała całą akcję zza pleców Malfoya. Basil patrzył na oboje ze spokojem, ale pod maską stoicyzmu, działa się w nim burza.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Basil? — zapytał z ciekawością Malfoy. Opuścił różdżkę, nie znosząc tarczy z siebie i Hermiony. Granger stanęła obok niego, nie chcąc się czuć wyizolowana. Nie rozumiała, co się dzieje. Malfoya rodzina miałaby szukać Basila i Jane? Po co?... Chyba że… N i e.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy — mruknął Basil. — Kto cię przysłał?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zabawne, że pytasz, ale nie Voldemort.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czyli przegrałeś wojnę? — zakpił Basil. Złośliwy ton całkowicie do niego nie pasował. Jane szlochała obok kominka, patrząc z przerażeniem na twarz Malfoya.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wygraliśmy — odpowiedziała Hermiona bez zastanowienia. Basil zerknął na nią, to na Malfoya.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Znacie się?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chodziliśmy do jednej szkoły — odpowiedział nieprzyjemnie Malfoy, jakby to pytanie go zdenerwowało. — Granger, chodźmy stąd. Niedługo świta, idealna pora, by iść dalej.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Już wychodzisz? — zapytał Basil z udawaną uprzejmością. — A może uciekasz?... Widzę, że Hermiona zaparzyła ci herbatę. Na pewno chciałbyś ją d o b i ć w tak doborowym towarzystwie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Będzie doborowe, jeśli wyjdziesz.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Stop. — Hermiona stanęła po środku pola rażenia. Odwróciła się plecami do Malfoya. — Basil?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Chłopakowi rozszerzyły się oczy z mściwej radości. Hermiona usłyszała za sobą westchnienie. Basil przeszedł do części kominkowej, gdzie Jane wylewała z siebie łzy. Przez całe to zamieszanie Hermiona zapomniała o biednej dziewczynie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zapraszam na kanapę, Hermiono. Usiądź, bo taka brudna prawda o twoim przyjacielu nie obędzie się bez zawrotów głowy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To nie jest mój przyjaciel — mruknęła, ale Basilowi przeszło to mimo uszu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona przyglądała mu się podejrzliwie. Odwróciła się do Malfoya i jednym spojrzeniem zapytała: <i>idziesz?</i> Jego twarz nie wyrażała niczego, ale gestem kazał jej iść jako pierwszej. Usiedli obok, bardzo blisko siebie. Hermiona miała wrażenie, że siedzi obok marmurowego zimnego posągu. Malfoy trzymał dłoń pomiędzy ich ciałami, pozostawała zaciśnięta w pięść.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ty, Malfoy, mi powiedz — poprosiła. Twarz Draco była lodowata, nie spieszył się z wyjaśnieniami tak samo, jak nie spieszył się, by na nią spojrzeć. — Co to za szopka?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy zdawał się być znudzony tym pytaniem, podnosząc głowę i gapiąc się bezczynnie na sufit. Hermiona nie dała się zmylić, niby niechcący przejeżdżając opuszkami palców po jego sztywno zaciśniętej pięści.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Granger już myślała, że Malfoy kompletnie ją zignoruje, lecz wtedy spojrzał na nią z determinacją.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pamiętasz Victorię i te wszystkie sprawy związane z nią i mną?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kiwnęła głową. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Basil, zmieniając twarz z tyrana na potulnego baranka, posmutniał, zwieszając głowę. Jane przysunęła się do ukochanego, dbając, by go przypadkiem nie przeniknąć, ale wyrażając tym swoje utożsamienie z jego uczuciami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja i Victoria przestaliśmy się widywać, gdy okazało się jasne, że ma wyjść za francuskiego arystokratę. Małżeństwo aranżowane jest normalnością dla naszego świata. Nie obyło się bez echa. Victoria walczyła, by mieć prawo wyboru, ale jej rodzice nie mieli ochoty bawić się w dyskusje.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlatego postawili jej ultimatum. Zaczarowali Teodora, jej brata, by umarł, kiedy ona nie wyjdzie za… — szepnęła. Wzrok Hermiony spoczął na Basilu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie do końca — odparł Draco. Hermiona z zapartym tchem chłonęła każde słowo, czekając na następne. Te informacje nie powinny jej tak fascynować, ale nie mogła nic na to poradzić. Niecodziennie słyszała historie o przeszłości Malfoya — był najbardziej skrytą osobą, jaką udało jej się poznać.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jest warunek, by Victoria wyszła za Basila, lecz nie ma określonego czasu. Ważne, by jej pierwszym mężem był właśnie on.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale przecież ty i Victoria jesteście dla siebie niewidzialni, nie możecie usłyszeć swojego głosu…</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Rodzice Victorii postanowili dodatkowo zareagować, gdy zrozumiałem, na czym przekleństwo Teodora i Victorii polega. Wystarczyło, że nigdy nie będziemy małżeństwem, a dla mnie nie był to problem. Dla Victorii tym bardziej. Wtedy wkroczyli jej rodzice i obłożyli nas oboje dodatkowymi czarami. Tak na wszelki wypadek.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To nieludzkie…</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Domyśliłaś się, że Basil to przyszły mąż Victorii Nott. Tak umówiła się moja rodzina z rodziną Basila.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja też nie byłem specjalnie chętny do małżeństwa z jakąś angielką — wtrącił się Basil ciężkim zmęczonym głosem. — Znałem już wtedy Jane i wiedziałem, że nie jest możliwe, bym miał czynić swoją rodzinną powinność.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak. Tylko że rodzina Basila niezbyt przejmowała się swoim nieposłusznym dzieckiem. Zgodzili się, by to Nottowie interweniowali…</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— I mnie zabili — szepnęła Jane ze smutkiem, jej oczy zaszły mgłą, jakby miała przed oczami chwilę swojej śmierci, a nie drewnianą chatkę, w której się znajdowali.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nastała pełna napięcia cisza. Hermiona miała nierówny oddech; nie zauważyła nawet, jak zaciska palce na przedramieniu Malfoya, szukając wsparcia, pomocy, zrozumienia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"> — Ale Malfoy to nie Nott… — zauważyła, chociaż wiedziała, co Malfoy odpowie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Byłem przy wszystkim, poza tym wszystkie arystokratyczne rodziny są ze sobą powiązane. Malfoyowie, Nottowie, Parkinsonowie…</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Boże — szepnęła Hermiona, odrywając dłoń od ramienia Malfoya i odwracając od niego wzrok. Basil zwiesił głowę, Jane łkała cicho, a Malfoy dalej wyglądał na znudzonego — Hermiona nie miała tym razem ochoty zgadywać, jakie uczucia nim miotają. Pierwszy raz od końca wojny poczuła obrzydzenie do arystokracji, do wszystkiego co z nią związane, łącznie z Malfoyem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1">Wstała z kanapy, gdy poczuła duszność. Nikt nie zareagował na jej ciche kroki, każdy był przejęty tylko sobą, byli jak największa zgraja egoistów. Hermiona poczuła jak coś z ogromną siłą rzuca ją w przepaść, ale nie poddawała się, chociaż dalej nie potrafiła spojrzeć w stronę Dracona Malfoya, wiedząc, że</span><span class="s2"> </span><span class="s1">Malfoy miał za sobą przeszłość, jakiej Hermiona nigdy nie będzie w stanie mu wybaczyć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Byli nieodłącznym elementem siebie, stali się chwilową jednością, chociaż mieli za swoimi plecami dwa różne antagonistycznie nastawione do siebie światy. Stworzyli coś na kształt miejsca, które było przeznaczone tylko do ich użytku. Hermiona pokochała go, kiedy byli sami, ale zapomniała, że za sobą mają inny świat. Rzeczywistość, w której nie było miejsca na ich zażyłość.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Tak samo rozumiała, że Malfoy po nią wróci, będzie jej szukał. Chciała, żeby ją znalazł i razem udali się w daleką drogę po jej rodziców, sami. Bez presji otoczenia, powoli odkrywając siebie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dopiero teraz, z perspektywy dwóch dni od odejścia z Hogwartu, widziała, co jej przyjaciele w niej widzieli; dlaczego kłótniami próbowali ją chronić przed człowiekiem, w którym nie powinna była zobaczyć bratniej duszy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Granger — powiedział cicho Draco. Spojrzała na niego. Nie wiedziała, co zobaczył w jej oczach, ale nigdy nie widziała w tych szarych tęczówkach takiej mieszanki niepewności i nienawiści.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Czeka mnie długa droga, pomyślała. Odwróciła głowę, przechodząc do kuchni po nalewkę z mango. Nie zwróciła uwagi na odejście Jane i Basila. Nie było jej przykro, że się nie pożegnali. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie potrzebowali nikogo z zewnątrz, by odkryć prawdę, jakiej nie dopuszczali do siebie, odkąd Jane umarła. Hermiona to rozumiała.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Powiedz coś — szepnęła, opatulając się kocem. Żar buchał co kilka sekund w ich twarze. Ognisko w tej części puszczy było przerwaniem ciemności, jaką byli otoczeni. Drzewa uginały się pod wiatrem, a każde skrzypienie drewna było jak nadejście niebezpieczeństwa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Bezpieczniej było zostać w drewnianej, już opuszczonej, chatce, lecz uznali jednogłośnie, by się z niej wynieść jak najszybciej. Jakby to miejsce stanowiło jedyny problem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona przerwała milczenie, czując tylko mrowienie na przegubie dłoni. Kciukiem kreślił jej drobne okręgi, które rosły jak przez uderzenie kamieniem w taflę jeziora.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlaczego chciałaś, żebym z tobą poszedł? — zapytał. Hermiona pokręciła głową. Sama sobie zadawała to pytanie. Oparła głowę o jego ramię, czując ciepło napływające do serca i zimno, które przelewało się w jej brzuchu jak trzepot motyli.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jane umarła przez moją rodzinę — rzucił miażdżąco. Hermiona przymknęła oczy, wsłuchując się w ton jego głosu. Malfoy widział tą chwilę, w której się wahała, gdy dowiedziała się o Jane.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Odsunęła się powoli.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wiem, Malfoy — odpowiedziała ostrożnie, starannie układając w głowie słowa, jakich powinna użyć; tylko język ugrzązł w jej gardle.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Więc co tu jeszcze robisz? Jesteś kretynką? — Był najeżony, zionął zimnem. Patrzył na nią inaczej, niż by tego chciała. Bała się tego spojrzenia, ale nie dawała tego po sobie poznać, chociaż nigdy nie widziała w jego tęczówkach szaleństwa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To nie ja cię szukałam — mruknęła zdenerwowana. Malfoy zacisnął usta, a oczy zatopiły się w szarej nędznej obojętności. Z dwojga złego — wolała szaleństwo. — Czego ode mnie chcesz?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jakiej oczekujesz odpowiedzi?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— LOGICZNEJ! — Wstała na równe nogi, blednąc z bezsilności. Dym z ogniska poleciał jej w oczy, łzy pojawiły się samoistnie. — Wpadasz do Basila, rozwalasz mu pół domu, ochraniasz mnie, ukrywasz prawdę... Nie mogę tak.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czyli jak? — zakpił, patrząc prosto w jej oczy. Miodowe tęczówki zwężyły się w prawdziwej furii. Chciał zobaczyć, jak wybucha, jak traci nad sobą kontrolę. Jak znowu odnajduje w sobie starą Granger, a nie tylko jej depresyjną imitację.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś... — Zacisnęła zęby i szarpnęła swój plecak, zawieszając go na jedno ramię. — Idę się przejść.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A zamierzasz wrócić? — zapytał z półuśmiechem. Hermiona prychnęła pod nosem i weszła w ścianę lasu. Jej sylwetka powoli ginęła w ciemności. Cały czas obserwował jej zarys, a ostatnie co zobaczył, to burzę włosów Granger. Spojrzał w niebo, prosząc o cierpliwość, ale nie uzyskał żadnej pomocy. Wstał i poszedł w jej ślady.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Znowu uciekła.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Do trzech razy sztuka.</span></i></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jane...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— On tutaj przyszedł i tak po prostu zburzył to, co budowaliśmy. Tak po prostu, rozumiesz? Dlaczego tak łatwo mu poszło?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jane...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nienawidzę jego zakichanej rodziny. Jak mogli mnie tak po prostu zabić? I Hermiona! Jest taka mądra, a zadaje się z takim bydlakiem!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— JANE!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— ...Tak?...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie chcę rozmawiać o Malfoyu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Świetnie. Więc o czym TAK BARDZO chcesz rozmawiać, Basil?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— O nas, a o czym by innym? Jest noc, idealna pora na takie tematy. Kiedyś, podczas letnich nocy, nie potrafiliśmy się opanować...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Właśnie, kiedyś. Kiedyś to ja też żyłam.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— ...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Basil?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— ...Hm?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przepraszam. Nie powinnam... Ale to wszystko jest takie pogmatwane. Chwilami żałuję swojej niecierpliwości. Mam wrażenie, że niszczę Ci życie, że jesteś pomiędzy moim a swoim światem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie mów tak!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale tak jest, Basil. Niszczę ci życie, nie dając ci odejść.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— ...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Widzisz? Nawet nie zaprzeczysz... Nie przerywaj mi!... Po prostu musimy to inaczej rozwiązać niż dotychczas.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jane, o czym ty mówisz?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie miej takiej przerażonej miny.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A ty takiej roześmianej.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Będę mieć, bo mam świetny plan, który pozwoli nam żyć... jakby żyć... w miarę normalnie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mówże.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Odejdę. Odejdę na kilkadziesiąt lat z twojego życia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie możesz!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mogę, Basil, wysłuchaj mnie...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— NIE! Nie pozwalam ci!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Basil, proszę...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś miłością mojego życia. <i>Nawet śmierć nas nie rozłączy</i>, pamiętasz? Przysięgaliśmy to sobie, kiedy...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To było dawno temu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak wygląda życie ducha na tym świecie. Jestem zwykłą mugolką, Basil, i mimo to poczułam dzięki tobie prawdziwą magię. Jestem ci za wdzięczna, ale teraz...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— JANE, nie waż się!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jak bardzo chciałabym cię teraz pocałować po raz ostatni. Nie jesteś sobie w stanie tego wyobrazić, Basilu, miłości mojego dawnego, teraźniejszego i przyszłego życia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Oboje płakali przy ostatnich słowach. Klęczeli na ciemnej ziemi, ale tylko Basil ubrudził sobie kolana. Jane mogłaby przeniknąć ziemię, stać się jej częścią, gdyby chciała, lecz odeszła nie w dół, a w górę, szukając czegoś więcej niż tylko bezpiecznej miłości.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ciekawe co teraz robią — szepnęła pod nosem. Blaise otoczył ją ramionami, wpatrując się razem w gwieździste niebo. Sytuacja wydawała się romantyczna, ale koc był przemoknięty, a w powietrzu utrzymywał się zapach stęchlizny, dochodzącej z Zakazanego Lasu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Błonia Hogwartu jednak dalej wydawały się rześkie, pokryte nocną rosą. Ginny ułożyła pod nimi i na nich koce, by wytrwali tak do rana. Noc była ciepła, a ciemność wokoło kojąca, bezpieczna.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pewnie się kłócą. Oni zawsze się kłócą.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czy ja wiem — zastanowiła się, zamykając oczy. Wsłuchiwała się w bicie jego serca. — Może właśnie się na siebie obrazili i nie rozmawiają?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To Granger potrafi milczeć? — zapytał Blaise. Parsknęli śmiechem, potwierdzając małe prawdopodobieństwo ciszy między Hermioną a Malfoyem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chciałabym wiedzieć, o co z nimi chodzi. Uważasz, że to tylko przyjaźń?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Oni tak uważają — odpowiedział zgodnie z prawdą. — Myślę, że minie trochę czasu nim zorientują się, że... jakby to ładnie ująć... lecą na siebie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1">Ginny podniosła się na łokciach, obserwując jego twarz z niewielkiej odległości, ale mogąc teraz mu spojrzeć w oczy. Echo jego serca biło jej w uszach.</span><span class="s2"> </span><span class="s1">Zapamiętała ten dźwięk na resztę życia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Że Hermiona i Malfoya? — skrzywiła się.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hipokrytka — zaśmiał się pod nosem ze ślizgońskim uśmiechem. Ginny zacisnęła usta, by nie wypalić kolejnych teorii spiskowych. Udawała obrażoną.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ujmę to inaczej — zaczął Blaise, poważniejąc. Jego ostre rysy twarzy nabrały jeszcze większej wyrazistości. Patrzył na gwiazdy, które odbijały się w czarnych jak smoła oczach. Ginny, czując magię chwili, słuchała go z uwagą, milcząc w napięciu. — Granger i Malfoy znaleźli w swojej nienawiści lekarstwo na ból. Takiego ukojenia nie przyniosła im przyjaźń, praca, miłość.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To brzmi niedorzecznie — prychnęła, ale bez przekonania. Zamilkli, zastanawiając się nad miesiącami, które minęły na renowacjach i powolnym oddalaniu się Granger i Malfoya ze świata. Ginny westchnęła.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zmanipulowali nienawiść, by okazała się przydatna.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise spojrzał na nią, a gwiazdy dalej tkwiły mu w oczach jak nieznośny paproch. Uśmiechnęli się, jakby odkryli zagadkę, z którą reszta świata sobie jeszcze nie poradziła.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Granger.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zostaw mnie, Malfoy. Nie będę z tobą rozmawiać.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy zaśmiał się pod nosem z najwyższą szyderczością. Hermiona obróciła się na pięcie. Malfoy ledwo wyhamował przed nią, pierś falowała jej ze zmęczenia i wściekłości. Widział jej oczy. Świat powoli budził się do życia, świt nadchodził, a pierwsze promienie oświetliły zmęczoną twarz Hermiony.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— I co cię tak bawi, co? Może ja?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Granger — mruknął z politowaniem w jej usta, które prawie się ze sobą stykały. Odskoczyła na bezpieczną odległość, rumieniąc się i zachowując w oczach żal.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— W co ty pogrywasz? — Złość z niej wyparowała. Zrzuciła plecak z ramion i usiadła na konarze drzewa, poddając się rozmowie. Nie uciekła. Usiadł na kolanach przed jej nogami. Twarze mieli w końcu na tej samej wysokości, co tej nocy zdarzyło się zbyt wiele razy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona miała z bliska widok na jego mleczną cerę, popękane usta i kilkudniowy zarost. Musnęła palcami jego chropowaty policzek. W końcu podniosła wzrok na stalowe oczy, przed którymi przez całą noc skrupulatnie uciekała. Zobaczyła w nich ciekawość. Nie potrafiła się opanować i spokojnie odwrócić wzroku, zapominając o narastającym napięciu między nimi. Tkwiła w swoich własnych myślach, które były ubogie w treść, a pobrzmiewające w uczucia, często sprzeczne ze sobą.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Najlepsze jest to, że w nic nie pogrywam, Granger. — Uśmiechnął się szczerze w jej stronę i zaoferował pomoc, ale odrzuciła jego dłoń i wstała bez niczyjej pomocy. Malfoy wziął Hermiony plecak na barki. Tym razem nie protestowała.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Widzę wioskę! Wioskę, Malfoy! — krzyknęła uradowana, wskazując palcem na czyjś dom. Uśmiechnęła się promiennie i gadała jak najęta, Malfoy sam nie wiedział o czym. Nie za bardzo słuchał, wolał tylko patrzeć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie powinnaś się przedwcześnie cieszyć. To nic nie znaczy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wyluzuj, Malfoy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Uniósł brwi z kpiną i pozwolił, by szła jako pierwsza. Wyluzowana Granger, coś nowego, godnego zapamiętania.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zaraz wrócę — powiedział do niej. Kiwnęła głową, nie odwracając się. Malfoy cofnął się do ściany lasu, gdzie drzewa i krzewy pochłoną jego widok w całości. Wyjął różdżkę i zastanowił się, które zaklęcie będzie najskuteczniejsze do wysłania wiadomości.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zmarszczył czoło, gdy znalazł w dalszych częściach swojego umysłu odpowiedni czar… Ale nigdy nie był w stanie go wykonać. Przed czy w trakcie wojny — nigdy, a próbował wielokrotnie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pomyśl o czymś szczęśliwym.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— <i>Expecto patronum</i>.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Cienka strużka jakby pary, albo może część chmury, wydobyła się z jego różdżki, ale znikła po kilku sekundach, wyglądając jak rozrzedzona powietrzem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">To bez sensu, pomyślał z goryczą. Był świetnym czarodziejem, a takie zaklęcie nie mogło przejść przez niego z taką łatwością jak inne czary.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy! Żyjesz? Czy coś ci odgryzło tyłek? — usłyszał z daleka. Parsknął pod nosem. Wyluzowana Granger mówiła w dziwaczny sposób.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nawet tutaj nie dajesz mi spokoju? — odkrzyknął, ale nie doczekał się odpowiedzi. Najwyraźniej nie martwiła się aż tak, by iść mu na ratunek. Uniósł kąciki ust i sam z siebie wypowiedział niewerbalnie zaklęcie, nie będąc tego do końca świadomym.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>Expecto patronum</i>.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kula światła przemieniła się w cielesnego patronusa. Widział go pierwszy raz w swoim życiu i gdy doszła do niego dobra moc jasnego orła, czuł się szczęśliwy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Prześlij wiadomość Zabiniemu i Weasleyównie… Dobrze? — zastanawiał się, czy właśnie tak to działa, ale orzeł już znikał w puszczy. Łuna światła, jaką się otaczał, zniknęła niemal od razu. Szczęście w ciele Malfoya ulatywało tak samo, chociaż nie w całości. Wyszedł z zarośli, gdzie czekała na niego Granger.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Spojrzała na niego zdziwiona i chciała już o coś zapytać, ale ostatecznie zamknęła usta. Zobaczyła w jego twarzy coś, co wywołało na jej ustach uśmiech.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ruszyli dalej, bez zbędnych słów, ramię w ramię. Malfoy co ruch spoglądał na swoją towarzyszkę i naprawdę się zastanawiał, czy to ona stała się powodem nadejścia patronusa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Granger? Co według ciebie symbolizuje orzeł? — zapytał, jakby od niechcenia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hm… Jego genezą na pewno jest siła, szybkość, ale moim zdaniem to także mądrość. Nie bez powodu orzeł jest w godle Ravenclawu. — Usłyszał w jej głosie tą samą nutę, gdy odpowiadała na pytania nauczyciela w czasach szkolnych. Skupił się na jej słowach. Nie rozumiał, co go może łączyć z Ravenclawem. Może i był mądry, silny, ale nie do tego stopnia, by patronus przybrał właśnie taką formę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlaczego pytasz? — zdziwiła się.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Bez powodu, bez powodu…</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie uwierzyła mu, ale nie drążyła tematu. Przecież nie musi wszystkiego wiedzieć. Prawda, ciekawość ją zżerała od środka, ale to nie miało żadnego znaczenia. Jeśli Malfoy nie chce czegoś powiedzieć, nie zrobi tego nawet w obliczu prośby, a na taką nawet nie potrafiła się zdobyć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Orzeł jest też piękny — dodała po chwili. — Chyba lepszy od lwa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To jakbyś powiedziała, że Gryffindor jest gorszy od Ravenclawu — zauważył z pewną dozą niezrozumienia. On sam nie potrafiłby krytykować domu, w jakim się znalazł. Nigdy nie żałował, że trafił do Slytherinu, to było jego przeznaczenie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— W pewnym sensie tak jest. Tiara Przydziału długo zwlekała z odpowiedzią, gdzie powinnam trafić. Po zdjęciu tej starej czapki bolała mnie głowa od jej dywagacji w moich myślach — zaśmiała się na samo wspomnienie. Miodowe oczy miała zasnute mgłą.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale nie żałujesz, gdzie trafiłaś — stwierdził, nie zapytał. Pokiwała głową, dalej mając na swojej twarzy odcień błogości.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Oczywiście. Najwyraźniej mój temperament nie pasował do Ravenclawu. To miłe, gdy tak na to spojrzeć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie wiedział, co na to odpowiedzieć, ale Hermiona nie pozwoliła między nimi postawić ciszy, jakby co najmniej się jej bała.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co nie zmienia faktu, że orzeł to najpiękniejszy ptak. Na początku czułam się jak orzeł wśród stada lwów. Wiem, to głupio brzmi, ale wiele osób uważało mnie za najmądrzejszą czarownicę od czasów Roweny Ravenclaw. W pewnym momencie stało się to wkurzające.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Uwierz mi, mnie też to wkurzało.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Parsknęli śmiechem. Draco zaproponował przerwę, byli w połowie drogi do wioski, ale słońce było na swoim najwyższym miejscu i niemiłosiernie paliło ich w karki. Hermiona wyjęła z plecaka butelkę wody. Podzielili się nią bez słowa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie brzydzisz się pić ze mną z jednej butelki? — zapytała z wrednym uśmiechem. — W końcu brudna krew, nie mówiąc o ślinie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Do twojej śliny nic nie mam. A kto wie, może kiedyś ją polubię — odparł zawadiacko. Hermiona zarumieniła się i odsunęła na większą odległość. Ujęła to w sposób jednoznaczny: <i>teraz czuję się niekomfortowo, Malfoy, zagrożona… nie gap się tak!</i></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chryste, Malfoy, nigdy więcej. Mam zbyt bujną wyobraźnię — jęknęła zasłaniając sobie oczy. Zaśmiał się cicho z jej rekacji.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wyobrażasz sobie nas razem? Ja nie potrafię.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To masz szczęście.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Polemizowałbym — powiedział śmiertelnie poważnie. Hermiona w osłupienia zdjęła dłonie z oczu. Obserwowała go uważnie, doszukując się krzty fałszu. Cieszyła się, że nie znała go tak dobrze, jak się spodziewała. Mogła sobie wmówić, że ukrył w sobie zwykłą złośliwość, a to wszystko było okrutnym żartem… bo w jego oczach doszukała się jedynie szczerości.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Idziemy? — Wstał nagle, chowając butelkę do plecaka i zakładając go na plecy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jasne.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Chciała swój głos zachować w normalnym, luźnym tonie, ale nie wyszło to zgrabnie. Szli w milczeniu. Hermiona już nie potrafiła znaleźć słów, które odgoniłyby myśli o Malfoyu i jego dziwnym zachowaniu. Skupiła się na obserwowaniu własnych stóp, aż nie znaleźli się w najdziwniejszej wiosce, jaką kiedykolwiek widziała.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise wziął głęboki oddech zanim się obudził. Był przepocony i skostniały. Na swojej piersi czuł głowę Ginny i wydawał się to jedyny pozytywny aspekt, chociaż miał już ochotę wstać, by rozprostować kości.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ginny? Słoneczko ty moje, ślinisz się — powiedział złośliwie do jej ucha.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przebudziła się z jękiem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nieprawda, złośliwcze — odparła, dyskretnie wycierając ślinę z twarzy. — Ale jestem połamana.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise wywrócił oczami. Przecież to ona zrobiła sobie z niego poduszkę, a on miał do dyspozycji tylko trawę, która bynajmniej nie była miękka jak jego materac w pokoju. Pomysł ze spaniem na błoniach stał się w jego oczach niedopracowany. Szkoda, że dostrzegł to dopiero po fakcie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Było romantycznie, nie marudź — dodała szybko Ginny, odczytując bezbłędnie jego myśli. Uśmiechnął się, widząc jej zaspaną twarz, ale ożywione od rozmowy oczy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mamy za sobą pierwszy raz. Nigdy nie spałem na trawie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja spałam. I to nie sama — rzekła od niechcenia. Blaise nachmurzył się w sekundę. Nie lubił być zazdrosny.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Z braćmi pod namiotami, a dokładniej w ogrodzie — zachichotała. Blaise tego nie skomentował, mimo że na twarzy mimowolnie ukazała się ulga. Ginny obserwowała jak wstaje, a kręgosłup chrupie mu, jakby miał co najmniej pięćdziesiąt lat. Przeciąga się, przymyka oczy i bierze głęboki oddech. Ten rytuał pojawiał się u niego każdego ranka, miała go okazję obserwować wiele razy; lubiła to robić. Bez konkretnego powodu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Znowu się patrzysz — mruknął, nawet na nią nie zerkając. Słońce unosiło się już wysoko. Dziwne, że nikt ich jeszcze nie obudził albo nie znalazł. Blaise zaraz sobie przypomniał, że przecież dzisiaj była sobota i każdy odsypiał ciężkie renowacje, chylące się powoli ku końcu. Kiedy sierpień się skończy, wszystko będzie dopracowane, a pierwszego września szkoła napłynie się ponownie uczniami. Jak za starych czasów.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wyobrażasz sobie tą satysfakcję pierwszego września? Nie mogę się doczekać. Nasz hangar na łodzie musimy wyeksponować zaklęciami — zaśmiał się. — Zbudowany z pracy naszych rąk… i magii.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pierwszego września już dawno będzie gotowy. Satysfakcja nadejdzie już pod koniec sierpnia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie o to chodzi. Kiedy wrócimy do szkoły na ostatni rok, pierwszego września, i zobaczymy tych wszystkich uczniów… to będzie nasza zasługa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny zamilkła, przyglądając mu się z zagadkową miną. Blaise’owi nie spodobała się ta cisza. Kiwnął na nią głową.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co jest?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie odpowiedziała od razu, chyba nie była pewna jego reakcji. Ginny jest słynna ze swojej popędliwości i żywiołowości, lecz nie tym razem. Przegryzła wargę. Usta stały się ukrwione, czerwone jak od szminki.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chyba nie wracam do Hogwartu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie wiedział, co powiedzieć — nigdy co prawda nie poruszali tematu powrotu, ale dla Blaise’a temat był oczywisty. Chciał wrócić, pomimo że do samej bitwy przebywał w szkole. Nie nauczył się prawdziwej magii od rodzeństwa Carrow, a pragnął pogłębić swoją wiedzę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przez chwilę trwał w ciszy, chodząc w tę i z powrotem, by mięśnie przestały być zdrętwiałe.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przełóżmy tę rozmowę na kiedy indziej. — Puścił do niej oczko. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale zamknął jej usta szybkim i mocnym pocałunkiem. Protestowała, czuła się źle odwlekając chwilę ich pierwszej poważnej rozmowy. Może kłótni na śmierć i życie. Poddała się jego ustom, ale nad jej głową zawisło coś upiornego, coś, co zapowiadało koniec jak mocny upadek — i nowy, surowy początek.</span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Znalazłem Granger. Wszystko w porządku — powiedział srebrzysty patronus. To był orzeł, przemawiał przyciszonym głosem Malfoya.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zabini i Ginny wpatrywali się w niego w osłupieniu. Ginny była otępiała od szczęścia, a Blaise — no cóż — był zszokowany.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— O mamusiu… Hermiona! Nic jej nie jest! — powiedziała uradowana, patrząc się na miejsce, gdzie patronus znikał, wchłaniany przez powietrze. Czuła ulatujące ciepło z serca przez znikającego orła, ale mimo to była szczęśliwa. Ogromny ciężar wyparował z jej barków.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Blaise? Słyszałeś?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak — odparł z zamyślonym uśmiechem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny zmarszczyła brwi, ale nie pytała. Mówiła do Blaise’a z ulgą, której nie potrafiła ująć w słowach, ale była ona dosłyszalna w głosie. Tak naprawdę nie obawiała się tak przesadnie o bezpieczeństwo Hermiony. Była zdruzgotana myślą, że nie wiem, gdzie jest. Była w Australii, szukała rodziców… ale była z Malfoyem, co napawało ją dziwną pewnością, że nie powinna się martwić.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Orzeł — mruknął Blaise. — Co znaczy orzeł?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hm, nie wiem. Siłę? Szybkość? Odwagę?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Może.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chociaż pierwsze co mi się skojarzyło, to godło Ravenclawu — dodała od niechcenia, zastanawiając się nad tym. Pierwszy raz w życiu widziała patronusa Malfoya. Nie wiedziała, że Blaise też, więc trwała w swoim milczeniu na ten temat.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Najmądrzejsza czarownica od czasów Roweny Ravenclaw — powiedział nagle Blaise do Ginny z zawadiackim uśmiechem. Rozszerzyła z niedowierzenia oczy, a Blaise się śmiał. Śmiał się tak głośno i nieprzerwanie, zwijając się, że nazajutrz — schodząc po schodach i wstając z łóżka — czuł zakwasy na całym brzuchu.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dziwnie się czuję, siedząc jedynie na tyłku — powiedział smętnie Ron, leżąc w zmiętej pościeli. Głowę miał w nogach łóżka, nie było to niczym dziwnym; Ron w nocy okropnie się wiercił. (Harry niejednokrotnie pamiętał, gdy budził go o świcie przeraźliwy łomot — Ron spadał z łóżka).</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja też. Ale co zrobisz? Nie da się. Nawet nie wiemy, gdzie szukać…</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ich rozmowy każdego ranka od trzech dni nabierały takiego samego toru. Nie mogli odgonić myśli, że Malfoy i Hermiona nie dali żadnego znaku życia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wiesz co — zaczął Harry. — Jestem tym zmęczony.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To idź spać. — Wzruszył ramionami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chodzi mi o Hermionę. Nie rozumiem, o co jej chodzi. Straciła przyjaciół tak samo jak my, ale przeżywa to jakoś inaczej, no nie?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— No.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Harry przez ostatni czas powtarzał te same frazesy. Ron także ubolewał nad Hermioną, jej odejściem, wewnętrzną zmianą, ale nie mógł ciągle wałkować tego samego tematu; odkrył, że także jest zmęczony, chociaż nie czuł senności.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Uwaga, wchodzę! — Zza drzwi rozległ się krzyk Ginny. Weszła do pokoju uradowana, z wielkim uśmiechem na ustach. — Dobrze, że nie weszłam, jak się przebieracie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Eee? — Ron zrobił kwaśną minę, ale Ginny w ogóle nie zwróciła na niego uwagi. Stanęła na środku pokoju, podpierając dłonie o biodra. Wyglądała promiennie, włosy miała jeszcze mokre od porannego prysznica.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zgadnijcie, z jaką miłą wiadomością do was przychodzę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Na śniadanie skrzaty zrobiły naleśniki z syropem klonowym?! — Ron usiadł ze świecącymi oczami. Harry zaśmiał się, a Ginny spojrzała na brata jak na idiotę. Rozmowa stała się taka zwyczajna, mimo że podświadomie czuli, jak w ich gronie brakuje jeszcze jednej osoby.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie? Zgadujcie dalej.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wiem… Zerwałaś z Zabinim? </span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— zapytał Harry.</span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny spojrzała w sufit, niewerbalnie wołając samego Merlina o pomoc. Ron puścił to mimo uszu, nie przyjmując owego faktu do wiadomości. Wolał to zignorować, niż faktycznie zainterweniować. Ostatnia interwencja skończyła się utratą przyjaciółki. Poczerwieniał z zażenowania, że jego siostra związała się z kimś takim, jednak trzymał język za zębami. Przynajmniej tego dnia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Do trzech razy sztuka — dodała ze zrezygnowaniem. Harry zagryzł wewnętrzną stronę policzka i zastanowił się przez chwilę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Może jakaś podpowiedź? — zapytał Ron, wkręcając się w tą zgadywankę. Z twarzy całkowicie zniknęło mu zaspanie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zaczyna się na H i kończy na A.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— HA? — zdziwił się Ron. Harry spojrzał na nią w nagłym olśnieniu, wykrzykując: — HERMIONA!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak, matołki.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— CO Z NIĄ?! — krzyczeli jeden przez drugiego. Ginny uśmiechnęła się złośliwie, specjalnie przedłużając chwile kpiącego milczenia. Chłopcy spojrzeli na nią spod byka, dopiero wtedy ugięła się, by im powiedzieć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy przesłał mnie i Zabiniemu wiadomość, że wszystko w porządku. Znalazł ją.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jak dobrze — powiedział Harry, oddychając z ulgą. Jego ciało zwiotczało i położył się ze szczękiem sprężyn na poduszkach. Rozkładając ręce, jakby chciał przytulić cały świat.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Kiedy wróci? — zapytał Ron. Ginny pokręciła głową.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wiem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Już wracają?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— No… nie wiem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Gdzie są?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hm… — wzruszyła ramionami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To co ty wiesz? — warknął Ron.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zadajesz pytania, które kompletnie mnie nie obchodzą. Wróci, kiedy znajdzie rodziców i będzie na to gotowa. Ważne, że jest cała i zdrowa — dodała na odchodne i wyszła z ich pokoju, pozostawiając za sobą otwarte drzwi na oścież. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ron zaklął pod nosem, wstając, by je za siostrą zamknąć. Harry milczał, w myślach przyznając Ginny rację. Na głos przytakiwał Ronowi, który był niecierpliwy i chciał Hermionę zobaczyć jak najszybciej. Teraz, zaraz.</span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przekroczyli granicę miasta, idąc obok siebie. Musieli trzymać się razem, zwłaszcza że miasteczko wyglądało dość… magicznie. Australijska kopia Hogsemade, tylko większa i z mniejszą liczbą ludności. Czarodzieje w togach, sklepowe witryny wypełnione sowami, sklepy z magicznie ulepszonymi słodyczami (<i>bez konserwantów</i>).</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ludzie przyglądali im się z ciekawością lub w ogóle nie zwracali na nich uwagi.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ty matole! Wynocha, sio! Niewdzięcznik! — Tęga kobieta wyleciała ze sklepu za chuderlawym młodzieńcem, łupiąc go miotłą, która chichotała z uciechy. Kiedy kobieta była czerwona od biegu, dała chłopakowi uciec. Biegł dalej, aż nie zniknął z horyzontu, potykając się co rusz o swoją długą zieloną szatę roboczą, trzymając swoją bolącą głowę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ciekawe czy zasłużył — mruknęła z rozbawieniem Hermiona do Malfoya, zapominając o niewidzialnym pakcie milczenia. Malfoy nie zdążył odpowiedzieć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zasłużył, oj, zasłużył. Rozumiem zjeść batonika na drogę ze składzika, ale żeby tak garściami upychać sobie kieszenie?! Ta młodzież to jakaś kpina… Zgłoszę to, niech ten głuptas nie ma ku temu wątpliwości… Powinien wylecieć, chciwość nie idzie w parze z czystym sercem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona zakryła sobie usta dłonią, żeby nie parsknął, ale tęga kobieta nie obruszyła się wcale jej reakcją. Co prawda nie uśmiechała się nigdy, ale głos miała całkiem sympatyczny.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jestem Ruby, a wy coście za jedni? Nigdy was tu nie widziałam. No, może z raz tego blondyna… chociaż nie, tamten był brzydszy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jestem Hermiona, a to Mal… — Spojrzała na niego, trwało to nie więcej niż sekundę, ale wydawała się ona Hermionie nieskończonością. Patrzył na nią z ciekawością, rzucając w jej stronę nieme wyzwanie. Podpuszczał ją, by przekroczyła ostatnią barierę. Odpowiedziała lekkomyślnie: — A to Draco.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jego imię było ciężkie do wymówienia. Czuła się dziwnie nieswojo, jakby znalazła się w nowym, o wiele gorszym, wcieleniu. Odwróciła wzrok.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nawet nie pytam, widzę, że z was niezłe papużki nierozłączki — powiedziała Ruby tak szybko i przyjaźnie, że jej podbródki zakołysały się wdzięcznie. Nie zdążyli nawet zaprotestować, z ust tęgiej kobiety wystrzeliły kolejne słowa: — Szukacie roboty? Wyglądacie na podróżujących czarodziei… Robota na jeden dzień, jutro już kogoś nowego znajdę. Nie bójcie żaby. Potem dam Wam wyżerkę i słodycze na drogę. Może nocleg, jeśli będziecie grzeczni. I po dwa galeony na wasze łebki.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona chciała się zgodzić od razu, lecz Malfoy dotknął szybkim ruchem jej dłoni, przeplatając ze swoją. Wiedział, że wprawi to ją w oszołomienie i zdąży sam odpowiedzieć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Potrzebujemy porozmawiać w cztery oczy, Ruby.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jak chcecie, gołąbeczki. Macie pięć minut na decyzję, a ja wracam do sklepu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zamknęła za sobą drzwi sklepiku, znikając za jedną z półek. Hermiona wyrwała się z uścisku.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Już nie <i>Draco</i>? — zakpił, wyczuwając okazję, by jej dopiec.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wiesz co? Spadaj na...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy przytknął jej dłoń do ust, by zamilkła. Oczy prawie wyszły jej z orbit.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Na pewno chcesz to zrobić? Ta oferta i ta cała Ruby tylko nas spowolnią i… CZY TY MNIE POLIZAŁAŚ? — Zabrał rękę z jej ust, wycierając o spodnie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Podobno podoba ci się moja ślina, kretynie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Weszła do sklepu jak burza, podejmując się pracy. Malfoy uśmiechnął się i nie mógł przestać, nie wiedział, co w niego wstąpiło. Hermiona odwróciła się, czując na sobie jego spojrzenie. Dostrzegła uśmiech. Była jednocześnie zła i zaciekawiona.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wparował do sklepu, gdy się uspokoił. Ruby rozświetliły się oczy na jego widok, chociaż jej usta nie drgnęły w żadnym uśmiechu, jakby nie potrafiła wykonać tego drobnego gestu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak myślałam, że się pokłóciliście. Hermiona gadała, że rezygnujesz, ale tak myślałam, że tylko chce się ciebie pozbyć. Jest na zapleczu, do boju, kowboju! Wypakujcie razem towar.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Plecak Hermiony Ruby wyrwała mu z pleców i schowała pod ladą.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Sklep do złudzenia przypominał Miodowe Królestwo, tylko szyld sklepu mienił się neonem jako: <b>Łakocie u Ruby</b>. Malfoy zszedł pewnym krokiem po drewnianych, skrzypiących schodach. Będąc w połowie, mógł ją widzieć. Rozpakowywała kartonowe pudła w takt muzyki, dochodzącej z zakurzonego radia w kącie piwnicy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kiedy usłyszała skrzypienie, odnalazła go wzrokiem. Nie była zaskoczona.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">─ To moje kartony. ─ Wskazała palcem. ─ A to twoje.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Tylko tyle. Jedna granica.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Podział był równy, a między pudłami lśniła niewidzialna linia. Malfoy nie kwapił się, by ją przekraczać. Na obecną chwilę nie miał nawet ochoty, by z Hermioną zamienić słowo. Potrzebował kilku momentów, bez ciągłego odgrywania rycerza.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przez kilka godzin pracowali bez odpoczynku, chociaż Ruby swoim niskim ─ przerażająco matczynym ─ głosem przekonywała ich do zjedzenia na koszt firmy jakiś słodyczy w ramach przerwy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Czas nie biegł wcale szybko. Gdyby tylko chcieli umilić sobie pracę rozmową, wszystko potoczyłoby się szybciej i inaczej, ale trwali w niekomfortowym milczeniu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">─ Dobrze, na dzisiaj wystarczy ─ powiedziała ze złością Ruby, schodząc powoli do piwnicy. Brzuch i nogi w za ciasnym fartuchu trzęsły się jak galareta. ─ Pakujcie manele. Ugotuje wam, co tylko sobie zażyczycie. No, prędzej, kochaneczki.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Mieszkanie Ruby było nad sklepem. Schody do niego były schowane za jedną z półek ze słodyczami.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">─ Nie boisz się zostawiać otwartego mieszkania? I sklepu? ─ zapytała Hermiona, marszcząc brwi, gdy Ruby po prostu szarpnęła za klamkę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">─ Głupie pytanie — odparła zdziwiona. — Jasne, że nie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona nie rozumiała jej toku myślenia. Malfoy zresztą też nie, ale niezbyt go to obchodziło, był cholernie głodny. Hermiona zadała z grzeczności kilka pytań, ale przestała, gdy żołądek i głos Ruby zaczął jednocześnie burczeć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ruby piekła im jednocześnie zapiekankę ziemniaczaną i formowała ciasto, by zrobić tartę owocową. Hermiona oferowała pomoc w kuchni, ale została z niej prawie wykopana, by się wykąpać.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zrób coś ze swoim gniazdem i nie próbuj nawet zaglądać do m o j e j kuchni!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wcześniej pokazała im przytulny, aczkolwiek skromny, pokój dla gości. Z średnim oknem z widokiem na ulicę, żółtą tapetą, komodą (pokrytą w całości różnokolorowymi świecami. Hermiona, zaglądając do szuflad, zastawiała się, czy w nich również znajdują się dziesiątki, a może nawet setki świec. Z uczuciem zawodu zobaczyła, że szuflady są puste lub miejsce zabierała czysta pościel) i dwuosobowym łóżkiem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco i Hermiona stali skonfundowani, gdy zobaczyli to ładnie pachnące łóżko.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Spokojnie — powiedziała Ruby dziwnym tonem. — Ściany są dźwiękoszczelne!</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermionie opadła szczęka, gdy Ruby i Malfoy wymienili się dwuznacznymi spojrzeniami. Gdy Ruby wyszła, pozwalając im się… <i>zając sobą</i>… powiedziała z jękiem:</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Trzeba było iść, kurde, dalej.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Eee, tam. — Machnął ręką. Rzucił plecak Hermiony na podłogę, a potem sam rzucił się na łóżko.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Teraz nagle ci się tutaj podoba? — zapytała wyzywająco, siadając powoli na skraju łóżka, w bezpiecznej odległości. Przejechała dłonią po białej pościeli. Była sztywna w dotyku i niezwykle czysta. Hermiona czuła jak ich brud, stworzony ciężką wędrówką, a potem pracą, jest wchłaniany przez tą nieskazitelną pościel.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jestem prostym człowiekiem. W kuchni robi się dla mnie jedzenie, a ja leżę w łóżku z kobietą. Czemu miałoby mi się tutaj nie podobać?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy, przestań.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pokręciła głową, obserwując jak układa się na boku, by jednocześnie leżeć i ją widzieć. Patrzył na nią, ale potem przymknął oczy, więc mogła mu się spokojnie przyglądać.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy zamilknął, jak prosiła. Był zbyt wycieńczony na dyskusję. Hermiona była pewna, że zasnął. Przyglądała się jego spokojnej twarzy, lekko rozchylonym ustom i miarowo unoszącej się klatce piersiowej. Włosy, które kiedyś nosił zabawnie ulizane, teraz opadały luźno na czoło.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kiedy wstała z łóżka, Malfoy od razu otworzył oczu. Hermiona poczuła się przyłapana na gorącym uczynku, ale takie odczucie zdawało się niedorzeczne.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Idę się wykąpać — szepnęła, biorąc czyste rzeczy z plecaka. Wyszła, zamykając za sobą powoli drzwi.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Za dwadzieścia minut chcę was widzieć w kuchni. Tam zjemy. Nie chcę mi się rozkładać stołu w jadalni — powiedziała Ruby, stojąc przed kuchnią. Hermiona uśmiechnęła się w podzięce, nie umiejąc inaczej wyrazić swojej wdzięczności. Wykąpała się w dziesięć minut. Zrobiłaby to szybciej, ale zasnęła pod strumieniem ciepłej wody.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wyszła z zaparowanej łazienki. Na przeciwko niej był pokój gościnny, nie miała daleko, ale nie pokonała tych kilku kroków od razu. Stanęła w miejscu. Na korytarzu — podziwiała widoki, przeciągając chwilę wejścia do pokoju.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ściany były niebieskie, koloru nieba, jeszcze pachnące farbą. Sufit był biały, a żyrandole miały zielone i czerwone szkiełka, które przeplatały się w niezsynchronizowanym układzie. Ciemnobrązowe panele były stare, mocno zarysowane, a w niektórych miejscach wyżłobione, jakby sprzed laty ktoś upuścił na nich coś ciężkiego.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wystrój korytarza był kojący, podobny do wyglądu przedpokoju w jej rodzinnym domu. Zaszkliły jej się oczy. Hermiona oparła się o framugę i przymknęła oczy. Miała przed oczami rodziców, za którymi naprawdę tęskniła. Byli wspomnieniem jej mugolskiego życia, jakie kochała, mimo że za nim nie tęskniła. Oddaliła się od rodziców przez Hogwart i poznawanie magii. Mieli dla siebie dwa miesiące w roku lub mniej, zależnie od tego czy jechała do Weasleyów na tydzień lub dwa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Co roku, przyjeżdżając do domu na wakacje, była zdziwiona jak włosy ojca zdążyły się pod jej obecność zrobić szpakowate, a twarz mamy papierowa od zmarszczek.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Była dobrą córką. Nie stwarzała rodzicom kłopotów, ale kiedy wracała, trochę trwało, zanim przebiła się przez obcość, jaką czuła między sobą a rodzicami przez wiele miesięcy rozłąki.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wyczyszczenie im pamięci było proste. Zrozumiała w tamtym momencie, jaką władzę posiada w krótkim kawałku drewna. Hermiona płakała, gdy wyszeptała stanowcze <i>Obliviate</i>, a ich pamięć zniknęła, jakby tylko pstryknęła palcami. Mam rodziców — <i>pstryk!</i> — nie mam rodziców.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona starła pojedynczą łzę i z palącymi policzkami weszła do pokoju gościnnego.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pięć minut do kolacji — powiedziała Hermiona normalnym tonem. Malfoy spojrzał na nią przenikliwie, ale nie przejęła się tym. Wyjęła z plecaka zdjęcie rodziców i stanęła przy oknie, by zdjęcie latarni oświetliło jej postacie na mugolskiej fotografii.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Między mamą a ojcem była pusta przestrzeń, którą ona niegdyś wypełniała.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś podobna do matki — zauważył głos nad jej uchem. — Ta sama szopa na głowie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona uśmiechnęła się smutno.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wszyscy to mówią… Mówili, właściwie. — Przegryzła wargę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Będą mówić — odparł z mocą Malfoy, ale nie zdobył się na żadne inne słowa pocieszenia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czasami samo szukanie nie wystarczy, Malfoy. Niektórzy szukają różnych rzeczy czy ludzi przez całe życie, a potem umierają samotni. Bo takie jest życie — niesprawiedliwe.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Kolacja! — Ruby otworzyła drzwi do ich pokoju bez skrępowania i ich ponagliła. Aromat unosił się już z korytarza do ich pokoju.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Później dokończymy — mruknął Malfoy i przepuścił ją pierwszą w drzwiach jak dżentelmen. Hermiona jednakże nie zamierzała wracać do tego tematu. Musiała wierzyć, że się uda, inaczej od razu mogła się poddać.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zapiekanka ziemniaczana nigdy nie wydawała się im taka dobra, a tarta owocowa tylko dopełniła ich spełnienie jak wisienka na torcie. Zanim wrócili do pokoju gościnnego, Hermiona bardzo wylewnie Ruby podziękowała za jedzenie, gościnę i ogólne ciepło. Malfoy również coś mruknął, zanim zniknął w pokoju. Zostawili Ruby w kuchni, bardzo szczęśliwą, co dało się zauważyć po jej oczach. Nie uśmiechnęła się, zdawało się, że kobieta nie wie, co to takie wygięcie ust ku górze. Było to nietypowe, ale wcale nie odbierało to złotego serca tęgiej kobiecie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To nieprzyzwoite się tak najeść — jęknęła Hermiona, rzucając się na łóżko.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Znam gorsze, bardziej nieprzyzwoite rzeczy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona burknęła coś w poduszkę, a Malfoy wyszedł do łazienki, by się odświeżyć. Dopiero po jego wyjściu Hermiona zauważyła źródło światła — wszystkie świece paliły się, a komoda zdawała się pływać w wosku.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Granger uśmiechnęła się i zamknęła oczy, była zbyt zmęczona na analizowanie czegokolwiek. Schowała się pod kołdrą i nieświadomie czekała na powrót Malfoya. Była ciekawa, co się stanie. Nie była to jednak cierpka ciekawość. Odwróciła się plecami do drzwi, by spróbować zasnąć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Usłyszała trzask drzwi od łazienki. Skrzypienie starej podłogi w korytarzu. Zero wahania ze strony Malfoya, by wejść do ich pierwszego wspólnego pokoju.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy otworzył drzwi z impetem, ale widząc, że Hermiona prawdopodobnie śpi, zamknął drzwi za sobą o wiele spokojniej. Trochę się pokręcił po pokoju, zgasił świece machnięciem różdżki — w pokoju na raz zrobiło się ciemno, co Hermiona zauważyła spod zmrużonych oczu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Skrzypnięcie materaca. Hermiona wstrzymała oddech.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Granger?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Chciała udawać, że śpi, ale zanim zdążyła się powstrzymać, z jej ust wydobyło się pytające mruknięcie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie musisz się kulić na skraju łóżka.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wziął ją za dłoń szybciej, niż zdążyła się wyszarpać.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tu jest nasza magiczna linia. Masz dużo miejsca, zanim wejdziesz na m o j ą stronę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zabrała rękę z jego dłoni bez pośpiechu, odwróciwszy się do niego przodem. Z bólem zauważyła, że Malfoy śpi w koszulce z długim rękawem i samych bokserkach. Chował Mroczny Znak.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie chcesz spać na podłodze? — zapytała dla pewności, chociaż miała nadzieję, że nie chce. Malfoy spojrzał na nią zawadiacko, kładąc się po swojej stronie i faktycznie nie przekraczając Magicznej Linii.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Niespecjalnie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mhm — mruknęła, zamykając oczy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy obserwował Hermionę jak zamyka oczy, a jej twarz się wygładza. Z okna wydobywały się cienkie strużki światła z ulicznej latarni. Jeden promień podświetlał Granger włosy. Wszystko inne było tylko zarysem jej ręki czy twarzy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co jeśli przekroczę Magiczną Linię? — szepnęła, nie otwierając oczu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja jej nie przekroczę, ty rób co chcesz.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Otworzyła oczy ze zdziwienia. Jeśli do czegokolwiek miało dojść, stanie się to tylko za jej zgodą. Jakie to szarmanckie i staroświeckie, i powiedziane w tak dosadny, choć subtelny sposób. Malfoy spojrzał na coś ponad jej głową.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Biedne, dźwiękoszczelne ściany. Na codzień pewnie czują się z Ruby bezużyteczne — szepnął smutnym i zdecydowanie udawanym głosem. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Cicha woda brzegi rwie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ruby zdecydowanie nie należy do tych cichych.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale jest niepozorna, to wystarczy, by się zaliczać do cichej wody — odpowiedziała Hermiona. Malfoy zamilkł, pozostawiając na swojej twarzy obojętność.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czy kujonki zaliczają się do cichej wody? — zapytał nagle.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To zależy od charakteru, nie podejścia do nauki.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoya oczy pozostawały zimne jak lód, ale była pewna, że prawie się uśmiechnął, gdy usłyszał jej odpowiedź. Hermiona odwróciła się do niego plecami. Stykała się swoimi pośladkami z Magiczną Linią.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dobranoc, Malfoy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mhm.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona miała przez półgodziny otwarte oczy, obserwując światło latarnii, które w gruncie rzeczy pozostawało wciąż takie samo. Miała wrażenie, że Malfoy zasnął, słyszała jego miarowy oddech.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Odwróciła się do niego, mając dość widoku ciemnej ulicy. Malfoy miał zamknięte oczy. Mleczna cera i włosy odznaczały się w ciemności przez swój kolor. Czuła ciepło, jakie biło od jego ciała.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Leżała na Magicznej Lini, która przestała Hermionie wystarczać. Przysunęła się bliżej i Malfoy stanął się nagle na wyciągnięcie ręki. Drżały jej dłonie, gdy przytuliła się do jego klatki piersiowej. Potrzebowała kilku minut, by opanować kołatające z emocji serce. Po dziesięciu minutach zamknęła oczy, wdychając zapach jego ciała.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kiedy była już w półśnie, daleko za świadomością, w śnie wolnym od wojennych koszmarów, usłyszała jak przez mgłę:</span></span></div>
<br />
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dobranoc, Granger.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">30 stron i niemożliwie długi czas oczekiwania </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— ilość stron jako rekompensata? Może, może.</span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ale, hej, mamy wakacje! Moje zaczęły się wyjątkowo dobrze, byłam zbyt zajęta sobą i swoimi drobnymi (spełnionymi już) marzeniami, młodzieńczym <b>ogniem</b>, by przejmować się resztą świata. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.</span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kilka osób </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— swoimi komentarzami </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— kopnęło mnie w cztery litery. Inaczej pewnie rozdział pojawiłby się w sierpniu... Dziena za motywację, mordki. Mam nadzieję, że dalej będziecie mnie kopać. Delikatnie, aczkolwiek stanowczo.</span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="p1" style="text-align: right;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>Salvio</i></span></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-33871104288138407642016-06-27T12:01:00.003+02:002016-06-27T12:01:53.049+02:00Ostateczny odzew!<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dzień dobry wieczór!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Uwielbiam poniedziałki, bo nie lubię niedziel. Pewnie dlatego coś mnie tknęło, by w końcu dać Wam jakikolwiek znak życia <span style="text-align: justify;">— chociaż nie wiem, czy został tu jeszcze ktokolwiek.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span style="text-align: justify;">W głowie cały czas wisi nade mną moje opowiadanie. Nie zapomniałam o nim. Rozdział dwudziesty czwarty jest cały czas w... dalszych renowacjach. Aktualnie liczy sobie <b>dwadzieścia</b> stron. A to jeszcze nie koniec.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span style="text-align: justify;">Czuję skręty żołądka, gdy teraz do Was piszę. Jak bardzo zaniedbałam swojego bloga? Mam łzy w oczach. Nigdy nie chciałam dopuścić do takiego stanu rzeczy. To nie jest tylko opowiadanie, to pasja, dlatego tak bardzo ckliwie o tym piszę. Nie zwracajcie na ten akapit uwagi.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Moja nieobecność nie jest spowodowana szkołą, końcem roku szkolnego, tylko brakiem chęci. Nie miałam także zastoju twórczego. Po prostu... presja. Najlepiej wychodzi mi pisanie do szuflady, co robiłam systematycznie. Teraz natomiast zamierzam się przysłowiowo <i>ogarnąć </i>i Was nie zawieść.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zacznę od odpowiedzi na wszystkie zaległe komentarze, których, w moim mniemaniu, nie uszanowałam. Przeczytałam wszystkie i nie odpisałam.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wakacje, moi drodzy, wakacje. Jakie macie plany? Jakieś marzenia do spełnienia? Pracujecie dla opalenizną, a może chodzicie z koronkowymi parasolkami, by Wasza nieskazitelna skóra pozostała biała jak kość słoniowa?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ja zamierzam się dużo uczyć. Dużo pisać, pracować nad sobą.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Mam nadzieję, że pod tym komunikatem pojawi się chociaż jeden komentarz. (Który nie będzie należał do mnie).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Przesyłam buziaki</span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>Salvio Hexia</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;">Autorka bez serca</span></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-69448918262187404322016-05-03T14:43:00.000+02:002016-10-06T16:32:58.573+02:0023. Ten Mężczyzna.<div style="text-align: justify;">
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To ze starych legend aborygeńskich. Pogłoska o mięsożernych koalach miała odstraszać nieznane plemiona, a w tych czasach turystów. — Uśmiechnął się żywo, opowiadając o tym w sposób, który wywierał presję słuchania. Twarz miał roześmianą i trochę spoconą. Był w posiadaniu urody, do której Hermiona nie była przyzwyczajona. Bez problemu mogła sobie wyobrazić, jak będzie wyglądał za kilkanaście lat. Z drobnymi bruzdami i popielatą brodą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Brzmi ciekawie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Właściwie to bardziej coś, co przypomina koalę, niż nią jest. To bardzo drapieżna i mięsożerna odmiana...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zapomniałeś dodać, że nie istnieje — zauważyła, na jej uwagę przewrócił oczami. Poprawił okulary palcem, cały czas zsuwały mu się na nos. Te okulary były identyczne do tych, które nosił Harry. Była tym zdziwiona, chociaż bardziej zdumiewał ją fakt, że dalej nie wiedziała, jak tak właściwie ten facet ma na imię.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Trochę wiary. W każdej legendzie znajduje się ziarno prawdy — powiedział rzeczowym tonem, który często słyszała we własnym własnym głosie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Bo koale istnieją, ale nie są mięsożerne. Jako tubylec powinieneś o tym wiedzieć.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"></span></span><br />
<a name='more'></a><span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zaśmiał się serdecznie, jego głos odbił się echem po puszczy. Kiedy ten miły dźwięk ludzkiego głosu się skończył, nastąpiła chwila niezręcznego milczenia. Pojawiło się napięcie, bardzo zresztą zrozumiałe. Hermiona i on nie byli przyjaciółmi, którzy by przywykli do ciszy między sobą. Nie potrafili odpoczywać obok siebie. (I poznali się półgodziny temu).</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To już niedaleko. Dobrze. Słońce będzie powoli zachodzić i zrobi się zimniej... masz jakieś ciepłe ubrania, co? Wieczorem będę musiał napalić w kominku. No, prowizorycznym kominku.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Och, nie zamierzam zostać na noc — odparła szybko. Syknęła, gdy jedna z gałęzi, z wystającymi kolcami, zahaczyła o jej nadgarstek.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jakoś sobie nie wyobrażam, byś miała zostać sama w puszczy. Na noc. — Wskazał na krew, która kropla po kropli spływała po jej dłoni.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś mało kreatywny — wzruszyła ramionami. Nie chciała wyjść na niegrzeczną, dlatego powstrzymała się cisnące na usta uwagi, że wolałaby zostać rozdeptana przez dziwnych rozmiarów zwierzę, niż zostać zabitą w chatce jakiegoś mężczyzny. Sama istota rzeczy, samo to, że zgodziła się iść do jego domu, było lekkomyślne, jednak miała przy sobie różdżkę i czuła się z nią o wiele, o wiele bezpieczniej.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zrobię ci najlepszą herbatę po tej stronie ziemi, a ty mi opowiesz, co cię tutaj sprowadza z <i>Wielkiej Brytanii </i>— stwierdził, a przez resztę drogi nie przyjmował informacji, że Hermiona nie zamierza zostać u niego na noc. Był uparty, więc Hermiona postanowiła przestać się wykłócać i po prostu wymknąć się w pewnym momencie z jego domu, mając nadzieję, że nigdy więcej go nie spotka.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wyprawa przez puszczę trwała blisko dwadzieścia minut od drzewa, na którym spała Hermiona. Dziewczyna dalej nie zapytała o imię mężczyzny, zadawała istotniejsze pytania. Już nie o mięsożerne koale, ale o krótkie streszczenie życia Tego Chłopaka z Australii.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pochodzisz z tych okolic?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie, z Tasmanii, tej wielkiej wyspy Australii — powiedział ponuro, rozkładając ręce, by pokazać jaka jest ogromna.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak, wiem, gdzie leży Tasmania. Podobno piękny region.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Odchrząknął i przepuścił ją, by pierwsza przeszła przez niewielki most — był wykonany z kilku desek tak, by zmieściła się tylko jedna osoba; a do samego, niewielkiego strumyka było tylko pół metra. Zapewne o takiej samej głębokości.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Teraz już głupio byłoby zapytać, jak ma na imię. Ciągle chodziło jej to po głowie, aż złapała się na powściągliwym milczeniu, jednak Ten Mężczyzna wywabił ją z opresji. Przeszli przez wysokie paprocie i znaleźli się przed drewnianą chatką, bardzo małą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Oto mój dom! — powitał ją okrzykiem. Hermiona wykrzywiła usta w uśmiechu. To był wysiłek, ponieważ była bardzo zmęczona. Domek wydawał się przytulny, chociaż nie był w ogóle ogrodzony, a trawnik, do którego przywykła w Wielkiej Brytanii... nie było żadnego trawnika tak właściwie. Tylko wysoka przerzedzona chwastami trawa albo twardolistne rośliny.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Drewno chaty zdawało się stare, lecz odświeżone. Ciemnobrązowe. Okien było niewiele, aczkolwiek nie zostały osłonięte żadnymi firanami, które zabierałyby światło. Przed kim się nawet kryć za zasłonami w takim środku pustkowia?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ten Mężczyzna przeszedł wydeptaną krętą ścieżką i otworzył drzwi. Zaskrzypiały cicho, ale to nie wywołało żadnego oporu Hermiony, by wejść do środka. Czuła się dobrze, może nawet była ciekawa, co kryje się w środku. Senna ciekawość, można powiedzieć, bo słońce powoli zachodziło, robiło się zimniej, a Hermiona chodziła cały dzień. Z przerwą na półgodziny snu, gdy zaatakował ją ptak.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tu się chowasz przed mięsożernymi koalami?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Parsknął.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— I szurniętymi kobietami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">W środku była tylko jedna duża izba, bo dziwnie byłoby nazwać to pokojem lub salonem. Drewniana skrzypiąca podłoga była zarysowana, lecz czysta. Rzucały się w oczy szczątki krzesła, chociaż starała się nie zwracać na to uwagi. Wszystkie meble były z ciemnobrązowego drewna, nie licząc metalowego — dość prowizorycznego — kominka oraz czerwonej kanapy i łóżka o zielonej pościeli (łóżko także miało drewnianą ramę).</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie ma światła, bieżącej wody, ale da się tutaj żyć, za chatką jest studnia i mam świece, kominek... Da się tutaj żyć — powtarzał swoje ,,da się tutaj żyć'' jak mantrę. Było surowo, aczkolwiek z sercem, jak w chatce Hagrida, więc Hermiona nie miała nic przeciwko.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jakoś dasz sobie tutaj radę — rzucił w jej stronę z delikatnym uśmiechem, maskując zakłopotanie. Podszedł do ,,kuchni" i spod zlewu wyjął dodatkowe koce.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pod zlewem trzyma się zawsze śmietnik, pomyślała, marszcząc z rozbawienia brwi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Chłopak rozpalił w kominku zanim zaszło słońce i zrobiło się zimno. Hermiona skryła się pod kocem na podłodze, plecami oparta o kanapę. Na ziemi leżał biały dywan, wyglądający jak skóra jakiegoś puchatego wielkiego zwierza — Ten Mężczyzna zapewnił Hermionę, że jest sztuczna.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chciałabyś spróbować domowej nalewki z mango?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeśli napijesz się pierwszy... — odpowiedziała Hermiona. Chłopak zaśmiał się i wypił pierwszy. Potem razem kosztowali domowej roboty alkohol; Hermiona robiła to z umiarem. On nie miał oporów i po godzinie był podchmielony, z czym się wiąże ogólne rozweselenie, na szczęście nie agresja.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Więc pochodzisz z Tasmanii...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Och, nie zaczynajmy tego tematu. Może teraz ty coś o sobie powiesz? Co dziewczyna, ubrana w żałobne kolory, z brytyjskim akcentem, robi w środku puszczy? Mięsożerne koale czy przygoda życia? Ucieczka przed codziennością? — ostatnie pytanie rzucił z kpiną. Hermiona pokręciła głową, wpatrując się w jego przystojną twarz.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jak masz na imię? — zapytała nagle. Chłopak zmarszczył brwi, a potem roześmiał się, pytając po parę razy, czy naprawdę przez te kilka godzin nie wiedziała, jak ma na imię. Potwierdziła, a on śmiał się dalej.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Basil.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiona.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale ja wiedziałem!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jasne — prychnęła cicho. Nalewka z mango szumiała jej w głowie. Było jej przyjemnie, chociaż koc śmierdział wilgocią i ciemną noc spędzała z nowo poznanym mężczyzną. Przymknęła oczy, wsłuchując się w ciszę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlaczego wyprowadziłeś się z Tasmanii? — zapytała po chwili nęcącej, chociaż nie niezręcznej, ciszy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dalej drążysz? Tasmania jest zimną częścią Australii. Czy taka odpowiedź ci pasuje? — Miał smutny głos i kamienną minę. Westchnął pod nosem i zrzucił z siebie koc, był zarumieniony od kominka.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Niespecjalnie — odparła trochę nieśmiało. Nie chciała rozsiewać w nim złego humoru, więc opierając się samej sobie, zrobiła coś, co nie zdarzało się często — odpuściła. Wbrew swojemu wrodzonemu uporowi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Każdy ma takie miejsce, od którego ucieka. Wiesz, co mam na myśli? — Słowa padały stanowczo w jej stronę, utwierdzając w niej mocne spojrzenie niebieskich oczu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wciągnęła ze świstem powietrze.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wiem, nie uciekam — odparła, ale nie zabrzmiało to przekonująco. Basil odebrał jej z dłoni kieliszek, przez chwilę czuła przez ich bliskość naturalny zapach, jakie wydawało jego ciało. Włożył jej w dłoń napełnioną nalewką szklankę, muskając przypadkowo palce Hermiony.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Każdy tak myśli — wzruszył ramionami, chociaż nie nalegał, by drążyć temat. Basil uciekł od tasmańskiej przeszłości, Hermiona zwiała przed odpowiedzialnością w Hogwarcie. Nie czuła tęsknoty, bo niczego nie straciła. Czuła, że zahibernowała w czasie to, za co była odpowiedzialna. — Uciekłaś w to samo miejsce co ja?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zaśmiał się, oczy mu błyszczały. Hermiona była sparaliżowana, bo ich nogi delikatnie się stykały. Nie miała odwagi się odsunąć, więc trwała we własnym napięciu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiono? — zapytał, ale nie widziała jego twarzy. Zatęskniła za tęsknotą, którą czuła w Hogwarcie. Nie była jej świadoma, ale na twarzy Basila zobaczyła zimny uśmiech, jaki oglądała przez dwa miesiące z taką intensywnością. Nawet nie pamiętała smaku tej tęsknoty, ale ona się pojawiła i nie odpuszczała jak nieznośny ból. Nie potrafiła jej odepchnąć tak, jak odpychała z myśli zdradę przyjaciół. Nie próbowała usprawiedliwić Malfoya za jego zło i cierpienie, ale także nie umiała zapomnieć. Była rozgoryczona na swoich przyjaciół, nie chciała o nich myśleć; tylko Malfoy zdołał się przecisnąć do jej głowy i stanąć przed oczami jak realna postać, której mogłaby dotknąć.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przez tą falę tęsknoty nie zauważyła, jak powoli odpływa w sen, a wcześniejsza niemoc, by odsunąć się od chłopaka, by go nie dotykać, była tylko prawdziwym aktem odpływu w nienaturalnie wywołany sen. Zanim zasnęła przez nalewkę z mango, w której było coś jeszcze, coś nasennego, usłyszała:</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jane… nie zrobię jej krzywdy, obiecuję.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wierzę ci, najdroższy.</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jane, nie patrz tak na mnie. Błagam. — Hermiona poczuła, jak chłopak kładzie ją na kanapie i związuje ciasno ręce chropowatym sznurem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Postaraj się, by tym razem do jej rąk dochodziła krew.</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p3">
<div style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
</div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co właściwie zamierzasz? — Blaise obserwował zmagania przyjaciela z mapą. — Kiedy kobieta… albo Granger… odmawia, znaczy to: ODWAL SIĘ.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeśli masz mi przeszkadzać… — zaczął chłodno. Blaise podniósł obronnie ręce.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dobra, wyluzuj. Nieważne co powiem, zrobisz to. Zrozumiałem. Jednak powinieneś wiedzieć, że Granger może się wcale nie ucieszyć na twój widok. Powiedziałbym nawet, że to wielce prawdopodobne. Oczywiście, gdybym tylko rozumiał, co się między wami działo przez te dwa miesiące.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nic się nie działo, skończ z pytaniami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— <i>Nic się nie działo </i>— prychnął, klepiąc się w czoło z zażenowania. — To po cholerę po nią jedziesz?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Już ci mówiłem — warknął. — Ona za dużo wie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Niby skąd? — zapytał zwycięsko. Przyglądał się, jak Draco zaciska usta. — Po prostu sam jej powiedziałeś!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie odpowiedział na to, tylko przeszył Blaise’a lodowatym spojrzeniem i wrócił do studiowania mapy całego świata, kierując swój wzrok na południowy wschód, jakby wiedział, gdzie szukać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co jej powiedziałeś? Coś tak ważnego, że musisz po nią lecieć aż doooo… — Przekrzywił głowę, zerkając ponad ramię Dracona na mapę. — Australii… Nowej Zelandii? Jakoś tak.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco zgniótł mapę w dużą kulkę zdeformowanego papieru, upuszczając ją spokojnie na ziemię. Blaise odsunął się na bezpieczną odległość, przysiadając na łóżku Granger.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie bądź taki tajemniczy, przyjacielu. Czyżbyś stracił do mnie zaufanie?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A kiedyś je zyskałem?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise wziął głęboki oddech, gapiąc się na Malfoya. Wraz z wypuszczeniem powietrza postanowił, aby wyjść z pokoju Granger. Nie zamknął za sobą drzwi, przez co Malfoy musiał się zainteresować, by wyciągnąć różdżkę i posłać szybkie zaklęcie. Gdyby sam podszedł do drzwi, ktoś mógłby go zauważyć, a w pokoju wspólnym Puchonów roiło się od mieszkańców, którzy niezbyt lubili byłych śmierciożerców.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Czy Malfoy przesadził z Zabinim? Może. Może na pewno, jednak nie miało to większego znaczenia. Blaise, jako jego jedyny przyjaciel, powinien zrozumieć, że nie jest w nastroju na durne przepychanki słowne. Nie miał na to czasu, każda godzina zwłoki równała się samotnej Granger w australijskiej puszczy. Klął na siebie, że los Granger go obchodzi. Próbował resztką dumy chronić swoje zachowanie, wmawiając Zabiniemu, że chodzi o informacje, jakie posiada Granger. Chociaż chyba bardziej wmawiał to sobie. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Informacje… Granger dała mu słowo Gryfonki. Nie próbował tego nawet podważyć. Gdyby to Potter dał mu słowo… nie byłby pewny, ale Granger — ona nie była Potterem, ani Weasleyem, Zabinim, ani nikim innym. To była Granger, która sama wałęsała się po nieznanych sobie lasach. Pamiętał, kiedy mu opowiadała o rodzicach, których posłała dla bezpieczeństwa do Australii…</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co tutaj robisz, dupku? — Poczuł na plecach kraniec różdżki. Przewrócił oczami, słyszał jej kroki już na korytarzu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeśli szukasz Zabiniego, właśnie wyszedł — odpowiedział Malfoy, swobodnie się odwracając do Ginny Wealsey.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wynoś się stąd, nie dość szkód narobiłeś? Czego tu szukasz? — mówiła niezwykle piskliwie, można by tylko czekać aż tupnie nóżką jak mała dziewczynka.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A ty? — zapytał z kpiną. Zarumieniła się, ale nie odpowiedziała, sama wyczekując wyjaśnień i nie spuszczając różdżki z okolic jego domniemanego serca.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeśli zrobiłeś coś Hermionie…</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Granger? — parsknął lodowatym śmiechem. Ginny przeszły ciarki po plecach. — Winisz mnie za swoje niepowodzenia?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jak śmiesz! Podpuściłeś mnie i Harry’ego i Rona… To nie moja wina, że miałam wątpliwości. Wszystko wskazywało na to, że wy... — wzdrygnęła się teatralnie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— I co Granger po twoich wątpliwościach? — warknął, pierwszy raz okazując dziewczynie złość. — To ja cię muszę uczyć, czym jest przyjaźń, Weasley? Gdyby nie ty i wasza banda Gryfonów Granger byłaby przygotowana na tą ucieczkę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przygotowana na ucieczkę?... Planowaliście razem uciec? Malfoy, co ty... </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Stałaś się ślepa na jej słowa. Na moje także, więc dalsza rozmowa niczego dobrego nie wróży. — Szedł luźno i z podświadomą satysfakcją do drzwi. Dziewczyna była zagubiona i cieszył się z jej niezrozumienia; był górą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jak rozmowa z tobą miałaby wróżyć cokolwiek dobrego? — szepnęła za nim, opuszczając różdżkę wzdłuż tułowia. Miała szklane oczy, ale Malfoy był nieczuły na taki widok.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie mam pojęcia, ale nie będę tutaj stał i się nad tym zastanawiał. Mam to, czego szukałem. — Spojrzał na Ginny bez uczucia, szarpiąc za klamkę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co ukradłeś? — krzyknęła za nim. Prychnął pod nosem, najwyraźniej mówienie między wierszami do Gryfonów było idiotycznym pomysłem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Odpowiedź. Wiem, gdzie jest Granger.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zamknął za sobą drzwi i przemierzył salon Puchonów z nonszalancją i wysoko uniesioną brodą — nieprzychylne spojrzenia były dla niego częścią dnia. Nienawiść, jaką ludzie odczuwali na jego widok, mogła wydawać się smutna, ale Draco Malfoy miał cel. Póki go posiadał, nienawiść była bez znaczenia. W pewnym sensie bez znaczenia. Granger pojawiła się w jego życiu tylko przez nienawiść. Jego własną. Jednak po latach zdołali ją zmanipulować, by okazała się przydatna. Czuł rosnące pieczenie w piersi, którego nie potrafił kontrolować, ale przez jego intensywność musiał iść szybciej i szybciej, po trupach do celu. Do Granger.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— MALFOY!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">To znowu ona, poczuł kobiecy uścisk na swoim ramieniu. Odwrócił, a Ginny widząc jego chłodne spojrzenie puściła go w ułamku sekundy, nagle świadoma, że go dotyka — pierwszy raz.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie ufam ci… ale jeśli ją znajdziesz powiedz jej… po prostu ją znajdź i sprowadź z powrotem. — Łza spadła na podłogę, Ginny osuszyła mokry policzek i odwróciła się na pięcie. Malfoy obserwował jak dziewczyna wraca do opuszczonego dormitorium Granger, pierwszy raz posiadając rzeczowy powód, by nienawidzić wszystkich Gryfonów, jakich kiedykolwiek poznał.</span></span></div>
<div class="p4">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></i></span></div>
<div class="p3">
<div style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
</div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Och, sądzisz, że to możliwe?</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Kochana, nikt mi cię nie zabierze, nie rozdzieli, obiecuję — mówił Basil. Hermiona jęknęła pod nosem. Czyżby za dużo wypiła? Nie była jeszcze w stanie otworzyć oczu, nowy dzień był taki jasny. Czuła natomiast suchość w gardle. Ból głowy — tak samo rzeczywisty jak krępujący sznur na nadgarstkach. Otworzyła w pełni oczy, zdając sobie sprawę z tych rzeczy. Leżała pod śmierdzącym kocem, kominek zdążył wygasnąć.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co ty mi — powiedziała chrapliwym głosem… — NA ŚWIĘTEGO MERLINA!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zobaczyła nad sobą srebrzystą kobietę, ducha, pięknego ducha, ale jakże smutnego i zarazem przerażającego. Była jeszcze nie do końca obudzona, ale kobieta, która nad nią lewitowała, w pełni mogła uchodzić za najbardziej skuteczny budzik w tej części świata.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Basil… obudziła się — szepnął duch aksamitnym głosem; wyraźnym i pełnym życia.</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak, słyszałem — dobiegł ją głos Basila z innej części chatki, gdzie była kuchnia. Dobił ją zapach nalewki z mango. Spróbowała się zerwać na równe nogi, lecz je także miała związane. Upadła na podłogę, plącząc się w połatach koca. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Rozwiąż mnie, ty dupku, czego chcesz, CO TO MA ZNACZYĆ! — krzyczała, nie mogąc wstać z podłogi, w związku z czym miotała się na wszystkie strony.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Och, Basil, może ją rozwiąż…</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie! Najpierw dowiemy się, czego tu szuka. Jeśli mój ojciec z n o w u próbuje mnie ściągnąć...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jaki ojciec, świat nie kręci się wokół twojego tasmańskiego żywota, rozwiąż mnie, to się dowiesz, po co tu jestem! — syczała Hermiona przez zaciśnięte zęby.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie jestem z Tasmanii, uwierzyłaś mi? Widzisz, Jane, jak dobrze zamaskowałem swój francuski akcent? — zapytał Basil, wpatrując się w ducha z ogromnym rozbawieniem. Jane uśmiechnęła się z kokieterią i poszybowała za jego plecy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Francuski akcent? — zdziwiła się Hermiona, dysząc ciężko z nieudanych prób uwolnienia się.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Oczywiście… Basil Croisseux, z arystokratycznego rodu Croisseuxów, we własnej osobie. Poznaj damę mego serca — Jane, mugolkę z Wielkiej Brytanii, zabitą przez moją rodzinę.</span></span></div>
<br />
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zapewne Jane, gdyby tylko żyła, zarumieniłaby się po koniuszki uszu. Basil wpatrywał się w nią z zachwytem i bez tego gestu niewinności. Po jego słowach unosiła się między nimi atmosfera tragicznej miłości, która odebrała Hermionie mowę. Zapomniała już nawet o związanych dłoniach i dziwnej sytuacji.</span></span></div>
</div>
</div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-39752850664964428172016-04-24T20:37:00.000+02:002016-10-06T16:33:45.718+02:0022. Atak mięsożernych koali.<div style="text-align: justify;">
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona od końca ostatecznej bitwy zachowywała się inaczej, niż by wypadało. Nabrała dystansu i jakiegoś chłodu, który nie zachęcał do prowadzenia radosnych dyskusji o końcu wojny, a tylko zadręczaniu się tym, co minęło. Wyglądała czasami upiornie, chociaż zachowywała się na pozór normalnie i tak samo odpowiadała na zadane pytania. Rzadko rozpoczynała sama z siebie rozmowę, towarzyszyła jej cisza i otoczka spokoju, którą mało kto ważył się przekroczyć. Wszyscy byli świadomi i obserwowali, jak oddala się od ludzi, których kiedyś kochała. Hermiona nie odrzucała ich i nie zaprzestawała przyjaźni, oddzielając się grubą linią, ale zmiana wyszła naturalnie z jej zachowania. Potrzebowała samotności, nic w tym szczególnego. Tylko Harry i Ron mogli wiedzieć, jak się czuła, ale o dziwo od nich odizolowała się najbardziej. Może przypominali jej o strawionym czasie? Wielu tak myślało, ale nie ważyło się zadać tego pytania.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dopiero Malfoy wdrapał się na estradę. Ta gazeta... nie zdziwiła każdego, jak i nie każdy w nią uwierzył, lecz te grupy osób nie podzielały swoich przekonań. Malfoy zdawał się być dopełnieniem dziwnej przemiany Hermiony Granger. Co znaczyła ta metamorfoza? Nie wiedzieli, może poza Hermioną, a może jej też nie należało liczyć.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Niewielka garstka przyjaciół widziała ją przed zniknięciem. Ukrywała się tego dnia przed tabunem gapiów. McGonnagall miała różne teorie, ale kogo innego miała zapytać jak nie jej przyjaciół? </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"></span></span><br />
<a name='more'></a><span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Tego samego ranka ukazał się artykuł o Draconie i Hermionie. Następnego dnia nikt nie widział Hermiony, a do jej pokoju drzwi stały otwarte na oścież. Szafa także była uchylona i przerażająco pusta. Pakowała się w pośpiechu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Harry Potter i Ron Weasley przyszli jako pierwsi, zajęli krzesła i czekali w milczeniu na resztę. Inni wchodzili po kolejnych minutach, wyczarowując sobie krzesła lub stojąc ze stresu na równych nogach. Ostatni do gabinetu dyrektorki wszedł Malfoy. Gość niepożądany, ale jego przyjścia nikt nie skomentował, był nie tylko potrzebny; on zdawał się wiedzieć najwięcej, przynajmniej tak sądzili po Proroku Codziennym, który tego ranka wypalił następny artykuł o nim i Granger. Tekst nie trafił na pierwszą stronę, ale wiedział o nim każdy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wszyscy? To dobrze. Przykro mi tylko, że spotykamy się w takich okolicznościach — powiedziała dyrektorka, poprawiając okulary. Harry wbił wzrok w portret Dumbledore'a i Snape'a, którzy obudzili się wraz z wejściem Malfoya.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy stanął najdalej, prawie przy drzwiach. Miał dłonie wetknięte w kieszenie czarnych, przetartych dżinsów, a spojrzenie nieobecne, wbite w okno, zdawał się być daleko. Luna, stojąc najbliżej, uśmiechnęła się w jego stronę, ale nie odwzajemnił gestu, zaszczycając ją jedynie spojrzeniem zimnych szarych oczu. Luna wyglądała na usatysfakcjonowaną.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zniknięcia z zamku nie powinny być roztrząsane na skalę światową, jednak Hermiona jest bohaterką i społeczeństwo oczekuje... wiedzieć. — Potarła skronie, minę miała surową. Zerknęła na dzisiejszą i wczorajszą gazetę. Szpeciły jej biurko. Harry spojrzał z napięciem na Malfoya, ale ten nie zareagował. Stał nieruchomo, wbijając oczy w okno ponad głowę Lovegood, jak marmurowy posąg. Jego mleczna cera intensywnie raziła oczy Harry'ego. Potter chciał złapać z nim kontakt wzrokowy, pokazać mu jednym spojrzeniem, co tak naprawdę o nim myśli, jednak nie udało mu się zwrócić uwagi Malfoya.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pokój Hermiony wygląda na opuszczony w pośpiechu. Hermiona jest sumienna i na pewno nie zostawiłaby za sobą miszmaszu, jest pedantyczna. Także nie pozostawiłaby swoich licznych obowiązków, jakie czekały na nią w zamku. Czy czegoś się obawiała? — Spojrzała na obecnych po kolei, oczekując zaskoczenia lub chęci współpracy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przez pierwsze trzydzieści sekund nikt nie zabrał głosu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie — odparł niespodziewanie Draco obojętnym głosem. Wszyscy spojrzeli na niego, potem niektórzy na gazetę, która była przewrócona zdjęciem do góry. Maślane spojrzenie Hermiony zawisło nad gabinetem jak fatum.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Więc to prawda? — zapytała z uśmiechem Luna. — Ale sympatycznie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy nie odpowiedział, z chłodem obserwując Lovegood.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie, Malfoy, tylko mi nie mów... — jęknęła Ginny, bawiąc się niespokojnie kosmykami rudych włosów, ze zdruzgotaniem i nagonką myśli wlepiła wzrok w podłogę, wyobrażając sobie rzeczy dziwne i niestosowne pod adresem Hermiony i Malfoya.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie będę się zwierzał na panelu dyskusyjnym — zakpił, splatając ręce na torsie. Czarny golf ugiął się pod mięśniami przedramienia. Twarz z odwagą skierował na wszystkich.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— I tak wszyscy wiemy, jaki znak chowasz za tym długim rękawem. Czemu nie miałbyś odpowiedzieć na tak proste pytanie o Hermionę? Każdemu powiedziałeś co innego, ty skończony... — warczał pod nosem Ron. Wstał w pewnym momencie, w pełnym akompaniamencie dramatyzmu. Malfoy zaszczycił go wrednym uśmieszkiem i milczał jak zaklęty, robiąc mu specjalnie na złość. Atmosfera stała się gęsta, ale McGonngall pozwoliła im chwilę podyskutować, by z ich słów dojść do jakiś wniosków.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Weasley, zachowuj się jak na dorosłego przystało — napomniała go, następne wracając do bezpiecznego milczenia. Miała nadzieję, że to coś da. Ustali, co doprowadziło do zniknięcia bohaterki czarodziejskiego świata, w innym wypadku... musiałaby zawiadomić aurorów.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie zamierzam przepraszać — odparł dumnie Ron, chociaż zabrzmiał pokorniej, odzywając się do dyrektorki. — On jest pieprzonym tchórzem, nie umie podołać...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czemu nie umiem podołać? </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pytaniom!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pytaniom o Granger? Przyjaciele nie musieliby pytać — odpowiedział spokojnie, a na wszystkich po kolei spadła myśl, że Malfoy ma rację. Luna przyglądała się przestrzeni rozmarzonym wzrokiem, jako jedyna czując rosnącą sympatię do blondyna.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nic nie rozumiem — jęknęła Ginny. — Czy ty i Hermiona?... no wiesz.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wierzysz mnie, Granger czy Prorokowi? — zapytał złośliwie, a do Ginny dotarło, że to wszystko było tylko testem, niewinną manipulacją Dracona, który zabawił się kosztem przyjaźni jej i Hermiony. Znienawidziła go w ułamku sekundy, a po tym ułamku, zaczęła także czuć nienawiść do samej siebie, bo nie zdała — uwierzyła nie swojej wieloletniej przyjaciółce, tylko dopuściła wątpliwości. Ginny zrobiła się zielona na twarzy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale o co chodzi? — pytał Ron, rozglądając się po nietęgich twarzach swoich przyjaciół: Ginny, Harry'ego i Neville'a. Nie rozumiał skąd u Malfoya ten chłodny uśmiech. Przecież to on przegrał.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Podobno ludzie na starość dziecinnieją, Ron — zauważyła Luna. Chłopak zmarszczył brwi i wbił wzrok w podłogę, analizując to dziwne wyznanie. — Szukają spisków tam, gdzie ich jeszcze nie ma.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco spojrzał czujnie na Lovegood. <i>Jeszcze?</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To nie metafora — szepnęła do niego, nie dopuszczając tych słów do całej reszty. McGonnagall wyczytała to z ruchu jej warg.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Proszę, abyście mi to wyjaśnili, od początku do końca — powiedziała Minerwa.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Och, jak można nie rozumieć, że przyjaciele Hermiony Granger spartolili sprawę? Nie uwierzyli i postawili ją pod ścianą. Dziewczyna przekopała się przez ścianę i uciekła, jeśli mogę użyć przerzedzonej metafory — rzekł pogardliwie portret Snape'a. Dumbledore pokiwał smutno głową i zapadł powtórnie w drzemkę. Harry Potter nie czuł się ze spojrzeniem Dumbledore'a najlepiej, jego wzrok przekonał go ostatecznie, że jest winny tylko i wyłącznie sobie.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
<br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Właśnie rozdeptała największego pająka w swoim życiu. Niechcący! Niemniej, uciekła z miejsca zbrodni, nie oglądając się za siebie. Plecak ciążył jej na barkach od godziny. Szła jednak i szła, nie widząc jakiejkolwiek cywilizacji, co niespecjalnie przeszkadzało w marszu; czuła się oczyszczona. Takie bezludne miejsce dawało pole do popisu przy rozmyślaniach.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pośpieszyła się z decyzją poszukiwań rodziców? Spóźniła. Była tego pewna. Już dawno temu powinna wyruszyć i skoro rozpoczęła poszukiwania z takim opóźnieniem, powinna być przygotowana w stu procentach, a tymczasem czuła się naga i bezbronna. Plecak, ważąc wiele kilogramów, był pusty. Nie wiedzieć czemu, nie chciała go zmniejszyć i tym samym zniwelować doskwierającą wagę; poczuła się dobrze, chociaż raz dźwigając swoje brzemię, a nie od niego uciekając.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przemierzała pustynię, próbując ominąć wysoką i twardą formę trawy. Kłuła ją w gołe nogi. Starła pot z czoła i napiła się wody. Powietrze nie było upalne, ale słońce, które nagrzewało jej czarne ubrania i plecak, nie należało do górnolotnych przyjemności.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Z westchnieniem ulgi dostrzegła początek tropikalnego lasu, który z każdym przebytym krokiem gęstniał. Promienie słońca nie dawały rady przedostać się przez gęste korony drzew, przez co delikatny wiatr nareszcie przynosił ulgę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Szła bez przerwy, co rusz rzucając zaklęcia, by się nie zgubić. Po dwóch godzinach wędrówki nogi miała jak z waty, więc przysiadła na spróchniałym pniu. Za sobą i przed sobą miała wzniesienia, była w zarośniętej puszczą przepaści. Z każdej strony otaczała ją soczysta zieleń, liany i... zwierzęta o dziwnych rozmiarach. Starała nie zwracać na siebie uwagi, zwłaszcza, jeśli chodziło o tutejszą faunę. Przeczytała wiele książek na temat tego regionu, jeszcze za dziecka. Rodzicom od zawsze marzyło się wyjechać właśnie tutaj. Może dlatego miała mniejsze wyrzuty sumienia, kiedy ich tutaj wysłała, bez pamięci... Pokręciła głową, nie chciała teraz o tym myśleć. Jeszcze skuteczniejsze w pozbyciu się tęsknoty, okazał się ptak. Kazuar, jeśli dobrze pamiętała jego nazwę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kazuar obserwował ją spokojnie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pamiętała mianowicie, że: są na wymarciu oraz że potrafią powalić człowieka jednym kopnięciem w klatkę piersiową. I byłby to śmiertelny upadek. Ptak aparycją przypominał strusia, lecz nie miał tak długich nóg, a jego szyja była błękitna. Umaszczony był we fioletowo-niebieskie pióra o niezwykłym połysku, przypominające bardziej sierść. Na łebku wyrastał mu potężny pazur, zdobiąc go jak rycerski hełm. Kazuar swoim piwnym spojrzeniem stał spokojnie, oddychając powoli i czekając na ruch Hermiony, pierwszy krok należał do niej — dopiero wtedy miał się rozpocząć prawdziwy taniec.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona poderwała siebie i plecak, zakładając go na brzuch, by zminimalizować możliwy atak. Ptak przez gwałtowny ruch poczuł się zagrożony, wydał z siebie niski i przerażająco głośny dźwięk. W jednej chwili kazuar podbiegł na mniejszą odległość, Hermionie wypadł plecak, w której miała wszystko. Także różdżkę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kazuar był ptakiem nielotnym, więc bez zastanowienia wspięła się na najbliższe drzewo. Liany pospadały na ziemię, tak samo jak liście. Kazuar znalazł się pod drzewem, depcząc wielką paproć i jej plecak. Hermiona wspięła się jeszcze wyżej, przysłuchując się niskiemu głosowi ptaka, który mroził jej krew, chociaż temperatura powietrza zdawała się parzyć skórę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ptak przez następną godzinę nie odpuszczał, co jakiś czas nieubłaganie piszcząc. Hermiona nie wiedziała, jak udało jej się zasnąć w takim hałasie, zwisając smętnie na drzewie.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Słyszałeś?</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie, na co patrzysz?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wytęż umysł.</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Uczucie niepokoju niemiło rozlało się w jego piersi. Jean miała rację, coś było nie tak w obrębie ich puszczy. Niespotkana dotąd siła kryła się w gęstwinie, mógł tą siłę poczuć i wyobrazić sobie jej kształt, barwę, głoskę. Mężczyzna wstał ze starego krzesła, zaciskając dłoń tak mocno na oparciu, że te pękło.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co... Kto to... Czuję magię? — powiedział cicho. Drobna kropelka potu spadła z jego czoła i niezauważalnie zniknęła pod podkoszulką, wsiąkając w materiał.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Sprawdzę to, jeśli chcesz, najdroższy.</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Daj spokój, to ja mam prawdziwe nogi w tym związku — zachichotał nerwowo i wyszedł, zostawiając drzwi na oścież. Jean odwróciła się tyłem do nich i spojrzała na swoje nogi. Były na swoim miejscu. Zacisnęła usta i wyraźnie posmutniała. Bardzo nie lubiła kłamstwa.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hej, ty!...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kto ją wołał? Stała pośrodku ciemności, z daleka dosięgał ją czyiś krzyk, ale chyba nie należał do niej, ani nie był ukierunkowany w jej stronę. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Prawda?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona zamykając i otwierając powieki widziała tą samą ciemność, czuła jeżące się włosy na każdym centymetrze ciała. Dopiero nieznacznej chwili przejechała palcami po czymś szorstkim, co w dotyku przypominało... korę? Ach. <i>Zasnęłam na drzewie</i>.<i> </i>Uśmiechnęła się, rozwiązując tą zagadkę i otwierając oczy. Tylko ten krzyk. Do kogo mógł należeć?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Spójrz w dół — powiedział rozbawiony głos. Poszła za jego instrukcją i zobaczyła zbyt bladego jak na te tereny blondyna. Był specyficznej urody. Miał ostre rysy, ale to wcale nie znaczyło, że jego mimika była sroga. Emanowało z niego ciepło, któremu zdolna była od razu zaufać. Dla pewności nie zeszła ze swojego drzewa. To bezpieczeństwo na jego twarzy, jak sądziła, mogło stać się pułapką. — Ośliniłaś się.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nieprawda! — zdziwiła się, ale faktycznie poczuła pod palcami wilgotną maź. Wzdrygnęła się, ciesząc się, że spotkała zwykłego nieznajomego. Chociaż co jej przyjaciele mieliby robić w Australii? Nie odpowiedziała sobie na to pytanie, nawet nie chciała myśleć, co tkwiło w Hogwarcie. Uciekła, żeby się skupić na swoim zadaniu. — No, może trochę...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co tutaj robisz? — zapytał ciepłym głosem. Miała nadzieję, że jego miły głos nie okaże się sztuczny, a on sam nie przerodzi się w kanibala. (Nigdy nic nie wiadomo). Zachowała więc wszelkie środki ostrożności: udawała głupią.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Siedzę — wzruszyła ramionami. Mężczyzna — wyglądał na coś koło dwudziestu pięciu lat — stał na równych nogach, w rozkroku i oplatając ręce na torsie. Hermiona przełknęła ślinę, gdy z jego twarzy zszedł uśmiech. Spojrzała w dół, gdzie leżał jej plecak... i różdżka. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jasny gwint.</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Naprawdę nie jestem w nastroju na pogawędki. Potrzebujesz pomocy? Wyczułem... Usłyszałem kazuara — poprawił się szybko, Hermiona odnotowała sobie, że facet albo jest analfabetą, albo ma dziwną intuicję.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie potrzebuję pomocy. Miło, że pytasz.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Mężczyzna stał w bezruchu, analizując jej słowa i chyba niedowierzając w absurd sytuacji. Możliwe, że powiedziała to tonem wariatki, dla której wiszenie na drzewie w środku puszczy jest chlebem powszednim. Zapadło niezręczne milczenie. Na Merlina, niech on już sobie pójdzie, pomyślała. Kora wbijała jej się w nogi i dłonie, chciała wreszcie zejść i pójść w Wielkie Dalej. Przed siebie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Skoro tak, to cześć. — Machnął jej i bez uśmiechu zawrócił, idąc wysublimowanym krokiem. Była pewna, że mieszka niedaleko. Szedł pewnie, znając wyraźnie każde drzewo na pamięć. Ani razu się nie zawahał.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Niepotrzebnie zapatrzyła się na jego oddalającą sylwetkę i rozluźniła uścisk na drzewie. Spadła z niego. Wprost w mrowisko, które zamortyzowało upadek. Mrówki nie okazały litości i wślizgnęły się wściekle pod jej ubrania. Chciałaby powiedzieć, że przyjęła to ze stoickim spokojem, ale tak nie było. Zacisnęła oczy, a pewnym momencie też wargi, kiedy kilka mrówek wpadło jej do ust. Szamotała się, by wyswobodzić się z nieszczęsnego położenia, ale dopiero silne dłonie wyciągnęły ją z tarapatów.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co ty wyprawiasz...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Łzy okręciły się w jej oczach, gdy czuła na swoim ciele mrowienie, ale niewywołane zimnem, tylko prawdziwymi mrówkami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— NIE ZROBIŁAM TEGO SPECJALNIE! — Odepchnęła go od siebie, bo cały czas trzymał ją za ramiona. Hermiona wywijała się na wszystkie strony, by strzepnąć robactwo.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">I dziwnym trafem wszystko ustało w ułamku sekundy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Znieruchomiała i ze zdziwieniem spojrzała na swojego obecnego towarzysza. Właśnie chował coś w swojej kieszeni, lecz postanowiła nie komentować tego ani jednym słowem. Otrzepała się z piasku i drobnych pozostałości mrówczego domu. W głowie miała tylko cel, by iść dalej, nie napotykając na swojej drodze następnego kazuara. I napić się wody, czuła prawdziwą suchość w ustach. Spanie na drzewie w takim upale było nieprzemyślaną decyzją, ale szczerze mówiąc, nie pamiętała chwili, kiedy odleciała w ciemność.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Podeszła szybko do swojego plecaka, który spadł ze spróchniałego pnia. Kazuar zdążył go na odchodne podeptać. Otworzyła go w prawdziwej panice, ale różdżka była cudem nietknięta, niepołamana przez masywne nogi kazuara! Dzięki Merlinowi. Schowała ją z przodu za pasek spodni tak, by jej towarzysz nie zobaczył, co tak skrupulatnie chowa. Hermiona przetarła spoconą twarz krańcem koszulki. Mrówki zniknęły na dobre, ale jak, dlaczego tak szybko. Z kim miała do czynienia?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie odwracaj się tyłem do wroga.</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Słowa Moody'ego stąpiły w nią w najmniej spodziewanym momencie, lecz odwróciła się za radą głosu na pięcie i zaczęła bacznie obserwować mężczyznę. Był o wiele wyższy, czego nie dostrzegła siedząc na drzewie. Miał przepalone od słońca blond włosy i niebieskie oczy. Naturalnie może i był chudy, ale wałęsając się po puszczy nabrał trochę mięśni. Nosił okrągłe okulary, jak Harry Potter. Te okulary boleśnie ominęła w jakichkolwiek rozważaniach. Niebieskie oczy, bardzo ciepłe i przyjazne. Ciężkie dżinsy, nieodpowiednie do pory, jednak chroniące przed kolcami niskich krzewów. Biała podkoszulka, delikatnie spocona. Brakowało mu jeszcze siekiery i wyglądałby jak przystojny drwal.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chciałabyś... zimnej lemoniady? Jeśli w plecaku masz ubrania, możesz się u mnie w chatce przebrać. Swoich ciuchów ci nie oddam, mam ich niewiele — powiedział, wskazując na jej ubrania, w których były resztki błota i mrowiska. — W drodze opowiem ci australijską legendę o mięsożernych koalach.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Miał brytyjski akcent, nie rzuciło jej się to wcześniej w oczy. Jego głos przypomniał o porzuconym domu. Zgodziła się. Miał ciepłe oczy i chyba przyjazne zamiary. Nie powinna iść, ale się zgodziła, bo potrzebowała pomocy, jakiejkolwiek.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Głośno wszędzie, huczno wszędzie... Co jest, Draco? Boli cię, że twoja dziewczyna uciekła?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Idziesz czy nie?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Z tobą poszedłbym nawet w gryfoński ogień.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeszcze raz wspominasz o Gryffindorze, a umrzesz śmiercią nienaturalną.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nienaturalną jak twe tlenione włosy, rycerzyku?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise usłyszał huk dochodzący z łazienki, którą zajmował Draco. Wolał nie myśleć, co właśnie uległo śmierci. Draco wyszedł z niej bez mrugnięcia, z kamienną miną. Zamknął za sobą drzwi. Bez słowa wstał z łóżka Malfoya jak na baczność. Próbował go rozbawić, ale ta Granger porządnie szarpnęła się na jego humor. Z pięści Dracona kapała krew. Co było takiego strasznego w zniknięciu Granger, że Malfoy ze złości pobrudził swoje delikatne rączki? Z czystej głupoty, zapytał go o to.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Odpowiedź była niesłychana:</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wie o mnie więcej niż powinna, może więcej niż ty. Chciałbym mieć pewność, że zabierze te informacje do grobu. Hmm... inaczej sam musiałbym jej ten grób wykopać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zrobiłbyś jej coś? — zapytał poważnie Blaise. Wierzył tylko w jedną odpowiedź. — Gdyby nie dotrzymała milczenia?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco nie odpowiedział.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">
<br />
</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
</div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dziwnie jest wrócić. Dosłownie, wrócić. Nie wiem, ile mnie nie było, ale jest to liczba w moim wypadku kolosalna, o której nie chcę wiedzieć. Bardzo się boję, że to się powtórzy. Pisanie to pasja. Trochę wyblakła. Jest jak miłość. Na początku zapierająca dech, a później osaczona w bezpiecznej monotonii. Ostatnio się okazało, że monotonia nie jest dla mnie najlepsza; chwilami cudowne, ale częściej porażające.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-64977640462430667462016-03-28T19:28:00.002+02:002016-03-30T15:44:59.286+02:0021. Bez pożegnania.<div style="text-align: justify;">
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">We wszystkim, czego próbowałam zasmakować, czułam gorycz. W każdym najmniejszym momencie nie byłam całą sobą zadowolona. Tylko czekać potrafiłam aż to minie, ale nie mijało. Uciekał tylko czas, ale nie uczucia. One nie przestały mnie sobie owijać wokół palca. Mogłam oddychać, mogłam chodzić, uśmiechać się i po prostu być, ale to były tylko czynności. Wszystko pozbawione sensu, monotonia, która w połączeniu z jeszcze większą monotonią dawała po znaku równości mnie. M n i e. Tylko mnie, równoważna ja z zerem.</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dziewczynę z bardzo czarnymi oczami i rzadkimi do pasa włosami. Piękną, w pewnym sensie. W sensie względnym.</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przerwała na chwilę pisanie, by napić się koniaku, który w smaku wydawał się męski. Piła, ale jej nie smakował. Dopiero w zapachu odnajdywała miłość, wyobraźnia dodawała do tego aromatu jeszcze jego perfumy. Mogła w spokoju rozkoszować się własnym cierpieniem.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie chcę się nad tym rozdrabniać. Jestem niemal pijana i powinnam zastanowić się nad czymś więcej, niż tylko własnym wyglądem. Chciałabym... pomyśleć o myślach, które na trzeźwo zawsze odpycham. Przecież nie bez powodu, gdy tylko jestem wcięta, wpadam w wielkiego doła, prawda? Jestem idealnym materiałem na kurewską alkoholiczkę! Oczywiście nie mam tu na myśli zawodu najstarszego na świecie w połączeniu z alkoholem. Mówię tylko o alkoholu, słowo.</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pokręciła głową, pewnym ruchem nalewając sobie szklankę do pełna. Przypomniały jej się te liczne mugolskie filmy, w których nalewano elegancko koniaku. Nie rozumiała dlaczego, na miłość (Koską? Boską? Coś takiego), nalewali tego obrzydliwego alkoholu do jednej trzeciej szklanki. Rozumiałaby, gdyby było się czym delektować, ale koniak to największe gówno jakie świat widział.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ale, niestety, zawód alkoholiczki byłby zbyt ordynarny w moim przypadku. Stałabym się celebrytką, w końcu nie często arystokratka ma do czynienia z nałogiem — żartuję, arystokraci dobrze się ukrywają, w tym tkwi cały sekret. Arystokracja i domy z marmuru to wylęgarnia najgorszego ścierwa, gorszego od koniaku. Te wykwintne domy, maniery nie z tej ziemi, to po prostu teatr na miarę paryskich salonów. Każdy ma do odegrania jakąś rolę! Trudno się wpasować i podołać wyzwaniu. Zapamiętać te wszystkie formułki grzecznościowe i ogarnąć do czego jest siedem innych widelców, noży i łyżeczek... Nie idzie wyrobić.</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>Na dodatek, jakby tego było mało, arystokracja to zadufana w sobie </i><b><i>elita</i></b><i>. Tak o sobie myślą, są w sobie zakochani. Tworzą takie kółeczko, łączą się za dłonie i nie wpuszczają nikogo z zewnątrz do swojego magicznego środowiska. Stąd uprzedzenie do mugoli. Żyć bez magii? Ale to musi być upokarzające, ha-ha-ha! Oczywiście śmiech arystokratów jest tak zimny, że mrozi błękitną krew w żyłach. (Tylko ci o błękitnej krwi usłyszą ten olśniewający żart).</i></span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Vicky?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zerwała się ze swojego miejsca. Szklanka z koniakiem spadła z biurka i przetoczyła się pod ogromne łóżko. Dźwięk szkła zbił ją z tropu, zaklęła pod nosem, obserwując ze złością intruza.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co? — zapytała, rozkładając z zapytaniem ręce. — Czego znowu chcesz?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pachnie od ciebie miłością... koniak?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Spieprzaj — odparła, gdy zgarnął butelkę z biurka i nie chciał oddać. Siłowała się z nim, ale w końcu dała za wygraną. Kręciło jej się w głowie i trudno było ustać na nogach. Uznała, że koniak spełnił już swoją rolę i może odpuścić; chociaż może nie jutro, nie z takim kacem, ale innego dnia na pewno się zemści. Ten głupi brat dostanie za swoje.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Znowu pijesz? — zapytał Teodor. Zmarszczyła brwi, bo tylko idiota zapytałby właśnie o to.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie, zabijam czas i podlewam koniakiem kwiatki. Oczywiście, że piję, co cię to, kurwa, obchodzi? — warknęła i otworzyła drzwi od swojego pokoju. Dość jasnym gestem kazała mu wyjść i spadać jak najdalej, dopóki nie wytrzeźwieje.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś moją siostrą...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Gratuluję odkrycia, może starczy rewelacji na dziś, co? — Głos miała rozemocjonowany. Teodor przyjrzał się jej trochę dokładniej, próbując znaleźć coś nowego. Widok załamanej Victorii — jego wiecznie misternej siostry, zawsze specyficznej, na swój sposób idealnej — teraz wprawił go w obrzydzenie. Do siebie, bo nie umiał jej pomóc i do niej, bo nie dawała sobie pomóc.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Możesz łaskawie wyjść? — dodała tonem nieznoszącym sprzeciwu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie, dopóki się nie ogarniesz. Ile to jeszcze potrwa? Malfoya nie ma już prawie od dwóch miesięcy... — Nie zdążył dokończyć, bo Vicky rzuciła w niego najbliższym przedmiotem, do którego była w stanie dosięgnąć. Swoją różdżką. Rzuciła jedyną rzeczą, którą mogłaby się bronić. Ten akt wydawał mu się rozpaczliwy, więc w osłupieniu zamknął jadaczkę na kłódkę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— ZAMKNIJ SIĘ!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nigdy nie widział jej z tak wieloma łzami na twarzy. Prawie trafiła go różdżką w oko, po czym krzyknęła i złapała się za usta i rozpłakała na dobre. Ten wybuch chyba nie zaistniał przez nagromadzone cierpienie, a miłość, która nie znalazła swojego ujścia. Tak Teodor przynajmniej przypuszczał. Spróbował do niej podejść, drzwi dalej były otwarte na oścież, Vicky trzymała je jakby w garści. Nie dała do siebie podejść, odepchnęła go pewnym ruchem, wyklinając pod jego adresem liczne frazy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie lubił łez, a Vicky nie lubiła płakać, jednak i jedno i drugie nie miało w takim momencie zbyt wielkiego znaczenia. Teodor stał metr od swojej siostry i spróbował zetrzeć ogromne poczucie winy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Victoria prawie łkała, ale nie trwało to dłużej niż minutę. Co więcej, był świadomy, że wybuch został wywołany alkoholem. I oczywiście głęboko skrywanym bólem; słyszał, że pierwsza miłość jest tą najboleśniejszą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czemu sobie nie pójdziesz? — zapytała zachrypniętym, ale niemal normalnym głosem. Wpatrywała się w niego z chęcią wyrzucenia Teodora za drzwi, ale jednocześnie zdawała się być bardzo zrezygnowana.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przepraszam — mruknął. Nie pamiętał, by kiedyś wcześniej i później wypowiedział to słowo tak szczerze.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Vicky skamieniała, ale nie dawała po sobie poznać, że to słowo z jego ust brzmiało idiotycznie. Jakieś uczucia na nią spadły, ale była w tym kontekście taka sama jak Draco, niedostępna.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Żadna miłość nie jest warta twojej śmierci. Nigdy więcej mnie nie przepraszaj.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Vicky umiała zadać ostateczny cios. Jej słowa były pijacko szczere, nie miał wątpliwości, ale sumienie paliło go żywcem. Ona tylko wlała w swoje słowa kolejne litry benzyny. Nie był pewny, czy zrobiła to umyślnie.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Stała na skraju brzegu. Linia wody i piasku dzieliła się jak przepaść. Wiatr delikatnie popychał wodę w jej stronę, pomagało jej to zebrać myśli. Spokój, jaki czuła wewnątrz, i chaos, znajdujący cię za jej plecami, były po dwóch stronach takiej samej przepaści.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przez kurtynę bujnych i jakby nierozczesanych loków przebijały się promienie słońca, tańcząc wyraźnie na żywszych kosmykach. Dziewczyna była zamyślona, ale jej twarz naturalnie uchylała się od słońca, pozostając w cieniu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Westchnęła z dosłyszalnym jękiem. Kucnęła nad wodą, łapiąc się dłońmi za łokcie i mocno je tuląc. Wpatrywała się w wodę, minę miała taką, jakby i oczy miały zaraz zamienić się w szklistą taflę. Może dlatego zaciskała usta. By temu zapobiec.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wyglądała też na osobę w żałobie. Czarne dżinsy opinające zbyt chude nogi i jeszcze ciemniejszy sweter, który powinien palić jej plecy od słońca i dwudziestu pięciu stopni; ona nie była nawet spocona czy czerwona. Co najwyżej blada. Jakikolwiek wynik słońca znajdował się na jej twarzy w postaci piegów.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona Granger westchnęła z dosłyszalnym jękiem. Potem wstała i otrzepała spodnie, chociaż miała je czyste. Nie kryła już swojej twarzy w cieniu. Odwróciła się na pięcie, szybkiem krokiem wracając do zamku.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Trudno powiedzieć z którego miejsca wróciła do zamku. Myślami mogła być nawet na drugim końcu świata.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— I tak mi nie powiecie, gdzie i po co byliście... Ale możecie mi wyjaśnić to. — Rzuciła gazetę na stolik. Extance wyglądała po prostu nijako nawet w zachwycających promieniach słońca. Hermiona zatęskniła za minutami spędzonymi nad jeziorem. Nie miała nawet odwagi, by spojrzeć Malfoyowi w oczy. Było jej tak wstyd.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie jesteś dumna? Nie po to te spotkania? — zakpił, ale kobieta nie dała się wyprowadzić z równowagi jak ostatnim razem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jestem psychologiem, nie swatką. Nie lubuję się w sesjach dla par — odpowiedziała spokojnie, ale dłoń spoczywała zaciśnięta na podłokietniku. — Przestań traktować mnie jak wroga.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czego chcesz? — mruknął od niechcenia, czując napływającą złość. Wlewała się turami, coraz silniejszymi. Nie chciał tu być... zerknął na Granger... zapewne ona też tego nie pragnęła. Ta myśl była dziwnie kusząca do wykorzystania.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pomóc wam, Draco. Co to za pytanie?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie pozwolił jej dokończyć. Serce zabiło mu mocniej, gdy zrozumiał, że rozwiązanie problemu leży na szklanym stoliku. Spojrzał na gazetę, na jej oczy; dla potwierdzenia, że to zdjęcie dalej tam jest, nie będąc tylko wytworem wyobraźni. Uniósł wzrok, przeszywając Extance lodowatym spojrzeniem, chociaż w środku był podniecony nowym planem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie potrzebujemy pomocy, razem dajemy sobie doskonale radę — powiedział to w błahy sposób, ale Extance zdawała się być poruszona. Hermiona spięła się jak struna i spojrzała na niego z mieszanką niedowierzania, jej milczenie krzyczało: <i>dlaczego? Po co? Co chcesz tym osiągnąć, dlaczego potwierdzasz te brednie, Malfoy, ty arogancki... Merlinie, ty geniuszu. </i>Olśniło ją — lepiej późno niż wcale — ich przydługa wymiana spojrzeń mogła przejść tylko na korzyść nowego planu, który miał wyciągnąć ich z tego miejsca.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chyba nie chcecie mi powiedzieć, że ukrywaliście się? — zapytała, gwałtownie pochylając się nad stolikiem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Aż do teraz... — szepnęła Hermiona, fałszywie złoszcząc się na swojego — nawet nie przeszło jej to słowo przez myśl. To słowo było gorzkie, palące i niemożliwe. Przeszły ją niemiłe dreszcze. — Nie chciałam, żeby moi przyjaciele się dowiedzieli. Ale tym się już nie muszę martwić, ta gazeta...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Prychnęła pod nosem, przyglądając się fałszywym pozorom, jakie kształtowały się na fotografii. Ta więź była tak realna, że nawet Extance była w stanie w to wszystko uwierzyć, chociaż znała ich czasami bardziej, niż oni siebie. Hermiona splotła ręce na piersi, starając się wyglądać na zdenerwowaną i jednocześnie smutną, co nie było w rzeczywistości takie trudne.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Extance milczała przez dłuższą chwilę, grając palcami na swoim policzku jak na cymbałkach. W końcu westchnęła cicho i wyprostowała plecy, oddzielając je od oparcia. Decyzja zapadła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zrobiliście ogromne postępy od maja. Minęło półtora miesiąca, wiele godzin sesji... Jestem w stanie wam uwierzyć, ale nie zaufać. Nie zasłużyliście na zaufanie po weekendowym występku, jednak nie jestem tutaj, by zastępować wam matkę...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco wypuścił powietrze głośniej, Hermiona ledwo to zauważyła, siedząc tak blisko; Extance nie miała na to szansy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zmniejszam liczbę sesji do jednej w tygodniu. Piątek, godzina osiemnasta. Spróbujcie je ominąć albo chociaż się spóźnić, stracić cenne minuty ze mną, a wracacie do punktu wyjścia. — Uniosła wzrok na swoją dłoń. — Idealnie, koniec czasu. Do piątku, kochani.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Poderwali się do góry i wyszli. Hermiona cicho się pożegnała, Draco był na to zbyt zadowolony. Zamknął za sobą drzwi i spojrzeli po sobie. Hermiona nie ukryła uśmiechu, nagle zapominając o gazecie i ludziach w prawie całym zamku. Ich mały przekręt się udał, unosiła się z tego powodu w powietrzu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To idiotyczne, że kiedy jesteśmy... udajemy — poprawiła się — szczęśliwych, ona przestaje się nami interesować.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Osobiście uważam, że to ona z naszej trójki jest największą wariatką. Chociaż czasami ją przebijasz.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zmiażdżyła Malfoya wzrokiem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Niby kiedy?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Kto siedział na podłodze w pokoju wspólnym Slytherinu przez całą noc, tańcząc na palcach przed Zabinim?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Och, zamknij się — mruknęła, przypominając sobie o nocnej eskapadzie, która zdawała się odbyć wieki temu. Przymknęła na dłuższą sekundę oczy, próbując pozbyć się tego dziwnego wspomnienia.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy spojrzał na nią z figlarnością. Odpowiedziała mu pełnym dezaprobaty spojrzeniem, próbując uspokoić trzepoczące serce, ale było to niezwykle trudne.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Kopiemy sobie grób, Malfoy — rzekła ze zbolałą miłą, rzeczywistość ją przytłoczyła. Gabinet Extance był jak osobny pokój w szóstym wymiarze czasu, miała nagłą chęć ponownie przekroczyć próg gabinetu. Tylko tam czuła się w towarzystwie Malfoya bezpieczna — byli niewidoczni.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przybijamy gwóźdź do trumny? Tak, zdaję sobie z tego sprawę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przyjaciele mnie znienawidzą... no, może oprócz Ginny — napomknęła z nieopisaną ulgą. Malfoy zlustrował ją spojrzeniem, nic nie mówiąc. Nie miał zbyt wielkiego poczucia winy, nawet nie pamiętał jakie to uczucie. Napomknięcie o Weasley było jednak dziwne, a jeszcze dziwniejszy okazał się głos Hermiony z dosłyszalną ulgą. Zdał sobie sprawę, że to z Granger ma jeszcze jako takie kontakty, nawet jeśli niespecjalnie za sobą przepadali. Blaise i Teodor... nie wspominając już o Victorii... oni mieli własne sprawy i momentalnie zniknęli. To do Granger najczęściej otwierał usta, a teraz — zachowując się jak koleś z depresją i chęcią autodestrukcji — podkopał jej przyjaźń z Ginny Weasley.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">(Tak naprawdę dla zabawy). Może.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">(A może po prostu nie lubisz się dzielić?)... Na pewno nie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy? Znowu mnie nie słuchasz? — Głos Granger doszedł do niego z opóźnioną mocą. Zauważył, że jego kroki stały się ospałe, a dziewczyna spoglądała na niego ze zdziwieniem... i może z troską, ale mógł sobie to tylko wyobrazić, bo uczucie zniknęło w ułamku sekundy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak szczerze, nie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pokręciła głową, uśmiechając się lekko.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mówiłam, że ta gazeta nas pogrąży. Ludzie w zamku będą się gapić na nas jak na zbiegów z Azkabanu... — powiedziała, ale urwała, gdy zrozumiała swój mało wywarzony dobór słów. Malfoy przewrócił oczami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Na mnie już tak patrzą, nie robi mi to większej różnicy. To ty najbardziej ucierpisz przez te plotki. W ich oczach przestaniesz być idealną bohaterką... chociaż — zastanowił się. — Możliwe, że uznają, że chcesz mnie nawrócić, kto wie? Chociaż gdy Potter do mnie przyszedł, nie wyglądał na szczęśliwego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Harry do ciebie przyszedł? — zdziwiła się, rozszerzając oczy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Razem z Longbottomem i Weasleyem. Nowe trio, nie czujesz się zazdrosna o Longbottoma?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy, co im powiedziałeś? — szepnęła konspiracyjnie i ostro, łapiąc go za ramię. Czując pod palcami napięte mięśnie. Zatrzymali się na środku korytarza. Hermiona wpatrywała się w niego z zaciętością, bo chciała wiedzieć. Malfoy nie okazał ani jednej emocji.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Rozwiałem ich wątpliwości — odparł spokojnie. Z dziwną delikatnością dotknął jej palców i zrzucił dłoń Hermiony ze swojego ramienia. O kilka sekund za długo nie puszczał jej nadgarstka. Zrobił to, a Granger miała na twarzy rumieńce, jednak jej zaciętość w oczach utrzymywała się twardo.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Opowiedz mi wszystko ze szczegółami... — szepnęła, czując jak dłoń, która jeszcze chwilę temu znajdowała się na jego ramieniu, pali ją bezwstydnie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Opowiedział, wtrącając sarkastyczne anegdoty o Harrym i Ronie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie obrażaj ich! — piekliła się, aczkolwiek była zadowolona z rozmowy, jaką odbył. Hermiona nie okazała swojego zdziwienia, że ironia Malfoya nijak nie dotknęła Neville'a. Malfoy wyrażał się o nim neutralnie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Bo?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Bo bę... — nie dokończyła. Srebrzysty patronus z mocą parł w jej kierunku. W ostatniej chwili zatrzymał się tak, że łatwo było wyobrazić sobie pisk hamowania. Malfoy obserwował jak Hermiona blednie. Srebrna kula zmieniła się w lwa o bujnej grzywie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona była zielona, kiedy patronus przekazał jej zaszyfrowaną wiadomość. Gdy rozpłynął się w powietrzu, mieszając z nim, Granger przytrzymała się ściany.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Granger?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Spojrzała na niego bez wyrazu i odeszła. Sytuacja stała się nietypowa. Nie próbował się z nią zrównać, już na pierwszy rzut oka widać było, że potrzebuje samotności. A Malfoy, jak nikt inny, potrafił to uszanować.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Profesor McGonnagall była wymagającą kobietą, chociaż jej empatia działała równie sprawnie co różdżka. Nie miała jednak szansy wykazać jakiejkolwiek empatii, gdy Hermiona Granger bez powodu nie stawiła się na umówione spotkanie. Bez powodu, czyli bez wyjaśnienia i uprzedzenia. Minerwa miała złe przeczucia, ale wolała nie zatruwać się melodramatycznymi myślami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Brała pod uwagę kilka możliwości, ale żadna nie wydawała się dość oczywista. Ostatnimi czasy dostawała wiele skarg od Extance. Granger i Malfoy omijali spotkania. Naprawdę im się nie dziwiła, jednak, biorąc ten fakt pod uwagę, możliwe jest, że to spotkanie Hermiona także sobie odpuściła, nieprawdaż? Przeczyło to jej charakterowi, ale po nowym wydaniu Proroka Codziennego nie wiedziała, co ma sobie myśleć. Minerwa dalej nie uraczyła Malfoya kredytem zaufania, ale Hermiona, widząc po zdjęciu, zrobiła to z ochotą! Nie była na nią zła. Granger zawsze lubiła ratować ludzi, może po wojnie nabrała drastyczności? Wpadła w skrajność?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Minerwa zastanawiała się nad tym trochę czasu, ale w końcu postanowiła przesłać Hermionie krótki liścik z reprymendą. Nie była już jej nauczycielką, ale zdawała sobie sprawę, że Granger dalej czuje wobec niej wiele respektu. Patrząc jednak na zdjęcie w gazecie, zastanowiła się nad względnością respektu.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">W porze obiadowej z ust i rąk ludzi nie schodziła poranna gazeta. Wszyscy byli zmęczeni renowacjami, kacem, ale to nie miało większego znaczenia wobec tak emocjonującej plotki… a właściwie faktu, bo zdjęcie nie mogło być sfałszowanego, raczej rozwiewało wszelkie wątpliwości.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny usiadła przy swoim stały miejscu obok Neville’a. Nie odzywała się, jadła powoli i niewiele. Zastanawiała się nad poranną rozmową z Malfoyem… wprawił ją w wątpliwości. Mógł żartować, mógł zrobić Hermionie na złość, ale od jego słów biła taka szczerość, że po prostu nie wiedziała w co powinna wierzyć. Hermiona jedno, Malfoy drugie. A gazeta jeszcze trzecie. Gdyby wyrzucić to zdjęcie z Proroka, na pewno uwierzyłaby Hermionie. A w takiej sytuacji? Dwa do jednego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie mogę ich już słuchać — warknął Neville. Ginny po sekundzie spostrzegła, że mówi do niej. Pokiwała głową. Rozejrzała się po sali, większość miała w rękach gazetę, inni obserwowali drzwi Wielkiej Sali, nie mogąc się doczekać, aż najdzie podwójny temat tego dnia. Nie pokazali się na obiedzie i śniadaniu, co tylko powiększało podniecenie czytelników Proroka i mieszkańców zamku.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja też, ale co im się dziwić? Nie codziennie były śmierciożerca wiąże się z bohaterką — odparła z ironią. Neville przez chwilę nic nie mówił. Podniósł wzrok ze swojego talerza i popatrzył na Ginny, obdarzając ją czymś dziwnym. Poczuła nagłe i palące poczucie winy pod skórą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nawet jeśli, co z tego? Ludzie kulturalni nie wchodzą sobie do portfela i łóżka…</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Łóżka? Nawet tak nie kracz. — Ginny przeszły widoczne dreszcze.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie kraczę, po prostu mówię. Martwię się o Hermionę, ale to jej życie… Chociaż i bez tego sądzę, że ich romans jest wyssany z palca.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A zdjęcie?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zwykły zbieg okoliczności — odpowiedział cierpko, a dziewczyna nie wyglądała na przekonaną. Neville nie powiedział jej o rozmowie z Malfoyem, chociaż mogłaby ona przekonać Ginny do zmiany zdania. Sam nie wiedział czemu tego nie zrobił.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Oho — mruknęła Ginny, gdy do Wielkiej Sali wszedł Draco Malfoy. Wiele osób zamilkło na jego widok, a potem zrobił się prawdziwy chaos. Malfoy jednak usiadł obok swojego przyjaciela i nie zwracał uwagi na jakiekolwiek pytające spojrzenia czy krzyki. Był oazą cholernego spokoju. Ginny poczuła do niego odrazę, nie mogła sobie wyobrazić jego i Hermiony w jakiejś… romantycznej scenerii. Nie pasowali do siebie, a Ginny dalej nie wybaczyła Malfoyowi poprzednich lat. Nie mówiąc o tym, że nie lubiła w nim tego, że po prostu był arystokratą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Spojrzała mimochodem na Blaise’a i od nadmiaru myśli miała ochotę zatopić się w jego ciepłych ramionach, zapominając na chwilę o wszelkich skandalach.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiona na pewno nie przyjdzie — zastanowiła się Ginny na głos. Neville wzruszył ramionami, nieskory do dalszych rozmów na ten temat. Chłopak nie chciał i nie lubił plotkować. Z ulgą przyjął obecność Luny, która zakradła się za jego plecy i zakryła mu oczy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zgadnij kto — powiedziała piskliwym zdeformowanym głosem. Neville po nagłej ślepocie i zdziwieniu, uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Ginny nie mogła oderwać od tej dwójki oczu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chrapak krętorogi? — zapytał Neville… było to romantyczne, uznała Ginny. Neville nie wierzył w wyimaginowane stworzenia swojej dziewczyny, ale akceptował ją bez względu na swoje przekonania.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Luna odkryła ręce i na przywitanie pocałowała go w nos, a potem policzek.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Takie właśnie momenty powinny być uwieczniane na zdjęciu i dane do gazet, nie jakieś wyssane z palca historie. Ginny z oczarowaniem skończyła obserwować swoich przyjaciół, zawiesiła wzrok na Zabinim. Odległość, jaka ich dzieliła, paliła żywcem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Cześć! — przywitał się Harry, siadając obok. Nałożył sobie porządną porcję sałaty, ziemniaków i placków ziemniaczanych ze śmietaną. Ginny z niesmakiem patrzyła na jego talerz.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale jestem głodny — jęknął Ron.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wy tylko o jednym, a właściwie o dwóch rzeczach potraficie myśleć — zauważyła złośliwie. Spojrzeli na nią z widoczną niezręcznością, dopóki nie parsknęła i dodała: — O miotle i jedzeniu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś najgorszą siostrą, jaką mam — powiedział Ron z żalem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Najgorszą i najlepszą zarazem, bo jedyną.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Na szczęście, z dwiema takimi to byłaby makabra.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Właściwie to ja i Hermiona jesteśmy dla ciebie jak siostry, nie? — Z czystej ciekawości napomknęła o Hermionie, czekając na ich reakcję. Ron ponownie się spiął, tak samo Harry stał się markotny. Jedli, napychając sobie usta, by nie musieć nic mówić.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nawet Malfoy zawitał do Wielkiej Sali — sarknęła Ginny, wskazując na niego głową. Niefortunnie się stało, że Draco właśnie na nią patrzył. Posłał jej zimne spojrzenie i zwrócił się z powrotem do Zabiniego. Ginny miała ochotę rzucić w niego klątwą. Malfoy pewnie skarżył się na nią.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Po co poruszać ten temat? — zapytał Neville zmęczonym głosem, popijając herbatę. Luna zajadała obok niego pudding.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jestem ciekawa, co myślą chłopacy o tej gazecie. — Wzruszyła ramionami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wiem sam… Gazeta mówi co innego, Malfoy mówi co innego i Hermiona pewnie powie co innego. Chociaż sam nie wiem, nie miałem jeszcze szansy z nią porozmawiać — odpowiedział Harry z zamyśleniem. Neville przestał słuchać ich rozmowy, naprawdę nie chciał obgadywać swojej dobrej przyjaciółki. Luna zaproponowała mu spacer nad jezioro, co przyjął z wielką ochotą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Rozmawiałam z Hermioną, potem z Malfoyem…</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ty też gadałaś z Malfoyem? — zdziwił się Ron, po czym ugryzł kurczaka i skomentował jeszcze, plując naokoło: — No to się porobiło.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak, wpadłam na niego i chciałam dać do wiwatu… wcześniej jednak rozmawiałam z Hermioną i ona wszystkiemu zaprzeczyła — opowiedziała im.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak samo jak Malfoy, więc… — dodał Harry, chcąc powiedzieć, że powinni zamknąć ten temat i nie wierzyć Prorokowi, ale Ginny przerwała mu wpół zdania.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przecież Malfoy wszystko potwierdził! Przynajmniej kiedy ze mną rozmawiał.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Kiedy z nim rozmawiałaś? — Harry zmarszczył brwi, a blizna na jego czole dziwnie się zdeformowała.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dzisiaj rano.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To tak jak my… — odpowiedzieli jednocześnie. Milczeli, nie wiedząc, co powinni o tym myśleć. Sprawa stawała się coraz bardziej zagmatwana.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A co jeśli Hermiona nas okłamuje i tak naprawdę spotyka się z Malfoyem? To przecież… dziwne. No i nas okłamała — szepnęła Ginny z urażonym wyrazem twarzy. Popijała sok dyniowy, wyobrażając sobie, że to wino, które naprawdę by się jej teraz przydało.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Powinniśmy z nią porozmawiać — odparł Harry.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Już z nią rozmawiałam. Wszystkiego się wyparła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ron robił się coraz bardziej czerwony ze złości, a Harry i Ginny patrzeli na siebie ze smutkiem, zastanawiając się, co powinni zrobić. Czuli się całą trójką zranieni, co widać było po ich minach, które bacznie obserwował Draco Malfoy.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p3" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zostało bardzo niewiele osób po kolacji w Wielkiej Sali. Jedzenie dalej stało i dumnie parowało, ale taki stan rzeczy miał się niedługo zmienić. Harry, Ginny, Ron i Neville zostali, uznając, że Hermiona musi w końcu coś zjeść.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">(Poprosili skrzaty domowe, by ich poinformowali, kiedy do kuchni zawita Hermiona — nie dostali żadnej wiadomości).</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiona — szepnęła Ginny, zrywając się z miejsca. Nie wyglądała najlepiej, jakby zestarzała się od rana o pięć lat. Podeszła w ich stronę obojętnie. Nie miała już żadnych obaw przed konfrontacją po porannej wiadomości z Biura Aurorów. Nie interesowało ją nic, poza tym patronusem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś w końcu, gdzie się podziewałaś? — zapytał z troską Neville, ale za nim włączył się Ron, czerwieniejąc po koniuszki uszu, co zawsze miał w zwyczaju, gdy był zły.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Romantyczny spacer z ukochanym cię tak zajął?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ronaldzie, o czym ty mówisz? — zdziwiła się, sięgając po tosta. Jadła go powoli, dalej stojąc na kafelkach. Nawet nie spojrzała na miejsce przy stole.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— O tobie i Malfoyu, nie strugaj głupiej!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Głupiej? — zapytała, a na jej twarz powróciły na chwilę kolory. Z niedowierzaniem obserwowała swojego przyjaciela, który właśnie ją znieważył. — To ty gadasz jakieś wyssane z palca dyrdymały o romantycznym spacerze z Malfoyem... </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wspomniałem o Malfoy, tylko o ukochanym! Samą siebie zdemaskowałaś!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Twój tok myślenia mnie zadziwia, Ron. Oczywiście, że mówiłeś o Malfoyu przez tę gazetę, więc nie rzucaj we mnie oszczerstwami — zdenerwowała się, krusząc tosta przez zaciśnięte palce. Okruchy spadły cichutko na podłogę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Spokojnie — napomniał ich Neville, ale nikt go nie słuchał.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ginny powiedź Ronowi, co ja tobie powiedziałam rano. — Spojrzała na przyjaciółkę z nadzieją. Ginny milczała, nim pokręciła głową ze smutkiem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wierzę ci, Hermiono.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co? — Hermiona nie wiedziała, co powiedzieć, była zaskoczona. Brała Ginny za pewnik, tylko ją, a tym czasem Neville próbował wszystkich uspokoić i nie rzucał się na nią z brutalnymi słowami. Nawet Harry co chwila wtrącał swoje trzy knuty, czuła się osaczona i naprawdę próbowała odpędzić łzy spod powiek.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czego tak właściwie ode mnie chcecie, skoro mi nie wierzycie? Mi, swojej wieloletniej przyjaciółce. Wierzycie Prorokowi Codziennemu…</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy też zaprzeczył twojej wersji — wtrąciła Ginny. Hermiona wpatrywała się w nią i nie wierzyła, w co mówi, bo faktycznie uznała to za nieprawdopodobne.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Niemożliwe — skwitowała tylko.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Powiedział mi, że naprawdę coś was łączy — parła w zaparte Weasley, a Hermiona coraz bardziej jej wierzyła. Ginny nie potrafiła kłamać, a w jej oczach zobaczyła prawdę, rozumiejąc, że Malfoy dla zabawy z niej zakpił. Poczuła się osierocona jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. Straciła ostatnie oparcie, jakie miała. Łza spłynęła po jej policzku, ale szybko ją starła. Neville wstał.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dajcie już spokój.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Masz rację — szepnęła z goryczą Ginny. — Nie ma co ciągnąć tematu, Hermiono. Po prostu nie mogę uwierzyć, że tak po prostu kłamałaś mi w żywe oczy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona nie czekała, aż Harry i Ron powiedzą coś równie podobnego. Odwróciła się na pięcie i niemal wybiegła z Wielkiej Sali, zapominając o głodzie. Łzy spływały strumieniami i nawet nie mogła tego zatamować, chociaż niezbyt się starała. Była słaba i odkryta, obnażona oraz opuszczona. Nie miała przyjaciół, którzy by jej ufali. Malfoy także ją zranił, nie mówiąc już o Biurze Aurorów.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Z przykrością informujemy, że poszukiwania Jane Granger i George’a Granger zostały wstrzymane z niepomyślnym skutkiem.</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p4" style="text-align: right;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Z wyrazami współczucia</span></i></span></div>
<div class="p4" style="text-align: right;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Szef Biura Aurorów</span></i></span></div>
<div class="p4" style="text-align: right;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Gawain Robards</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie mogła uwierzyć, że po dwóch miesiącach tak po prostu się poddali… Kingsley obiecał, że wszystkiego dopilnuje, jeśli będzie siedzieć w Hogwarcie i ładnie pozowała reporterom, by uspokoić zahukane społeczeństwo.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">W drodze do swojego dormitorium nie widziała już twarzy ani jednej osoby, wyjęła różdżkę i cały czas idąc wyczarowała sobie podróżny plecak. Miała jeszcze starą listę rzeczy najpotrzebniejszych, które powinna spakować, więc w niecałe półgodziny była gotowa, aby teleportować się prosto do Australii. Z bólem wyszła z terenu Hogwartu, orientując się, że nie ma osoby, z którą powinna się pożegnać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large; line-height: 1.38;">Pozostał po niej tylko niewiadomy trzask, ale on także wisiał w powietrzu tylko przez kilka sekund. Nigdy sobie nie wyobrażała, że opuści Hogwart, swój drugi dom, bez żalu.</span></div>
</div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-54050757001908766912016-03-08T20:28:00.000+01:002016-03-08T20:28:12.620+01:0020.2. Starsi bracia.<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Neville, Ron i Harry czuli na plecach przyjemny chłód lochów. Schodzili po schodach i gdyby emocje były wyrażane tylko w ruchach, cała trójka miałaby zaciśnięte pięści. Nie byli wściekli czy rozgoryczeni... Ale ktoś, kogo kochali, nie był w pewnym sensie bezpieczny. Ich gryfońska reakcja była do przewidzenia. Jakby syndrom starszego brata przeskoczył w ich głowach jak alarm. Tym sposobem znaleźli się w lochach.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Może ułożymy jakąś przemowę? — zainteresował się Neville. Ron machnął ręką, nie miał siły do rozmów; jego uszy płonęły jarzącą się czerwienią. Harry zastanowił się przez chwilę, ale w końcu oznajmił, że stawia na spontaniczność. Neville to uszanował.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Szli równym zwartym krokiem, by w końcu doczłapać się do wejścia Slytherinu. Naturalnie, musieli poczekać na Malfoya. O ile jeszcze nie wyszedł lub zamierzał w ogóle wyjść.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Będzie miał szczęście, jeśli postanowi się powiesić w swoim dormitorium... Inaczej go wyręczę. Powieszę go za jaja i będzie latać jak chorągiewka na dachu. — Ron okazał się prawdziwą błyskotliwością. Dziewczyna wychodząca ze Slytherina spojrzała na niego z rozbawieniem. Była ładna i miała czarne do pasa włosy. Jej zielone oczy spoczęły na Ronie z dozą figlarności.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kto będzie miał takie szczęście? — zapytała złośliwie. Ron spłonął rumieńcem, ale odburknął niemiłą wiązankę o Malfoyu. Dziewczyna zastygła, prostując się i zadając kolejne pytania. Nikt nie zauważył w jej postawie zmiany i nie kwapił się, by jej odpowiedzieć. Harry podał gazetę dziewczynie, nie spuszczając wzroku z wejścia Slytherinu.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Victoria z lekko uchylonymi ustami wzięła do rąk gazetę. Wielkie ogromne... największe zdjęcie Dracona i Granger. Zacisnęła usta i zamrugała szybko, mając nadzieję, że obraz okaże się nieprawdziwy.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zgniotła w dłoniach gazetę i przeszła obojętnie obok Gryfonów.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Moja gazeta! — zawołał za nią Harry, ale zniknęła. Dodał zrezygnowany: — Miałem mu ją rzucić w twarz...</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mam drugą — odparł Neville i już wszystko było dobrze. Czekali, opierając się o ścianę i udając nonszalancję, której nigdy nie mieli we krwi. Neville jedynie stał, czekając z dłońmi włożonymi w kieszenie. Myślał o Lunie, o jej reakcji, gdy zobaczyła pierwszą stronę gazety. Stwierdziła, że jest wyrwane z kontekstu; nie zauważyła, by Hermiona była zakochana. A na pewno by to zauważyła. Neville, niestety, zwątpił w Hermionę... Coś było na rzeczy, miał pewność. </span><br />
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Luna natomiast brnęła w wyjaśnienie swojej teorii: koło głowy Hermiony latałyby szczope... jakieś wymyślone przez Lunę trzmiele. Neville nie śmiał się z nią kłócić, wiedząc, że to niebezpieczny temat do rozmów; te wszystkie zwierzęta, jakie z ojcem sobie wypracowała. Luna dorzuciła, że wie doskonale, jak te trzmiele wyglądają. Zasugerowała, że widywała owady codziennie, bo Neville zawsze był nimi otoczony. To go rozczuliło. Nauczył się wyczytywać między wierszami takie wyznania. Wtedy uśmiechnęła się do niego pięknie, spojrzała w oczy i... zobaczył ponad Luny ramieniem, jak Harry i Ron wychodzą z Wielkiej Sali. Musiał być przy nich ktoś rozsądny, więc także opuścił śniadanie.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— No, w końcu... — warknął Ron, gdy drzwi do Slytherinu otworzyły się. Wyszedł z nich Malfoy. Harry i Ron byli pewni, że będą mieli nad nim podwójną, czy też potrójną, przewagę. Byli pewni, że będzie na kacu. Cały zamek słyszał o wielkiej imprezie... oni, jako szanowani Gryfoni, nawet nie zeszli poprzedniego wieczoru do lochów.</span><br />
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Tylko że Malfoy prezentował się normalnie.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wyszedł ze swojej nory, skinął na nich głową i chciał odejść, ale krzyki protestu mu nie pozwoliły. Przybrał minę twardą jak kamień, nic nie dało się z niej odczytać. Nie było jasne, czy się ich spodziewał. Chyba nie. Neville naprawdę nie wiedział.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mamy sprawę — rzekł Harry.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Brzmi groźnie.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;">— Zamknij się, Malf... </span>— dorzucić chciał Ron.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Gracie w Dobrego i Złego Glinę? — uśmiechnął się złośliwie. — Darujcie sobie i mówicie od razu, nie mam czasu.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dla nas na pewno go nie masz — prychnął Ron. Neville i Harry uspokoili go ostrymi spojrzeniami. Chcieli to załatwić bardziej polubownie, jeśli była taka możliwość. Ron był owinięty wokół palca swoimi emocjami, wszystko się przez to komplikowało, chociaż... Malfoy nie wyglądał na urażonego... ale czy kiedykolwiek na takiego wyglądał?</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Masz — mruknął Harry, podając mu z wyrzutem gazetę. Ten uniósł brwi i wziął ją do rąk. Jeszcze nie wiedział. Włosy opadły mu tak, że zasłaniały oczy i czoło. Oddychał miarowo, jakby czytał prognozę pogody. Oddał Potterowi gazetę z sarkastycznym uśmieszkiem.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— No i?</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Na początku nie zrozumieli pytania. Neville jako pierwszy wybudził się, zrozumiawszy, że Malfoy naprawdę oczekuje odpowiedzi. Hermiona! Chciał wykrzyczeć jej imię, była jego przyjaciółką, kochał ją, a Malfoy stał tu przed nim i kpiąco się na nich gapił. Nie rozumiał, nie mieściło mu się to w głowie... Próbował być najrozsądniejszy, ale aroganckie słowa Malfoya stały się nieoczekiwanie prowokujące. To przecież chodziło o Hermionę.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— NO I CO? — powtórzył Neville.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Naprawdę w to wierzycie... że ja i Granger? Z choinki się urwaliście? — prychnął. Był bardzo przekonujący, bez problemu zasiał w trójce nagłą wątpliwość. — Kiedy pisali o tobie, Potter, jako o szaleńcu lub wypisywali o twoim romansie z Granger i drugą połową zamku, wtedy też im wierzyłeś?</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Malfoy okazał się doskonałym mówcą. Harry stracił rezon i walczył z myślami, bo przecież Malfoy miał cholerną rację. Prorok Codzienny niejednokrotnie łamał wszelką krytykę i ślizgał się zgrabnie między kłamstwami. Harry klął wtedy na ludzi, którzy wierzyli temu szmatławcowi... A teraz sam się okazał jednym z nich! Czy naprawdę nie znał Hermiony i zapomniał, że ona nigdy nie zakochałaby się w Malfoyu? Co za głupie wątpliwości przyszły mu do głowy.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ale to zdjęcie... — Wskazał palcem Ron, ale znowu nie dane mu było skończyć.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co z nim? Byliśmy uradowani, kiedy olśniło nas i znaleźliśmy sposób, by uratować Bijącą Wierzbę.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ale stoicie tak blisko...</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zbieg okoliczności — odparł znudzonym tonem. — Koniec przesłuchania? Chciałbym wypić kawę.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nastała cisza. Harry i Ron odpowiadali sobie zdziwionymi spojrzeniami, ale wyglądali na przekonanych. Neville miał nieokreślony wyraz twarzy, walczył sam ze sobą. W końcu postanowili, że sobie pójdą. Harry i Ron rozmawiali o czymś ściszonym głosem, by Malfoy nie dosłyszał. Byli tak zajęci rozmową, że nie widzieli, jak Neville zwalnia. Zrównał się z Malfoyem i na początku tylko szedł. Potem wykrztusił z siebie, to co powinien był zrobić minuty temu.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Oddał mu gazetę.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie do końca ci wierzę, Malfoy, ale twoje słowa są prawdopodobne. Sprawa jest prosta — jeśli skrzywdzisz Hermionę, jak to robiłeś w szkole, wrócisz tam, skąd przypełzałeś.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Neville przybrał surowy wyraz twarzy, rzucił mu ostatnie spojrzenie (trochę cieplejsze, niż powinien, nie umiał udawać) i przyspieszył kroku. Malfoy uśmiechnął się pod nosem. Kto by pomyślał, że to Longbottom okaże się mieć najmocniej przymocowany łeb na karku?</span><br />
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jego groźba nie zaliczała się do wielkiej przemowy, ale była imponująco szczera.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wciąż trzymał w dłoniach dzisiejszą gazetę. Niebezpiecznie było teraz iść do Wielkiej Sali. Nie przejmował się plotkami, ale nie miał ochoty na otępiające spojrzenia. Postanowił iść do kuchni. W ostatecznym rozrachunku wolał skrzaty.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span class="s1" style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co z Harrym i Ronem? Nie wybaczą ci, nawet jeśli im wyjaśnisz. Będą się gniewać całymi dniami, może tygodniami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>Weasley?</i>, to nazwisko zabrzmiało kpiąco w jego myślach.</span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jakoś to będzie. — Dostrzegł jak Granger wzrusza niedbale ramionami i odchodzi, nie czekając na Ginny. Weasley obserwowała odchodzącą Gryfonkę. Malfoy wyczuł w jej spojrzenie walkę z myślami i desperację. Na pewno mówiły o nim... Poczuł cichą ciekawość i nonszalancko wyszedł z cienia. Weasley nie zauważyła go od razu, ale wystarczyły sekundy, by spojrzenie przeszło z utrapionego na bojowe.<span class="s1"></span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Przypominała mu najeżonego kota. Jej głos nawet przypominał syk przez zęby.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Malfoy? — warknęła. — Czyżbyś śledził swoją dziewczynę?</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Parsknął, była irytująca. Nie pokazał swojego zgorzknienia.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mówiłem, żebyś nie robiła sobie nadziei Weasley... ja i ty... to nie wypali.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przestań pieprzyć! — Gryfoni i ich kapryśna duma. Bawienie się tymi wybuchowymi emocjami było zabawne, może nawet trochę emocjonujące. Nic dziwnego, że konflikt między domem węża a lwa trwa od tak dawna. Kłótnie zabijały nudę... Zabijały. Brzmiało jak przekleństwo.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie jestem tak ciemny jak Blaise, by spełniać twoje życzenia. — Zaśmiał się w duchu ze swojego doboru słów. Był cholernym rasistką... chociaż nie. Miał pewność, że Blaise śmiałby się z tego tak samo jak on. A Blaise nie był rasistką. Chyba. Był?</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jakiś ty zabawny — mruknęła. Zmarszczył brwi, orientując się, że jej ton zelżał. Czyżby z jego błyskotliwej uwagi? To Gryfoni mają poczucie humoru?</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Lubię czarny humor.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wymienili się spojrzeniami. Hamowała uśmiech i była zażenowana, że nie potrafi tego ukryć. Kto by pomyślał, ile można wynieść z takiej konfrontacji... Draco nagle się zasępił, przypominając sobie, ileż słów wypłynęło pod adresem jej rodziny. O ile wcześniej nie był z tego dumny, teraz czuł to o wiele silniej.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To nie jest śmieszne — dodała nagle, przywracając lodowatą maskę na twarz (nie była tak szczelna jak jego, nawiasem mówiąc). — Prenumerujesz Proroka Codziennego?</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie odpowiedział. Zacisnęła usta, próbując odgonić urażenie tą ignorancją.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak mało ci odwagi, by odpowiedzieć? — zapytała, krzyżując ręce na piersi.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chyba chodziło ci o desperację.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jej oczy ciskały gromy, a piegi były otoczone różową poświatą rumieńców. Czekał na jakąś odpowiedź, ale nie był cierpliwy. Wyminął ją i wszedł po chwili do kuchni. Nie przeżyje bez kawy, zwłaszcza, że usłyszał za sobą kroki Weasley.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Malfoy!...</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Potrzebuję kawy — powiedział pod nosem, komentując tym jej drażliwe dla ucha jęki. Jak Blaise mógł je znosić? Zemdliło go i odgonił te upiorne myśli.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co takiego robiłeś w nocy, że potrzebujesz kawy? — Dłonie jej drżały. To było nawet zabawne.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zapytaj Hermiony.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jak dziwnie to imię brzmiało w jego ustach. Ginny wzięła szybki oddech i w zszokowanym amoku go nie wypuściła. Delikatnie uchyliła usta i najprawdopodniej jej myśli pędziły z niezrównaną prędkością. Paliwem była adrenalina, która buzowała pod skórą. Granger na pewno zaprzeczyła, a on wprawił Weasley w wątpliwości. Komplikował sprawę, zatruwał prawdę... może brutalnie torował sobie drogę.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Po pierwsze — zaprzeczył wersji Granger. Po drugie, użył jej imienia, jakby wszystko się już zmieniło. Imię Granger przekonało Weasley. Jak dobrze o tym wiedział i jak swobodnie się poczuł wypowiadając to imię pierwszy raz w życiu. Malfoy nie dorósł do tego, by je wypowiadać, ale bawienie się uczuciami innych wywoływało w nim potwierdzenie, że to emocje są największą słabością.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ginny przełknęła ślinę, spuściła trochę nieobecny wzrok na podłogę i odeszła, przypominając Draconowi zbitego psa, który oddala się od oprawcy z podkulonym ogonem; nawet nie starając się bronić.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Był ciekawy, czy spotka dzisiaj Granger. Ale ciekawość to także jakieś uczucie, którego chciał się wyprzeć. Daremnie.</span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nawet nie wiecie, jak nieprzyzwoicie dumna jestem z tego rozdziału... nie wiecie... Ostatnio było aż dziesięć komentarzy pod postem. Dodajecie mi skrzydeł! Trzymajcie mnie, bym nie odfrunęła.</span></div>
</div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-66968103362443372682016-03-05T13:06:00.001+01:002016-03-06T13:11:16.248+01:0020.1. Nowe obowiązki.<div style="text-align: justify;">
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona nie wyobrażała sobie niewiadomo czego. Po prostu... Nie sądziła, że wejście do Wielkiej Sali, na zwyczajne śniadanie, będzie dla niej kiedykolwiek tak trudnym do zrealizowania zadaniem. Burzliwy weekend zapoczątkował emocjami, o których istnieniu już dawno zapomniała. Czuła wstyd. Negliżujący wstyd, gdy przechodziła korytarzami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wiedziała, że wyobraźnia tylko się z niej nabija i że wejście do Wielkiej Sali jest czymś zupełnie normalnym, ale było coś jeszcze; przeczucie, <i>zdradziła</i> cały zamek. Nie rozumiała niczego, nie potrafiła określić, dlaczego drżą jej dłonie i czemu brzuch zaciskał się w ciasny supeł...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Może to było tylko przeczucie, ale nie mogła przestać tego wszystkiego analizować.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ludzie ją obserwowali spod lekko skacowanego wzroku, chociaż starała się przybrać normalną minę. Raz uśmiechnęła się, widząc znajomą twarz, ale nie dostała żadnej odpowiedzi. Musiała przyznać, że zachowuje się nienaturalnie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— HERMIONA! — usłyszała krzyk za sobą. Ginny biegła do niej czerwona i zasapana. Na widocznym kacu. Co było takiego naglącego, by uprawiać jogging w takim stanie? — Jak dobrze, że cię złapałam. Chodź, nie możesz tam wejść.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Słucham?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chodź, po prostu chodź. — Odciągnęła ją od wejścia do Wielkiej Sali. Kilka osób obserwowały je z dziwną dezaprobatą. Hermiona dziwiła się temu, krzyki były przecież w zamku na początku dziennym. Zawróciły, a Ginny wytłumaczyła jej, że kierują się do kuchni.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlaczego nie możemy zjeść w Wielkiej Sali? — zapytała, chociaż w duchu poczuła ulgę. Mdłości i drżenie rąk odeszły. Ginny rzuciła jej wściekłe spojrzenie. Nie chciała nic więcej powiedzieć, dopóki nie znajdą się w ustronnym miejscu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona zgodziła i o nic więcej nie zapytała, chociaż w środku płonęła z ciekawości. Ginny dawno nie zachowywała się tak konspiracyjnie. Dała się poprowadzić do kuchni, gdzie przywitane zostały salwą uśmiechów ze strony skrzatów.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co podać?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Herbatę, kawę, a może soczek dyniowy?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ciasto, jajecznicę?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona poczuła ciepło rozlewające się na sercu i poprosiła z błyszczącymi oczami o herbatę z cytryną i dyniowe ciasto... ochota na coś słodkiego jej dzisiaj nie opuszczała. Ginny wystarczyła kawa na rozluźnienie nerwów.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Więc... o co chodzi? — Hermiona zachęciła ją. Usiadły przy wysepce kuchennej. Ginny obróciła fotel, by były zwrócone do siebie twarzami. Wyglądała na spiętą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiono. — Brzmiało oficjalnie! — Czuję się... oszukana?... i nie jestem pewna, jak mam reagować na twoje kłamstwa. Byłam z tobą szczera, gdy chodziło o Harry'ego i Blaise'a. Myślałam, że... możesz mi ufać — zirytowała się. — To nie jest obustronna przyjaźń!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeśli chodzi ci o wczoraj, nie masz się czym przejmować. — Ginny wyglądała na zdruzgotaną jej tłumaczeniami. — Po prostu wracaliśmy z ratowania Bijącej Wierzby. Potrzebowałam jego pomocy, sama nie dałabym rady.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mhm... a powiesz mi, co to jest? — odparła smutno, wyciągając z kieszeni spodni dzisiejszego Proroka Codziennego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona ze zmarszczonym czołem wzięła gazetę w dłonie. Nie wiedziała, na co ma patrzeć, ale gdy zobaczyła tytuł pierwszej strony i zdjęcie na pół okładki, poczuła jak zapada się w fotelu z otwartymi szeroko oczami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ginny, ja...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Daruj sobie — szepnęła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona obserwowała ruchome zdjęcie, jak Malfoy stoi przed nią wyjątkowo blisko, a ona patrzy na niego szklistym spojrzeniem... wzrok z boku wyglądający na owinięty miłosną otoczką. Zdjęcie było ruchome, ale oni zastygli w miłosnej chwili, pełnej napięcia i przyspieszonych oddechów. Tak to wyglądało, ale Hermiona pamiętała przecież prawdę... pamiętała, jak się kłócili, a ona sekundę wcześniej była na niego taka wściekła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Stali na hotelowym balkonie, w zaciszu nocy. Przełknęła potok śliny z trudem, obserwując ich skupienie na własnych oczach. Draco który miał odgarnięte włosy do tyłu, kilkudniowy zarost i tą arystokrację w swojej dostojności... Był przystojny.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jakby Prorok Codzienny wyciął fragment z romantycznego filmu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Tytuł głosił: <i>Powojenny happy end czy maskarada?</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona Granger, bohaterka czarodziejskiego świata, ostatnio nieaktywna bohaterka gazet, była widziana w mugolskiej części Londynu... z Draconem Malfoyem! Ułaskawionym śmierciożercą, którego proces sądowy jest w toku. Czy jest to akt prawdziwej miłości, wyrastającej z wojennego żalu czy maskarada, dziwny żart? Prorok Codzienny jest na tropie, śledzi dziwny zbieg okoliczności (...)</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona nie była w stanie czytać dalej. Odrzuciła gazetę, która przeleciała przez blat i spadła na ziemię po drugiej stronie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To nie jest... to co myślisz? To nie jest nawet warte komentarza — wydukała Hermiona. Po kilku przerwach pełnych milczenia zebrała się w sobie, by spojrzeć Ginny w oczy. Z trudem przyjęła zawód, jaki w nich dostrzegła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wiem, jak to odbierać... A może ty czujesz coś do niego?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie, jasne, że nie! To zdjęcie jest całkowicie wyrwane z kontekstu. To moment, jak chwilę wcześniej darliśmy się na siebie w niebogłosy. Ginny, uwierz mi... — mówiła coraz głośniej. — Mnie i Malfoya nic nie łączy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wzrok Ginny wprawił Hermionę w zakłopotanie. Nie wierzyła jej.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nic mnie z nim nie łączy. Ostatnio... mam trudny okres i jestem zmuszona spędzać z nim większość czasu. Daleko nam do jakiejkolwiek sympatii. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Powtarzałam sobie to samo dnia, w którym pierwszy raz pocałowałam Blaise'a — zauważyła. Wypiła do końca kawę. — I wierzę ci. Nie potrafisz kłamać... Dalej nie pojmuję, że spędziliście ze sobą weekend, Hermiono. Z MALFOYEM.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zaśmiała się z niedowierzania. Nie biegała i nie krzyczała w niebogłosy, ale była naprawdę zła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie mogę sobie tego poukładać, Hermiono. To człowiek, który był skłonny stworzyć nam piekło na ziemi... Pomyśl tylko. Dużo nasłuchałam się o Malfoyu od Blaise'a. Raczej jest mi obojętny, ale to — wskazała na gazetę, której nie było widać. Pokręciła głową. — To cię zniszczy. Stracisz Rona, Harry'ego, wszystkich po kolei. Bo tak to zadziała. Nikt nie będzie myślał o Malfoyu, już go nienawidzą. Wszystko się skupi na tobie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">—Nie jestem już niczego pewna. Nie jest ze mną najlepiej — odparła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chyba nie rozumiem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Okazuje się, że nie bez powodu chodzę do Extance — powiedziała cicho, upijając już ostygłą herbatę. Ginny zapatrzyła się na jakiegoś niezwykle ruchliwego skrzata, nim zerknęła na Hermionę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Koszmary wróciły?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To jest mój najmniejszy problem. — Hermiona przymknęła oczy, czując trud w wypowiadaniu słów. — Jestem niemile zaskoczona, jak jest ciężko. Miało być przecież wszystko pięknie po wojnie... Czuję się jak oszukane dziecko, jakby mi zabrali lizaka i rzucili piasek w oczy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiono... — szepnęła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie chcę się tak czuć, ale tak jest. Nie mogę tego odgonić. Chodzę do psychologa i wyznaję swoje uczucia, i automatycznie stają się one jawne dla mnie, Extance i Malfoya. Nie potrafię udawać, że jego obecność jest mi obojętna, bo nie potrafię kłamać. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Choć było to kłamstwo. Kłamanie wychodziło Hermionie coraz lepiej.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie ma wojny, nie ma jej, ale nie potrafię się przemóc i iść na cmentarz poległych, Ginny... Próbuję nadążyć, przysięgam. Mam wrażenie, że zasługuję na obecność Malfoya. Myślałam, że go nienawidzę i że on też mnie nienawidzi, ale przez ten miesiąc czegoś nam zabrakło. Malfoy po prostu jest i nie mam na to wpływu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny zatkało, w jej oczach zakręciły się łzy. Hermiona wyglądała normalnie. Zaczęła jeść dyniowe ciasto, ale przeszła jej ochota na słodycze czy cokolwiek innego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiono... — powtórzyła. Starła łzę, wstydząc się jej. — Nie wiedziałam.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie przejmuj się. — Machnęła ręką. — Nie chciałam żebyś wiedziała, stąd to wszystko. Wiedziałam o Zabinim. Wyczuwałam, że po Fredzie zaczyna być ci dobrze... odzyskujesz swoje szczęście i nie zamierzałam ci przeszkadzać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To nie ma nic do rzeczy. Powinnam wiedzieć, powinnaś była mi powiedzieć. Hermiono, nie chcę żebyś cierpiała. Przyjaźnimy się... na dobre i na złe.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wiem, że lubimy się nawzajem chronić, ale to nie była sprawa, w której mogłaś mi pomóc. Prawdę mówiąc, sama muszę sobie pomóc.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Extance bardzo po was jeździ? — Ginny miała tyle pytań, których wcześniej zapomniała zadać. W swojej złości wypadło jej z głowy, że wiele jej samej brakowało do przykładnej przyjaciółki.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak, ale czuję się po tych rozmowach lepiej. Chociaż trwa to tylko chwilę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Może te dobre chwile będą się coraz bardziej wydłużać?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wszystko się na to zapowiada. — Hermiona uśmiechnęła się smutno. — Mam nadzieję, że czas szybciej minie. I będę kończyć z Extance, zanim się obejrzę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czas pewnie będzie się specjalnie wlókł — zauważyła. Czas bywał bardzo złośliwy. Hermiona przyznała jej rację i zapadła cisza pełna myśli. Ginny starała się to wszystko zaszufladkować, przyswoić jak najwięcej informacji w krótkim czasie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wróciła myślami do wczorajszej nocy, i Blaise'a. Tęskniła i przy nim wiele rzeczy byłoby łatwiejsze, nawet słowa Hermiony i jej pogmatwany tok myślenia. Oparła głowę o rękę, zajmowała dużo blatu. Zanim się obejrzała, Hermiona skończyła jeść i pić. Wstała z krzesła. Ginny spojrzała na nią ze zdziwieniem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Gdzie idziesz? </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jak to? Dzisiaj idę zerknąć, jakie szkody porobiły się w hangarze oraz jak Bijąca Wierzba przyjęła swój lek... potem mam spotkanie z Extance, obiad i kolejne spotkanie, ale tym razem z McGonnagall. Ma wyznaczyć mi i mojej grupie nowe zadanie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dzień wydawał się ciężki, ale tego Hermiona właśnie potrzebowała.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny nie była zadowolona. Wyglądała na zrozpaczoną, przez szklane oczy i starte łzy, ale tak naprawdę wszystko było inne. Ginny wiedziała, że Hermiona nie odpuści sobie nowych obowiązków. Nie obchodziła ją także opinia innych, chociaż pewnie wyjście z kuchni będzie ją niszczyć. Przypomniała sobie starą Hermionę, przedwojenną, silniejszą. Miała nawet przez chwilę złudzenie, że stoi tuż przed nią.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A co z gazetą? Ludzie będą patrzeć na ciebie jak na... Jesteś na to gotowa?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie zrezygnuję ze swoich obowiązków, bo ludzie, którzy tej nocy imprezowali w Slytherinie, będą na mnie patrzeć jak na śmierciożerczynię... Zresztą, bardzo wątpię, by ktokolwiek powiedziałby mi w twarz, co o mnie myśli. W razie czego mogę komuś zamachać moją blizną.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zaśmiała się, pokazując jej koślawy napis na ręce. <i>Szlama</i>. Ginny nie wiedziała, jak ma na to zareagować.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co z Harrym i Ronem? Nie wybaczą ci, nawet jeśli im wyjaśnisz. Będą się gniewać całymi dniami, może tygodniami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jakoś to będzie. — Wzruszyła ramionami. Nie dopuściła do siebie myśli, że przeprosi swoich przyjaciół za coś takiego. Należały im się wyjaśnienia, ale na żadne słowa skruchy nie mieli co liczyć. Nie była niczemu winna i w tym przekonaniu wyszła z kuchni, ignorując po drodze każde nieprzychylne spojrzenie w swoim kierunku.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Była tylko ciekawa i drżąca, gdy zastanawiała się, jak na całą sytuację zareaguje Malfoy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny natomiast chciała ją zatrzymać w kuchni do końca dnia, a potem tygodnia. Za Hermionę bała się, ile za drzwiami kuchni może się wydarzyć.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1" style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1" style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1" style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1" style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Na razie wrócę do pisania krótkometrażowych rozdziałów.</span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1" style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Bo czemu nie?</span></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-68716642136585491462016-02-27T20:45:00.003+01:002016-02-27T20:45:59.188+01:0019. Punkt kulminacyjny.<div class="p1" style="text-align: justify;">
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Możecie mi powiedzieć — zaczęła ostro, co było czymś niebywałym w jej stoickim usposobieniu. — Gdzie wyście się podziewali?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona przeklęła siarczyście w myślach, uciekając od kobiety wzrokiem. Jane zaparła się pod boki. Malfoy miał dziwne wrażenie, że nie widział Extance bardzo długi czas... A minął zaledwie weekend. Zerknął na Hermionę, która nie znosiła dobrze besztania nauczyciela, chociaż Exance nim nie była. Konfrontacja z lwem spoczywała na nim.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wypełnialiśmy swoje obowiązki.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To znaczy?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Bijąca Wierzba sama się nie uratowała — odpowiedział chłodno, mając dosyć tego żałosnego przesłuchania.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie interesuję mnie żaden krzak. Nie macie prawa nie przychodzić na umówione spotkanie. To ignorancja, której nie zamierzam tolerować. Czy to jasne? — Przyjrzała im się. Zapadło głuche milczenie, potem jednak przerwane przez Dracona. Hermiona spojrzała na jego zaciśniętą pięść. Chciała dotknąć jego ręki, by się opanował i rozeszli się w spokoju już teraz. Szybko zrezygnowała z tego zamiaru.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Niekoniecznie <i>jasne</i>.<i> </i>— Wyprostował się, a brodę uniósł dumnie ku górze, będąc o wiele wyższy od dwóch kobiet. — Nie jesteśmy zobowiązani nijaką ustną czy pisemną umową. Wkupujesz się w nasze łaski, by mieć pole do eksperymentów... Tym bardziej nie możesz i — uwierz mi — nie chcesz mówić, jakie przysługują nam prawa.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona poczuła się dziwnie, wysłuchawszy liczbę mnogą w jego stwierdzeniach. Była mu wdzięczna za uwzględnienie jej w tej niewygodnej sytuacji... to jednak nie znaczyło, że Extance podzielała ich punkt widzenia. Podchodziła do sprawy osobiście. Hermiona widziała to wahanie w jej oczach, nie była pewna jak enigmatyczna kobieta zareaguje, ale wystarczyło poczekać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mogę... Draco, skoro już przeszliśmy na ,,ty". Mogę, gdyż moja praca nie wymaga pozwolenia, gdy uznam, że jesteście zagrożeniem. Dla siebie lub innych.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Znowu szantaż? — zauważyła Hermiona z wymuszonym uśmiechem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Szantaż — potwierdziła. — Ale zgodny z prawem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— W prawie znajdą się wyjątki. — Draco spojrzał na nią z rezerwą... jakby coś wiedział i prowadzili między sobą wojnę na utajnione sekrety.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie chcesz mieć we mnie wroga, przecież wiesz, o czym mówię — rzekła zwycięsko. Spojrzała na Hermionę, ale gdy nic nie powiedziała, pożegnała się z nimi i życzyła miłego wieczoru wśród przyjaciół, gdyż przyjęcia są dobre dla zdrowia psychicznego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlaczego wszyscy mówią o jakimś przyjęciu? — zapytała Hermiona. Draco wykrzywił usta w dziwnym uśmiechu i wzruszył ramionami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie interesuj się, i tak nikt cię w takim stanie nie wpuści. — Zlustrował ją wzrokiem i zaśmiał kpiąco, przez co odebrał mocny strzał w ramię. Hermiona odrzuciła włosy do tyłu. Posypała się z nich ziemia.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ciebie tym bardziej... Wyglądasz jakbyś zafarbował tę swoją platynę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco też miał we włosach pełno czarnej ziemi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Uważaj, bo mi zajady popękają ze śmiechu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Szli oświetlonymi przez pochodnie korytarzami, nie omijając nikogo, w kompletnej tajemnicy. Posuwali się do przodu, zbyt zajęci sobą, by odezwać się jednym sarkastycznym słowem. W głowie mieli wspólny weekend pełen... czarnego rynku, szybu wentylacyjnego, hotelu, Chucka i Wrzeszczącej Chaty. Chata była najświeższym wspomnieniem, musieli się z nim uporać. Hermiona przeżywała katusze, nie wiedząc, czym było to wszystko, czego ma się następnego dnia spodziewać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">A że nie była specjalnie nieśmiała, zapytała:</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy, co będzie jutro?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco odebrał te słowa inaczej, a może specjalnie prześlizgnął się po niewygodnym gruncie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Będziemy na kacu — odparł, kiwając głową, najwyraźniej nie mogąc się tego doczekać. Nie zrozumiała go, więc wyjaśnił. — Mój drogi, choć może trochę przygłupi, przyjaciel urządza imprezę...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— I co ja mam z tym wspólnego? — zapytała, marszcząc czoło.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dasz mi dokończyć? — Draco zdenerwował się. — Zaproszenia były rozsyłane, gdy ty byłaś zbyt zajęta, stąd wynikło pewne... trochę niewygodne dla mnie... niedopatrzenie. Jesteś zaproszona.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zapraszasz mnie do siebie? — Uśmiechnęła się szeroko. Malfoy pokręcił powoli głową, nie uzewnętrzniając swojej ironii. Nie odpowiedział, a z Hermiony ust znikał uśmiech. Nadeszła ją pokusa, by zatrzymać się na środku korytarzu i sprawdzić, czy to wszystko dzieje się naprawdę. — Co z tobą?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nic — powiedział, zerkając na nią z ukosa. Wyglądał na zamyślonego, nie miała pojęcia, o co może mu chodzić. Nie zabiegała też o odpowiedź. Skupiła się na tym, jak bardzo czuje się brudna. Nie tylko od ziemi, liści i potu... może nawet krwi. Jedna z gałęzi zadrasnęła jej spodnie i skórę, dopiero teraz poczuła szczypanie na wysokości prawego uda.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Więc... przyjęcie w Slytherinie? — zapytała, a Malfoya mruknął twierdząco. — I co... pójdziemy w poniedziałek na kacu do Extance?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A co to za problem?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Westchnęła głęboko.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To jakby przyjść w takim stanie na lekcje. Jakoś sobie tego nie wyobrażam. — Obdarzył ją spojrzeniem: <i>wcale mnie to nie dziwi</i>, więc skapitulowała, skoro nie miał ochoty na pogawędki. Kiedy mieli się już minąć, odchodząc w dwie inne strony, Hermiona zdziwiła się, widząc, jak Malfoy zmierza w tym samym kierunku.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Gdzie ty idziesz?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Do Gryffindoru, zawsze to jakaś odmiana — sarknął.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Myślałam, że masz do mnie zaufanie — wyklęła jego poprzednie słowa na wierzch. Spojrzał na nią przenikliwie</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Są jakieś granice.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie ustaliliśmy ich jeszcze, więc... o jakich granicach mówisz? — Była tak perfidnie zadowolona ze swojego toku myślenia.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś pewna swoich słów? — zapytał z przekąsem, zwalniając krok. Mruknęła twierdząco i Malfoy z dziwną szybkością przybił ją do ściany. Obie ręce miała usztywnione nad głową, stojąc na palcach. Jej włosy prawie w całości zasłaniały oczy. Były tylko drobne prześwity, z których mogła wywnioskować, że jego twarz jest naprawdę blisko. Bliżej niż kiedykolwiek. Pisnęła, zanim ją całkowicie sparaliżowało. Miała strach wymalowany w oczach, ale on go nie dostrzegł. Przełknęła ślinę, biorąc głęboki oddech. Sekundy mijały, a niewygodna pozycja zaczęła być upokarzająca.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Poczuła jego palce na policzkach. Odgarnął jej loki z twarzy, robiąc to z niezwykłą delikatnością. Kontrastowało to z mocnym uściskiem. Spróbowała się wyrwać, ale nawet przytrzymując jej dłonie jedną ręką był silniejszy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy, do cholery... — szepnęła zachrypniętym głosem, nie mogąc wyjść z zaskoczenia. Przyglądał się jej, czuła, że miał z tego satysfakcję... Niemal stykali się nosami, kiedy nachylił się nad nią, zapytawszy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Bez żadnych granic?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Bała się, miała to wypisane na twarzy. Puścił ją, gdy zauważył. Hermiona odeszła szybkim krokiem, rozmasowując dłonie. Skręciła w korytarz bez słowa, a on pozostał w tym samym miejscu, z tym samym pytaniem w głowie. Przetarł skronie i poszedł w przeciwnym kierunku. Sam nie wiedział, czy żałował... musiał jej przypomnieć, że to wszystko nie powinno się dziać, że dalej pozostaje nieobliczalny i niebezpieczny. Jeśli nie zrozumiała przekazu, bardzo dobrze. Jej strach do niego wróci i będzie się trzymać z daleka, jak powinno być od początku.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Widzieliście Hermionę? — Ginny stanęła przed ławą, gdzie siedzieli Harry, Ron i Susan Bones. Harry od razu spuścił głowę, gdy ją zobaczył, ale nie przejmowała się tym. Susan uśmiechnęła się na sam jej widok, ale z czystej nieśmiałości, tylko pokręciła przecząco głową. Ron, z tostem w gębie, odpowiedział, że nie, nie widział Hermiony od dobrych dwóch dni, plując dookoła szynką.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie mogę jej znaleźć... Myślałam, że mnie unika, ale to przecież Hermiona.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dziwna sprawa — ożywił się Harry, ale wyglądał, jakby toczył walkę z myślami. Spojrzał na swoje towarzystwo i z dozą niepewności wyciągnął Mapę Huncwotów. Ginny nie wiedziała, czy to dobry ruch zważywszy, że zaraz... a właściwie teraz miała się odbyć kolacja? Wielka Sala świeciła pustkami!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Gdzie są wszyscy? — zdziwiła się.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Na imprezie w Slytherinie — mruknął Harry, rozkładając czarodziejską mapę i stukając w nią różdżką. Uniosła brwi, klnąc w myślach na Zabiniego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Odbiło im? — Ginny zadrżał głos. Przysiadła się do ławy, by lepiej widzieć Mapę Huncwotów. Harry śledził każdą kropkę na mapie, aż w końcu upływające minuty się opłaciły. To Ginny pierwsza dostrzegła kropkę z Hermioną Granger.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ojej! — pisnęła, wylewając <i>niechcący</i> kawę na papier. Harry w pełnej panice zaczął suszyć go chusteczkami, a w ostatniej fazie desperacji — różdżką. Susan spojrzała na Ginny wielkimi oczami, najwyraźniej dostrzegając dokładnie to samo, co ona. — Bardzo cię przepraszam, Harry...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nic się nie stało — odparł, ale miał poddenerwowany głos. Z jego zielonych oczów wymsknęły się błyskawice. Nie przejęła się tym, Harry złościł się na jej niezdarność, zapominając, że i ona ma w sobie refleks szukającego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— O, patrzcie, Hermiona... jest w dormitorium — dodała zwycięsko, cały czas czując żarliwy wzrok Susan. Wstała od stołu i zapytała, czy Bones miałaby coś przeciwko odwiedzić z nią Hermionę. Ta jednak odmówiła, chcąc spędzić trochę czasu ze swoim chłopakiem. Zapewniła Ginny, że następnym razem chętnie się wybierze na plotki...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tylko nie plotkuj beze mnie! — powiedziała radośnie. Susan uśmiechnęła się i puściła jej oczko, rumieniąc się przy tym. Ginny miała wrażenie, że nie ma się, czym martwić... Odeszła od przyjaciół i swojego brata, nawet nie pytając o przyjęcie w Slytherinie. Miała tylko nadzieję, że nie spotka na nim Harry'ego lub Rona, inaczej byłaby ugotowana.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona weszła do swojego dormitorium w kwaterach Puchonów. Wzięła prysznic, co rusz fukając pod nosem. Była wściekła na samą siebie, że tak łatwo dała się podejść Malfoyowi. Nie mogła jednak nic zrobić; gdyby to była walka na zaklęcia, miałaby duże szanse, aby wygrać... Nie miała nawet pewności, czy w ich starciu w ogóle chodziło o wygraną. Czuła się przegrana, ale Malfoy także nie wyglądał na szczęśliwego, gdy odchodziła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zmyła z siebie pot, ziemię i opatrzyła ranę na udzie. Spojrzała na lustro, które odbijało jej bladą twarz i przeszklone oczy. Rozczesała włosy i wróciła w samej bieliźnie do pokoju. Z braku sił, usiadła na krawędzi łóżka. W pokoju panował półmrok, chłód bił w skórę, przez co co rusz przechodziły ją dreszcze.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny weszła zaczerwieniona do pokoju. Nie przywitała się, rzuciła dwie sukienki na łóżko, warcząc pod nosem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ubieraj się, mamy do pogadania. — Spojrzała na Hermionę miażdżąco. Wyglądała na umęczoną, ale dopiero sińce na przegubach rąk Granger zmiękczyły Ginny serce. Myśli, jaki zrobić wykład Herminione, wyparowały. — Co się...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wzięła jej dłonie w swoje, wykręcając je pod różnymi kątami. Fioletowe smugi, mieszające się z żółcią i zielenią. Jakby namalowała sobie niezłomny pejzaż... wschód słońca, czy coś takiego. Ginny zrobiła się blada z niedowierzania.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Efekt uboczny zabawnego weekendu. — Uśmiechnęła się, aby ją uspokoić, ale dotyk palców przyjaciółki piekł. Ledwo zdusiła odruch, żeby się wyrwać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny spuściła głowę i odsunęła się. Hermiona przebrała się w piżamę, ignorując rzucone sukienki na łóżko.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chcesz może kremowego piwa? — zapytała uprzejmie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie, dziękuję, wystarczą wyjaśnienia — podziękowała z czystej uprzejmości i nauk etykiety, na jakie zwracała uwagę pani Weasley. Obserwowała jak Hermiona wykrzywia usta, krząta się w pokoju, chyba zbierając myśli.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To bardzo długa historia, a ja jestem zmęczona, Ginny. Naprawdę zmęczona — dodała błagalnym tonem. Potrzebowała snu i nocy. Chciała poukładać myśli i odpowiednią dla świata wymówkę. Przyjaciółka wpatrywała się w jej oczy, aż w końcu wstała.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Po śniadaniu, jutro. Chcę wiedzieć wszystko, każdy najdrobniejszy detal. — Pogroziła jej palcem. Hermiona uśmiechnęła się sztucznie i pokiwała twierdząco głową. — Dobranoc.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dziękuję, Ginny.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny w odpowiedzi mruknęła coś niezrozumiałego i stała przed drzwiami. Nie sięgnęła za klamkę, tylko obróciła się na chwilę, by dorzucić coś śmiertelnie poważnym tonem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Widziałam was na Mapie Huncwotów. Tylko ja.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dopiero wtedy zniknęła, życząc jej kolorowych snów. Hermiona straciła grunt i usiadła na łóżku z rozbieganym wzrokiem. To nie mogło wyjść na jaw. Westchnęła głęboko, przyglądając się sukienkom na łóżku... Nie, porozmawia z nim rano. Pójście na przyjęcie nie byłoby najlepszym pomysłem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco stał przy barze, trzymając w dłoni swojego pierwszego drinka. Nie upił ani jednego łyka. Obserwował jak ludzie, którzy jeszcze niedawno patrzyli na niego z pogardą, tańczą chwiejnie na jego parkiecie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise stał obok niego, wyprostowany jak dumny gospodarz. Tylko oczy miał zajęte wpatrywaniem się w drzwi do salonu. Wypił swojego siódmego drinka. Draco podał mu swojego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nigdy nie myślałem, że będę jednym z tych wiernych piesków, które tylko czekają u progu na swojego pana... panią. — Draco ledwo usłyszał te słowa przez muzyczny jazgot. Blaise spojrzał na niego ponuro.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Myślałeś — zaprzeczył, a Blaise wypił haustem jego drinka.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Może czasami. Może zazdrość mnie zżerała, ale nigdy nie brałem tego na poważnie. — Wrócił wzrokiem do drzwi salonu. Draco mu nie powiedział, że osoba, na którą czeka, jest już na parkiecie między ludźmi. Pozwolił mu pić drinka w spokoju jeszcze jedną chwilę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny wirowała w spokojnym tańcu. Ogniste włosy miała poskręcane i bujne. Draco zastanowił się, ile jest w niej żywiołu... obserwując silne uczucie Blaise'a, uznał, że wiele.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny zaczęła tańczyć z jakimś chłopakiem, chyba Gryfonem. Nie dawała się dotykać, ale kusiła nie tylko jego. Draco kiwnął głową na nią i Blaise dopiero zwrócił uwagę na jej obecność. Nawet nie pożegnał się z Malfoyem, tylko przeszedł kilka większych kroków, by odbić Gryfonowi to, czego chciał... a może potrzebował.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco pokręcił głową. Muzyka zaczynała go drażnić, to nie było miejsce, w którym powinien się znaleźć. Zdawał sobie z tego głęboko sprawę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zauważył Teodora, który rozmawiał na kanapie z powietrzem. Victoria. Nie chciał o niej myśleć. Nie był już nawet zły, że dziewczyna, którą naprawdę kochał, jest już przeszłością. Pogodził się z tym i uznał za przedawnioną historię.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wybrał się na spacer, wziąwszy dla smaku kremowe piwo. Był trzeźwy i ten stan mu w zupełności odpowiadał. Niebo pozostawało prawie czarne, nie dostrzegł ani jednej gwiazdy. Buty miał całe w wieczornej rosie. Usiadł na trybunach przy boisku, chcąc się ukryć przed wszystkimi. Zaznać trochę samotności i zapomnieć, jak bardzo jest w tym momencie nieporadny.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Harry... mogę pożyczyć Mapę Huncwotów? — zapytała Hermiona. Spojrzał na nią uważnie, trochę zdziwiony jej obecnością. Na usta ciskały mu się same pytania.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Gdzie ty się podziewałaś? Co robiłaś? Dlaczego nic...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jestem już dużą dziewczynką. Miałam pracę do wykonania.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jaką? </span></span><span style="font-family: times, 'times new roman', serif; font-size: large;">— niemal warknął.</span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jutro. Teraz potrzebuję twojej pomocy. Bez zbędnych pytań.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Podał jej niechętnie mapę i przyglądał się, jak znowu odchodzi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Trzymam cię za słowo — powiedział, ale nie usłyszała.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tak sądziłam, że właśnie tutaj się ukryjesz, Malfoy. — Usłyszał za swoimi plecami. Obrócił się. Czuł podziw, że była w stanie go znaleźć... musiała w to włożyć trochę fatygi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co masz na myśli?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś jak Harry. — Zmarszczył brwi. — Ten bezsensowny sport to twoja świątynia... dlatego tak łatwo cię znaleźć. Jeśli chciałeś się przede mną ukryć, trzeba było wybrać bibliotekę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Była zamknięta — parsknął, gdy usiadła obok. Zobaczył jej fioletowe pręgi na dłoniach i przeklął swoją trzeźwość. Hermiona zauważyła, jak nie może odwrócić wzroku od swojego dzieła. Uśmiechnęła się nieznacznie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeśli nie chciałeś tego wszystkiego, wystarczyło powiedzieć. Nie się na mnie rzucać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Myślałem, że to wystarczy. — <i>Bo wystarczyło zawsze</i>.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona ukryła twarz w dłoniach. Czy płakała? Nie wiedział, zostawił ją w spokoju, skoro miała tyle odwagi i głupoty, by przy nim okazywać uczucia. Nie rozumiał, jak była do tego zdolna... Mierzył ją niesłusznie swoją miarą. Czuł ponowny podziw do jej naturalności. Sam nie potrafił sobie nawet tego wyobrazić.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wszystko powinno być prostsze — wychrypiała. Położyła głowę na swoich kolanach i przekręciła ją, żeby go widzieć. Włosy zasłaniały jej twarz, ale nie oczy, które błyszczały od łez w kompletnej ciemności jak świetliki. — Nawet to. Nawet płakanie mi nie wychodzi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wstała spokojnie i mozolnym ruchem podeszła do barierek. Zawisła na nich, zwieszając głowę w dół. Obserwowała czarny od nocy trawnik i milczała przez dłuższą chwilę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zastanawiasz się, czy skoczyć?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To byłoby zbyt proste — zachichotała, jakby rozmawiali w swoim świętym przekonaniu, że to normalny temat. Hermiona poczuła mdłości. Zamknęła oczy, zawieszając się na barierce. Draco stanął obok. Wbił wzrok w niebo. Pomyślał, że gdyby nie ich niebezpieczne myśli o śmierci, to byłaby bardzo romantyczna chwila. Odwieczni wrogowie, tak różni od siebie, stoją i rozmawiają jak starzy przyjaciele. Jakby poznali siebie na wylot i potrafili formować słowa w swobodny sposób — znając drugą osobę bardziej, niż siebie samych.</span></span><br />
<span style="font-family: times, times new roman, serif; font-size: large;">Kiedyś brakowało mu człowieka, który powiedziałaby mu, jak powinien zareagować, znając Dracona na tyle dobrze. Teraz nie chciał by była to Granger.</span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie daję rady — powiedziała Hermiona.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wszystko zdaje się popieprzone — przyznał jej rację, chociaż zawsze starał się przy Granger nie przeklinać. Jak uczyła go matka... chociaż przy matce zawsze przeklinał. Czuł się bezpiecznie w towarzystwie matki, wiedział, że ona nie będzie go oceniać przez język, jakiego używa. Potem umarła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona podniosła głowę i wydawała się bardzo zmęczona. Miała szklane oczy, a na policzkach były świeże ślady po łzach. Odgarnęła bujne loki do tyłu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeśli jeszcze raz podniesiesz na mnie rękę, zabiję cię, Malfoy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Uśmiechnął się w jej stronę, jakby tylko na to czekał. W jej ustach brzmiało to jak komplement. Pokręciła głową i wyciągnęła różdżkę, by ukryć ślady na nadgarstkach. Ostatni raz tak po prostu wymazała jego błąd z pamięci. Dopiero potem Draco zaczął się starać, by więcej błędów nie popełniać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlaczego tutaj przyszłaś?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ginny i Harry czegoś się domyślają. Ginny widziała mnie z tobą, gdy wracaliśmy! </span></span><span style="font-family: times, 'times new roman', serif; font-size: large;">— parsknęła wymuszonym śmiechem. </span><span style="font-family: times, 'times new roman', serif; font-size: large;">—</span><span style="font-family: times, 'times new roman', serif; font-size: large;"> Wszystko jeszcze bardziej się komplikuje... Nie wiem, co robić.</span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— <i>Ja</i> mam ci powiedzieć? — zapytał retorycznie. — Zrób, co uważasz za słuszne.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jak to? A jeśli powiedziałabym im prawdę? — Spojrzała na niego z naganą. Zachowywał się niedorzecznie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Twoja sprawa.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale... W jakiej pozycji by cię to stawiało? Nie interesuje cię to?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zadajesz dużo pytać. — Zaśmiał się sarkastycznie. — Powiedziałem: rób, co chcesz. Nie interesuje mnie, jak twoi przyjaciele na mnie spojrzą. Nieważne, co powiesz, i tak będą mnie nienawidzić. Prawda?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Po chwili namysłu i ciszy Hermiona przyznała mu rację. Zeszli z trybun i szwendali się spokojnym krokiem po środku boiska. Zdawało się, że cisza i ciemność jest prawdziwa i nikt poza nimi nie istnieje na tym świecie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jednak nie mamy kaca... — zauważyła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Możemy się napić jutro przed wizytą u Extance. Nie przeżyję tego na trzeźwo.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nawet tak nie żartuj — powiedziała, wyobrażając sobie minę psychologa, gdy wchodząc do jej gabinetu, zataczając się.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
</span></i></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p1">
<br /></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie jestem już szczęśliwa pisząc tego bloga. Brakuje mi w nim czegoś, dlatego... muszę wprowadzić jakieś zmiany. Jeszcze nie wiem jakie, ale mówię, byście się pewnego dnia nie zdziwili. Pozdrawiam i życzę Wam tego, co najpotrzebniejsze.</span></span><br />
<div style="text-align: right;">
<span class="s1"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Salvio</span></span></div>
</div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-64055323242138396032016-02-11T16:34:00.000+01:002016-02-11T16:34:13.344+01:0018. Arresto momentum.<div class="p1" style="text-align: justify;">
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Profesor Sprout, PANI PROFESOR! — Hermiona biegła do nauczycielki, która oddalała się w przeciwną stronę. Kiedy usłyszała błagalne krzyki, zatrzymała się i wyjęła różdżkę. Nawyk po niespokojnych czasach. Jednak odwróciwszy się, zobaczyła tylko biegnącą i czerwoną Hermionę Granger, zdolną uczennicę i bohaterkę. Uśmiechnęła się, widząc jej zmachane oblicze, ale kąciki ust szybko opadły.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Tęga kobieta wyglądała na zmęczoną. Jej tłuste policzki były czarne od ziemi, a z czoła kapała cienka strużka krwi. Hermiona zatrzymała się dwa metry od niej, podpierając ręce o kolana i nabierając powietrza. Zorientowała się, że nie wypada tak witać profesorkę, więc z niechęcią wyprostowała plecy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Panno Granger? — zapytała pogodnie. Głos miała tubalny, choć wyraźnie zmęczony.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ja... i Draco Malfoy znaleźliśmy lekarstwo dla Bijącej Wierzby — powiedziała trochę normalniejszym głosem. Na twarzy Hermiony pojawiły się białe plamki, zabawnie kontrastujące z czerwienią. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Sprout uniosła z podziwem brwi i splotła dłonie na wystającym brzuchu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dostalibyście po pięćdziesiąt punktów dla swoich domów, ale teraz... — Sprout rozejrzała się po dużych stosach gruzu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie jesteśmy tylko pewni co do aplikacji. — Granger wyjęła z kieszeni wyschniętą trawę, zapakowaną w plastikową torebkę, by kwasowe opary nie dostały się do żadnego nosa.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Profesor Sprout otworzyła usta ze zdziwienia i bez pytania zabrała Hermionie woreczek. Przyjrzała mu się pod różnymi kątami, podstawiając pod słoneczne promienie czy półcień dłoni. W końcu westchnęła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie wiem, jak ty i pan Malfoy dostaliście struczkowe listki... są nielegalne — oznajmiła, ale bez nagany w głosie. Hermionie natomiast dech zaparł w piersi, bo taka myśl nie przeszła jej nawet przez głowę. Chuck był handlarzem na czarnym rynku, ale uznała, że rośliny, jakiej szukali z Malfoyem, była zbyt droga i rzadka dla zwykłych sklepów zielarskich.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona wyrzuciła z siebie słowa jak pociski.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie wiedziałam, że ta roślina jest nielegalna, naprawdę. W niewielu książkach była w ogóle wzmianka o niej. Przypisywano jej tylko lecznicze właściwości, pisano o niej jako o arcyroślinie, która jest w stanie wyleczyć każdą ranę zwierzęcia, człowieka, rośliny, naprawdę nie...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Hermiono — przerwała jej z rozbawieniem i oddała woreczek — nie mam do ciebie pretensji. A jeśli chodzi o aplikację, po prostu wkop ją przy korzeniach drzewa... a jak zostanie ci chociaż szczypta, chętnie ją przygarnę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Sprout spojrzała z miłością na trawę, a z jej tiary posypała się czarna ziemia, gdy odchyliła gwałtownie głowę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie jest pani... zła? — zapytała dla pewności.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jesteś dorosła, a ja jestem tylko nauczycielką zielarstwa, nie aurorem. — Uśmiechnęła się do dziewczyny uczciwie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Aż nauczycielką zielarstwa — poprawiła kobietę, odwzajemniając uśmiech. Na jej policzki znowu wstąpiły rumieńce wstydu. Przyniosła profesorce nielegalną roślinę, Merlinie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Sprout zaśmiała się z dosłyszalną chrypką.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— W tych czasach aurorzy są bardziej pożyteczni niż zielarze, panno Granger — powiedziała, przestając się uśmiechać. Na chwilę zamilkły. Hermiona patrzyła się w swoje stopy, musiała przyznać kobiecie rację chociażby w myślach.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kiedy odbudują szkołę, będzie nam pani bardzo potrzebna — zauważyła Hermiona, odrywając wzrok od swoich trampków. Słońce ją poraziło i widziała przed oczami kolorowe plamki, wirujące na twarzy profesor Sprout.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nauczycielka przechyliła głowę ze zdziwienia.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Twoja kariera zawodowa otwiera się bez owutemów, Hermiono. Czego jeszcze szukasz w Hogwarcie? — W głosie dosłyszalna była surowość.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chcę się douczyć. Nie znam wszystkich praktyk i zaklęć. — Profesorka nie wyglądała na przekonaną. — I nie jestem jeszcze pewna swojej przyszłości. Dodatkowy rok do namysłu będzie odpowiedni.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie bój się wybrać. Lepiej jest popełnić błąd, niż stać w tym samym miejscu... Uważaj, jeszcze ugrzęźniesz tu na dobre tak, jak ja. — Mrugnęła do niej porozumiewawczo. Hermiona miała dziwne wrażenie, że zawiodła kobietę w dotkliwy sposób. Jakże dziwne było niespełnienie oczekiwania jednego z autorytetów. Nie mogła nic poradzić na swoje niezdecydowanie i ból, przysporzony stratą przyjaciół, za co czuła się odpowiedzialna. To nie był czas na życiowe decyzje, tylko zaleczenie ran.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Muszę już iść — mruknęła Hermiona, przegryzając wargę. Sprout pokiwała głową, najwyraźniej wszystko rozumiejąc.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Oczywiście, nie możesz się spóźnić na przyjęcie — powiedziała, chociaż Hermiona nie miała <i>zielonego</i> pojęcia, o czym mówi. — Ach, gdzie te moje młodzieńcze lata? Teraz wypada mi już tylko pić wytrawne wino. Tak, idź już, idź. I jak będzie przekopywać korzenie Bijącej Wierzby, nie zapomnij o rękawiczkach ze smoczej skóry!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dobrze? Do widzenia. — Uśmiechnęła się niemrawo i odeszła w stronę zamku. Kilka razy odwróciła się i mogła dostrzec, jak tęga kobieta znika w bramie z drzew Zakazanego Lasu. Niewiele już myśląc, wróciła do zamku.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Alkohol? — zapytał siebie i spojrzał na kilka zgrzewek z przeróżnymi rodzajami alkoholu. — Jest! — dodał zwycięsko, odhaczając to na swojej liście. Blaise uśmiechnął się pięknie, dumny ze swojej pracy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Gdyby nie zaklęcie zmniejszająco-zwiększające pewnie przewiezienie tego zajęłoby ci cały dzień — powiedział sarkastycznie Draco.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie mi, tylko nam — poprawił go.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie sądzę, byś mnie zmusił do niewolniczej pracy — odparł, wyjmując butelkę kremowego piwa i ją otwierając.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Draco Malfoy i alkohol? Kopnij mnie, bo nie wierzę — zironizował i wrócił do swojej listy. Zostało mu już tylko czekać na Teodora, którego widział ostatnio wychodząc do wioski.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Z chęcią pomogę ci uwierzyć.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Blaise posłał mu figlarne spojrzenie, które obrzydziło Draconowi kremowe piwo. Zamilkli, a Blaise wrócił do swojej listy zakupów. Zastanawiał się, czy może Vicky coś zrobiła swojemu braciszkowi. W końcu jakby odprawił ją z kwitkiem i zabronił przychodzić na przyjęcie. A nie, to nie był Teodor, tylko on.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">W tym momencie Zabini usłyszał kroki. Z początku odetchnął z ulgą, jednak później zrozumiał, że Teodor nie jest sam. Z oddali słychać było śmiech Victorii. Blaise zerknął na Malfoya. Miał płonne nadzieje, że Draco nie zauważy, jak Teodor uśmiecha się i mówi coś w pustą przestrzeń.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nott — ostrzegł groźnie Zabini. Teodor dostrzegł Malfoya, ale szybko odzyskał rezon.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Gdzie jest Dracon? — zapytała Vicky.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco nie pytał, chociaż rozumiał dziwny zbieg okoliczności. W tym samym momencie obok policzka Dracona coś rozbłysło. Malfoy sięgnął dłonią po mały zwitek pergaminu. Blaise i Teodor byli zdziwieni, jak Draco uniósł kąciki ust, jak starannie składa karteczkę i wkłada ją do kieszeni. Odłożył nietknięte piwo na stolik i mruknął, że ma coś do załatwienia. Nie wyglądał na przejętego obecnością Vicky, chociaż mogła to być tylko gra.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wyszedł? — szepnęła po kilku sekundach od wyjścia swojego... Nie wiedziała, jak to nazwać. Na jej twarz wróciły kolory i niepewność. Starła łzę. — Ja i Teodor rozesłaliśmy zaproszenia wszystkim uczniom.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dodała, chcąc brzmieć normalnie, ale miała zbyt wysoki głos. Jej słowa chwilę potem utonęły w niezręcznym milczeniu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
Hermiona przyglądała się zwiotczałemu drzewu. Zwykła wierzba, która przez swoją długoletnią tradycję i przywiązanie ludzi, robiła z jej życiem dziwne zawirowanie. Westchnęła głęboko, dawno świadomie nie oddychała świeżym powietrzem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zastanawiasz się, jak to gówniane drzewo wzięło sobie nas na własność? — zakpił Draco, zatrzymując się dwa metry za nią. Lubił dramatyzm. Odwróciła się bez cienia zaskoczenia. Malfoy trzymał w dłoni niewielki zwitek pergaminu, jaki mu przed chwilą wysłała. — Tęskniłaś?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Narcyz, jak zwykle — odparła, czując się z jego obecnością troszeczkę lepiej. Próbowała się nie skupiać na tym uczuciu, jakie ją ogarnęły, gdy przyszedł. Zawsze mógł zignorować tę wiadomość. Zaskoczył ją.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
<i>Drogi panie Malfoy!</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Proszę się stawić w naszym gabinecie, by podlać hogwardzkie róże. Nie zapomnij zabrać rękawiczek ze smoczej skóry!</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
Malfoy przeczytał to na głos i spojrzał na Hermionę z jawną kpiną. Granger jednak była dumna ze swojej przebiegłości, wzruszyła ramionami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Pomyślałam, że nie jesteś sam — powiedziała, z powrotem odwracając się do Bijącej Wierzby. — Już wszyscy wiedzą o Extance, nie muszą wiedzieć też o tym.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco pokiwał głową, w niewielkim, wręcz nikłym, geście uznania. Przybliżył się i stanął obok, patrząc równie nieprzychylnym okiem na zwiotczałą wierzbę. Pamiętał te liczne chwile, gdy uczniowie — nieważne w jakim wieku, każdy musiał kiedyś popełnić ten błąd — igrali z tym drzewem. Nikt jeszcze nie wyszedł z tego starcia cało. Zawsze jakiś siniak, zszargane nerwy, krew... Nagle poczuł nić empatii do tego gównianego drzewa.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie mogłaś zrobić tego sama? — zapytał z ciekawości. Spojrzała na niego, próbując wytropić jego uczucia, ale nie dała rady. W końcu uniosła kąciki ust.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chciałam, ale to — uniosła zmięty woreczek pełen trawy — działa natychmiastowo. I kiedy to wkopię, a wierzba dostanie olśnienia... życie mi jeszcze miłe.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Hm, więc potrzebujesz mojej pomocy, bo sama sobie nie poradzisz? — drążył z nutą ironii. Roześmiała się całkowicie nieszczerze.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jest dokładnie na odwrót. Musiałam cię uświadomić listownie, że to ty potrzebujesz mojej pomocy — odpowiedziała, zakładając skórzane rękawice. Kiedy już je miała na szczupłych dłoniach, westchnęła głęboko i patrzyła to na Malfoya, to na wierzbę. Chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała. Draco idealnie się bawił, obserwując jej wahania.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Będę cię cały czas osłaniał — rzekł, chociaż nie zabrzmiało to przyjaźnie. Patrzył jak zaciska usta i ze zgryzoty omija jego wzrok. — Ufasz mi? — dodał ironicznie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Chciał ją tą wzmianką rozluźnić.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie przeciągaj struny — odparła automatycznie. Malfoy wyprostował się i był w pełnej gotowości, trzymał różdżkę w prawej dłoni. Spojrzała jak w kilka sekund jest gotowy, by ją chronić; i może ta czynność naprawdę polegała na zaufaniu. Obopólnym? Hermiona nie chciała o tym myśleć, więc zbliżyła się na niebezpieczną odległość do drzewa. Ani jedna gałązka nie drgnęła, więc wykonała następny i następny krok, aż zbliżyła się do mniejszych korzeni.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wykopała rękami niewielkie dołki i wrzucała niewielką ilość trawy. Potem je zakopała, a natychmiast na jej głowę spadły małe listki. Usłyszała świst, odwróciła się, a do jej klatki piersiowej zbliżała się olbrzymia gałąź. Nie miała już czasu na ucieczkę i machinalnie spojrzała spanikowana na Malfoya. Machał różdżką, coś robił. Czas nagle zwolnił, a kilka sekund mogło uchodzić za minuty.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Gałąź była centymetry od niej, ale przeniknęła ciało Hermiony, jakby ta była duchem. Włoski na karku zjeżyły się jej, gdy poczuła delikatną połać magii na swojej skórze. Czuła miłe łaskotanie na każdej powierzchni ciała. Wzięła głęboki oddech i skinęła mu głową w geście podziękowania.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Im częściej ubywało w woreczku, tym ataki na Hermionę były częstsze. Dla Dracona nie stanowiło to wielkiego problemu, nawet dobrze się bawił, patrząc, jak Granger wzdryga się przed każdą gałęzią. Dobrze wybrał, z początku, kiedy jeszcze tego nie przemyślał, chciał, żeby to Granger rzucała zaklęcia. Po dłuższym zastanowieniu wiedział, że zamiana ról będzie dobra. On miał lepszy refleks, a ona była perfekcjonistą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To prawie półtora miesiąca od bitwy — powiedziała nagle. Spiął się, ale milczał, nie chcąc tak naprawdę ciągnąć tego tematu. — Półtora miesiąca naszej chorej terapii, choroby tego drzewa, półtora wszystkiego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jeden dzień, miesiąc, dwa tygodnie: to wszystko źle brzmi, gdy dodasz <i>od bitwy </i>— mruknął i wzmocnił zaklęcie, gdy gałąź o pokaźnym konarze zbliżała się w kucającą Granger.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Powinno być dobrze — szepnęła Hermiona, ledwo udało mu się ją usłyszeć. Nie wiedział, o czym mówi, czy o trawie, czy o bitwie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak, powinno — potwierdził. Hermiona wstała z klęczek i odwróciła się w jego stronę. Zagapił się na jej frunące loki, zamigotały w nagłych promieniach słońca i zmrużył oczy, gdy zrobiło się ciemno. Na twarz Malfoya padł cień, gdy gałąź zawisła w powietrze niedaleko jego głowy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— MALFOY!! — wrzasnęła, ale i ona została uwięziona. Wirowali wokół ziemi, ich ciała zawisły do góry nogami. Hermiona milczała, próbując nie zwymiotować i wymyślić jakiś plan. Malfoy klął.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermionie przyszedł do głowy jedynie plan, który na poczekaniu opracowała w trzeciej klasie z Harrym. Wyplotła się z gałęzi, ale trzymała się jej kurczowo całym ciałem. Wirowała nad drzewem i ziemią, aż była pewna, że się uda. Spojrzała w stronę tajemniczego wejścia do Wrzeszczącej Chaty. Nie miała wyboru, tą tajemnicą także musiała się z Malfoyem podzielić.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Malfoy?!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak, Granger?! — warknął. Nie zauważyła, jak również uwolnił się z uwięzi małych gałązek i sam trzymał się chwiejnie całym ciałem. Trzymał mocno w prawej dłoni różdżkę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Gdy krzyknę <i>już</i> masz się puścić i rzucić na nas <i>arresto momentum</i>! — krzyknęła, gdy minęli się o kilka centymetrów, a ich osobne gałęzie znowu zaczęły się telepać jak we wściekłym tańcu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Pogięło cię?!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Sytuacja była nieodpowiednia, lecz mogła to także zwalić na zbyt wielki poziom adrenaliny: uśmiechnęła się najszerzej jak potrafiła. I, co gorsza, Malfoy to dostrzegł.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ufasz mi? — przedrzeźniła go i obdarzył ją wściekłym spojrzeniem za każdym razem, gdy się mijali w powietrzu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Po prostu powiedz mi kiedy — odkrzyknął w końcu, nie mając za bardzo wyboru.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona czekała, aż oboje znajdą się w dobrym położeniu. To zajęło trochę czasu, może dziesięć minut, nim nadeszła idealna okazja na ratunek.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— MALFOY, JUŻ!</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— <i>Arresto momentum </i>— szepnął pod nosem. Poczuł jak Hermiona jest nad nim, dotykając jedną dłonią jego pleców. Kierowała kierunek, chociaż był to ułamek sekundy, nim zawiśli kilka centymetrów nad ziemią... w jaskini?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Upadli na ziemię, Hermiona leżała, pojękując, na jego plecach. Co samo w sobie brzmiało komicznie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Udało się — szepnęła i przetoczyła się na ziemię. Oddychała głęboko, miała delikatnie rozchylone usta i zamknięte oczy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jeśli na mnie zwymiotujesz, wiedz, Granger, że się zemszczę — powiedział, gdy dostrzegł jej zieloną twarz. Hermiona wzięła tę groźbę na poważnie, odwróciła się do niego plecami, zaplatając w kłębek.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>Lumos Maxima</i>, pomyślał, a z jego różdżki wydostały się wiązki, tworząc dużą kulę światła. Poleciała ona pod samym sufit, robiąc za żarówkę. Nie przemieściła się jednak wysoko. Gdy Malfoy wstał, dotknął plecami sufitu. Zgięty w pół przeszedł się po nowym miejscu. Były tylko dwa wyjścia, tym który weszli, a którego nie pragnął znowu użyć i... tunel. Wyglądał na długi i prosty, nieoświetlony, jak czarna otchłań.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Granger, gdzie jesteśmy? — Spojrzał na nią. Powoli dochodziła do siebie, zielonkawe kolory zniknęły z jej twarzy i miała już otwarte oczy, które skierowała w jego stronę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Usiadł na kolanach, ból w zgiętych plecach zaczął być dokuczliwy. Hermiona podniosła się do pozycji siedzącej i nie odpowiadała.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Musimy się stąd wydostać — powiedziała, wstając ze zgiętymi plecami. Malfoy zrobił to samo. Hermiona weszła w tunel, Malfoy się wahał, jednak podążył za nią. Zostawili za sobą kulę srebrzystego światła i zatopili się w ciemności.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Hagridzie, twój domek wygląda fantastycznie. Mogę ci go ukraść? — Ginny podeszła z szerokim uśmiechem do gajowego. Przyjrzała się gotowemu domkowi, o wiele większemu niż wcześniej. Kieł, wierny brytan Hagrida, podbiegł do niej i poplamił jej spodnie śliną, ale nie zwróciła na to uwagi. Podrapała go za uchem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Cholibka... dumny aż jestem z siebie i Ma... no, z siebie jestem dumny — dodał szybko. Ginny zmarszczyła brwi, ale postanowiła nie drążyć tej pomyłki.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Sam to wszystko zrobiłeś? Nikt ci nie pomagał? — zapytała z niedowierzaniem, uśmiechając się przyjaźnie. Hagrid chrząknął donośnie, zabrzmiało to jak kaszel, a głos miał lekko drżący.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— No, ja sam i Kieł też! — powiedział donośnie. Kiedy pokiwała głową, widocznie odetchnął z ulgą, że Ginny mu uwierzyła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Widziałeś może Hermionę? — zapytała, gdy już dokładnie ją oprowadził po odremontowanej posiadłości i razem wychwalili jej nowe możliwości. — Nie widziałam jej od dwóch dni.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hagrid spojrzał na coś za jej plecami. Odwróciła się, ale w oddali była tylko Bijąca Wierzba i bijące w oczy słońce. Spojrzała na Hagrida spod zmarszczonych brwi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie, nie widziałem — odparł i później oznajmił, że musi iść do Zakazanego Lasu, załatwić coś z centaurami, i o ile Ginny nie chce iść z nim, muszą się niestety pożegnać. Ginny odparła, że bardzo chętnie spotkałaby się z centaurami, jednak musi znaleźć Hermionę. Pożegnali się uśmiechami i oboje pomyśleli o prawie tym samym. Hagrid spojrzał na skraju Zakazanego Lasu na Bijącą Wierzbę — co, cholibka, Hermiona robiła z Draconem? Widział ich.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ginny zastanawiała się natomiast, gdzie Hermiona się podziewa... nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo ona i Hagrid mogą sobie pomóc w odpowiedzi na nęcące pytania.</span></span></div>
<div class="p2">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
</span></i></span></div>
<div class="p2" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
— Granger.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie teraz, skupiam się na drodze.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przecież jej nie widzisz — powiedział, a na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności Hermiona potknęła i prawie upadła. Przytrzymała się wilgotnej ściany, zahaczając dłonią o ostry kant skały. Syknęła pod nosem, rzucając mu poirytowane spojrzenie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>Lumos Maxima</i>.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona przyglądała się, jak z jej wnętrza dłoni, a potem nadgarstka, kapie krew. Rana wyglądała jak za długie pociągnięcie pędza na płótnie, nieciekawie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mówiłam, że muszę się skupić na drodze — warknęła pod nosem. Malfoy wziął dłoń bliżej siebie, chcąc się jej przyjrzeć. I, jak profesjonalistę, udawał, że nie widzi, jak Hermiona pod mocą jego dotyku drga. Kątem oka dostrzegł jej gęsią skórkę na ręce.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Rzucił zaklęcie bez wypowiadania słów, rana nareszcie przestała krwawić. Hermiona nie skupiła się na czarach, nie dociekała, chociaż zawsze jest zbyt złakniona wiedzy. Myślami była blisko, ale tylko dlatego, iż błagała Merlina, by Malfoy przestał jej dotykać. Było jej niezręcznie, chociaż dotykał tylko dłoni i w pełnym skupieniu starał się pomóc.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Robiłeś to już wcześniej? — zapytała, a jakaś histeria wstąpiła w jej struny. Chrząknęła i przez chwilę widziała, jak jego kąciki się unoszą, jakby czytał w jej myślach.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jest po wojnie, więc uznam to za pytanie retoryczne. — Nie odrywał wzroku od jej dłoni, która wyglądała na z powrotem ukrwioną, chociaż podłużna rana psuła cały wizerunek. Po minucie rozdarta skóra znowu się połączyła, ale została widoczna różowawa blizna; wyglądem znacznie odróżniała się od linii papilarnych. Hermiona odetchnęła spokojem, kiedy Malfoy odsunął się i poszedł dalej ciemnym tunelem. Ruszyła za nim, ale widoków... nie było. Sama ciemność, więc jedyną zajmującą rzeczą stały się myśli. One nie prowadziły ku dobremu, ale nie można od tak przestać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dalej czuła jego uścisk na nadgarstku, gdy chciał unieruchomić te nerwowe drgnięcia. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ledwo widziała tył pleców, ale wyraźnie słyszała jego kroki. Wiedziała, że idą dobrą drogą — sufit coraz bardziej się podwyższał. Zdała sobie także sprawę, że jeszcze nie wytłumaczyła Malfoyowi ich dziwnego położenia. Nie miała ochoty spieszyć się z wyjaśnieniami, a on z jakiegoś powodu nie pytał.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To czas byś wiedział, gdzie idziemy — powiedziała oficjalnie, co go trochę rozbawiło. Chciał się odwrócić, ale nic poza konturami jej twarzy by zobaczył; więc się nie fatygował.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Brzmi upiornie. Czy tam jest twoja szafa na trupy, Granger?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Można tak to ująć — odparła grobowym tonem, ale chwilę potem parsknęła. Wkrótce on także i atmosfera przeistoczyła się w coś innego, niż mogła się spodziewać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie widziała jego twarzy, ruchów, miny, podążała za głosem w ciemności, a rozmowa stała się łatwiejsza. Iluzja rzeczywistości porwała ją na tyle, by nie przejmować się blokadą krwi, statusu i tego, że nawet po wojnie powinni być po dwóch stronach barykady.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Co powiedzieliby jej przyjaciele?, to pytanie coraz rzadziej pojawiało się w jej głowie. Często zastanawiała się, czy to oznaka większej swobody czy zacieranie się jej dawnego sumienia, wpisanego w charakter.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kiedy wrócimy, będziemy musieli iść prosto w gniazdo węży.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— W paszczę lwa?... — zapytała.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jeden pies.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Już za dużo tych zwierząt — odparła przekornie. — Extance zabiera same najlepsze zwierzęta.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dopiero potem ugryzła się w język.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Węże są najlepsze? — Usłyszała w jego szepcie rozbawienie, pomieszane z niedowierzaniem. Ciemność na szczęście pomogła mu wyjść z tego cało, Granger nie mogła dostrzec jak się uśmiecha.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona prychnęła jak kotka.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie chodziło mi o węże, a psy i lwy. Już się tak nie pusz. Nie zaszczycę cię swoją aprobatą! — dodała szybko i pewnie.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Puszą to się tylko twoje włosy, nie ja. — Czuł jej świdrujący wzrok na karku.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Pospiesz się — rzekła rozeźlona — twoje ego jest zbyt wielkie na tak mały tunel i nas dwoje.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jaka wyszczekana się zrobiłaś, czuję się dumny. Moja towarzystwo bardzo ci pomaga.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jak ty mnie wkurzasz, ty cholerny... — Nie dokończyła, wpadając na jego twarde plecy. Odsunęła się w ułamku sekundy. — Dlaczego się zatrzymałeś?</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chyba jesteśmy na miejscu — odpowiedział, odsuwając kotarę i wchodząc do Wrzeszczącej Chaty, która pod mocą wiatru skrzypiała i chwiała się na całej objętości. Hermiona weszła przed Malfoyem. Wspomnienia wróciły i uśmiechnęła się pod ich naporem, chociaż w większości nie były to miłe chwile.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Granger, gdzie my jesteśmy? — zapytał, kopiąc odłamek drewnianego krzesła. Wśród różnych elementów mebli, nie doliczył się ani jednego, które zachowałoby się w całości.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Spojrzała na niego pustym spojrzeniem. W jego stalowych tęczówkach czaiła się ciekawość, a gdy zwlekała z odpowiedzią — zmarszczył brwi. Z tak drobnej odległości widziała jego piegi. Zaczarowała ją ta twarz.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Witaj we Wrzeszczącej Chacie, Malfoy.</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p4" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p3" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<br />
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Rozdział jest długi, to jako taka rekompensata za czas. Nie wiem, kiedy następny rozdział. Poważnie podchodzę do kilku konkursów i szkoły, a wkrótce koniec ferii... Ja nie chcę... A co u Was?</span></span></div>
<div class="p3">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-40235787500834737112016-02-05T22:44:00.001+01:002016-02-05T23:12:31.247+01:00Miniaturka: Ultimatum - cz.1<div style="text-align: justify;">
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Miniaturka nie jest związana z opowiadaniem. (Rozdział się usunął, więc stworzyłam coś innego, by pożegnać moją złość i jad).</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Mam ferie, właściwie minął już pierwszy tydzień i mam tylko to. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się nowy rozdział. Na pewno nie jesteście zawiedzeni bardziej niż ja. (Ugh).</span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co się z tobą dzieje? — zapytała szeptem Ginny, chwytając Hermionę za łokieć. Harry i Ron rozmawiali z ożywieniem o nadchodzącym meczu. Oddalali się z uśmieszkami, nie zauważając nagłej nieobecności Ginny i Hermiony.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Rudowłosa kobieta spojrzała na swoją przyjaciółkę w pełnej konsternacji, marszcząc przy tym czoło. Hermiona mogła z bliska policzyć jej zmarszczki.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ze mną? — zapytała ze zdziwieniem, próbując odszukać w pamięci moment, w którym zbyt dobrze nie pilnowała swojej małej tajemnicy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny odetchnęła głęboko i wyprostowała ramiona, zastanawiając się nad czymś gorączkowo. Przyglądała się Hermionie, doszukując się w jej twarzy oszustwa, lecz nie mogła wiedzieć, że Hermiona nauczyła się kłamać już dawno temu; tuszowanie emocji wychodziło jej perfekcyjnie. Uczyła się od mistrza.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś nieobecna myślami, roztrzepana. Nie poznaję cię... no, wiesz, perfekcyjna Hermiona Granger nie rzuca wściekłych spojrzeń w sufit, nie spóźnia się na eliksiry do Snape'a i, na litość samego Merlina, nie kłóci się z samym Snape'em na forum całego rocznika! — Zaśmiała się z niedowierzaniem w głosie, lecz jej uśmiech nie trwał wiecznie, jakby rozmawiała z Hermioną o bardzo istotnym problemie. W jej oczach grasowało zmartwienie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wyolbrzymiaj faktów. Pokłóciłam się ze Snape'em przed lekcją. To nie moja wina, że drzwi nie były wyciszone — dodała na swoją obronę, ale była zbyt inteligenta, żeby sama w to uwierzyć.</span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>— Przykro mi, panie profesorze, że moje naganne zachowanie wzbudza w panu cholerną awersję! — krzyknęła Hermiona w klasie eliksirów.</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>Ginny i reszta uczniów zamilkła, przysłuchując się kłótni z korytarza. Harry przyłożył ucho do drzwi, ale to nie było konieczne. W Hogwarcie dawno nie było tak milczącej przerwy między lekcjami.</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>— PANNO GRANGER, PROSZĘ SIĘ WYRAŻAĆ!! — ryknął Snape. Harry odskoczył od drzwi, łapiąc się za ucho. I dobrze, bo...</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>— Jak pan sobie życzy — warknęła Hermiona Granger, najlepsza uczennica siódmego roku, i wyszła z klasy, trzaskając drzwiami. Stanęła jak wryta, obserwowana przez cały korytarz. Zarumieniła się po koniuszki uszu i obróciła na pięcie, by zniknąć za zakrętem. Odprowadziły ją szepty pełne podziwu.</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>Tego dnia Hermiona nie wróciła na lekcje eliksirów, a Severus Snape chodził podminowany i wyglądał, jakby zaraz miał kogoś przekląć zaklęciem. Już w pierwszych pięciu minutach lekcji Harry Potter dostał miesięczny szlaban, a potem niemal przepukliny.</i></span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hm — mruknęła Ginny, wspominając poprzednią lekcję eliksirów. Hermiona przegryzła wargę, by się nie uśmiechnąć: wtedy Ginny już na pewno nie przestałaby się martwić.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chodzi mi o to! — powiedziała pewnym głosem — że nie masz się, czym przejmować. Jestem czasami zestresowana zbliżającymi się owutemami...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale owutemy za pół roku... — zauważyła, nie wiedząc, gdzie podziać oczy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">—... i zdarza mi się myśleć o wojnie. O Lavender, o Lupinie, Tonks... te myśli wprowadzają mnie we wspomnienia, stąd moje rozkojarzenie — wytłumaczyła przemądrzałym głosem i przycisnęła książkę o transmutacji do piersi, by brzmieć jeszcze wiarygodniej. Ginny milczała, a Hermiona ze ściśniętym żołądkiem czekała na jakikolwiek odzew. Przypomnienie wojennych ofiar było chwytem poniżej pasa, ale Hermionie chodziło o bezwzględną skuteczność.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">W końcu po długich sekundach Ginny uśmiechnęła się delikatnie i razem wróciły do pokoju wspólnego Gryffindoru. Jednak był to tylko początek jej kłopotów.</span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nigdy więcej nie prowokuj mnie w klasie! — powiedziała słowem wstępu, wchodząc do komnat Snape'a.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Witam, ciebie też miło widzieć — sarknął, nie odrywając wzroku od ważonego eliksiru. Hermiona wyczuła charakterystyczny zapach jego perfum, starego pergaminu i skoszonej trawy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Amortencja? — To było pytanie retoryczne. Stanęła po drugiej stronie stanowiska, przyglądając się jego perfekcyjnym ruchom. Podwinął czarną koszulę do łokci. Jego mięśnie i ścięgna były napięte jak struny, uwydatnione i wciąż w ruchu. Długie palce zajmowały się składnikami, idealnie układały sobie nóż do krojenia i siekały wyważone porcje.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie zadawaj głupich pytań — mruknął pod nosem, nie odrywając spojrzenia od eliksiru. Hermiona uniosła kąciki ust i obserwowała go do samego końca w ciszy. Mieli niepisaną umowę; jeśli ona będzie cicho, Snape pozwoli się obserwować w czasie pracy. A taka umowa była jej bardzo na rękę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Uwielbiała obserwować jego onyksowe oczy, pełne skupienia, mięśnie napięte od pracy, i twarz, która zastygała, gdy mieszał w kociołku. A na koniec, uśmiech pełen zadowolenia, którego później nie pamiętał.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona i tym razem się nie zawiodła. Z kociołka buchnął intensywny zapach piżmowych perfum Snape'a. Dostała od tego zapachu zawrotu głowy i miłości w oczach. Severus uśmiechnął się pod nosem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Gotowe — powiedział do siebie, sadystycznie zadowolony. Wtedy dopiero dostrzegł, jak zapach z kociołka działa na Granger. Zmarszczył brwi i posłał jej ironiczne spojrzenie. Wysłała mu słodki uśmiech, co ostatecznie zmusiło go do zabrania kociołka jak najdalej jej nosa. Zahibernował eliksir i zamknął w magazynie na jutrzejszą lekcję. Kiedy zapach zniknął z powietrza, Hermiona odzyskała swoje zmysły i ustawiła je do pionu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Snape spojrzał się na nią z ognikami i wrednym uśmiechem, wywołując w Granger głębokie rumieńce. Burknęła coś pod nosem i wyszła z jego laboratorium, przechodząc do salonu. Snape dołączył do niej po minutach, gdy posprzątał swoje stanowisko do połysku bijącego w oczy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona w tym czasie rozpaliła w kominku, ogrzewając się przed nim. Nie zwykła do niskich temperatur, jakie panowały w lochach, więc kominek był używany tylko, gdy przebywała w komnatach Snape'a. Można by powiedzieć, że kominek nie ostygł dobrze przed następnym użyciem, co niesamowicie Severusa deprymowało.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie powinnaś tu przychodzić. Wiem, że Gryffindor nie oferuje czegoś tak dobrego, jak ślizgońskiego lochy, ale nie możesz. — Słowa Snape'a niezbyt Hermionę przekonały, jedynie odwróciła się plecami do paleniska. Twarz ją paliła od ognia i jego obecności.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ślizgońskie lochy przydają się tylko w jednej sytuacji — odparła na swoją obronę. Severus spojrzał na nią zwycięsko, gdy dodała do tego: — Przydają się, gdy jest lato. Tutaj zawsze jest o kilka stopni mniej.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przewrócił oczami na tę mało zabawną zaczepkę, wlewając Granger lampkę wina. Podszedł do niej i podał jej kieliszek. Upiła łyk, nie odrywając rozpalonego wzroku od Snape'a, a on się nie odsunął. Żar buchający z ich ciał i kominka, mieszał się ze sobą, wchodząc w zaskakującą reakcję.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie powinnaś tu być — szepnął nad jej uchem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Więc mnie wyrzuć.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zrobiłby to, gdyby tej nocy nie minęła ich rocznica. Pełen rok udręk i ściśniętego serca. Niepewności, kłótni, odejść i powrotów. Wzlotów i bolesnych upadków. Gorących chwil i wielkiej, obrzydliwej jak na te czasy, miłości. Świętowali z przyjemnością, rocznica była jak upojna nagroda za ciężką pracę. Byli wielofazowym eliksirem z pogiętą instrukcją. I tylko z początku pruli się do przodu, by stanąć na mecie. Dopiero w połowie zwolnili, dostrzegając, że wspólna droga jest wygraną, a meta tylko dodatkiem.</span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny obserwowała każdy jej ruch, Hermiona czuła na sobie to czujne spojrzenie, jakby zawiniła. Nie mogła powstrzymać ziewania, a nie chciała się spóźnić na śniadanie, więc jej wory pod oczami były widoczne z kilku metrów. Nie zdążyła ich odpowiednio zatuszować.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>Szlag</i>.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Musiała zachować pozory normalności, nie mogła sobie pozwolić, aby być przyłapaną na niestosownej sytuacji.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wyspałaś się — stwierdziła Ginny, podając Hermionie kubek z kawą. Harry i Ron wybyli o świcie na trening, więc Hermiona nie miała jak odwrócić od siebie uwagi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Robiłam plan powtórzeniowy do owutemów — odpowiedziała zmęczonym, lecz zadowolonym głosem. — Jeśli zacznę już teraz, tej nauki nie będzie tak dużo.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jasne. — Ginny spojrzała się w stronę stołu nauczycielskiego, a Hermionie coś zapadło się w klatce piersiowej. Sięgnęła spokojnie po swój kubek i zabrała się do śniadania, ignorując długie spojrzenie Ginny skierowane na puste miejsce Snape'a. Hermiona próbowała wyzbyć się myśli, by w jej umyśle pozostała pustka i spokój. Ginny nie miała prawa dostrzec ani jednego drgnięcia.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Czas leciał w nieskończoność. Hermiona posmarowała tosta dżemem — Ginny odwróciła wzrok od stołu nauczycielskiego bez emocji.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jakie mamy dziś zajęcia? — zapytała. Hermiona sięgnęły do torby i wyjęła kolorowy plan zajęć. Przegryzła tosta, odszukała cały dzień i przełknęła, by odpowiedzieć.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Transmutację, podwójne eliksiry i zaklęcia. Ja później mam jeszcze zielarstwo. — Odłożyła plan na stół. Oczyściła swój umysł i chociaż Ginny dalej ją obserwowała, nie czuła już tego tak intensywnie. Po kilku sekundach wrócił Ron i Harry, byli zziębnięci i poprosili o gorącą herbatę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Harry pocałował Ginny na przywitanie, a cała czwórka zatopiła się w rozmowie o błahostkach, o przyszłym meczu, o rzeczach, które Hermionę nie obchodziły, o...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeszcze Snape zadał to wypracowanie! — burknęła Ginny z niezadowoleniem, patrząc Hermionie prosto w oczy.</span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jak się dowiedziała? — zapytała samą siebie, chodząc w tę i z powrotem. Severus przyglądał się jej z kpiącym uśmieszkiem, jakby cała sytuacja nie wymagała powagi. — Dlaczego się tak uśmiechasz? To poważna sprawa... Chyba że nie chcesz się już ukrywać! Podziel się swoimi złotymi spostrzeżeniami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie mam się czym denerwować, bo wyjście jest bardzo proste.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przewróciła oczami i splotła ręce na piersi. Stanęła w miejscu na środku pokoju, wyglądała, jak znieruchomiały ogień. Sprężyste loki uginały się, gdy brała niemal gwałtowne oddechy. Severus milczał, igrając sobie z całej sytuacji, igrając z ogniem. W końcu Hermiona opuściła ręce wzdłuż ciała i zapytała zrezygnowana:</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jakie wyjście? — Minę miała zdruzgotaną, więc Severus wspaniałomyślnie wyjawił jej swoje łatwe rozwiązanie. Hermionę sparaliżowało, nawet oddech zatrzymał jej się w piersi. Rozchyliła usta ze zdziwienia i przyglądała się jego zimnej twarzy, gdy wyjawił jej odpowiedź.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie mogę tego zrobić — odpowiedziała ze złością, kiedy jej pierwsze zdziwienie minęło. Snape wstał z fotela i stanął naprzeciwko niej, że czuła jego oddech na twarzy; widziała ciemne i nieprzewidywalne w uczuciach oczy z tak małej odległości. I wąskie usta na wyciągnięcie jej ust. Poczuła mrowienie na policzku, gdy przejechał po nim długimi jak u pianisty palcami.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie masz wyboru... Zakładając, że dalej chcesz utrzymać naszą relację w sekrecie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Sugerujesz, że jeśli nie usunę Ginny pamięci, naszego sekretu już nie będzie? — zapytała z niedowierzaniem i cofnęła się dwa kroki.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Severusowi łatwo przyszło rozszyfrowanie emocji Granger. Brązowe oczy niemal krzyczały z bólu i nienawiści, wszystko przez niego. Chrząknął, ale nie zamierzał odpowiadać; odpowiedź była jasna, a Hermiona ją rozumiała.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Po roku stawiasz mi ultimatum? — Kominek niemalże wygasł od jej chłodnego głosu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Od początku znałaś moje zdanie, nie udawaj zdziwionej. To był mój jedyny warunek; całkowita tajemnica — zauważył, wkładając dłonie do kieszeni spodni. Czarne włosy miał założone za ucho, widziała jego twarz bez żadnej przeszkody. Nie była piękna, ale po czasie olśniewająca. Po miesiącach, a w końcu pełnym roku, dało się ją kochać. Bez możliwości powrotu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale miałam nadzieję, że z czasem zmienisz zdanie. Zamierzasz ukrywać to, co nas łączy do końca życia? — sarknęła, aż nie zobaczyła jego wzroku.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Severus był kiedyś szpiegiem dla Voldemorta i Dumbledore’a. Ta praca wymagała od niego pracy nad swoimi emocjami, nad ich stabilnością i całkowitą kontrolą; więc jeśli zobaczyła to, co zobaczyła w oczach Severusa, chciał on jej to pokazać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie sądziłeś, że przetrwamy — szepnęła, zaciskając usta. Zgarnęła włosy z twarzy i z głębokim westchnieniem stawiła kilka kroków. Czuła się, jakby ktoś odbierał jej nie powietrze, a powód, dla którego miałaby oddychać. Nie zamierzała się jednak ujawniać ze swoimi uczuciami i wziąć w garść. — Już późno, nie chcę się znowu tłumaczyć Grubej Damie. Dobranoc.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pożegnała się, nie dając się przyłapać jego spojrzeniu. Wyszła, zaciskając usta i biorąc głębokie oddechy. Była rozgoryczona, w ustach miała dużo śliny, którą z trudem zdążała przełykać. Zamknęła za sobą drzwi, wcześniej rzucając na siebie zaklęcie niewidzialności. Była spóźniona na kolację, ale miała nadzieję, że tym razem Ginny tego nie zauważy; ona sama pojawiała się z różną częstotliwością na ostatnim posiłku.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Na wszelki wypadek Hermiona zatrzymała się niedaleko Wielkiej Sali, w opustoszałym korytarzu. Odłożyła szkolną torbę na parapet i zdjęła z siebie szatę. Nie chciała rzucać się w oczy i pokazywać, że nie była po lekcjach w swoim dormitorium. Mogła też skłamać, że cały swój czas przesiedziała w bibliotece, ale nie miała pewności, czy ktoś z jej bliskich przyjaciół nie wybrał się w wymienione miejsce. Przed zbliżającymi się owutemami biblioteka była oblegana z każdej strony.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zabezpieczyła torbę i szatę zaklęciami, by udać się na kolację. Poprawiła swój mundurek i świadomie zwolniła krok, aż ostatecznie stanęła w miejscu. Przetarła twarz dłonią, oddychając ze świstem, aż starczyło jej miejsca w płucach.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Była wykończona ciągłą tajemnicą, kłamstwami i ukrywaniem się. Rok był długi; wliczał w siebie wojnę i wolność. Jeszcze chwilę wcześniej szła w stronę Wielkiej Sali z myślą, że będzie musiała znaleźć chwilę sam na sam z Ginny. Teraz dopuściła do siebie swoją gryfońską naturę i nie miała pojęcia, jak powinna postąpić.</span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Severusie, wyglądasz jak przecinek. Zjedz porządne śniadanie — powiedziała Minerwa, przesiadając się na miejsce Slughorna. Snape zignorował ją i wrócił do najnowszego artykułu o eksperymentalnym eliksirze na wampiryzm.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co za idioci. Kto o zdrowych zmysłach dodaje tojad do leku na wampiryzm?... — szydził. — Eksperymentalny lek już zabił trzy pijawki. Brawo.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Uśmiechnął się wrednie i rzucił gazetę na bok. Minerwa przyglądała mu się z surową miną.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Powiesz dobrowolnie co się stało, czy mam to z ciebie wydusić łyżką? — zapytała ze skwaszonym wyrazem twarzy i dla potwierdzenia, obróciła łyżeczkę do herbaty w dłoniach, jakby była różdżką.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Severus patrzył na nią, trzymając kubek z czarną parującą kawą pod ustami. Jego zimna mina kontrastowała z parą, jaka leciała mu na twarz. Minerwa zastukała łyżką w stół, okazując wyczekiwanie z miną: ze mną nie wygrasz.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie twoja sprawa — powiedział, dopijając kawę i wstając od stołu nauczycielskiego. Nawet nie zerknął na stół Gryfonów, to jednak nie znaczy, że nie zostawił przechodzącego Longbottoma w spokoju.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Minus dziesięć punktów, panie Longbottom.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Neville podskoczył w miejscu, nie zauważając wyrastającego nietoperza zza swoich pleców. Uczeń ze zdziwieniem spojrzał na swojego nauczyciela, ale Severus nie czekał na pytania i poszedł dalej. Przez chwilę jego nastrój uległ poprawie, jednak był to krótkotrwały efekt. Gdy był już w połowie drogi do wyjścia z Wielkiej Sali, jego wzrok sam powędrował w stronę Granger, która właśnie wpadła jak burza do sali. Nie zauważyła go, przysiadła się do przyjaciół i mówiła coś z szerokim uśmiechem. Dawno nie widział jej tak podekscytowanej. Może odnalazła nową książkę, może powtórka do owutemów idzie jej jak po maśle… może była uradowana zaproszeniem Rona Weasleya na Bal Upamiętniający?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przestań się gapić i idźże, do cholery — szepnęła Minerwa zza jego pleców. Warknął pod nosem odpowiedź i wyszedł z sali. Przez prędkość jego szata nabrała powietrza, i może faktycznie wyglądał jak nietoperz.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Minerwa dorównała mu kroku. Spojrzał na nią z pogardą, ale uparcie milczał. Nie odprawił jej z kwitkiem. <i>Jeszcze</i>, pomyślał z obrzydzeniem do samego siebie. W głowie układał mu się plan, jak zamknie McGonngall drzwi swoich komnat przed nosem. Nie potrzebował jej złotych jak Gryfon rad.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie zamknął Minerwie drzwi przed nosem. Wpuścił ją do środka w takim samym milczeniu, w jakim przebyli drogę z Wielkiej Sali. Nalał sobie szkockiej — Minerwa odmówiła picia przed swoimi zajęciami. On nie miał takich oporów, nie dzisiaj.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Więc? Powiesz mi, co się stało?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A opcja z łyżką jest aktualna? — odpowiedział pytaniem. Zrugała go spojrzeniem i usiadła na wyczarowanym krześle. Na pusty fotel Hermiony wolała nawet nie patrzeć. Snape wypił szkocką do dna i nalał sobie następną porcję, bardziej sowitą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie rób sobie żartów. Prawie stanąłeś na środku sali i wgapiałeś się w Hermionę Granger! Gdybym nie wiedziała o waszym małym sekrecie, byłabym zaskoczona i miała was na oku. Pomyśl, co uczniowie…</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pewnie dorobili sobie historię, że zastanawiam się, jak zabić Pottera. Siedział obok — rzekł, machnąwszy lekceważąco ręką.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Obyś miał rację — odparła, kręcąc głową. Uśmiechnęła się pod nosem, nie dowierzając w jego zachowanie. Nigdy nie spotkała się z taką nierozwagą Severusa. Był szpiegiem i nie został wykryty do samej bitwy, był doskonały w kamuflażu, ale kiedy w grę wchodziła Hermiona, nic co robił Severus nie wyglądało poważnie. Zakochany Snape, nigdy by się czegoś takiego nie spodziewała.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Patrzysz na mnie, jakbym nie jadł słodkich kotów na śniadanie, a był jednym z nich — rzekł, marszcząc brwi. Jego głos był miękki od kieliszków alkoholu, ale dalej owiewał rezerwą. Oczy miał czarne i puste od emocji. Musiała czytać między wierszami, lecz to było łatwiejsze, gdy pił, pił i nie przestawał pić.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To z miłości. — Spojrzała na niego z rozbawieniem, gdy prawie zachłysnął się szkocką. — Oczywiście twojej miłości do pewnej Gryfonki.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mówiłem, że nic do ciebie nie czuje — zakpił, stojąc przed zgaszonym kominkiem. Pragnął, by dziewczyna o kasztanowych lokach weszła do jego sypialni i zaczęła marudzić o temperaturze w lochach. Granger przynosiła do jego komnat ciepło, przyzwyczaił się do niego. — Nie rób sobie nadziei...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Minerwa przestała go słuchać i obserwowała jego zaciętość, dopóki nie spojrzał na nią, wyczekując odpowiedzi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie słuchasz mnie? — zapytał. Parsknął ironicznym śmiechem i odłożył szklankę na stolik. Wędrował po swoim salonie, przesuwał książki, brał je, czytał, ale w gruncie rzeczy — szukał sobie po prostu miejsca.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Severusie, nie wiem, jaką małą k o l e j n ą tragedię przechodzicie z Granger, ale nie możecie za każdym razem afiszować się ze swoimi problemami. Nie powinno was nic łączyć, jesteście tajemnicą, więc nie każ mi się znowu powtarzać. Dyskrecja! — powiedziała dobitnie i wstała ze swojego fotela. Chciała wyjść, ale coś w minie Severusa jej nie pozwoliło. Zbyt dobrze go znała.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pieprzenie — burknął.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Weź eliksir przed lekcjami, musisz wytrze…</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie zdążyła odpowiedzieć. Severus rzucił szklanką w pobliską ścianę. Szklane odłamki zalały podłogę, niektóre wpadły do wciąż wygasłego kominka.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Rozumiem, że nie chcesz brać eliksiru? — warknęła Mcgonnagall i stanęła przed nim. Snape poczuł się jak uczeń. Lecz już przestał nim być, nie musiał się bać nagany, jaką skrywała w swoim głosie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wynoś się.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wyżywaj się na mnie, na Merlina! Co cię napadło? Zachowujesz się jak nastolatka z buzującymi hormonami… Powiedz mi, co się dzieje! — Założyła dłonie na piersi i spojrzała na niego z wyczekiwaniem. Miała proste plecy i brodę wysuniętą do przodu, czekała na odpowiedź i nie brała pod uwagę jego wymówek.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Coś z Granger, prawda? — dodała Minerwa. Severus nieznacznie kiwnął głową. — W czym problem? Zawsze się godzicie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zawsze jest tutaj niewłaściwe — warknął pod nosem i usunął różdżką odłamki szkła, by nie wołać skrzatów.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zawsze tak mówisz.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ponownie usiadła na wyczarowanym wcześniej fotelu. Miała jeszcze dużo czasu do swojej pierwszej lekcji. Dyrektorska, papierkowa robota może poczekać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Teraz jest inaczej. — Czarne oczy utkwił w kominku, jakby chciał samym spojrzeniem wzniecić ogień. Minerwa nie rozumiała niczego, co mówił, więc ponownie zapytała, o co mu chodzi. Na początku nie odpowiedział. Lubił być tajemniczym dupkiem, chociaż Minerwa wyczuła, że tym razem nie chodzi o samo zirytowanie jej. Severus spojrzał na nią i doznała szoku absolutnego. Oczy miał pełne obaw. Pokręciła głową, by się przebudzić z tego niedorzecznego snu, ale widok, jaki potem zastała, był dokładnie taki sam. Dlaczego Severus Snape, mistrz oklumencji i leglimencji, tak po prostu się odkrył? Może nie potrafił wyrazić w słowach tego, co czuł w środku. Nauczył się tłumić emocje, ale nie je nazywać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Coś ty znowu zrobił? — mruknęła ze zdziwieniem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ultimatum.</span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p2">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Widziała, że jest delikatnie przyćmiony. Miał milszy głos… Nie było szans, by podszedł bliżej. Unikał jej wzroku, więc o bliższym kontakcie nie było mowy; ale była i bez tego pewna, że jego ulubiona szkocka trochę przed lekcjami wyparowała.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie takiego pragnęła efektu. Chciała się w spokoju zastanowić, bo dawno, od czasów wojny, nie czuła się tak skołowana. Snape był jak kolejny horkruks. Tylko że miała go już w garści, zawalczyła o niego i: tak, w końcu się udało. Jednakże zabrano jej wszelkie skuteczne metody, by go otworzyć. Poznać część duszy, jaką w sobie skrywał.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Pozostawało trzymać jej horkruksa przy sobie, by nie dostał się w inne ręce. Każde inne ręce niż jej były niepowołane. A w czasie kiedy ona chroniła horkruks, on wysysał z niej dobro i samo życie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Stawił jej ultimatum. Tak się nie robi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ziemia do Hermiony — szepnęła Ginny. Pech chciał, że to z Ginny dzieliła stanowisko. Harry i Ron siedzieli w odległym kącie; ukrywali się przed Snape’em, był to jeden z ich środków ostrożności.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hm? — mruknęła Hermiona, unosząc brwi. Dziewczyna o ładnych, mocno rudych włosach spojrzała na nią ze zmartwieniem i pokręciła głową.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nieważne…</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Panno Weasley, ma pani coś do dodania? Chętnie posłuchamy, co też ma pani ciekawego do powiedzenia — zwrócił się do niej Snape. Hermionie stanęło serce, gdy nauczyciel wykonał kilka kroków w stronę ich stanowiska. Niestety, jego wzrok był utkwiony tylko w Ginny Weasley.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mówiłam tylko o wywarze tojadowym i o jego trudnych do zdobyci…</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zapewniam, że ani mnie, ani nikogo innego w tej sali nie obchodzi, co miała pani do powiedzenia. Jeśli jest pani na tyle kompetentna, by rozmawiać na mojej lekcji, NIE SŁUCHAJĄC MNIE, bardzo chętnie JA Z PANIĄ podyskutuję. Ale zapewniam, że po wywleczeniu pani głupoty na wierzch, będę zmuszony panią wyrzucić z moich zajęć… na dobre.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nigdy wcześniej ani nigdy później nie zapanowała tak błogosławiona cisza w całym zamku. Może był to zbieg okoliczności, a może tak to właśnie zapamiętała cała klasa siódmego roku na eliksirach, lecz!… tak właśnie było.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ginny na przemian bladła i czerwieniała. Prawie wszystkie szczęki opadły z łoskotem na ziemię. Poza dwiema. Hermiona z początku nie rozumiała, dlaczego Severusowi chce się głosić tak długi monolog. Dopiero potem ją olśniło, dlatego…</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To niesprawiedliwe z pana strony — zauważyła Hermiona Granger. Uczniowie byli zwróceni nagle w jej stronę, tylko ona sama mogła zobaczyć błysk, jaki przeszedł w jego oczach. — To oczywiste, że wygrałby pan pojedynek na wiedzę z uczennicą. To się nazywa zawód nauczyciela.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie widzę związku — powiedział Snape jadowicie. Hermiona zacisnęła usta.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To musi pan być ślepy — mruknęła, ale usłyszała to cała zszokowana klasa. Tylko na Severusie nie wywarło to takiego wrażenia. Hermiona mówiła dalej, by jej pierwsze zdanie chociaż trochę poszło w niepamięć. — Jeśli pan by nie udowodnił swojej wiedzy, równie dobrze mógłby pan usiąść z nami w jednej ławce i słuchać… no, nie wiem, profesora Slughorna.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wiedziała, że ten punkt będzie dla niego czuły. Nienawidził w Slughornie tego, że uważał się za dobrego alchemika. Hermiona lubiła mówić o Slughornie w przesadzonych superlatywach, by przywołać Snape’a do parteru. Tym razem nie było inaczej.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Snape spojrzał na nią pustym wzrokiem. Niczym cisza przed burzą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Szlaban panno Weasley i panno Granger. Podyskutujecie o tym, czyszcząc kociołki. — Nie było to sprawiedliwe, jednak z tego właśnie słynął Snape i nikt nie miał zamiaru się tym przejmować. Harry posłał Hermionie wściekłe spojrzenie, które było skierowane do Snape’a. Ron był czerwony jak burak ze złości.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tylko coś do ciebie powiedziałam, co za pacan — warknęła Ginny pod nosem, gdy wszyscy rozpoczęli sporządzanie wywaru tojadowego.</span></span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Snape zrobi wszystko, by nas zdekoncentrować. Ten eliksir będzie na Wybitny — powiedziała z dumą i zaciętością Hermiona, wskazując na wspólny kociołek. Ginny uśmiechnęła się wrednie. Wzięły się do dokładnej jak nigdy pracy. Skończyły swój eliksir jako ostatnie, ale były z siebie naprawdę dumne. Ginny przelała do fiolki próbkę i oznaczyła ją, po czym odłożyła szkło na biurko Snape'a. Hermiona spojrzała zwycięsko w oczy Severusa, patrzył na nią z wyższością. Zdawała sobie sprawę, że jeszcze nie wygrała. Wszystko miało się rozegrać na szlabanie.</span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-77214794140502368702016-01-24T23:39:00.000+01:002016-01-24T23:39:34.763+01:0017. Niedziela.<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mówisz poważnie? — Twarz Blaise'a nijako oddawała jego zaskoczenie. Ciemna skóra, wolna od zmarszczek zdziwienia, biła chłodem; Malfoy nie odpowiedział przez nutę krytyki, jaką usłyszał w głosie jedynego przyjaciela. — Dlaczego w ogóle mi o tym mówisz? Jesteś Malfoyem, nie powinieneś płonąć ze wstydu? <b>To jest szlama.</b></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Blaise zacmokał z dezaprobatą. W rzeczywistości żartował. Ślizgoni mieli to do siebie, że stwierdzali fakty oczywiste, by podkreślić swoją pozycję nad innymi: to jest szlama, to jest Gryfon, to jest Puchon. A ja jestem lepszy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A co to wstyd? — zironizował bez przekonania. Dopiero wtedy na twarzy Blaise'a pojawił się wredny uśmiech, dobrze znany w ślizgońskich progach. Tylko cienie rozpalonego kominka oświetlały ich twarze i resztę pokoju. Wkrótce miała wybić czwarta nad ranem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nigdy mnie o nic nie prosiłeś.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Malfoy posłał mu w odwecie spojrzenie, które Blaise rozszyfrował niemal po sekundzie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie licząc Vicky — rzucił w przestrzeń. Imię dziewczyny było ciężkie do wymówienia w obecności Dracona. Malfoy patrzył na trzaskający ogień, trzymając dłonie w kieszeniach i przybierając obojętny wyraz. Trudne do stwierdzenia było czy udaje, czy stoicki spokój jest realny. Blaise przyglądał się mu i mimo przyjaźni liczonej w latach — pojęcia nie miał, co Draconowi w duszy grało.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wszelkie pytania mógł sobie darować, Malfoy nie lubił zwierzeń. Nie lubił do tego stopnia, że jego umysł stał się dla innych nieosiągalny. Draco nie pił alkoholu do nieprzytomności, nie chciał, by cokolwiek rozwiązało mu język. Opanował niełatwą sztukę oklumencji, biorąc lekcje od nieświętej pamięci ciotki Bellatriks.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Przedarcie się do myśli Malfoya było prawie niemożliwe. Ale wyobrażenie, że Malfoy wyjawia myśli d o b r o w o l n i e to surrealistyczna wizja. I chwilami dziwna.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Rozmawiacie? — zapytał Draco z dumnie wyprostowanymi plecami. Blaise nie wiedział, czy zapytał, bo wypadało, czy naprawdę chciał wiedzieć. Jak zwykle w towarzystwie swojego przyjaciela działał intuicyjnie. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Czasami — odpowiedział. Ale po dłuższym zastanowieniu zrozumiał, że Vicky, jak Malfoy, chodzi własnymi ścieżkami i rozmowa klei się tylko wtedy, gdy ona pierwsza wyciąga rękę. Uniósł kąciki ust. Pamiętał czasy, gdy uważał ich za osoby stworzone dla siebie. Prawda okazała się tak budująca, jak rujnujący się Hogwart w noc bitwy ostatecznej. Victoria i Draco byli dla siebie bazą zrozumienia. Mieli <i>względnie</i> tę samą osobowość.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To zabawne, że kiedy my rozmawiamy, ona czasami stoi obok — zauważył Blaise bez cienia uśmiechu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak, nawet zabawne — potwierdził.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak zabawne, jak twoja prośba. — Nie skąpił złośliwości. Malfoya i tak nic by nie ruszyło... albo nie okazałby poruszenia. (Pamiętał, kiedy Czarny Pan torturował Dracona, by ten wyjawił mu wszystkie swoje myśli... Voldemort lubił czasami się wyżyć na śmierciożerach za własne niepowodzenia... wiele razy trafiło na Malfoya. Nie bezpośrednio na niego, ale jego matkę. Voldemort lubił patrzeć, jak Draco płaszczy się przed nim i wykazuje chęć bycia torturowanym zamiast swej matki. Za każdym razem był dumny, nie wrzeszczał w niebo głosy, chociaż Cruciatus Voldemorta był... nie do opisania. Aż dreszcze przechodziły po ciele na samą myśl. Draco jednak nie okazywał swojego poruszenia. Zaciskał mięśnie, że wszystkie jego ścięgna były widoczne, ale nie dał się upokorzyć. Voldemort przez długi czas wybierał właśnie matkę Dracona, by złamać młodego Malfoya. Ale po wielu próbach znudziła mu się ta zabawa i dał Draconowi zaleczyć rany).</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco odpowiedział mu bez zażenowania.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Bądź czujny na moją wiadomość, nie potrzebuję dodatkowego kłopotu w postaci martwej...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Szlamy? — podsunął mu Blaise. Draco odwrócił się od kominka i odszedł, wracając korytarzem do swojej sypialni. Szlama. Co teraz oznaczało to słowo, skoro Draco nie chciał go wymawiać?</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p3" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"><i></i></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Blaise nie dostał podczas soboty i niedzieli żadnej wiadomości. Wszystko musiało przebiec zgodnie z planem Malfoya — żadnych ofiar. Nudy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ciekawe co by było gdyby... Czy Blaise zastałby martwego Malfoya na podłodze i bezbronną, zaryczaną Granger? Miał bogatą wyobraźnię, ale ta wizja była conajmniej niesmaczna. Granger i Malfoy w jednej drużynie to jak... Potter i Ginny razem. Dostawał odruchu wymiotnego, którego mogła zaleczyć tylko mugolska wódka. Czysta wódka niepopijana żadnym soczkiem, by wypaliła gardło i myśli.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nienawidził niedzieli. Przechodził się po korytarzach i szukał czegoś. Czegokolwiek! Ale żadna zbroja czy marudny obraz nie zatrzymały go na dłuższą chwilę. Wyciągnął papierosy, które dostał od Teodora i otworzył okno na jakimś zakurzonym korytarzu. Spojrzał w dół, jakby znowu miał te kilka lat i obchodził go krajobraz. Zrozumiał, że widzi właśnie metalową obręcz, na którą się prawie nadział Longbottom w pierwszej klasie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">A potem Malfoy zaczął się przekomarzać z Potterem. Obaj się puszyli, jakby conajmniej mieli dostać nową miotłę za tę przypominajkę. Ale wiadomo, Potterowi chodziło o honor kolegi, a Malfoyowi o papierosa, o którego się z Blaisem założyli. Zabini z żalem przegrał, ale w gruncie rzeczy to była dobra inwestycja.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Blaise zaciągnął się głęboko. Czuł intensywny smród. Odetchnął nim i nie poczuł niczego nadzwyczajnego. Po prostu skupił się na paleniu; nie potrzebował niczego więcej. Oprócz Ginny, ale jej nie miał. Nie mógł jej potrzebować.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zacisnął usta i postanowił się wziąć w garść wraz z ostatnim buchem.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p3" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"><i></i></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Blaise, jest niedziela — powiedział Teodor, który od rana nie wychodził z łóżka. Gdy Blaise zapukał do drzwi, posłał zaklęcie otwierającego.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— No właśnie — odpowiedział, jakby razem odkryli coś niesamowitego. Teodor patrzył na niego nieprzystępnie, bez takiego samego entuzjazmu. — Nudzi mi się. Zróbmy imprezę. Kameralną, bo kameralną, ale schlejmy się jak świnie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jak za starych czasów? — zapytał z miną ,,mnie nie oszukasz".</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak — odparł z dumą i zamilkł. Usiadł na kanapie i zaczął w myślach planować swoją wyprawę do wioski po alkohol. Listę gości od dawna miał w głowie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ilu ludzi?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ja, ty, no i Malfoy... może Ginny? — zaproponował, ale wzrok Teodora odpowiedział mu treściwe <i>nie ma mowy</i>, które przyjął do wiadomości. Ginny pośród Ślizgonów to dobry tytuł książki dla dzieci, a nie wątek jego przyjęcia. Zresztą, gdyby ją zaprosił, wyszedłby na desperata. Ta dziewczyna nie odebrała mu jeszcze resztki godności.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zerwał się z kanapy i przeszedł się po dużym pokoju. Teodor nie zszedł z łóżka i satynowej pościeli w szmaragdowym odcieniu. Blaise tylko na niego spojrzał i wiedział, o czym Teodor sobie pomyślał. Stanowczo zaprotestował.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nawet o tym nie myśl, stary. Albo Malfoy, albo Victoria — powiedział Blaise, a Teodor przyjął to bez słowa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Czyli spijemy się we trójkę? To tak, jakbyśmy pili do lustra.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nott miał rację, co nie specjalnie mu się spodobało. Miał nadzieję, że Malfoy wkrótce się zjawi i razem obmyślą plan na dzisiejszą popijawę i jutrzejszego kaca. Oczywiście, tylko on i ewentualnie Nott będą następnego dnia zatruci. Malfoy przecież nie mógł stracić tej swojej trzeźwości i kontroli, które idą razem w parze. Jakby wewnętrznie miał już te swoje sześćdziesiąt lat, a trochę whisky miało źle wpłynąć na jego cholesterol.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To co proponujesz? — odparł z przekąsem. Zaczął żałować, że w ogóle odwiedził Notta. Nie był z niego dobry kompan. Gdy siedzieli w trójkę, w żaden sposób mu jego towarzystwo nie przeszkadzało, ale będąc we dwójkę musiał utrzymać na swych barkach rozmowę, co bywało męczące.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Coś się wymyśli — powiedział to tonem, który zaskoczył Blaise'a. Jak prawdziwy socjopata... Zabini teatralnie starł łzę dumy z oka.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona spojrzała na niego w ten przerażający sposób, który miał go zachęcić do zmiany decyzji. Wywrócił oczami w geście prawdziwej irytacji, ale dziewczyna nie przestawała go torturować. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Niech będzie, tylko przestań — mruknął. Hermiona uśmiechnęła się, ale nie triumfowała swojego małego sukcesu, chcąc je zachować.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Malfoy wyjął różdżkę i z łaską machnął nią. Po niespełna chwili pojawił się przed nimi z hukiem Błędny Rycerz. Hermiona zachwiała się i automatycznie złapała Malfoya za ramię. Poczuła twarde mięśnie pod materiałem koszulki. Spiął się, ale puściła go dopiero, gdy odzyskała równowagę. W ogromnym kilkupiętrowym autobusie otworzyły się drzwi i wypadł z nich Stan Shunpike. Jadł jabłko i gdy zobaczył nowych pasażerów, owoc wypadł mu z ust na asfalt.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Niech mnie kule biją... toż to Hermio-ona Granger! Słyszałeś Ern?! </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ehe — mruknął kierowca z autobusu. Stan przyglądał się dziewczynie jeszcze chwilę, a potem wzrok powędrował mu do Malfoya i mina mu zrzedła, jakby zobaczył coś niezwykle obrzydliwego.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tych białych włosów to nigdy nie zapomnę — powiedział Stan z pobladłą twarzą. Wszedł do swojego autobusu, a za nim Hermiona i Malfoy. Granger spojrzała pytająco na swojego towarzysza, ale nie mogła wyłapać jego wzroku.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ile do Hogwartu, Stan? — zapytała Hermiona z uśmiechem. Stan zagapił się na nią i chwilę mu zajęło, by odpowiedzieć. Przełknął pierw ślinę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dla ciebie nic — trzęsły mu się ręce, gdy podał jej bilet — jesteś bohaterką jak Neville... to znaczy Harry. Ale tego blondasa skasuję za czternaście sykli — odparł z pogardą. Draco wyjął galeona i nie czekając na resztą, usiadł na jednym z mosiężnych łóżek.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Błędny Rycerz ruszył, hucząc i przemierzając setki mil na minutę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co <i>taka</i> dziewczyna robi z <i>takim</i> gościem? — zapytał Stan Hermionę, łapiąc się za poręcz, gdy autobusem zarzuciło.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Interesy — odpowiedziała, szybko zmieniając temat. — Znasz go?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Znała historię Stana, który za sprawą Imperiusa działał po stronie Voldemorta. Nie była pewna, czy jego wersja jest prawdziwa, ale widząc tę niechęć do Malfoya, miała coraz mniej wątpliwości. Stan nie wyglądał na śmierciożercę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To jego ojciec rzucił na mnie Imperiusa. Jego rodzina dała czadu. — Stan za wspomnienie pozieleniał i podał Hermionie gorącej czekolady <i>na koszt firmy</i>. Granger przemierzała autobus powoli, by niczego nie rozlać. Wzrokiem przeszukała łóżka, by dostrzec Malfoya. Wybrała łóżko naprzeciwko niego. Usiadła i rzuciła zaklęcie na kubek, by czekolada nie rozlała się nawet, gdy kubek obróci się do góry nogami. Odstawiła napój na szafkę.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Malfoy splótł dłonie za głową i leżał z wrodzoną nonszalancją. Twarz nie wskazywała na żadne emocje. Jego naturalnie blada twarz i puste oczy były zagadkowe, a zadarta broda dumna. Tylko cienie pod oczami i kilkudniowy zarost mówiły jej cokolwiek.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chcesz gorącej czekolady? — zapytała, ale pokręcił głową. To dobrze, bo Stan za nawet kilka złotych galeonów nie dałby Malfoyowi swojej firmowej czekolady. Hermiona przejechała dłonią, bo sztywnej białej pościeli, pachniała krochmalem. Ten zapach zawrócił jej w głowie, a łzy jakoś same napłynęły do oczu. Przypomniała sobie o porankach, gdy wstawała wcześnie i razem z mamą wieszała pranie w garażu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Stan powiedział, że to twój tata... — słowo <i>tata </i>dziwnie brzmiało, gdy odnosiło się do Lucjusza Malfoya. — Rzucił na niego Imperiusa.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dopiero wtedy odszukał jej wzrok. Oczy miał pełne pogardy. Znieruchomiała, ale źle odebrała tę nienawiść, którą w sobie krył.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nigdy więcej nie wspominaj o moim ojcu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona odetchnęła i dała mu spokój. Odwrócił od niej wzrok. Przeszyły ją dreszcze i napiła się czekolady. Zapatrzyła się w zamazany widok za oknem, ale zrobiło jej się niedobrze. Położyła się na swoim łóżku. Było przywiązane łańcuchami, ale i tak latało na wszystkie strony.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona ściągnęła z siebie sweter. Zaczęły oblewać ją zimne poty od mdłości. Ułożyła się na wykrochmalonej zimnej pościeli i poczuła chwilową ulgę. Zamknęła oczy i w myślach odliczała minuty do końca podróży.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Usłyszała, jak materac skrzypi i poczuła czyjś wzrok. Otworzyła szybko oczy, ale to był Malfoy. Stał nad nią i przyglądał się jej wyprostowanej ręce. Zapomniała o pobladłej, ale wciąż widocznej bliźnie. Zabrała rękę. Zarumieniła się na białej jak papier twarzy i obróciła na drugi bok.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chuck jest... był synem Bellatriks — powiedział kojącym głosem, jak zwykle się mówi: <i>będzie dobrze, będzie lepiej. </i>Odwróciła się z powrotem w jego stronę, ale Malfoy już siedział na swoim łóżku.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Śmierciożerca, którego spotkaliśmy na Nokturnie, był jego ojcem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chyba sobie żartujesz — wysapała, choć wiedziała, że jest nadludzko poważny.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Powiedziałem ci, że jest moim kuzynem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ale nie że jest synem tej... śmierciożerczyni.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A kto z mojej rodziny nie jest śmierciożercą? — zapytał kpiąco i to ją zagięło. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Co <i>taka</i> dziewczyna robi z <i>takim</i> gościem? — usłyszała głos Stana w głowie. Rozejrzała się, by go zobaczyć. Stał niedaleko kierownicy Erniego, rozmawiali o czymś... Stan miał leniwy uśmiech na pryszczatej twarzy.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nagle Błędny Rycerz zatrzymał się, a wszystkie łóżka pojechały do przodu. Byli na środku parku, gdzie mugolskie dzieci bawiły się na placu zabaw. Rodzice, którzy oblegali ławki nie zauważyli trzypiętrowego autobusu, ale dzieci wpatrzone były w niego jak w obrazek.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Z autobusu wysiadł siwy mężczyzna z długą brodą i ruszyli dalej.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A gdyby coś się stało? Bijąca Wierzba nie byłaby warta naszego życia...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Malfoy spojrzał na nią dziwnie, nie odpowiadając.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Powinniśmy powiedzieć aurorom, że na Nokturnie kręcą się śmierciożercy — dodała nagle.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wiedzą. Gdybym im nie powiedział, dzieliłbym cele z ojcem. Aurorzy mają swoją kolejność i priorytety. Najwyraźniej Nokturn nie jest tak niebezpieczny.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dlatego musiałam udawać twoją dziewczynę, tulić się do ciebie jak kretynka i mieć zaciągnięty kaptur na całą twarz, gdy on mówił mi te obrzydliwe rzeczy? — zakpiła, ale zrozumiała, że jej słowa nic nie zdziałają. Machnęła ręką, by jej monolog poszedł w niepamięć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nic ci nie groziło, inaczej by cię tam nie było — odparł szybko, by te słowa mieć już za sobą. Hermiona zmarszczyła nos, piegi zawędrowały w inne miejsca. Malfoy przejechał wzrokiem po jej twarzy, a potem dłoni, gdzie widniała koślawa <i>szlama.</i> Blizna, za którą winny jest jej szczerość.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Możesz s p r e c y z o w a ć? — Głos jej się załamał, gdy nakryła, gdzie jego wzrok powędrował. Oboje przez dłuższą chwilę wpatrywali się w rękę. Malfoy zawahał się.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Gdybym szedł sam, niczego bym nie organizował: dodatkowej ochrony. Ale kiedy ja byłem zobowiązany.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Sama dałabym sobie radę — odpowiedziała, wygrała jej gryfońska duma, a nie rozum. Chociaż jej głos zaczął być nienaturalnie wysoki. — Zawsze dam sobie radę sama.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Malfoy splótł ręce na torsie. Miał koszulkę z krótkim rękawem, gdzie był Mroczny Znak?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przezorny zawsze ubezpieczony — powiedział z kamienną twarzą. Platynowe kosmyki opadły mu na czoło. Przypomniała sobie małego, ulizanego chłopca, którego nienawidziła z całego serca.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To mugolskie przysłowie — zauważyła.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie da się całej swojej historii streścić w kilka godzin — wytłumaczył bez cienia ironii. Malfoy niespodziewanie podał jej kubek czekolady. — Wypij, już nabierasz kolorów. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zapomniała dzięki niemu o mdłościach.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Skąd miałeś pewność, że nic nam nie grozi?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Poprosiłem o pomoc.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ty? Poprosiłeś? — zakpiła z cieniem uśmiechu, niezbyt mu wierząc. Malfoy nie starał jej się przekonywać i zamilkł. Minę miał nieodgadnioną. Chciała go zapytać o Mroczny Znak, tak jak on kiedyś zapytał o jej bliznę. Napiła się czekolady i stwierdziła, że swoje pytania przełoży na inny dzień. Przed nimi całe wakacje... i Extance.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ale... Nott... To nie wypali — powiedział Blaise z niedowierzaniem, gdy ten wyczarował tonę ulotek i rozwiesił niezdarnie szyld przed ich salonem. — Ludzie nas nienawidzą. Za Chiny tu nie przyjdą.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Za Chiny nie, ale tutaj — może? Daj spokój. Najwyżej będziemy pili w trójkę do lustra. Raczej nie mamy niczego do stracenia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— No niby nie, ale wystarczy mi, że wszyscy patrzą na mnie jak na intruza, gdy jak człowiek chcę zjeść śniadanie... oni się gapią, jakby czekali, aż rzucę na swojego tosta Avadę — dodał, oburzony tym faktem. Zamilkł jednak na chwilę, wyobrażając sobie ową sytuację.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Blaise, jesteś...</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Impreza? U nas? — usłyszeli za sobą dobrze znany głos. Przeklęli pod nosem i odwrócili się. Uśmiechała się do nich zadziornie Victoria. — Może pomóc?</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jej szczupła sylwetka była opięta czernią dżinsów i bluzki. Ostre obojczyki wyglądały, jakby chciały się przebić przez skórę na wolność, a usta iskrzyły się błyszczącą czerwienią. Teodor szturchnął Zabiniego, gdy ten zagapił się na jego siostrę. Posłał mu mordercze spojrzenie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A Malfoyowi to pozwoliłeś — szepnął z wyrzutem, jednak Teodor chciał już wyciągnął różdżkę, więc uznał, że to już czas na niego. — Dobra, idę do wioski po alkohol. Po hektolitry alkoholu. Nott, masz zaprosić gości, bo inaczej będziemy zmuszeni sami to wszystko wypić.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Niezła opcja — mruknęła Victoria.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dzięki, Vicky. — Blaise poczuł się mile połechtany i skierował się do wyjścia, ale przypomniało mu się o jeszcze jednej ważnej sprawie. Odwrócił się. — Ach, i Nott, przekaż Vicky, że nie jest zaproszona.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">I wyszedł. Jak on lubił wychodzić w dramatycznym stylu.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Gwizdał pod nosem, schodząc w dół, prosto do wioski. Już myślał o tym słodkim jak miód upojeniu i dymie papierosów. Nott na pewno podzieli się swoimi nikotynowymi zapasami. Jak już trochę wypije, oczywiście.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Szedł niezrażony, nikogo nie mijał. W końcu była niedziela, a w niedziele jest czas tylko na nudę, ciepłe łóżko. Przeklął pod nosem, nie rozumiejąc niepotrzebności, jaką się charakteryzuje niedziela. Westchnął i przyspieszył kroku. Oby Nott uporał się z Vicky. Nie chciał jej na tej cholernej imprezie. Nie żeby za nią nie przepadał, to nie tak. Po prostu o wiele bardziej odpowiadało mu towarzystwo Malfoya. A pomiędzy Vicky a Malfoyem trzeba było, niestety, wybierać. Cholerna arystokratyczna tradycja.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Przynajmniej oboje nie walczyli ze swoim przeznaczeniem. Inaczej mogłoby wyjść niemiło. Co najgorzej — śmiercią Notta, który stał się w całej sytuacji kozłem ofiarnym. Nie dość, że Vicky nie może w ogóle Dracona zobaczyć, a co dopiero z nim porozmawiać, jeśli będzie próbowała przełamać klątwę, Teodor, jej rodzony brat, umrze. Intryga doskonała. Blaise w duchu musiał pogratulować pani Nott za taką zapobiegliwość.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ciekawe, co u niej i czy w Azkabanie dobrze karmią — przeszło mu przez myśl, ale długo nie zawracał sobie tym głowy, choć w młodości skrycie się podkochiwał w matce Teodora. Zachichotał pod nosem i wrócił myślami do alkoholu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Whisky, moja żono, tyś najlepszą z dam... O, cholera. — Szczęka mu prawie opadła, gdy dostrzegł u bram Hogwartu Granger i Malfoya, wychodzących z Błędnego Rycerza.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Malfoy nienawidził przecież tego antyarystokratycznego środka transportu, więc Granger musiała się nieźle nagimnastykować, by go przekonać... Przeszły go ciarki. Granger musiała się nagimnastykować. Słodki Merlinie.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Rzucił na siebie zaklęcie niewidzialności.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco przepuścił Granger w drzwiach Błędnego Rycerza. Uroczy blond dżentelmen, Blaise wzniósł oczy ku niebu, niezłomny na uroki Malfoya. Podszedł bliżej, jednocześnie schodząc z kamiennej ścieżki na trawnik. Niby miał — w razie komplikacji — chronić Granger, czekać na znak... ale zobaczyć ich razem, to jakby święta nadeszły o pół roku wcześniej; nieprawdopodobne, a jednak! I niby cieszysz się z prezentów, ale i tak ci nieswojo. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Granger chyba powiedziała coś złośliwego, bo jej oczy się zaświeciły, a uśmiech należał do tych ślizgońsko-zadziornych. Malfoy coś jej odpowiedział i jej policzki poczerwieniały, co wyglądało dość zabawnie. Blaise spostrzegł, że idą jednym skoordynowanym tempem. Szybkim tempem, niebezpiecznie się zbliżali do miejsca, w którym stał właśnie on. Już po kilku sekundach Błędny Rycerz odjechał i nie było po nim śladu, a Granger i Draco byli na wyciągnięcie ręki.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Blaise zamarł i tylko jedna myśl kotłowało się z hukiem w jego głowie:<i> jak on na nią patrzy, jak on na nią patrzy... </i>Malfoy nie powinien mieć żadnego uczucia w oczach. Dlaczego przy Granger się odkrył, dlaczego pokazuje jej kiedy ogarnia go złośliwość czy rozbawienie? Draco Malfoy nie ma uczuć. Nigdy nie miał, na takiego się kreował, taką osobą chciał być. Odosobnioną.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Granger wybuchnęła śmiechem, a Malfoyowi unosiły się kąciki ust. Szczęka Blaise'owi natomiast opadła z łoskotem, oczy wychodziły niemal na wierzch, mózg się topił... dobrze, że miał na sobie zaklęcie niewidzialności, pewnie wyglądał jak Potter na eliksirach u Snape'a.</span></span></div>
<div class="p2" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p3" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span class="s1"><i></i></span><br /></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Stan na pewno ci kiedyś wybaczy, kiedyś zrozumie, że dobra z ciebie kruszynka — powiedziała, jak do dziecka i uśmiechnęła się złośliwie. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie zależy mi, bierz go sobie — odparł i mógł zobaczyć rumieniec, jaki wykluł się z jej policzków. Z łatwością mógł manipulować jej uczuciami, rozmową i przebiegiem ich relacji. To było takie proste. Duma rozrastała się w nim dumna jak paw, ale to nie było dobre uczucie. Jakiekolwiek uczucie nie było dobre, jeśli chciał je wywlec na wierzch. To była jego srebrna zasada, najważniejsza; złotej nie posiadał.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jasne, tylko tak mówisz, a potem z zazdrości będziesz rozpuszczał plotki na mój i Stana temat. — Hermiona parodiowała swoje niedawne współlokatorki, na które czasami narzekała. Udawała obrażoną, idąc, jak niedawno zauważył, z nim równym krokiem.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Stan nie jest tego wart.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie mówiłam, kogo będzie dotoczyć zazdrość — mruknęła i nagle rozwiało się całe rozluźnienie w powietrzu. Spojrzeli na siebie, a uśmiechy zeszły z twarzy obojga. Hermiona miała ciepłe oczy, łatwe do rozszyfrowania, jednak teraz nie potrafił ich odczytać. Towarzyszył w nich żal, ale nie rozumiał jego przyczyny.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Po sekundzie Hermiona wybuchnęła śmiechem, by atmosfera ponownie stała się lżejsza. Nawet jej się udało. Ale tę chwilę oboje mieli już zakodowaną w głowie jako <i>ważne wspomnienie</i>.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco, przechodząc z Hermioną przez bramę do Hogwartu, miał to dziwne uczucie. Jakby ktoś go obserwował. Dyskretnie się rozejrzał i prowadził jednocześnie z Granger luźną rozmowę, niczego jednakże nie zauważył. Żadnej pary święcących oczu w krzakach. Westchnął. Była niedziela, nawet w ten idiotyczny dzień robił sobie kłopotów.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Poczuł kogoś. Z lewej strony, na trawniku, teraz był pewien. Zapaliła się w jego głowie czerwona iskra.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Idź dalej sama, Granger — powiedział nagle. Zmarszczyła brwi, ale nie musiał się jej tłumaczyć, wyczuł to w jej wzroku. Tylko że to nic nie znaczyło, bo nie tylko Granger przysłuchiwała się jego słowom. — Skoczę do wioski po nowe pióro i pergamin.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermionie wygładziło się czoło, ale w oczach dalej stawało pytanie. Nie wierzyła mu, przejrzała go, a nie był kłamcą średniej klasy, tylko najwyższej. Granger poszła dalej, pewnie z tak wielką burzą pytań jak jej włosy, ale nie miał teraz na nią czasu.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Niewerbalnie rzucił zaklęcie, by Granger niczego nie usłyszała. Miał tylko nadzieję, że ani razu się nie odwróci. Zacisnął usta i rzucił się do ataku tak, żeby zaskoczyć swojego przeciwnika. Czuł magię, jaką ta osoba się otacza. Ta poświata smakowała słodką goryczą. Prawą ręką ściskał różdżkę, by lewą dłoń zacisnąć na jego gardle. Draco poczuł adrenalinę, jaka pulsowała mu w żyłach i już go nie obchodziła Granger, która może się w każdym momencie odwrócić. Teraz chciał zabić tego, który odważył się go śledzić. Usłyszał stłumiony i chrapliwy jęk podglądacza. Malfoy, jak zawsze, zachował element zaskoczenia.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco ściągnął zaklęcie maskujące i zobaczył siniejącego przyjaciela. Opuścił rękę z jego gardła, a Blaise przetoczył się na prawy bok, zakaszlał głośno i wielokrotnie. Miał chrapliwy głos, próbował rozmasować sobie gardło, na którym pojawiły się ciemne pręgi. </span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Czy ty jesteś normalny? — wycharczał, a Malfoy pomógł mu wstać.</span></span></div>
<br />
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Trzeba się było nie skradać i nie podsłuchiwać. Sam jesteś sobie winny — odpowiedział lekko. Po chwili szli już razem do wioski po whisky. Zabiniemu wrócił normalny głos dopiero po piętnastu długich minutach. I zamiast poderwać kasjerkę w sklepie monopolowym, tylko ją wystraszył. Nie obyło się też bez złośliwości Malfoya. O niedzielnym spokoju mógł już tylko pomarzyć.</span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: center;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="p1" style="text-align: justify;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zdążyłam! Weekend jeszcze trwa, jak obiecałam. W każdym razie </span></span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— moja wena umarła. Dopiero dzisiaj odrodziła się jak feniks. (Sześć stron w jeden dzień + dwie napisane kiedyś tam... lepiej późno niż wcale).</span></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-84738643342552391662016-01-10T20:52:00.000+01:002016-01-10T21:29:50.193+01:0016. Wspomnień czas.<div style="text-align: justify;">
<div class="p1">
<div style="text-align: right;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>Rozdział z dedykacją dla <b><a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/">Mrs M</a>.</b>,</i></span></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>bo skubana wygrała zakład,</i></span></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>i w sumie to jej się należy.</i></span></span></div>
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></span>
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Spojrzeli na siebie pogardliwie, gdy kelner postawił drugi dzbanek kawy. I jak to zwykle bywało, zapomnieli o co toczyła się kłótnia. Wszystko poszło od słowa do słowa. Nie szczędzili sobie ostrych obelg i brutalnej prawdy. Hermiona mówiła to, co czuła. Była w swoich słowach prawdziwa, a gdy nic więcej nie weszło jej na język, zamilkła. Poczuła się wyjątkowo dobrze. Popiła parzącą kawę, by zająć czymś dłonie i myśli, chociaż nie mogła ich odwrócić od mężczyzny przed sobą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wszystko dookoła stało się surrealistyczne. Malfoy wydawał się najbardziej rzeczywistą osobą, jaką kiedykolwiek spotkała. To była najdziwniejsza pomyłka jej wyobraźni.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jej bezwględna nienawiść stała się względna. Chciała, by zaczął opowiadać swoją historię. Chciała, by jej wytłumaczył wszystko od początku do końca, by jego historia była dramatyczna: nie musiałaby wtedy czuć wyrzutów sumienia, że siedzi naprzeciwko i słucha go z uwagą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jego przeszłość była zbyt zakazana, by ją poznać. Postawiła kubek i spojrzała na niego w pełnej konsternacji. Obserwował ją od dłużej chwili, ale nie czuła tego przez myśli, które nie mogły się ułożyć w logiczną całość w jego obecności.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie zaprzeczała, że wszystko co się teraz działo, miało na nią wpływ. Myśli miała wypełnione tylko tym, co tu i teraz. Rozmawiając z nim i ubierając słowa w brutalność i prawdę, będąc ze sobą szczera... niepostrzeżenie i niezaprzeczalnie zaczęła być przy nim sobą. Dawno nie doświadczyła uczucia takiej lekkości. Od początku wojny była sobą na durnie podrobiony wzór. Nie umiała się wpasować.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Gdzie moja obiecana historia? — zapytała nawet łagodnie i miło. Malfoy spojrzał w szybę, gdzie mgła objęła prawie całe obrzeża Londynu. Zrobiło się trochę dramatycznie, a kiedy zdał sobie z tego sprawę, chrząknął i oparł się o ich stolik. Jego twarz nie miała w sobie emocji. Pewnie zastanawiał się, od czego zacząć i co pominąć, by historia nie ciągnęła się przez wieki. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Od urodzenia mieszkałem w Malfoy Manor. Na pewno pamiętasz ten marmurowy dom. — Oboje spojrzeli na rękę Hermiony, gdzie pod materiałem miała wypaloną bliznę. Pokiwała głową, starając się nie wracać wspomnieniami do jego domu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wielki ogród, dumne pawie, które chodziły po ogrodzie... jako dzieciak zawsze za nimi biegałem. Nie miałem innego towarzystwa. Miałem wybór między matką a tymi ptakami. O dziwo, pawie były o wiele bardziej emocjonalne, uciekały ode mnie, więc to je wybierałem. To nawet śmieszne.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Pokręciła przecząco głową. Było przerażające, co zauważył po jej wyrazie twarzy. Machnął lekceważąco ręką, jakby to wcale nie miało dla niego znaczenia.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Musiałbym spojrzeć w myślodsiewni, bo nie za dobrze pamiętam, kiedy pojawił się Blaise i Teodor ze swoją o rok młodszą siostrą. Może miałem sześć, a może pięć lat. — Malfoy zauważył, jak Hermiona drgnęła. Nie mógł wiedzieć, że na wspomnienie Vicky całkowicie się spięła. Mógł się tylko domyślać. — Oczywiście, były też inne, arystokratyczne dzieci, ale one strasznie mnie irytowały. Były takie roześmiane. Tylko towarzystwo Blaise'a, Teodora i Vicky było dla mnie przyjemne. Rzadko widywaliśmy się w tygodniu, bo obowiązek domowej nauki był naprawdę surowy, ale piątki, soboty i niedziele były nasze.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Brzmi jakbyś był wtedy szczęśliwy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nawet nie wiesz, jak bardzo się myślisz, Granger. — Spojrzał na nią wyniośle, jakby się cieszył, że nie ma racji. — Razem z chłopakami i Vicky byliśmy wychowywani na nienawiści do wszystkiego, co mugolskie czy nie w całości magiczne.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona próbowała sobie to wszystko wyobrazić, ale to było niemożliwe. Miała cudowne dzieciństwo. Pierwszy raz w swoim życiu zaczęła współczuć Draconowi Malfoyowi.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"> — Jako dzieci wymykaliśmy się i testowaliśmy swoje moce na mugolach... robiliśmy to stosunkowo często, świetnie się bawiliśmy wrzucając im śnieg za kołnierz, przewracając ich twarzą w kałuże lub przywołując ich klucze od domów, do których potem nie mogli się dostać.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zrobił krótką przerwę i napił się kawy. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kiedy mieliśmy dziesięć lat byliśmy poirytowani. Czekaliśmy, aż w końcu będziemy w Hogwarcie i będziemy się uczyć jak zwalczać... szlamy. — Spojrzał na nią uważnie, a gdy nie zaprotestowała, milcząc; zaczął mówić dalej. — Ze swoją nienawiścią wybraliśmy się do wioski niedaleko domu Blaise'a. Obwinialiśmy mugoli o całe zło na świecie, chociaż to my tak naprawdę rozsiewaliśmy jeszcze większą nietolerancję i nienawiść... Poszliśmy na plac zabaw, był kompletnie pusty. Bawiliśmy się, na chwilę zapomnieliśmy, że jesteśmy wśród tych podludzi. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Westchnął ciężko, jakby ktoś zabierał mu tlen z płuc i nie pozwalał oddychać. Hermiona chciała go zatrzymać, nie chciała dalej słuchać, z każdym nowym słowem jej nienawiść rodziła się na nowo. Czuła nadchodzący punkt kulminacyjny w jego historii. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Aż nie dołączyła do nas mała mugolska dziewczynka... Do dzisiaj pamiętam uśmiech, jakim nas obdarzyła, chociaż minęło zbyt wiele lat. Ja, Blaise i Teodor zaczęliśmy robić sobie żarty. Dziewczynka była miła i nie przejmowała się naszymi słowami... zaczęliśmy się przez to nakręcać, aż nas poniosło. Niewiadomo kiedy straciła przytomność, miała rozciętą głowę i leżała nieruchomo na środku piaskownicy. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiony współczucie prysło, czuła do niego tylko odrazę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ja, Blaise i Teodor uciekliśmy jak tchórze. Dopiero w połowie drogi zorientowaliśmy się, że Victorii z nami nie ma. Czekaliśmy na nią godzinę na jedynej drodze do domu. Kiedy w końcu się pojawiła, powiedziała tylko: <i>nic jej nie jest... zawołałam jej mamę. Tak bardzo płakała, gdy zobaczyła tę mugolską dziewczynkę... ta dziewczynka trochę krwawiła z głowy. Widzieliście? Jej krew jest taka sama jak nasza.</i> Nie uwierzyliśmy, chociaż widzieliśmy dokładnie to samo, co ona. Wróciliśmy do domu, nikomu nie mówiliśmy o tym, co się stało. Chociaż wiedzieliśmy, że rodzice byliby z nas dumni, jakoś się nie kwapiliśmy, by im o tym powiedzieć. Każdy z nas wrócił do domu... nudziło nam się przez kilka dni, więc znowu postanowiliśmy się spotkać. Zapomnieliśmy o tamtej mugolskiej dziewczynce, ale kiedy w końcu się spotkaliśmy, Vicky nie przyszła. Teodor, jej brat, powiedział, że wyjechała do Francji, do jakiejś odległej rodziny. Niezbyt się tym przejęliśmy. Vicky była w końcu tylko dziewczyną.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ale minęły wakacje, potem jeden rok i drugi... Vicky nie przybyła do Hogwartu jak my... Często o niej rozmawialiśmy. Teodor sam mówił, że widuje ją tylko na święta i wakacje, a i wtedy nie za wiele rozmawiali. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kiedyś spędzałem święta u Nottów. Przybyło wielu arystokratów. Odbył się jakiś świąteczny bankiet. Kiedy wszyscy mówili na rodzinnej kolacji o Czarnym Panie, Vicky milczała, wywijając się długą podróżą z Francji... po kilku dniach nastąpił sylwester, gdy mieliśmy z chłopakami po piętnaście lat. Vicky wypiła bardzo dużo wina i gdy nas zobaczyła, zaczęła dużo mówić. Że brzydzi się nami, że jak możemy myśleć o zabijaniu, jak możemy bardziej tęsknić za Czarnym Panem niż za nią. Teodor próbował ją uspokoić i wyprowadził w końcu na zewnątrz, by jej bełkot nie dostał się do uszu ich rodziców. Za takie zostałaby zamknięta w lochach, aż nie zmieniłaby swojego nastawienia.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Poszliśmy za Teodorem i słuchaliśmy jej wyzwisk.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie jesteście warci złamanego knuta, możecie sobie wsadzić te zasrane pieniądze do waszych arystokratycznych główek, może wtedy wasze ego będzie więcej warte. Nienawidzę was i waszych ograniczonych w nienawiści umysłów, nienawidzę tego... — krzyczała, bełkotała i próbowała się wyrwać Teodorowi, który za łokieć prowadził ją do lasu, daleko od domu, by nikt jej nie usłyszał. — Puszczaj mnie, ty rasistowska świnio cholerna!...</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Szliśmy za nimi, a gdy Vicky przestała się wiercić i wrzeszczeć, zaczęła płakać... pierwszy raz widziałem, jak płacze. Nie wiedzieliśmy jak mamy się zachować, mieliśmy ochotę uciec, zostawić ją samą, ale tego nie zrobiliśmy. Ze względu na Teodora, który nie wyglądał nigdy na troskliwego, ale taki był. Teodor chciał coś zrobić, ale zanim któryś z nas się zorientował... Vicky podeszła do mnie i zaczęła płakać mi w koszulkę. Moja mina podobno była bezcenna, przynajmniej tak twierdził Blaise.</span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Vicky się nie uspokajała, płakała, czasami mówiąc, jak bardzo za mną tęskni i jak bardzo chciałaby, abym zmienił swoje nastawienie do szlam. Nie mówiłem, że moje przekonania nigdy się nie zmienią, bo chciałem, żeby tylko przestała płakać i cierpieć. </span></i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kochałeś ją? — przerwała mu Hermiona niespodziewanie, a Draco w pierwszej chwili chciał zaprzeczyć i powiedzieć coś niezwykle zgryźliwego, ale w końcu kiwnął głową i wrócił do swojej historii.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dopiero po godzinie się uspokoiła i chyba trochę wytrzeźwiała, bo uciekła. To był najgorszy sylwester w moim życiu. Blaise i Teodor stwierdzili to samo, więc wróciliśmy do domów, a potem do szkoły na drugi semestr zapominając o sprawie. Vicky wróciła do Francji, a my do Hogwartu... Wiem, że nie wszystko mówię chronologicznie, ale wracając do tamtych lat tylko to pamiętam: nie chcę mi się mówić o ojcu, który godzinami mógł gadać, że mugole to ścierwa. Wtedy go słuchałem i chciałem, by był ze mnie dumny. Matka próbowała we mnie wpoić tylko szacunek do kobiet, chciała żebym, jako jej jedyny syn, był szczęśliwy. Miała nadzieję, że będę przykładnym arystokratą, ale nigdy mnie do niczego nie zmuszała. Jednak godziłem się na wszystko, bo choć ojciec wrzeszczał na mnie lub wywierał presję, to się nie liczyło. Zawód w oczach mojej matki był dla mnie najgorszą karą.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zamilkł na chwilę, ale Hermiona wiedziała, że to dopiero połowa historii. Ta milsza połowa, bo mało w nim było Voldemorta czy choćby wątku wojny. Zamówiła u kelnera herbatę, bo kawa już dawno się skończyła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ta historia z mugolską dziewczynką nie była dla mnie znacząca. Żałowałem tego, co się stało tylko dlatego, że straciłem przyjaźń Victorii. Nie czułem wyrzutów sumienia, tak samo jak Blaise i Teodor; uważaliśmy, że temu małemu dziecku się należało... Kiedy poszliśmy do Hogwartu, wszystko się zmieniło, chociaż dalej byliśmy kumplami. Wiedzieliśmy, że czeka nas ślizgońskie życie. Mieliśmy nadzieję, że będzie z kogo się pośmiać. I wtedy spotkałem ciebie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco spojrzał na nią. Hermiona widziała oczami wyobraźnia ich pierwsze spotkanie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Byłaś przyjaciółką tych dwóch oferm, Pottera i Weasley. Ale, jak ci już kiedyś wspominałem, znienawidziłem cię przez twoją ciekawską naturę i zadziorność. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałem się, że jesteś mugolaczką. Byłaś jak iskierka w mroku, bo jako uczniowie nie mogliśmy iść do mugolskiej wioski i się ponabijać z mugoli. Byłaś namiastką, której mi brakowało z rodzinnego domu i dzieciństwa.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wszystko co mówił, było podłe, ale znaczenie jego słów nijak się miało do łagodnego tonu. Mogła tylko go słuchać, czując narastając suchość w gardle. Świadomość, że była w jakimś stopniu częścią jego życia, napawała ją niepokojem. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Moje szkolne lata były naprawdę dobre, chociaż wiem, że tylko dlatego, iż miałem się na kim wyżyć. Kiedy wracałem na wakacje lub święta do domu, nie było już tak fajnie. Z każdym rokiem atmosfera gęstniała. Zwłaszcza po pojawieniu się Voldemorta. Coraz bardziej czułem na sobie presję ojca, który uczył mnie, co i jak powinno się robić wśród śmierciożerców. Mówił, że powinienem się uczyć zachowywać, by nie narobić mu wstydu. Ale to nie była prawda. W końcu zrozumiałem to na trzecim roku. Uczyłem się, by stać się jednym z nich.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie lubiłem mugoli od urodzenia, ale to śmierciożerców stawiałem na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o nienawiść. Byli zwierzętami i sprowadzali do mojego domu jakiś zakrwawionych ludzi, a potem ich zabijali. Nie lubiłem, kiedy to robili. Ci mugole krzyczeli z bólu, kiedy ja próbowałem zasnąć. Matka wtedy próbowała mnie zabrać z domu, ale ojciec jej nie pozwalał. Mówił, że mam patrzeć i się uczyć. Byłem tak posłuszny, że nie odwróciłem ani razu wzroku.</span></span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">W tle grały agonalne jęki szlam i cichy szloch mojej matki. Chociaż i tak najgorsza była po tym wszystkim cisza.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>Malfoy przymknął oczy.</i></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">—</span><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"> To nie był zły ojciec. Dbał o mnie, o moją przyszłość... ale nie w tym kierunku co normalni rodzice. Uważał, że droga śmieciożercy da mi najwięcej dobrego z życia. </span></span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— <i>Ironia.</i> </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">—</span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;"> Dopiero kiedy przyjąłem Mroczny Znak, ojciec zrozumiał to, co ze mnie zrobił. </span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ponowna chwila ciszy. Hermiona poczuła, że zbierają jej się łzy pod powiekami, zakryła sobie usta dłonią. Nie chciała pokazywać mu, jak bardzo jest jej przykro. Jednak on nawet na nią nie spojrzał, zbyt przygnębiony, by wyjść ze wspomnień. Mówił dalej.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Na początku byłem dumny, że stałem się śmierciożercą. Chciałem im wszystkim pokazać, jak jestem ważny i jak bardzo jestem od nich lepszy. Że jako śmierciożerca nie będę zabijał i przynosił jakiś brudnych ciał do swojego domu. Ale to był tylko początek szóstego roku. — Spojrzał na nią dwuznacznie, ale od razu odwrócił wzrok, widząc łzy w jej oczach. — Moje nastawienie powoli opadało. Mój ojciec stał się pośmiewiskiem, a mnie przydzielono zadanie. Zabić Dumbledore'a. Wiedziałem, że Czarny Pan chce ukarać moją rodzinę; wiedział, że mi się nie uda i będzie miał powód, by nas zabić. Musiałem działać i chociaż udawać pewność siebie. Nawet odrzuciłem pomoc Snape'a, by i jemu nie robić dodatkowych kłopotów. Domyślałem się, że jest szpiegiem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jak to się domyślałeś? — zdziwiła się. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jakoś trudno mi było uwierzyć, że od początku czekał na Czarnego Pana. Znałem historię o Lily Potter, chociaż nie chciało mi się w to wierzyć. Snape jest przerażający... Był przerażającym, wrednym dupkiem, ale zawsze mi pomagał, gdy do niego przychodziłem. Jego złość na cały świat wtedy po prostu się ulatniała, a on słuchał uważnie tego, co miałem do powiedzenia. Nawet najgłupszego, dziecięcego problemu... I kiedy zabił Dumbledore'a miał skrzywiony wyraz twarzy.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Skrzywiony? — Hermiona nie rozumiała tego argumentu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jakby czuł do siebie obrzydzenie. — Pokiwał głową, a Hermiona mu uwierzyła, bo to faktycznie mogła być prawda. W końcu już dawno oczyszczono imię Severusa Snape'a. Hermiona wiedziała o jego niewinności od chwili, kiedy przed samą śmiercią oddał Harry'emu wspomnienie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co było dalej? — zapytała, a on spojrzał na nią z niezrozumieniem. — Miałeś zabić Dumbledore'a.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ach... Od września szóstego roku nie wierzyłem w tą całą czystość krwi. Bo chociaż wszystko wskazywało na wojnę, a ja miałem umrzeć... Pojawił się cud w postaci Victorii. To zabrzmi tak tandetnie i banalnie, ale na chwilę zapomniałem, że moja rodzina jest przekreślona. Pisała do mnie listy, dalej chodząc do szkoły we Francji. Nalegałem na spotkanie, byłem w stanie nawet się do niej teleportować <i>teraz, zaraz</i>, by tylko ją zobaczyć. Chciałem też uciec od tego, co się działo w Hogwarcie. Patrzyłem, jak moje plany zabicia dyrektora kończyły się katastrofą... cieszyłem się. Starałem się wszystko dopracować, najpierw ten wisiorek, który trafił do Katie Bell, a potem Weasley...</span></span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Malfoy zaczął mówić szybko i chaotycznie.</span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mogłeś go zabić.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wiem... Ale nie zabiłem, tak samo jak nie zabiłem Dumbledore'a. Ze wszystkich tych nieudanych prób cieszyłem się, chociaż wiedziałem, że jestem coraz bliżej śmierci. Chudłem w tym czasie i wyglądałem jak śmierć, ale to nie miało żadnego znaczenia, bo czułem obecność Vicky.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kiedyś napisała do mnie list, w którym przyznała się, iż wie o mojej misji. To ona wymyśliła Szafkę Zniknięć i byłem jej za to wdzięczny... do czasu, aż zrozumiałem, że dzięki tej szafce mi się uda. Wtedy zaczęło się to, czego już nie mogłem zatrzymać. Naprawiłem szafę i czekałem na odpowiedni moment. Byłem w rozsypce. Dumbledore był dla mnie ostatnią nadzieją, by wojna i śmierciożercy zniknęli. Jednocześnie nie mogłem zniszczyć szafki. Nie chciałem, by moja matka umarła... Wtedy już moje życie przestało mnie obchodzić. Tak samo jak życie ojca, przez którego ja i matka przechodziliśmy piekło.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Resztę historii znasz... byłaś tam. Potter widział, jak Snape zabija Dumbledore'a, ty i twoja gromadka walczyliście ze śmierciożercami, a potem wszystko się stało zbyt szybko, bym mógł cokolwiek powiedzieć.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">I dochodzimy do wojny... Wielki pościg za wami. Przeszukanie pociągu do Hogwartu, wtargnięcie na wesele do Billa Weasleya. Nie było mnie tam, ale jako śmierciożerca byłem obecny przy planowaniu całego przedsięwzięcia; to była moja nagroda. Voldemort miłosiernie darował życie mojej rodzinie. Oczywiście najpierw torturował mnie przez kilka dni, bo ostatecznie to nie ja rzuciłem Avadę, ale to nie był problem, udało mi się. Dumbledore nie żył.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zamilkł na chwilę. Hermionie już dawno zaczęły lecieć łzy po policzkach, chociaż bardzo skrupulatnie je ścierała. Malfoy, nie patrząc się w jej stronę, podał jej chusteczkę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Pamiętam, jak Snape szykował się, by lecieć z innymi śmierciożercami po Pottera na wesele. Uśmiechnął się złośliwie i powiedział: <i>Miej nadzieję, że nie zapomnieli, jak się używa różdżek. </i>Od początku wiedziałem, że nie ma na myśli śmierciożerców, a ciebie, Pottera i Weasleya. Możliwe, że Snape był wtedy po Ognistej Whisky, stąd ta aluzja. Ale miał rację, gdyby was wtedy złapali, byłoby po wojnie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona przełknęła ślinę. Miał rację.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— </span><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kiedy wy zniknęliście, co jakiś czas wkurzając Czarnego Pana, musiałem chodzić do Hogwartu, który wymykał się spod kontroli przez tęczowe rodzeństwo Carrow. Gdyby nie Snape pewnie połowa uczniów już dawno leżałaby na cmentarzu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Snape? — zdziwiła się.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Oczywiście. Z zewnątrz wyglądało na to, że chce utrzeć rodzeństwu nosa i robi im na złość. Ale to bzdura. Chronił uczniów, a przynajmniej robił, co w jego mocy, by żadnego nie zaczęli torturować na śmierć. Wtedy jako Prefekt Naczelny... — Uśmiechnął się złośliwie. —... też wymierzałem kary.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jakie kary? — przerwała mu, pociągając nosem.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zapytaj Lovegood, Weasleyównę czy innych buntowników — powiedział z nadzwyczajnym opanowaniem. Kiedy Hermiona otwierała usta, przerwał jej ze zrezygnowaniem. — Posyłałem ich na szlaban do Snape. A że on najczęściej nie miał czasu, wysyłał ich do Hagrida. Snape już na początku roku kazał wysyłać tylko sobie raporty o szlabanach. Chyba że chodziło o Ślizgonów, wtedy spokojnie mogłem ich posyłać do Carrowów, żeby wszyscy razem wypili herbatę.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Pomagałeś Nevillowi, Ginny...? — Jej mina złagodniała, a obraz Malfoya delikatnie się zamazał, bo to może dzięki właśnie Snape'owi i Malfoyowi jej przyjaciele dalej żyją. Z niewiadomych przyczyn stanął jej przed oczami szeroki uśmiech i łagodne spojrzenie Luny Lovegood.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Do pewnego momentu. W końcu jako śmierciożerca nie mogłem wrócić na drugi semestr, gdy szykowała się bitwa. Już wcześniej cały czas latałem z mojego domu — siedziby Czarnego Pana — do Hogwartu. Kiedy nie wróciłem, moje obowiązki przejął Blaise... Domyślasz się, że miał te same intencje co ja... Chyba że Ginevra Weasley to masochistka.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A co się działo z Victorią? — Zmieniła temat, gdy na jej usta wkradł się blady uśmiech. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie wspomniałem o niej? — Hermiona pokręciła głową. — Wróciła. Do mnie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">I jeśli wcześniej Hermionie wydawało się, że Malfoy się uśmiechał, zmieniła zdanie. Na jego usta pojawił się niehamowany, piękny uśmiech. W policzkach pojawiły mu się urocze dołeczki, a on sam wyglądał niewinnie i błogo. Zapamiętała ten widok na długi czas, błędnie myśląc, że widzi go pierwszy i ostatni raz w życiu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Uśmiech zniknął w przeciągu pięciu długich sekund. To była niemożliwie dziwna chwila; oboje uśmiechali się w tym samym momencie. Zbyt zwyczajny, odwzajemniony gest jak na nienawiść.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nikt nie wiedział, że wróciła poza oczywiście najbliższą rodziną. Teodor też długo się wahał zanim powiedział mnie i Zabiniemu. Ukrywali ją, utrzymując, że uciekła na inny kontynent przed wojną... Kiedy zacząłem ją regularnie widywać, wojna już nie była taka przerażająca. Nie licząc wątku samej bitwy i nadejścia ciebie i Pottera w moim domu. — Pokręcił głową i na chwilę zamknął oczy. — Widziałem jak Bellatriks cię... </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Możesz to ominąć — odparła szybko. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie — powiedział szorstko. — Zawsze to omijam.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie wydałeś Harry'ego, chociaż go rozpoznałeś — zauważyła, ponownie zmieniając temat. Przypominała sobie o Bellatriks codziennie, gdy widziała swoją rękę: biorąc prysznic, przebierając się... kolejne przypomnienie byłoby zbędne.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie mogłem zareagować. Zobaczyłem, że Bellatriks robi ci to samo, co ja przez ostatnie lata, tylko że w inny sposób... Zmroziło mnie, ale nie mogłem ci też pomóc. Wiedziałem, że ciotka Bella cię nie zabije i że nie mogę tego w żaden sposób przerwać, ale mimo wszystko...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dobrze, rozumiem... Co było dalej? — zapytała, przerywając mu. Ściągnął brwi ze złości, ale dał sobie spokój.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie wydałem Pottera, a on w zamian zabrał moją różdżkę. Bohater. — Prychnął. — Potem, jak uciekliście, Voldemort zabił prawie wszystkich, którzy przebywali w moim domu. Innych, na przykład mnie, torturował. Bolało jak nigdy wcześniej, Potter wymknął mu się sprzed nosa i był naprawdę wściekły. Ale udało się wam, a wkrótce potem Voldemort przywołał każdego przed bramy Hogwartu. Wszyscy rozmawiali między sobą. Śmierciożercy puszyli się, jakby już wygrali. Ja czekałem tylko na odpowiedni moment, by wymknąć się do zamku i znaleźć Blaise'a, Teodora i Vicky.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Vicky była w Hogwarcie? — zdziwiła się. — Nie ukrywała się?</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tylko tam nikt by jej nie szukał. — Genialny, choć lekkomyślny pomysł, pomyślała Hermiona. — Zresztą i tak nikt się już nią nie przejmował. Voldemort chciał tylko wygrać, inne szczegóły przestały go interesować. Vicky zmieniła swój wygląd i ukryła się z innymi w Pokoju Życzeń. To nie była część planu, ale nie mieliśmy nad nią kontroli, kiedy przebywała w Hogwarcie... To było z jej strony bardzo przemyślane.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ukryła się w Pokoju Życzeń?! Była tam?! </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jako Parvati Patil.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermionie opadła szczęka.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Patil umarła zaraz przed wojną. Któryś ze śmierciożerców znalazł powiązanie między nią a Potterem...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Byli razem na Balu Bożonarodzeniowym — szepnęła.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To wystarczyło, chociaż w rzeczywistości chodziło pewnie o samą przyjemność z zabijania i... — Przerwał. Hermiona zbladła i nie była w stanie dalej słuchać, więc dał jej chwilę, by ochłonęła. — Vicky podrzuciła w czasie bitwy ciało Parvati Patil i już w swojej tożsamości zaczęła walczyć... Oczywiście przeciwko śmierciożercom. Wiesz dlaczego Vicky ukrywała się z innymi w Pokoju Życzeń? Podpowiem: nie dlatego, że była w niebezpieczeństwie.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona nie wiedziała. Pokręciła głową.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Żebym ja i inni wtajemniczeni chronili przed rodzeństwem Carrow Pokój Życzeń. Zabiliby Vicky i wszystkich, których by tam znaleźli... Vicky chroniła ukrywających się, bo Blaise i Nott obłożyli wejście do Pokoju Życzeń możliwymi </span></span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">zaklęciami</span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">. Inaczej już pierwszego dnia wszyscy by zginęli.</span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To dzięki niej? Będę musiała...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jej podziękować? Lepiej tego nie rób. Ona jest... trudna w obejściu.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak jak ty. Dobraliście się. — Hermiona uśmiechnęła się złośliwie, a Malfoy zamilkł, mając dziwny wyraz twarzy. Hermiona właśnie taką wyobrażała sobie minę Snape'a, gdy zabijał Dumbledore'a.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie dobraliśmy się. W ciągu kilku lat, nie licząc czasu przed Hogwartem, spędziliśmy ze sobą może kilka dni, w łacznej liczbie godzin. Vicky i ja jesteśmy arystokracją... Co jest równoważne z tym, że są nam przypisane małżeństwa aranżowane. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona przegryzła wargę, doskonale zdając sobie z tego sprawę. Ale nie mogła mu powiedzieć o spędzonej nocy w pokoju wspólnym Slytherinu, gdzie dowiedziała się o wszystkim przez dziwny zbieg okoliczności. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Vicky jest przypisana jakiemuś francuskiemu czarodziejowi. Podobno nawet się już poznali — mówił to spokojnie, jakby miał na myśli deszcz, który właśnie zaczął spadać zza okien. — Mogłaby, jak kiedyś myślałem, po prostu rzucić rodzinną tradycję, gdyby nie...</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">—... gdyby nie to, że Teodor umarłby przez Wieczystą Przysięgę — dokończyła za niego, jak często robiła w szkole. Lubiła dokańczać zdania za nauczycieli, popisując się swoimi umiejętnościami. Często była za to nagradzana dodatkowymi punktami i pochwałami. Szkoda tylko, że Malfoy nie był nauczycielem, a ona — teoretycznie — nie powinna wiedzieć o Wieczystej Przysiędze. </span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zaczerwieniła się po koniuszki uszu, a gdy kelner podszedł do ich stolika, jedyne co była w stanie powiedzieć to:</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Poprosimy o rachunek.</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br />
</span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></span></div>
<div class="p1">
<br /></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Właściwie chciałem państwu zaproponować ofertę obiadową. Bufet śniadaniowy został zamknięty godzinę temu </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— powiedział kelner, obdarowując Hermionę czarującym uśmiechem, a Malfoya skinieniem głowy.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Jesteśmy tu już tak długo? </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— zapytała Hermiona ze zdziwieniem, wchodząc w pogawędkę z kelnerem, by skrupulatnie ignorować złowieszcze spojrzenie Dracona. Pracownik mylnie odebrał jej zaczerwienione policzki i zażenowanie w oczach. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, a jego spojrzenie nabrało figlarności.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Od trzech godzin, proszę pani </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— odpowiedział mężczyzna, całkowicie ignorując obecność Malfoya.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— W takim razie poprosimy przystawkę, jaką zaproponuje szef kuchni </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— odezwał się Malfoy lodowato. Kelnerowi uśmiech zniknął w mgnieniu oka i zmył się jeszcze szybciej, nie proponując niczego do picia.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Byłeś niemiły </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— szepnęła Hermiona, chowając się za kartą z napojami.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Granger </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— zaczął groźnie </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— masz szansę powiedzieć mi teraz, co miałaś na myśli jeszcze pięć minut temu.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Zapytałam tylko kelnera, ile czasu tu siedzimy. </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Jej głos zabrzmiał niewinnie.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— G r a n g e r.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie odpowiedziała.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Byłem z tobą przez trzy godziny szczery. Tak trudno zdobyć się na to samo? </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— zapytał, zaszczycając ją chłodnym wzrokiem. Poczuła się, jakby go zdradziła. I nie byłoby w tym nic strasznego. W końcu Malfoy był wrogiem... Jednakże zaczęła mu opowiadać historię, jak się dowiedziała o Vicky i Wieczystej Przysiędze, jak spędziła noc w pokoju wspólnym, nie mogąc się wydostać z powrotem... Powiedziała mu wszystko, jakby myśl, że go zdradziła, była nie do zniesienia.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— To wtedy gdy Nott był w śpiączce po zawaleniu się sufitu w hangarze? </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Kiwnęła na potwierdzenie głową, czekając, aż zareaguje.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">Jego usta zacisnęły się w wąską kreskę. Hermiona dopiero po spojrzeniu na jego oczu, zrozumiała, że powstrzymuje się od śmiechu. Zrobiła szerokie oczy.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Nie jesteś wściekły?</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Leżałaś całą noc na podłodze, bo Zabini prawie cię przyłapał na szwendaniu się po naszym domu... jesteś bezbłędna, Granger. Twoja ciekawość świata i głupota mnie po prostu zadziwia. Nie mogę być zły, bo to śmieszne.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>Ciekawa świata</i>. Nie <i>wścibska</i>. Bardzo miła zmiana.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Więc wiedziałaś od samego początku... </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— zauważył, przyglądając się jej uważanie. Nie rozumiała tego spojrzenia. </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— I nikomu nie powiedziałaś?</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— A po co? </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— zdziwiła się. </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Plotki mnie nie interesują.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— Jesteś bezbłędna, Granger </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— powiedział, zanim zdążył się ugryźć w język.</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></span></div>
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></span></div>
<br />
<div class="p1">
<span class="s1"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dołączyłam do <a href="http://katalog-granger.blogspot.com/"><span class="s2">Katalogu</span></a>, a i napisanie tego rozdziału było dość trudne </span></span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— nie dziwcie się, że upłynęło tyle dni. </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">Historia Malfoya ma wiele wątków, a i tak napisałam pewnie tylko o połowie z nich! :)</span></div>
<div class="p1">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">PS Oglądajcie Gwiezdne Wojny!</span></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-44076311566128042712015-12-28T10:55:00.000+01:002015-12-28T10:55:30.722+01:0015.2. Jak ich dwoje.<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dzień dobry... Och, piękny dzień na spacer.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Możliwe — odparła McGonnagall, chociaż spacery nie były jej w głowie. Extance przyglądała się widokom. Klasa historii magii miała niesamowitą aglomerację. Z okna widok rozsiewał się od Zakazanego Lasu do błoni, wierzby i samego boiska.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ach, tak, raport, oczywiście! — powiedziała do siebie. Chłodnym spojrzeniem przejechała po dyrektorce szkoły, która zawsze wywoływała w niej awersję. Przeniosła wzrok na lustro nad kominkiem, widziała w nim swoje odbicie i wytwornego koka dyrektorki, tył jej głowy oraz fragment pleców.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Czerwona szminka wyglądała na jej ustach rewelacyjnie. Z tą pochlebną myślą usiadła za biurkiem. Wzrok przeszedł jej tylko jeszcze na kanapie i fotelu, w którym zawsze przyjmowała Dracona i Hermionę. I mniej ważnych gości.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Proszę przejrzeć. — Extance podała jej stos teczek. McGonnagall bez pośpiechu zaczęła czytać jedną po drugiej. W międzyczasie zadając pytania.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wszystko jest napisane tak ogólnie...</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zapewne chciałaby pani wiedzieć dlaczego, otóż odpowiedz jest dość prosta, tajemnica lekarska. Nikomu z moich pacjentów nie zagraża niebezpieczeństwo, ani oni sami go nie stwarzają... chyba że o czymś nie wiem. — Mówiła szybko i fanatycznie, jakby ułożyła przemowę dużo wcześniej. Tak nie było, ale wrażenie pozostało. Spojrzała bystrymi oczami na dyrektorkę. Już po krótkiej analizie wiedziała, że dyrektorka cierpi na bezsenność. Sińce pod oczami były ładnie zakryte zaklęciem, ale... na pewno tam były. Pewnie, uwzględniając wojnę i widok martwych przyjaciół, miała koszmary.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jest pani niezwykle poinformowana — odparła, zamykając ostatnią teczkę. Przejrzała je niezwykle szybko.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Taki zawód. — Posłała McGonnagall krótki, zdystansowany uśmiech. Nie odwzajemniła go.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Naturalnie... Jak ma się Harry Potter? Nie można niczego wywnioskować po t y m. — Wskazała szczupłym palcem na właściwą tekę. Extance poczuła urazę, skrupulatnie wypełniała raporty, czasami przesiadywała nad nimi do późna, by wszystko było przejrzyste. Zwykłym ludziom zawsze było mało.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Harry Potter jest bohaterem. Urodzonym bohaterem, bym powiedziała. Musi się oswoić z rzeczywistością.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Rzeczywistością? — Nie wyglądała na przekonaną. Extance powstrzymała zirytowane westchnienie, które nie uchodziło w jej zawodzie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Człowiek szybko przystosowuje się do otoczenia. <i>Instynkt</i>. — Machnęła ręką na coś tak istotnego i wiadome nawet zwykłym zjadaczom chleba. — A pan Potter ma za sobą naprawdę stresujący rok: pełen walki, adrenaliny i śmierci. To jest jego rzeczywistość i aktualnie wokół tego krążą jego myśli.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dobrze. — Kiwnęła głową, a pojedyncze zmarszczki wokół ust się wygładziły. Kocie spojrzenie także złagodniało. Musiało jej naprawdę zależeć na Harrym Potterze. — Cała reszta wydaje się w porządku... Chociaż, mam jeszcze jedno pytanie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Służę — powiedziała, przekrzywiając głowę w oczekiwaniu.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dlaczego Draco Malfoy i Hermiona Granger dzielą jedną teczkę? Popadanie w skrajność nie jest efektywne.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ale za to wygodne. Czy to ostatnie pytanie? — zapytała, nie ukrywając znudzenia.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Porozmawiajmy jeszcze o efektywności.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Extance chrząknęła.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie naruszając tajemnicy lekarskiej?... — Była zdegustowana, ale na dyrektorce nie wywarło to wrażenia. — Draco i Hermiona są moim najefektywniejszym eksperymentem. W miesiąc zrobili niezwykłe postępy... wszystko dzieje się zbyt szybko — dopowiedziała ciszej, do samej siebie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zbyt szybko? — Usłyszała. — Nie brzmi pozytywnie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Bo takie nie jest. Draco i Hermiona... nie powinni zbyt szybko docierać do mety, to by zniszczyło oboje, a nie wyleczyło z powojennej depresji... Nie mam jednak wpływu na to, co się dzieje za drzwiami mojego gabinetu. Wszystko jest w ich rękach.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">
</span><br />
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Otwórz! — krzyknęła, waląc w drzwi pięścią.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco przeklął raz, drugi. Zrobił to cicho. </span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Etykieta wymaga, by przy damach z wysokich mości wyrażać się z grają i dostojnością. <i>Elokwencja</i>, Draco, swoją mową możesz porwać niejedną damę. Elokwencją i tańcem oczywiście — powiedziała jego matka. Miał ją przed oczami. Jej chłodną twarz, a potem usta wyginające się w trosce i bezdechu. Widział, jak siada naprzeciw niego w ich domu i mówi jeszcze szeptem: — To bardzo ważne, synu. Jeśli mężczyzna jest w stanie dać kobiecie wolność, otaczając ją jednocześnie troską, ona rozkwitnie przy nim jak róża i nie opuści do samego końca.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco przejechał sobie dłonią po twarzy. Nie lubił wspominać, ale przekleństwa wylatywały z jego ust o wiele ciszej. Granger z pewnością nie mogła ich usłyszeć. Wyszedł z łóżka i przeszedł kilka ciężkich kroków do drzwi.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Otworzył przed Hermioną, czerwoną i obładowaną książkami.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Czy ty...</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Byłam w bibliotece. Właściwie w trzech mugolskich bibliotekach, które udało mi się znaleźć. Kupiłam wszystkie księgi, które mogą się przydać i... możesz się ubrać? — rzuciła mu przeciągłe spojrzenie, na swój sposób wymowne. Kiedy nie ruszył się z miejsca, wróciła do swojego monologu. Zdjęła przy tym bluzę. Została w koszulce, która niemalże odkrywała całe smukłe ramiona. Związała włosy, chociaż niedokładnie. Kilka loków przedarło się po bokach i z tyłu głowy. Hermiona nie zwracała na to uwagi, a Draco zatrzymał się wzrokiem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jakoś mało tych książek — powiedział, patrząc na niewielki stosik na swoim łóżku. Uśmiechnął się zgryźliwie. — Gdybyśmy poszli razem, jak się umówiliśmy, miałabyś cztery takie stosy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Uniosła brwi, wyjmując różdżkę oraz coś z kieszeni dżinsów i rzuciła w stronę łóżka, machając różdżką.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Pojawiło się sześć kolejnych stosów. Niewiele większych od pierwszego. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona uśmiechnęła się szeroko, ale nie skomentowała swojego triumfu. Usiadła na łóżku i rozpoczęła studia nad jedną z książek. Dawno nie czytała czegoś mugolskiego.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— I wcale nie chciałam się popisać — dodała, kiedy szedł do łazienki. — Dobijałam się do ciebie piętnaście minut. Już miałam nadzieję, że coś ci się stało, więc sobie poszłam.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Żartowała. Nawet jego nie zostawiłaby w niebezpieczeństwie. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Patrzył na nią długo z dziwną mieszanką emocji, którą, na jego szczęście, Hermiona nie umiała znowu zidentyfikować. Wszedł do łazienki, nie zamykając za sobą drzwi na klucz. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>Kurwa</i>.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Gdzie podziały się jego co nocne koszmary?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><div style="text-align: center;">
<i>*</i></div>
</span><br />
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Patrz na to: <i>Wierzba — także roślina lecznicza — w korze zawarty ma kwas salicylowy</i>. — Przeczytała na głos, ale Malfoy i tak nachylił się obok. Jego ciepły oddech na jej karku. Wzdrygnęła się.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dalej nie miał na sobie koszulki, a kiedy z jego włosów zaczęła skapywać woda... to była o jedna kropla za dużo, gdy potoczyła się za jej kołnierz, przejeżdżając w kilka sekund wzdłuż kręgosłupa.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Możesz się odsunąć? Jestem przez ciebie cała mokra — warknęła.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mokra? Niezły jestem. Nawet cię nie dotknąłem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dostał kilkoma poduszkami w twarz, plecy i ich zakończenie, ale z twarzy nie schodził mu cyniczny uśmiech zadowolenia z tej krótkiej potyczki; oczywiście, że zrobił to specjalnie. Nie zapomniał też o koszulce, po prostu nie miał jeszcze po co jej wkładać.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ubrał się do końca i wysuszył włosy różdżką.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kwas salicylowy to po prostu aspiryna — powiedział Malfoy, kiedy Hermiona podała mu swoją książkę. — Co, podamy wierzbie aspirynę i już?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Skąd mam wiedzieć? — mruknęła niezadowolona. Spojrzał na nią spod zmarszczonego czoła i nagle ożywionych oczu, iskrzyły się niebezpiecznie. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Możesz to powtórzyć? To muzyka dla moich uszu. Granger. TA GRANGER właśnie przyznała się, że czegoś nie wie. Niech mnie Merlin kopnie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Merlin nie będzie potrzebny — żachnęła, przerzucając nerwowo strony następnej księgi. Nie miała już poduszek pod ręką. — Zajmij się lepiej pracą, nie chcę spędzić z tobą kolejnego dnia.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— I nocy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tego przede wszystkim. — Uśmiechnęła się do niego z satysfakcją i wróciła do lektury, ignorując jego burkliwych zapewnień, dość nieprzyzwoitych, by je przytaczać.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nudzi mi się, Granger.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jakbyśmy mieli mało roboty — burknęła. Spojrzała w jego stronę, gdzie wszystkie księgi leżały już zamknięte. — Znalazłeś c o k o l w i e k?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dałaś mi książki, w których niczego nie było. Sprawdź sobie, jak chcesz.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Sięgnęła po jedną ze stosu, ale od razu wyrwał jej z rąk.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie ufasz mi? — zapytał, odkładając wolumin koło swoich nóg. To było bardzo dziwne pytanie: i o dziwo pozbawione jakiejkolwiek ironii. Jej, już pusta, dłoń wisiała w powietrzu, Hermiona była zbyt zszokowana, by ją opuścić. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Oczywiście, że nie — prychnęła, wracając do mugolskiego tomu. Czytała jedną stronę już drugi raz, nie mogąc z niej niczego wynieść. Zdenerwowała się: — Możesz przestać się tak patrzeć?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A było tak miło — westchnął teatralnie. — Po co to psujesz?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ale co psuję? — zdziwiła się. Książka opadła jej na nogi, ułożone po turecku na czerwonej, ładnie zasłanej pościeli. Patrzył na nią tak zagadkowo, mówiąc powoli i chyba starannie dobierając słowa: by pewnie nie zabrzmieć zbyt sentymentalnie. By wszystko mieć pod kontrolą jak zawsze.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jesteśmy poza wścibskim wzrokiem Extance. Rozmawiamy. Czasami się zaśmiejesz. — (Bo on się przecież nie śmiał, to byłoby zbyt... ludzkie). — Jest miło, po prostu, więc nie psuj tego. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ja? Psuję? Nie można czegoś popsuć dwa razy, Malfoy... W ani jednej sekundzie, od kiedy z tobą przebywałam, nie było miło... Kiedy wymyślaliśmy plan, jak omamić Extance, by się wymknąć, też nie było miło. Było... nijak. Pomiędzy niczym a nienawiścią jest ogromna przepaść, dlatego mówisz, <i>że jest miło</i>.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Granger...</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— CO? Może wczoraj wieczorem było miło, kiedy wyzwałeś mnie od szlam?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak cię to zabolało? — zapytał. Bez kpiny. Można powiedzieć, jak na Malfoya, że był nawet delikatny.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Oczywiście, że nie! To tylko przykład — odpowiedziała natychmiast, by się nie odkryć.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To dobrze, bo właściwie to cię nie zwyzywałem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ale w myślach to zrobiłeś.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nic na to nie odpowiedział.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jesteś zimnym draniem. Nie liczysz się z nikim i myślisz, że jesteś pępkiem świata... chcę to po prostu skończyć, żeby nasze drogi wreszcie się rozeszły, więc zabierz się do pracy, Malfoy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>Zamknij się. Nie będziesz mi rozkazywać. Na pewno nie ty</i>; nasuwało mu się wiele myśli, ale zamilkł. Sam nie wiedział dlaczego. Nie było mu wstyd za to, co się wydarzyło. Nie zmieni czasu i przeszłości. Dokonał kiedyś wyboru. Był on zły, ale nie zamierzał za niego przepraszać. Zapewne, cofając się w czasie, wybrałby dokładnie to samo. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie wiedzieć czemu, powiedział to na głos. Słowa płynęły poza jego kontrolą.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie wstydzę się tego, co kiedyś zrobiłem — rzekł. Spojrzała na niego z niedowierzaniem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Byłeś śmierciożercą... jak można się czegoś takiego nie wstydzić?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wszystko, co kiedyś zrobiłem, doprowadziło mnie tutaj. Jak mogę się więc czegokolwiek wstydzić? — odparł, jednak zabrzmiało to dwuznacznie. Zwykła dziewczyna pewnie zrozumiałaby to bardzo opatrznie, ale Hermiona nie robiła sobie jakiś złudzeń. Nic nie czuła do Malfoya, żadnej sympatii i była pewna, że on jest dokładnie tak samo nastawiony.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Cudem uniknąłeś Azkabanu. To żaden dowód zmiany na lepsze.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Cudem? To wcale nie był cud, Granger. Co jak co, ale myślałem, że ty nie będziesz czytała tych śmiesznych plotek w Proroku Codziennym. — Jego głos był powabny. Znikąd pojawiło się przy nich kremowe piwo.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Te plotki doskonale zgadzały mi się z twoim wizerunkiem, jaki sobie u mnie wypracowałeś przez siedem lat — żachnęła ostro. Mówiła szybko, złość dodawała jej nie tylko elokwencji, ale i też pewności siebie. Chociaż z tym drugim nigdy nie miała problemów. Między innymi dlatego, że nigdy jej nie zależało.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Trafna uwaga — mruknął. Kontynuował już normalnym tonem. — Jednak fakty są inne.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Chwila milczenia.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie wiem, czy chcę je poznać. — Uśmiechnęła się smutno i odłożyła kremowe piwo, z którego nie wypiła ani kropli. Nie zamierzała pić czegoś takiego rano. Zaparzyła sobie herbaty i wyszła na balkon. Postawiła kubek na zimnych kafelkach. Nigdy nie lubiła parzących język napoi. Wolała odczekać.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">To wszystko zabrnęło za daleko. Siedziała z Malfoyem w hotelowym pokoju jak ukryta kochanka. Pokręciła głową, nie mogąc uwierzyć, że na to wszystko się zgodziła, a nawet więcej — połowa planu to była jej sprawka (hotel także).</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kochanka. Była kochanką. A ona i Malfoy ukrywali się niemal przed całym światem. Przez cały ten czas łudziła się, że robili to tylko po to, by uratować jakieś drzewo. Drzewo, które kiedyś omal jej nie zabiło. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Uśmiechnęła się pod nosem i upiła łyk herbaty. Była lodowata.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dlaczego znalazła się z Malfoyem w hotelowym pokoju? Dlaczego zabrnęli tak daleko w swojej przygodzie i poprzedniego dnia spotkali się z najlepszym handlarzem na czarnym rynku, przeszli przez szyb wentylacyjny i ukrywali się w magazynie Borgina i Burkesa? Nie mówiąc o licznych chwilach, gdy patrzyli sobie w oczy o sekundę za długo lub, jak w magazynie sklepu, stali wciśnięci w siebie, by cień ich zakrył. Na samo wspomnienie przeszedł ją dreszcz. Nie łudziła się, że żadna z tych rzeczy nie znaczy nic wobec ich relacji. Gdyby nic nie znaczyła, nie leżałaby z nim na łóżku, przeglądając mugolskie księgi. W jej wyobrażeniu on brzydziłby się czegoś mugolskiego dotknąć. I miała tutaj na myśli także siebie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Odwróciła się, w stronę okien. Malfoy czytał, nie widziała jego oczu i czoła przez kurtynę platynowych włosów. Miał na sobie wreszcie koszulkę. I włosy mu wyschły... Zdenerwowała się na siebie. Zapomniała o Mrocznym Znaku, którego już nie było.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Potrąciła kubek z herbatą i wpadła do pokoju.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mroczny Znak tak po prostu zniknął? — szepnęła, nie mogąc w to uwierzyć.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ciekawska jesteś. — Od jego spojrzenia przeszedł ją dreszcz strachu. Uniósł kącik ust, jakby właśnie odczytał jej myśli. — Jesteś głodna?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co? Malfoy, nie teraz...</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ja tak. — Włożył na zwykłą bluzkę czarną marynarkę, wyczarowaną z zakurzonej bluzy. — Chodź. Nie znam się na szlamowatych pieniądzach.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Arystokratyczny dupek — odcięła się. Widziała w jego słowach tylko żart, żadnej bolesnej zależności.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">
</span><br />
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kelner przyniósł im dzbanek kawy i dwa zestawy śniadaniowe. Dochodziła dziesiąta rano. Jedli w milczeniu.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mówiłeś o jakiś nieodkrytych przeze mnie faktach — zauważyła, zajmując się najpierw kawą, a dopiero potem zapiekankami.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Od zawsze byłaś nieznośna i ciekawska, od tego zaczęła się moja antypatia. Dopiero potem doszedł status krwi. Wiedziałaś? — zapytał nagle. Pokręciła głową, czując rosnącą irytację.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Po co to mówisz? — Nie chciała brnąć w przeszłość. Czułaby obrzydzenie do samej siebie, że siedzi z nim przy jednym stoliku i prowadzi zwykłą rozmowę.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przecież już ustaliliśmy, że jesteś ciekawska. — Jadł dostojnie swoje śniadanie, nie utrzymując z nią kontaktu wzrokowego. Zastanawiał się nad czymś długo, ale to nie dlatego nie patrzył jej w oczy. Było coś jeszcze, coś przeoczyła.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wróć do tego, jak i dlaczego cię uniewinnili. — Nie była to prośba.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chcesz poznać całość czy tylko fragment historii? Wszystko jest powiązane, Granger. — Wyglądał jak zamyślony filozof, okrążając palcami brzeg porcelany. Dolał jej i sobie. Kiedy to robił, na moment spojrzał jej w oczy, potem znów wracając do unikania. Chciał wzbudzić w niej ciekawość. Podły manipulator! </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dlaczego chcesz mi cokolwiek opowiadać? — zapytała, nie widząc żadnej płynącej dla niego korzyści. Westchnął cicho, nachylając się nad stołem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A dlaczego chcesz słuchać? — szepnął z mściwą satysfakcją. Zarumieniła się.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przecież ustaliliśmy, że jestem ciekawska. — Spojrzała na niego z błyskiem, kręcąc głową delikatnie, prawie niedostrzegalnie. Wbiła wzrok za ogromną szybę, która zastępowała ścianę. Widok był porywający. Dało się dostrzec nawet londyńskie przedmieścia, chociaż wszystko potem spowiła mgła. Zbierało się na deszcz.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Skoro będziemy ze sobą współpracować jeszcze dwa miesiące, dlaczego nie mają być to miłe dwa miesiące? — zapytał nagle. Nie mogła uwierzyć, że te słowa wypłynęły się z jego ust. To nie był prawdziwy Draco Malfoy... coś się powoli przewracało w sposobie, jaki mówił i w jaki na nią patrzył, gdy nikt nie widział. Początkiem dziwności w tym, co się między nimi działo, był Scorpius i Rose. Ich utajnione osobowości. Tylko pod przykrywką tych imion mogli czuć do siebie coś więcej niż obojętność. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— I jeśli mają być to miłe dwa miesiące... powinnaś wiedzieć, że nie jestem zabójcą, który zabija z zimną krwią.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie jesteś? — zapytała sarkastycznie. Zamilkł, zaciskając usta. Dali się na chwilę porwać aromatom kawy, zastawiając się nad tym, co właściwie się dzieje. Tylko Draco wiedział, jakby miał diabelski plan.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona ze zdenerwowania i rosnącego stresu, bólu brzucha, zaczęła bawić się pojedynczymi lokami, okręcając je na palcu. Mgła za przedmieściami może wcale nie zakrywała widoku, tylko oddzielała to, co powinno być niewidoczne dla oczu. Wodniste oczy przyciągnęły ją, także zasnute za delikatną mgiełką tajemnicy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Przeklęła swoją ciekawość i zgodziła się, wolno kiwając głową.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zgadzasz się? — zapytał, a jego twarz się wygładziła, jakby zdjęto z niej ciężar. Ponownie kiwnęła głową, zbyt zaczarowana, by wydobyć z siebie głos.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chcę to usłyszeć, Granger.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>Szlag</i>.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zgadzam się — odpowiedziała ochrypniętym głosem, przełykając głośno ślinę. Podobno do odważnych świat należy, tłumaczyła sobie. Chociaż ciarki ją przeszły na myśl, że jej przyjaciele mieliby się dowiedzieć o tym pakcie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mam zacząć od początku? — Patrzył na nią z zaciekawieniem. Jego oczy były miłe i to ją otrzeźwiło, bo tak naprawdę już nie wiedziała z kim na do czynienia. Draco Malfoy; wróg, nieprzyjaciel, zabójca, śmierciożerca. A teraz?</span></div>
<br />
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak — szepnęła, a Malfoy zamówił jeszcze jeden dzbanek kawy.</span></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-62257201882549667402015-12-25T14:34:00.003+01:002015-12-25T14:34:58.527+01:0015.1. Jak dwoje pustelników.<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ciekawe, jak się ma — zamyślił się. Przeczesał zmierzwione włosy, jeszcze bardziej je targając. Chciał wyglądać, jakby dopiero co zszedł z miotły. Robił tak, odkąd widział wspomnienie swojego ojca.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ron wzruszył ramionami. Zaczytywał się w nowym prenumeracie gazety o quidditchu, w którym była mowa o jego ulubionej drużynie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Rozmawiałem z nią parę dni temu — kontynuował Harry — ale jak to Hermiona, musiała biec do biblioteki. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A ona nie była zamknięta? — mruknął Ron, nie odrywając wzroku od zdjęcia najnowszej miotły.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Pince pewnie długo nie uporałaby się ze zniszczeniami, gdyby nie Filch — powiedział, napotykając przerażone spojrzenie przyjaciela. Pokiwał głową w ramach solidarności i przeszedł do konkretów, nie wchodząc w szczegóły romansu woźnego z bibliotekarką: — Hermiona dziwnie się zachowuje.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chodzi na całe dnie do biblioteki, pewnie mało je, sypia... co w tym dziwnego? — zapytał, odkładając magazyn. Nie mógł się skupić na czytaniu, kiedy Harry oczekiwał czegoś więcej niż monosylab jako odpowiedzi. Harry zastanawiał się przez chwilę, aż wpadł na pomysł.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Będę ją śledzić — odparł nagle i zerwał się z łóżka. Kolana uderzyły o ziemię, wydając charakterystyczny dźwięk. Rzucił się na swój kufer. Wywalił połowę rzeczy, rozrzucając je wokół osi swojej walizki. Ron patrzył na niego z lekkim zainteresowaniem, ale jego mina bardziej była pokryta troską. Harry dostawał świra.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Po co? — zdziwił się.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przecież chodzi do tej Extance, no nie? Nie sądzisz, że to trochę dziwne? Niepokojące? </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— No tak. Tylko że ty też do niej chodzisz — zauważył Ron, ale przyjaciel go nie słuchał. Znalazł to, czego szukał. Kawałek pergaminu już po sekundach zaczął wypełniać się mapą Hogwartu. Szczegół po szczególe. Minuta minęła. — Stary, kurczę, wiem, że się nudzisz, zero adrenaliny, Sam-Wiesz-Kogo nie ma, ale, serio... Hermiona?</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Która godzina? — Harry zignorował poprzednią uwagę. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Piętnasta cztery. A co? — Zmarszczył rude brwi.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co Hermiona zazwyczaj robi o tej godzinie?</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jest sobota, więc pewnie jest w bibliotece — powiedział po chwili namysłu. Harry zamilkł i raz po raz składał i rozkładał mapę. Ron w tym czasie zdążył ziewnąć, zjeść kilka karmelków i zawiesić plakat ulubionej drużyny nad łóżkiem. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Hermiony nie ma na mapie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Hermiony nie ma na mapie? — zdziwił się tak samo jak Harry Potter. Ron absolutnie nie wiedział co to znaczy, nie wiedział, gdzie podziewa się ich przyjaciółka, ani co robi. Był jednak przekonany, że Harry nie zostawi tak tej sprawy. Jego mina mówiła sama za siebie; nie wiedział, jakie emocje grają główną rolę w Harrym. Troska mieszała się z chęcią zwycięstwa. </span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Hermiona... </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Granger — dokończył za nią, ściskając jej dłoń na przywitanie. Nachylił się, by niczym dżentelmen ucałować dłoń damy, lecz dama sobie tego nie życzyła i zabrała rękę. Chuck w pierwszej chwili zmrużył oczy, ale w następnej uśmiechnął się serdecznie. Uścisnął dłoń Draconowi (mocniej niż wypadało) i przysunął sobie krzesło do stolika. Oczy Chucka cały czas wędrowały w lewo, tam siedziała Hermiona.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Mężczyzna, bo wyglądał na ponad trzydzieści lat, był natarczywy. Trochę ją to peszyło, ale nie zamierzała był rumiana i zanosić się dziewczęcym chichotem z jego żartów. Hermiony twarz przypominała kamień. Gładki i jasny.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kilkudniowy zarost wpasowywał się mężnie w twarz Chucka. Ramiona obrysowane trwałymi tatuażami musiały znaczyć coś w czarodziejskiej kulturze, bo on sam nie wyglądał, jakby miał styczność z mugolskim tatuażystą.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Miał surowy wyraz twarzy, chociaż oczy miał łudząco podobne do oczu Harry'ego. Bladą cerę i podkrążone oczy jakby ukradł Teodorowi. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona otwarcie mu się przyglądała.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Więc, Draco, co ciebie i twoją przyjaciółkę do mnie sprowadza? — zapytał Chuck, szeroko rozstawiając nogi i opierając się luźno o krzesło z założonymi rękami na torsie. Lekko przekrzywił głowę, cały czas patrząc na Granger, a mówiąc do Malfoya. — Albo czekaj, nie odpowiadaj. Później o tym pogadamy.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco nie wyglądał na zdziwionego. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Daruj sobie. Na Granger to nie zadziała — zakpił, popijając swojego drinka. Chuckowi stężała mina. Odwrócił wzrok od Hermiony.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Malfoy... — zaczął surowo.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Och, znowu ten ton. Pofarbuj się na blond i rób za mojego ojca. — Wiele się zdarzyło po tych słowach. Zachowując chronologię: Malfoy dopił swojego drinka z cynicznym uśmiechem. Hermiona zmarszczyła brwi, bo nigdy nie słyszała, jak Malfoy obraża swojego ojca. Wręcz przeciwnie, myślała, że Draco jest z niego dumny mimo wyroku w Azkabanie. Potem — Chuckowi zadrgały nozdrza i wyglądał, jakby ciało mu zesztywniało. Wytatuowane ramiona oblały się żyłami.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Chuck zgniótł szklankę w swojej dłoni, jakby była niezwykle delikatna. Hermiona skończyła z rozciętym policzkiem.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kurwa! — warknął Chuck, ale Malfoy nie zwracał na niego uwagi. Hermiona mruknęła pod nosem coś o kretynach i poszła tym razem naprawdę znaleźć łazienkę: Draco odprowadził ją wzrokiem.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jeszcze raz przyrównasz mnie do swojego ojca a ci wyjebię — powiedział. I chociaż Hermiona tego nie słyszała, z charakteru przypominałby jej Zabiniego.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie wiem, czy się powstrzymam. Tylko to cię wybija z równowagi — żachnął Malfoy. Chuck zaśmiał się sztucznie. Ręka mu drżała: w myślach zastanawiał się, czy jest w stanie zadać niespodziewany cios kuzynowi.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco wyjął różdżkę zza paska i zaczął ją przekładać między palcami. <i>Zimny drań</i>, przeszło mu przez myśl. Hermiona wróciła, siadając na fotelu. Oboje przestali się nawzajem mierzyć i zwrócili uwagę na policzek dziewczyny, na którym pojawiła się jaśniejsza od skóry blizna.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przestańcie, to tylko blizna — mówiła, pijąc drinka. Jej twarz znowu przypominała kamień.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Chuck był inteligentny. Piekielnie inteligenty. Miał to po swojej zwariowanej mamusi, ale nie o to mu się rozchodziło. Co — do pieprzonej kurwy — robiła tu Hermiona Granger, zasłużona mugolaczka dla czarodziejskiego świata, przyjaciółka Harry'ego Pottera. Dlaczego siedziała przy stoliku z Draconem Malfoyem, śmierciożercą i Chuckiem, pierworodnym Bellatriks Lestrange? Chuck nie śmiał zapytać, co dziewczyna robi w jego barze. Jednakże był świadomy swojej inteligencji. Manipulację miał we krwi.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Czyli co... jesteście parą? — zapytał, obserwując ich oboje. Granger zareagowała kwaśną miną. Malfoy wyglądał, jakby nie dosłyszał pytania, chociaż odpowiedział pierwszy:</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie strugaj idioty.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jesteśmy tu w interesach. Przypadek chciał, że musimy współpracować — rzekła Hermiona, w tym samym czasie co Malfoy. Chuckowi nie spodobały się spojrzenia, jakie między sobą wymienili.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak, Draco coś mówił o Bijącej Wierzbie — mówił, kiwając w zamyśleniu głową. Draco nie próbował przerwać nużącej cichy, wyglądał na znudzonego samą rozmową i całym tym sielankowym towarzystwem. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona niecierpliwiła się z każdą mijającą minutą.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Podobno masz coś, co może nam pomóc — pospieszyła go. Chuck uśmiechnął się w przestrzeń, którą obserwował. Hermionie coraz bardziej ta jego filozoficzna nuta działała na nerwy.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chuck jest najlepszy, jeśli mowa o czarnym rynku. Zajmuje się, można powiedzieć, leczniczymi ziołami.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Czy one są lecznicze, to bym się spierał — dodał z rozbawieniem. Draco przyjął jego słowa z obojętnością.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona przestała się mieszać między tych dwoje. Chuck starał się przez następne półgodziny swoimi rozlazłymi słowami ruszyć Malfoya, sprowokować go — bez skutku. Ani razu nie zmarszczył czoła, nie podniósł głosu czy wywrócił oczami. Wyglądał jak dziwny posąg, który sporadycznie, jak zbroja w Hogwarcie, ruszał się za pomocą czarów.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Po półgodzinie rozmowa trwała nadal, bez konkretów i, chociaż Hermiona nie chciała się wtrącać, czas ich naglił.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chuck — powiedziała najpierw za cicho. Dopiero za drugim razem jej głos przebił się przez głęboki baryton Malfoya. Spojrzeli na nią, jakby dopiero zauważyli jej obecność. — Mam krótkie pytanie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Słucham więc uważnie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zamierzasz nam pomóc czy nie? — Uśmiechnęła się. Trochę ironicznie. Chuck zdziwił się jeszcze bardziej, bo uśmiech wyglądał trochę jak zerżnięty z twarzy Dracona. Spojrzał się w stronę swojego drogiego kuzyna i przyłapał go na czymś, czego nie umiał nazwać. Coś pojawiło się na twarzy Malfoya; jak przebłysk, chwilowe zakłócenie, moment nieuwagi. Jakby światło.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie odpowiedział zbawicielce magicznego świata od razu. Analizował może minutę to, co zobaczył — a był przecież cholernie inteligentny. Powiedział, mimo że miał czas na odpowiedź, pierwsze co mu przyszło na myśl:</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Pomogę.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">I Chuck faktycznie to zrobił.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zastanawiałem się, kiedy wreszcie się odezwiesz — zaczął niespodziewanie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Odebrał klucz do swojego pokoju i razem poszli na górę. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zbyt dobrze się bawiłam, żeby to przerwać — wytłumaczyła mu. Mówiąc to, bacznie go obserwowała. Spojrzał na nią, mrużąc przy tym wodniste oczy. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Byli sąsiadami, oboje stali przed swoimi drzwiami, z dłonią na złotej klamce. Piasek trzeszczał głośno pod ich butami, cisza była okrutna.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zachowywałeś się dziwnie. Nawet jak na siebie, Malfoy. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Sprecyzuj — odparł chłodno. Merlin jeden wie, co Draco mógł czuć; on sam pewnie tego nie wiedział. Ale wszystko, a zwłaszcza już ta chwila, zwolniło. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kim jest Chuck? — zapytała, spuszczając ręce wzdłuż ciała. Draco także przestał dotykać klamki: zapomniał, że jeszcze jej nie powiedział. Ale tylko sekunda mu zajęła na wywnioskowania pytania, czy faktycznie musi jej mówić.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Właścicielem baru Banshee.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Brązowe oczy momentalnie się rozgrzały, gorzko obserwując wroga i współpracownika. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Skoro nie chcesz mówić, dobrze. Ale obiecałeś mi powiedzieć, kim był śmierciożerca, którego spotkaliśmy — mówiąc to, zbladła. Zacisnął usta, bo owa sytuacja w ogóle mu nie odpowiadała. Wbrew jednak swojej wygodzie, otworzył swój pokój i zaprosił ją, by weszła jako pierwsza.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zapaliła światło mugolskim włącznikiem. Dostrzegła czajnik i herbatę dla gości, więc uzupełniła wodę różdżką i nastawiła czajnik. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco wszedł za nią. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Byłeś kiedyś w mugolskiej części Londynu? — zapytała, zaparzając herbatę.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nigdy.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wyczuła w tym głosie wrogość, jakby samym pytaniem go obraziła. Zapomniała o herbacie. Nie wystarczyło jednego spojrzenia, by zrozumieć. Draco zdawał się niczego nie zauważać, ale to ją jeszcze bardziej zaniepokoiło.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zachowywałeś się jak posąg, kiedy rozmawiałeś z Chuckiem... On próbował cię ruszyć, prowokował cię, a ty wyglądałeś, jakbyś niczego nie słyszał... Chuck jest kimś z przeszłości? Prawda?</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Skończ z tymi psychoanalizami — zbył ją. Otworzył balkon, ale poszła za nim.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zachowywałeś się przy Chucku tak, jak kiedyś. Dalej jesteś dystyngowanym dupkiem, ignorantem i najprawdopodobniej socjopatą, ale przy nim... — Pokręciła głową. Otworzyła usta, ale zabrakło jej słów. — Kim jest Chuck?</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dlaczego miałbym ci cokolwiek tłumaczyć? Nie jesteś dla mnie kimś ważnym. Właściwie to jesteś nikim. Zwykła mugolaczka, która bezprawnie wkręciła się do tego świata. Mojego świata. — Jego mina była szydercza. I krzywdząca. Dawne rany zaczęły Hermionie krwawić, ale nie była już nastolatką a dorosłą kobietę. Nie da się na coś takiego nabrać. Malfoy cierpiał, nieważne, jak śmiesznie to brzmiało i jak wydawało się nieprawdopodobne. W końcu uchodził za bezdusznego.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Skoro jestem nikim, dlaczego ze mną rozmawiasz?</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— BO MUSZĘ! — krzyknął jej w twarz. Balkon miał naprawdę małą powierzchnię, więc by to zrobić, musiał się po prostu nad nią pochylić.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie musisz. Od kiedy ktokolwiek rozkazuje wielkiemu arystokracie? — szepnęła. Ich oddechy się mieszały. Hermiona była przerażona, ale i uczciwa względem siebie: chciała dalej pociągnąć tę rozmowę. Za bardzo była ciekawa zakończenia. Zniosła jego bliskość.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jesteś żałosna — zakpił, krzywiąc usta w uśmiechu, który towarzyszył mu przez dawne siedem szkolnych lat. W oczach szalał mu już nie chłód a ogień, rozplenił się wszędzie jak szaleństwo. — Myślisz, że rozmawiałbym z tobą, gdyby sprawy miały się inaczej? Gdyby nie Extance i renowacje, ty...</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Stracił nad sobą opanowanie. Wreszcie. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Szlamo? — dokończyła za niego.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Cofnął się o krok.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Miał to słowo na myśli, ale nie przeszło mu przez gardło.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Poczuła zimno bez jego ciepłego oddechu na twarzy. Nie odpowiedział, a obojętność wróciła na jego twarz. Była ciekawa, czy jego oddech również stał się chłodniejszy. Miała nadzieję, że nie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kim jest Chuck? — powtórzyła.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Moim kuzynem.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wykorzystała chwilę jego nieuwagi, rozchwiania emocjonalnego. Kuzyn? Jego rodzina... <i>Jego rodzina</i>. Zimna arystokracja, która nie mogła się pozwolić na jedno, emocjonalne zagięcie. Draco zachował się tak, jak musiał to kiedyś robić w rodzinnym domu. Stąd ta agresja. Rozdrapane rany bolą bardziej, niż sam cios.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Malfoy... — powiedziała cicho.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wracajmy do środka.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wypili wystygłą herbatę. Hermiona usiadła na jego łóżku, Malfoy zajął fotel naprzeciw niej. Paradoksalnie: pokój z pomalowanymi na beżowo ścianami, kołdra wysłana czerwoną poszewką i przytulne fotele, przypominające te z Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Lampy z tanimi złotymi kloszami dawały mdłe światło.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona chrząknęła, odkładając kubek z niedopitą herbatą. Nie lubiła tych drobinek niewiadomo czego na dnie szklanki.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mogę? — zapytała, wskazując na to, co Draco właśnie rzucił na stolik do kawy... czy właśnie herbaty. Podał jej. Zignorowała przelotne zimno jego palców.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Trzymała dużą, kilogramową paczuszkę. Przez przezroczysty plastik widziała coś na kształt wyschniętej trawy. Zmarszczyła brwi i ostrożnie otworzyła pakunek. Buchnął jej w twarz cierpki zapach. Jakby wytrawnego wina?</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie sądzę, by to coś dało — powiedziała, zamykając worek i rzucając w kierunku Dracona. Dobrze, że miał refleks szukającego, inaczej worek trafiłby na ścianę, rozsypując wszystko wokół. A wyschnięta trawa nasączona kwasem nie byłaby dobra dla tych pięknych hebanowych paneli.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dlatego mamy plan B.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Plan B wymagał od nich przenocowania w Londynie. Gdyby Hermiona wpadła na to trochę wcześniej, zapewne nie byłoby problemu z wybraniem się do mugolskiej księgarni. Jednak rozmowa z Chuckiem przeciągnęła się do późnego wieczoru. Została im jeszcze niedziela.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Spojrzała na niego. Pierwszy raz z takim zaangażowaniem. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wysoko uniesiona broda i ostre rysy... arystokratyczne. Szczupłe, ale też spięte ramiona, trzymane zawsze wyprostowane. Nawet kiedy siedział i milczał, robił to z wrodzoną nonszalancją. I coś, co najbardziej przykuwało jej uwagę od początku — oczy. Patrzące na każdego z góry, piękne, szare oczy.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Była zmęczona dzisiejszym dniem, ale to nie przez to zwątpiła. Nie tylko Chuck zobaczył światło na twarzy Malfoya. Ale jego kuzyn nie mógł rozumieć tej chwili. Bardzo ulotnej i nieuchwytnej, ale na pewno niezmyślonej.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nigdy wcześniej nie wątpiła w jego zgniłą duszę. Przeżartą złym robactwem. Tylko ten przebłysk. Zwątpiła. Czy Malfoy </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— tchórz </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— walczył? </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To był ojciec Chucka — stwierdziła nagle, chociaż pewnie. Malfoy wyrwał się z zamyślenia i wzrok przeniósł ze ściany na nią. Krótkie kiwnięcie głową. Więcej mu nie przeszkodziła, a on w zamian nie zauważył, kiedy wyszła.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jak się domyślacie — jest to część pierwsza rozdziału piętnastego. Nie jest świąteczna, ani romantyczna, ale zawsze to jakiś prezent. (:</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Takie rozdziały poświęcone tylko Hermionie i Draconowi będą się pojawiać coraz częściej.</span></div>
<br />
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jak święta? Jestem zakopana w krokietach — jestem szczęśliwa.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-41134413479615366782015-12-14T22:37:00.002+01:002015-12-14T22:37:46.010+01:0014. Piekło i Kostucha.<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Patrzyła na jego płynne ruchy, całkiem nieświadomie skubiąc przy tym źdźbła trawy. Kreślił bezchmurne niebo, walczył z najmniejszą strużką wiatru. Czasami poddawał się im albo robił niespodziewane zwroty. Będąc wysoko zaczął spadać jak kamień na dno, Hermiona wzięła głęboki, ale przebudził się w ostatniej chwili i wzbił z powrotem w powietrze. Nie lubiła mioteł i oglądania meczy, chociaż jego pojedynczy występ ją oczarował.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ginny nagle strzepnęła kępę trawy, która pojawiła się na kocu.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kocham soboty — stwierdziła. — Leniwe, nudne soboty, przesiąknięte nic nie robieniem... — mówiła prawie szeptem, kręcąc głową, aż w końcu... — PRZECIEŻ WIDZĘ, co ci chodzi po głowie, ty podstępna cholero!</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona przeklinała w myślach swoje rumieńce.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Masz odprężyć umysł, a nie gapić się, jak Malfoy lata na miotle. Posiedzicie sobie w bibliotece kiedy indziej — dodała z wyrzutem i przewróciła się na plecy. Wróciła do opalania, wystawiając swoją piegowatą twarz na słońce. Hermiona spojrzała w kierunku Bijącej Wierzby.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ona i Malfoy spędzali w bibliotece po kilka godzin. Tak zszedł im tydzień. Hermiona myślała, że Malfoy będzie chciał rzucić to wszystko w cholerę, gdy każda próba okazywała się fiaskiem. Była zdziwiona, że on również, przechodząc przez szalę wypadków razem z nią, jest jeszcze bardziej zdeterminowany.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Słońce przez cały czas paliło twarz, ale to nie przeszkadzało jej w obserwowaniu Malfoya. Jego widok przypominał Hermionie, ile jeszcze ich czeka. Nie tyle co dwa miesiące wspólnych wizyt u psychologa, ale i drzewo, które czekało na ratunek.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Chwyciła za różdżkę z nudów, chcąc zająć czymś ręce. Przyjrzała się swojej siedmioletniej towarzyszce, orzech włoski — włókno ze smoczego serca. Uśmiechnęła się pod nosem.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jane Granger przyglądała się Pokątnej ze strachem. Natomiast tata Hermiony Granger zawsze zachowywał się niestosownie, więc ani jej mama, ani ona nie były zdziwione, że magiczny świat — pełen czekoladowych żab i dziwnych, sędziowskich tog — bardzo mu się spodobał. </span></i></div>
<div style="line-height: normal;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wejdziemy z tobą — powiedziała mama, wyobrażając sobie, że drzwi do sklepu Ollivandera to piekielne wrota. Hermiona nie mogła się wprost doczekać.</span></i></div>
<div style="line-height: normal;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dobrze, ale... mamo, gdzie jest tata? — zapytała, ukrywając uśmiech za rękawem mugolskiej koszuli. Jane rozejrzała się po ulicy i, chociaż nie powinna i nie robiła tego nigdy, zaklęła pod nosem. </span></i></div>
<div style="line-height: normal;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Widzisz tego swojego ojca? </span></i></div>
<div style="line-height: normal;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona też szukała go wzrokiem.</span></i></div>
<div style="line-height: normal;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dlaczego jak tata broi, to od razu jest mój? — zaświergotała Hermiona, zbyt ironicznie jak na swój wiek. Jej mama pokręciła głową, ale nagle przestała i wydała z siebie jęk pełen złości. </span></i></div>
<div style="line-height: normal;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— George, na miłość boską! Zaraz cię... — denerwowała się, gdy tata nagle wyłonił się z tłumu. Nie dał mamie dokończyć myśli, bo wybuchnęła gromkim śmiechem. Śmiała się piskliwie, a twarz jej poczerwieniała, jednak ten widok był Hermionie znany. Dołączyła się do mamy, widząc swojego ojca w czarodziejskiej szacie. </span></i></div>
<div style="line-height: normal;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tatooo — zawyła — coś ty... włożył... </span></i></div>
<div style="line-height: normal;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Niektórzy czarodzieje oglądali się za nimi, dziwili się, a i czasem uśmiechali, gdy czas im pozwalał. Hermiona pierwszy raz pogodziła radość i magię, zaczęły w niej płynąć tą samą drogą. Poczuła przynależność. A do sklepu Ollivandera weszła bez rodziców, którzy poszli oddać czarodziejską szatę do sklepu Madame Malkin.</span></i></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zimno zalało jej serce na samą myśl, że miała ich już więcej nie zobaczyć. Jak niewolniczka wspomnień, nie zatrzymała dalszych rozważań, które przyspieszyły jej tętno. Magiczny świat kazał jej wybierać i odrzuciła ostatni, mugolski zalążek, do którego mogła kiedyś wrócić. Została jej magia, która poruszała wiatr — unosiła się w powietrzu i płynęła w żyłach... pozbawiona jakiejkolwiek wartości.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— O Boże… Czemu wcześniej na to nie wpadłam?! — żachnęła, zrywając się z miejsca. Ginny posłała jej pytające spojrzenie, marszcząc czoło. — Muszę iść.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Gdzie? — zapytała zdziwiona, zasłaniając dłonią oczy przed słońcem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— No do Malfoya. — Odeszła szybkim krokiem, niemal truchtem. Z jej czarnych dżinsów sypały się źdźbła trawy, powoli spadające na ziemię.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— HERMIONA! — wrzasnęła za nią, ale nawet się nie odwróciła. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>W sobotę pogadamy, teraz muszę lecieć do biblioteki</i> — mówiła Hermiona w poniedziałek, czwartek, piątek, migając się od jej towarzystwa. Ginny czuła lekką gorycz na samą myśl. Wiedziała do czego to wszystko prowadzi. Oddalały się od siebie z łatwością, a niezręczna cisza o wiele częściej zastępowała słowa.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Patrzyła, jak oddalająca się sylwetka Hermiony znika, powoli i nieświadomie wpadając w szpony Dracona Malfoya.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Granger? — mruknął pod nosem, robiąc kolejną spiralę. Hermiona krzyczała jego nazwisko, ale nie wylądował od razu. Okrążył boisko kilkakrotnie; minuty leciały, a Granger zniknęła mu z oczu. Ulotniła się, co przyjął z ulgą. Szarpnął gwałtownie miotłą i już po kilku sekundach stał na równych nogach, niosąc Nimbusa. Przeczesał palcami zmierzwione przez wiatr włosy i westchnął, czując jak błogość latania mija wraz z lądowaniem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Bardzo zabawny żart, ha-ha. — Usłyszał jej rozdygotany głos. Obrócił się na pięcie, by spojrzeć na ten przykry dla niego widok. — Nie mogłeś się powstrzymać, co? Wołałam cię z milion razy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tylko w jednym miejscu możesz mnie tresować jak psa — jego poważna mina i lekko zachrypnięty głos wbił ją w ziemię. Cofnęła się o krok, potem drugi, a oczy zaczęły jej błyszczeć i przypominać wielkością galeony. Atmosfera nieco zgęstniała, więc ponownie spróbował ją zbyć, udając się do szatni. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Malfoy... n i e ż y j e s z — krzyknęła, kiedy trzasnął drzwiami. Z marszu zrzucił z siebie czarną bluzę na ławkę. Nimbusa schował do szafki, która dumnie nosiła plakietkę z jego nazwiskiem. Trzasnął szybko drzwiczkami, by pominąć odbicie w małym lustrze. Nie pamiętał, dlaczego w drugiej klasie je zamontował — wspominając siebie jako drugoklasistę, stawiał na próżność.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie minęła minuta, jak Hermiona ze zmarszczkami na czole wpadła za nim do szatni. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie kpij sobie ze mnie, chory socjopato. Nigdy. — Jej oczy iskrzyły się, jak i cała ona. Ani trochę nie speszyła się widząc jego odkryty tors. Spojrzał na nią przelotnie, odpinając pasek spodni. — Nie jestem twoją koleżanką, więc... Na Merlina, dlaczego ściągasz spodnie?!</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Bo zamierzam wziąć prysznic?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co? — rozejrzała się. <i>Tak, to męska szatnia.</i></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Prysznic, Granger. Leci woda, bierzesz mydło... — mówił, a jego spodnie spadły na kafelki w momencie, w którym Hermiona wyszła. Uśmiechnął się krótko i chłodno, idąc pod prysznic. Pęd wiatru i niezależność, którą czuł kilkanaście minut wcześniej, zniknęły. Zamiast nich pojawiła się dziewczyna, z pewnością czekająca za drzwiami. Chciał pozbyć się Granger i rozkoszować sobotą. Bez pośpiechu ubrał dżinsy, a potem koszulkę. Dzień był ciepły, jednak gdyby nie słońce, pogoda przedstawiałaby się inaczej. Bluzę, w której latał, by nie zamarznąć od wiatru, wrzucił do kosza na brudne ubrania zawodników. Domowe skrzaty powinny się tym zająć.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wyszedł z szatni. Na początku chciał iść prosto do zamku, ale coś, czego nie potrafił wyrazić w słowach, go powstrzymało. Spojrzał na trybuny, ławki, aż znalazł to, czego szukał wzrokiem. Stała plecami do niego, patrząc w niebo lub na trzy pętle bramkowe. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Słyszałeś kiedyś o koszykówce? — zapytała go, gdy podszedł na tyle blisko, by zdała sobie sprawę z jego obecności. Jego pytający wzrok mówił sam za siebie. — Tam też trzeba strzelić bramkę. Tyle że na ziemi. A kosz jest na wysokości dwóch/trzech metrów.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— No i co z tego?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nic. Tak mi się przypomniało. Koszykówka też jest beznadziejna. — Wzruszyła ramionami. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jesteś podludziem — stwierdził. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To synonim od <i>szlama</i>? — zapytała bez uczucia: zgryźliwości, smutku czy złości. Po prostu zapytała. Nie odrywała oczu od jego zastygłej twarzy; jako pierwszy odwrócił wzrok. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie, Granger. Po prostu każdy normalny lubi quidditcha. — Te słowa nie były zimne jak lód, ani obraźliwe. Poniekąd. Spojrzała na niego ze zdziwieniem. — Nawet Potter, a to już o czymś świadczy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie mogła spuścić oczu i przez długą, a zarazem trwającą sekundę chwilę, zapragnęła poczuć coś więcej, niż tylko obojętność. Parsknęła śmiechem, bo w jego ustach brzmiało to nawet miło. Nie dołączył do salwy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Niepokojąca hipoteza — zauważyła, wymieniając spojrzenia. — Jakieś przekonujące argumenty?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Żadnych — odparł, kosząc w niej radość. Zainteresowana stanęła naprzeciw niego z założonymi rękami. — Żeby poznać wolność, jaką daje miotła, trzeba najpierw przestać się jej bać.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chyba sobie żartujesz — prychnęła. — Nie boję się miotły.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A wysokości? — zapytał, a kiedy Granger w moment zamilkła, uniósł kąciki ust. To nie był uśmiech. Nie w tym przypadku. — Tak myślałam. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co robiłeś? — sarknęła. Rozdrażnienie mieszało się u Malfoya z rozbawieniem, Hermiona nie zwracała jednak na to uwagi. Trochę ją deprymowała ta jego dziwna, zasępiona mina. Jej lęk przed wysokością nie był sekretem o szerokich wymiarach. Tylko że osoba stojąca przed nią, zwała się Draconem Malfoyem. Pałała do niego uczuciem od pierwszego słowa, nienawiścią tak ogromną, że nie można było o niej zapomnieć nawet po mięsiącu silnej współpracy — nie byli dla siebie nawet niemili, porównując poprzednie lata. Traktowali się jak nieznajomych. Nie wspominali o przeszłości. Dlatego nie chciała, by znał jej słabości. Czegoś takiego nie mówi się nowo poznanej osobie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Takim sposobem łatwiej było od tygodnia przesiadywać z nim w bibliotece, pijąc kremowe piwo. Zapominała o tym, co było. To ją czasami przerażało tak samo jak fakt, iż stała z nim na środku boiska i po raz pierwszy zaśmiała się w jego obecności. Pierwsze kremowe piwo, pierwsza luźna rozmowa, pierwszy śmiech. Z Malfoyem nie chciała już przeżywać niczego po raz pierwszy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Po prostu lubię… stać.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Twoje słowa byłyby mniej grobowe, gdybyś była facetem — pokiwał głową, święcie przekonany swojej racji. Brwi Hermiony podjechały do góry.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Odstaw lepiej kremowe piwo — powiedziała, kątem oka obserwując jego reakcję. Mimo luźnej pogawędki, która zdarzała się coraz częściej, nie była pewna, jak na wiele może sobie pozwolić.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mogę, ale nie muszę. Nikt mnie nie nawróci.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona przez chwilę musiała zastanowić się nad odpowiedzią. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Po raz <i>pierwszy</i> się z tobą zgadzam — szepnęła, ale usłyszał. Wymienili spojrzenia, uznając, że to zbyt wiele. Odwrócili się i przeszli boisko, idąc wydeptaną ścieżką w kierunku zamku. Szli w milczeniu, ale obok siebie: obserwowani z klasy historii magii. Extance zdążyła ostygnąć w radości przez wiele lat, była chłodna i zdystansowana, co pomagało w jej zawodzie. Śledziła więc podopiecznych lodowatym wzrokiem. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Malfoy i Granger szli, szli i szli. Pogoda za wcześnie pozwoliła im na spacer. Wszystko działo się jakoś za szybko.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Draco! Kurwa, stary, kopę lat — zironizował Zabini. Draco stanął w połowie drogi do swojego dormitorium, wymieniając chłodny uśmiech z przyjacielem. — Mam mugolskie papierosy i znikome towarzystwo.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie palę — odparł, nie ruszając się z miejsca. Zignorował szarpnięcie, jakie poczuł na plecach, nawet się nie wzdrygnął. Dodał tajemniczo: — Ale może znam kogoś, kto lubi.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Blaise spojrzał na niego, ale bez zbędnego zainteresowania. Rzadko kiedy przestawał być wyniosły, najczęściej robił to nie na własne życzenie, co Draco nie omieszkał się wspomnieć między słowami.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Byłem na boisku, świetna pogoda do latania. Cholerna Weasley musiała mi tylko zepsuć widok. Rozwaliła się na pół błoni. Dobrze, że nie dosięgnęła boiska ze swoim żałosnym Zmiataczem — powiedział spokojnie. — Mam coś do załatwienia, na razie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Powiedział nagle i poszedł w kierunku swojego dormitorium. Jednak przystanął w miejscu, gdzie wzrok Zabiniego nie mógł go już dosięgnąć. Nie minęła minuta, jak i Blaise wyszedł z salonu: zapewne na błonia. Malfoy niepotrzebnie rozejrzał się jeszcze po salonie, aż miał pewności, że nikt go nie zaskoczy. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zabiniego też mamy z głowy... <i>Pokaż się</i>.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Pozostała w ukryciu. Usłyszał tylko jej cichy głos.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dormitorium.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zacisnął usta, ale ruszył w kierunku swojego pokoju. Nikogo nie spotkał. Zabini był na błoniach, a co do Teodora nie miał pewności. Może znowu zaszył się w bibliotece z czarnomagiczną księgą.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">I Vicky. Ale jej nie mógłby zobaczyć, nawet gdyby stała na wyciągnięcie ręki.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Otworzył drzwi i odsunął się, by weszła do środka. Kiedy usłyszał po skrzypieniu podłogi, że jest już w środku, sam wszedł i trzasnął za sobą drzwiami. Machnął różdżką, by je zamknąć i wyciszyć pokój. Kiedy się odwrócił, nareszcie ją zobaczył. Irytujące było mówić do kogoś, kogo się nie widzi. Patrzyła zaciekawiona, jak Malfoy mieszka.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jak u Extance — mruknęła rozbawiona. — Żadnych osobistych rzeczy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">W Malfoya pokoju stały tylko meble z ciemnego drewna: ogromne łóżko z baldachimem (zieleni nie mogło zabraknąć, więc na pościel była wyłożona zielona poszewka); jakaś komoda, na której stała lampka; szafa z lustrem; czyste biurko z kartką pergaminu na środku z kałamarzem i białym piórem. To wszystko. Najbardziej osobistą rzeczą z tego wszystkiego była chyba kołdra. Chociaż i ona wyglądała na nieużywaną.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Niczego poza różdżką nie potrzebuję — odparł, przygotowując podróżną szatę.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A zdjęcia, pamiątki, jakieś książki? — zapytała, marszcząc czoło. Pokręcił głową, co było dla niej nie do wyobrażenia, chociaż widok miała przed nosem. — A u siebie w domu? W Malfoy Manor.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zapinał szatę, ale kiedy wymieniła nazwę jego rodzinnego domu, wyprostował się i zostawił niezapięte guziki. Swoje szczupłe i długie palce spadły wiotko, a wodniste oczy zatrzymał w całej konsternacji na jej miodowym wzroku.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Spłonął, kiedy uciekliście. Ciotka Bella wezwała Voldemorta, ale was już nie było. Pozabijał w szale każdego, a potem spalił ten mój zakrwawiony dom — odpowiedział, a w jej oczach pojawiły się łzy. Nie była gotowa na taką konfrontację. Kiedy to zauważył, odwrócił się w stronę lustra, by zapiąć do końca podróżną szatę. Hermiona szybko się pozbierała, wytarła pojedynczą łzę. A pieczenie swojej blizny zignorowała, jak robiła to odkąd ją nabyła w domu Malfoyów.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Draco zobaczył jej odbicie w lustrze. Satysfakcja z jej łez pojawiła się tylko na chwilę. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Gotowa? — zapytał się, nie patrząc na nią. Nie mógł zobaczyć, jak kiwa głową, więc powiedziała ciche, łamliwe: <i>tak, przecież to na ciebie czekam, aż się wygrzebiesz</i>. Nie odpowiedział, zajęty szukaniem proszka Fiuu. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Musimy wejść razem — rzekł, przesypując w dłoni zielony piasek — mam za mało proszku.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mam lepszy pomysł: wejdę do kominka, pójdę na Pokątną, wrócę po ciebie, a potem osobno…</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— I to ciebie okrzyknęli najmądrzejszą czarownicą w zamku?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zmrużyła jeszcze szklane oczy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Najmądrzejszą od czasu Roweny Ravenclaw — mruknęła i weszła za nim do kominka. Malfoy odstawił kamienną misę, trzymając w garści niewielką ilość proszku. Wymienili się spojrzeniami i nie odrywając od siebie zirytowanych oczu, Malfoy rzucił piasek na ziemię, krzycząc: <i>Na Śmiertelnego Nokturna! </i>Zamknęli oczy i w ostatnim momencie złączyli dłonie, zastanawiając się, jak bardzo los musi ich nienawidzić.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kiedy wylądowali, Malfoy szybko ją puścił. Wylądowała na ziemi, i najwyraźniej dlatego od niej odskoczył. Stał nad nią i może oczy pełne popiołu ją zawodziły, ale się uśmiechał. Zakaszlała i po krótkiej, wulgarnej wiązance, wstała.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jak zawsze miły — sarknęła. — Zrzucasz mnie na podłogę, rzucasz we mnie książkami. Postarałbyś się bardziej.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie chcę cię zabić — spojrzała na niego z powątpiewaniem, więc dopowiedział: — Mówię poważnie. My w depresji musimy trzymać się razem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Fakt. Przebywając ze sobą, skazujemy się na autodestrukcję.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— My w depresji, my popieprzeni masochiści — powiedział, rozglądając się. Hermiona pokręciła rozbawiona głową, stając obok niego i strzepując z siebie szary popiół. Ale zaraz poczuła mocne szarpnięcie w okolicach bioder. Malfoy położył jej dłoń na ustach, co stłumiło jej krzyk. Stali przyciśnięci do ściany, w cieniu. Hermiona opierała się plecami o jego tors. Czuła jak jego klatka powoli się unosi, w przeciwieństwie do jej szybko bijącego serca.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zamknij się. Ktoś idzie — szepnął do jej ucha. Miał rację. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Czekaj, chyba mam to na zapleczu — powiedział ktoś, a jego kroki były coraz głośniejsze. Hermiona ucichła, a Draco ściągnął dłoń z jej ust. Kiedy jakiś mężczyzna wszedł i przeszedł prawie koło nich, Granger cofnęła się instynktownie, zapominając, że ma za sobą Malfoya. Złapał ją mocno za ramiona, żeby się nie poruszyła. Zesztywniała z bólu i zdziwienia tak, że nie zauważyła, jak mężczyzna wychodzi, a oni chwilowo stali się bezpieczni.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To boli, puść… — zaczęła szeptem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Czy ty jesteś normalna? — przerwał jej głośniej, niż powinien. Ściszył potem głos, ale dalej wyglądał na niezadowolonego. — Jak stąd wyjdziemy, musimy pogadać w jakich sytuacjach powinnaś wrzeszczeć jak wariatka. Borgin prawie nas nakrył.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jesteśmy u Borgina i Berksa? — zdziwiła się i spojrzała w górę, gdzie okna były zasłonięte brudnymi płachtami. — Faktycznie, teraz sobie przypominam, jak cię śledziliśmy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co? — zmarszczył brwi.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Później o tym pogadamy! — zmieniła szybko temat. — Trzeba się jakoś stąd wydooo… co ty wyprawiasz?!</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jeszcze raz coś krzykniesz i przysięgam, że cię zaknebluje… nie patrz tak. To nie jest miła propozycja. Na taką musiałabyś się nieźle postarać — powiedział z wrednym uśmiechem, ale od razu mu zszedł, kiedy uderzyła go w ramię. — Uspokój się, kobieto, i właź tutaj.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Pokazał na dwa razy mniejszą od normalnych drzwi kratkę. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To szyb wentylacyjny? — spojrzała na Malfoya jak na idiotę. Wyglądał na naprawdę przekonanego co do swojego pomysłu.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak — powiedział, ściągając zasmoloną osłonę szybu. Kucając, machnął na nią ręką. Pospieszył ją: — No już, czołgaj się.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Czy ty… — ale zaraz zamilkła, wzruszając ramionami. — A co mi tam.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Weszła do środka bez problemu. Zignorowała kurz, jaki zbierał się na jej czarnym ubraniu i dłoniach. Przeczołgała się dwa metry i usiadła po turecku: czekała, aż Malfoy do niej dołączy. Ten miał większe problemy przez swoje szerokie barki. Śmiała się z niego cicho i otwarcie. Klął pod nosem, aż w końcu, po skosie czy innym sposobem, wczołgał się do środka i zamknął za sobą szyb.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Położył się, głęboko oddychając.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Może powinniśmy po prostu rzucić na siebie zaklęcie niewidzialności i wyjść drzwiami — przyszło mu nagle na myśl, głęboko wzdychając.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Szkoda, że nie pomyślałeś o tym, zanim mnie tu wepchnąłeś.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chciałem urozmaicić naszą przygodę — rzekł, przewracając się na brzuch. — Dobra, idź, Granger. Przypomniało mi się, jak zawalił się sufit. Tam było tyle samo miejsca co tutaj. Nie zniosę, jak znowu będziesz mi się śnić.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wypada podziękować. Sen ze mną brzmi jak marzenie — powiedziała lekko, znał ten rodzaj głosu. Uśmiechała się.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zawsze mi się śnisz jako szyszymora — dodał niby mimochodem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mam czerwone oczy i jęczę jak opętana? — zapytała.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak właściwie to tylko jęczysz — mruknął, ale usłyszała. Od razu się cofnął, bo zamachnęła się na niego butem. Prychnęła i zaczęła się czołgać jeszcze szybciej, by go zgubić. Odpowiadało mu to, bo nareszcie przestała gadać. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Po kilku minutach, kiedy zaczęły ją powoli boleć ręce, zobaczyła nikłe i wciąż powiększające się światło na końcu szybu. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nareszcie — szepnęła.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mów, co widzisz. Widok mi zasłania twój ogromny... — zaklął, kiedy trafiła go trampkiem w dłoń. Uśmiechnęła się pod nosem i przyspieszyła. Malfoy był daleko za nią, kiedy dotarła do wyjścia. Szarpnęła ją kilkukrotnie, aż zaskrzypiała, roznosząc zgrzyt echem po całym szybie wentylacyjnym.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co ty robisz, Granger?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zignorowała go, mocując się z kratą. W dłonie wbijał się drut, ale była zdenerwowana i chciała sobie poradzić z tym bez Malfoya, a ten był coraz bliżej. Kiedy już zaciskała usta ze złości, kratka spadła na ziemię. Hermiona wyszła z szybu i stanęła w jakimś śmierdzącym zaułku. Rozejrzała się i wielce zadowolona z siebie, stwierdziła, że nikogo nie ma. Poza Malfoyem, wychodzącym z szybu. Wsadził kratkę byle jak w poprzednie miejsce i klasnął w ręce, by pozbyć się z nich kurzu.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wyjęła różdżkę i wyczyściła swoje ubranie. Było w opłakanym stanie przez ostatnie półgodziny, jakie spędziła z Malfoyem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Cholera — Malfoy spojrzał na nią zupełnie obojętnie, jednak mierzył ją z góry na dół. Nie wiedziała, o co mu chodzi. — Nie możesz tak wyjść do ludzi.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jak zawsze uprzejmy — pokręciła głową.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wszyscy cię znają, jesteś <i>szla</i>... nieczystej krwi i na dodatek masz na sobie mugolskie ubranie — westchnął, przejeżdżając sobie otwartą dłonią po twarzy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jakoś to będzie, Malfoy. Nie dam się zabić — powiedziała, machając lekceważąco ręką. Ostatnie zdanie wypowiadała w tym roku nieskończenie wiele razy, że aż weszło jej w krew. Obdarował ją niecierpliwym spojrzeniem. — No co?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ściągnął z siebie podróżną szatę i sam został tylko w czarnych, wierzchnich ubraniach.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Masz — podał jej, a kiedy chciała zaprotestować, włożył jej szatę przez głowę jednym ruchem. Wyrwał Granger kilka włosów, przez co syknęła i odeszła od niego.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nic ci nie zrobią, ale stracisz ich zaufanie. Uznają, że chcesz się panoszyć po ich terenie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">W końcu znalazła otwór na głowę. Poprawiła szatę i przy okazji włosy, wyglądały makabrycznie po tejże szarpaninie. Szaty były na Hermionę o wiele za duże, więc podwinęła rękawy i różdżką skróciła jej długość. Kiedy chciała również, by emblemat węża zniknął, zatrzymał ją — łapiąc za nadgarstek.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zostaw — powiedział ostro. Zdziwiona spojrzała na niego, ale szybko ją puścił i przeszedł na koniec alejki, gdzie przechodzili zabiegani czarodzieje, nie zwracający na nich uwagi. Dołączyła do niego, przyglądając się trochę z podejrzeniem na emblemat. Wąż co chwilę zwijał się i pełzał w miejsce, gdzie miała serce i wracał na swoje miejsce.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Gdzie teraz? — zapytała, co chwilę poprawiając opadające rękawy. Musiała podnieść głowę, by na niego spojrzeć. Był zbyt wysoki. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Malfoy wyjął mały zwitek pergaminu z kieszeni i odczytał go na głos.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Bar… </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zaczął się śmiać. Prawdziwie śmiać, co ją, delikatnie mówiąc, przeraziło. Spojrzała na niego jak na wariata (którym poniekąd był) i wyrwała mu kartkę z dłoni.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— <i>Bar</i> <i>Banshee</i> — przeczytała, rumieniąc się. Zgniotła kartkę i cisnęła ją na ziemię. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak w wolnym tłumaczeniu…</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie mów tego na głos! — syknęła, ale było za późno.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Szyszymora — powiedział, a jego usta oszpecił złośliwy, firmowy, malfoyowski uśmiech. Spojrzała na niego pogardliwie i weszła na chodnik, między ludzi. Pierwszy raz w życiu była na Śmiertelnym Nokturnie — stwierdziła, że nazwa jest adekwatna do miejsca i jednocześnie, co nie było jej na rękę, cieszyła się, że nie jest sama. Nawet jeśli to towarzystwo Malfoya.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Granger, bar jest w drugą stronę — dodał już normalnym, prawie że ugodowym tonem. Westchnęła i obróciła się na pięcie. Nie przyspieszyła kroku, gdy szedł koło niej. Czuła się nawet pewniejsza siebie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To daleko? — zapytała, omijając mężczyznę, który miał kaptur zaciągnięty na połowę twarzy, a jej reszta owinięta była bandażem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Generalnie Ulica Nokturna jest prawie tak długa jak Pokątna. Szykuj się na spacer.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Musieliśmy się razem przenieść, potem czołgać, teraz iść… ta podróż za wiele ode mnie wymaga — splotła ręce na piersi, chociaż w rzeczywistości czuła się oderwana z monotonii. Malfoy nie odpowiedział, nie spuszczając wzroku z jednego punktu. Nagle się zatrzymał, trzymając ją za łokieć. Uśmiechnął się, obracając ją w swoją stronę. Był niebezpiecznie blisko.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Może dałam ci mylne sygnały, Malfoy, ale…</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zaraz będziemy mijać śmierciożercę — spojrzał na nią figlarnie. Zaparło jej dech, bo widziała go pierwszy raz w takim stanie. Grał. Bardzo dobrze zresztą. — Włóż włosy za kołnierz. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zrobiła to i zaciągnęła kaptur. Pokiwał głową, uśmiechając się z prawdziwym błyskiem w oku. Starała się przestać przejmować tym widokiem, ale serce aż jej fruwało po piersi, obijając o żebra i inne narządy. To uczucie sprawiało ból. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kiedy cię złapię za ramię, obrócisz się razem ze mną, spuszczając głowę, dobrze? — szepnął. Czuła jego oddech na ustach. Pewnie z daleka wyglądali jak całująca się para. Po plecach przeszedł jej dreszcz na samą myśl. — Teraz.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Szli razem pod rękę, nie widziała drogi, a jedynie własne stopy, które mechanicznie wypełniały kroki. Draco omijał niektórych, a kiedy zatrzymywali się przed przeszkodą, łapał ją za biodra, co jej się nie podobało, ale nie mogła pisnąć słówka.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nic nie mów, jeśli zobaczy, że to ty jesteś pod szatą... może się trochę zdenerwować — mruknął pod nosem i chyba poczuł, że się spięła, bo naciągnął swoją wolną ręką kaptur na jej twarz. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Draco Malfoy? To naprawdę ty? Kto jak kto, ale myślałem, że ciebie nie zobaczę na starych śmieciach — powiedział tubalny głos, który Hermiona już kiedyś słyszała. Razem z Malfoyem zwolniła kroku, aż kompletnie się zatrzymali. — A to kto?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermionie zadrgało serce.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Moja dziewczyna.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nieśmiała czy co? — zaśmiał się.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zakon Feniksa ją oszpecił — warknął Draco, idealnie modulując głos. — Nie lubi się pokazywać publicznie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ci pieprznięci... Nie martw się, mała, to duma nosić taki symbol walki z tymi szlamami. Bądź z tego dumna — jego głos był wypełniony stanowczością i fanatyzmem. Malfoy złapał ją mocniej.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mówiłem jej to samo, ale, wiesz, kobiety… Ale na nas już czas.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak, mnie też, pewnie Borgin już czeka. Dobrze było cię spotkać — odpowiedział, podając mu rękę i odchodząc w przeciwną stronę. Hermiona westchnęła z ulgi. Draco najwyraźniej też, bo od razu się rozluźnił. Wyswobodziła rękę z jego uścisku i poszli dalej w milczeniu. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kim on był? — szepnęła.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Później o tym pogadamy. Nie chcę, żebyś się na niego rzuciła z pazurami — odpowiedział z cynicznym uśmiechem. Zatrzymałaby się, gdyby jej nie pociągnął dalej. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kim on był, Malfoy? — zapytała stanowczo.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Uspokój się. Pogadamy o tym jak już załatwimy, co mamy załatwić, szyszymoro. — Nie minęły trzy minuty gorącej dyskusji, jak weszli do tajemniczego, ciemnego baru. Prawie nikogo w nim nie było. Barman łypał na nich, jakby byli intruzami i zaraz poszedł na zaplecze. Stoliki były czarne, podłoga i bar tak samo. A na ścianach wisiały przymocowane świeczniki, które jako jedyne dawały nikłe światło.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Możesz ściągnąć kaptur.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zrobiłabym to i bez twojego pozwolenia — odparła mocno. Bar miał dwa piętra. Barman obsługiwał na samym dole, gdzie było też kilka stolików, ale Hermiona z ciekawości wspięła się po schodach i wybrała stolik przy balustradzie. Wybór okazał się dobry, bo przy stolikach stały fotele. Nieco zakurzone i brudne, ale i tak wygodne. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Myślisz, że Extance nas widziała? Nie jestem pewna — powiedziała, kiedy Draco wrócił z dwoma drinkami. — Co to jest?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Drink o nazwie <i>piekło</i>. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Uroczo — mówiąc, wzięła od niego szklankę. Napiła się. — Merlina, ale pikantne. I przy tym dobre… A ty co masz?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— <i>Kostuchę</i>. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Spojrzała na niego spod rzęs i maślanych oczu.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To na mnie nie działa… Wyglądasz dziwnie… Teraz trochę strasznie… Dobra, weź, tylko przestań się na mnie gapić — szepnął pogardliwie, podsuwając jej drinka.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kwaśne.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Udław się tym — warknął, zabierając jej swoją własność. Przewróciła oczami i ponowiła wcześniejsze pytanie o Extance. — Widziała. Kiedy przeleciałem obok jej okna jakiś trzydziesty raz w końcu odeszła od biurka.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jeśli będzie wiedziała, że jesteśmy razem, jakoś nam wybaczy nieobecność… Chociaż dalej uważam, że byśmy zdążyli — żachnęła apodyktycznie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zachowujesz się, jakby to były twoje pierwsze wagary… — powiedział wrednie, ale kiedy spuściła wzrok na bar, zmarszczył jasne brwi. — Chyba żartujesz.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— O której ten facet ma tutaj przyjść?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To są twoje pierwsze wagary? — zapytał z niedowierzaniem. Hermiona obrzuciła go wściekłym spojrzeniem, nie odpowiadając od razu na pytanie. Oparła się o fotel, chcąc się ukryć przed jego zaciekawionymi, irytującymi oczami. Odpowiedziała to, co pierwsze przyszło jej na myśl:</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wiesz, gdzie jest toaleta? </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Granger, czuję się zaszczycony, że to ze mną przeżyłaś swój pierwszy raz.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Sama znajdę, ty kretynie — warknęła, wstając od stolika ze skrzypieniem sprężyn i piskiem fotela. Wybrała się na wycieczkę po barze, który wcale do nich nie zachęcał. Zeszła schodami na dół. Kiedy spojrzała kątem oka na balustradę, Malfoya już tam nie było. Zdziwiła się, ale to nie przeszkodziło jej w szukaniu toalety, której potrzebowała jako wymówki, a nie z potrzeby. Bar nie był pokaźnych rozmiarów, ale posiadał wiele zakamarków. Wyglądał trochę upiornie; może to dlatego ona i Malfoy pozostawali jedynymi klientami. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Obróciła się, gdy usłyszała za sobą trzask butelki. Barman stał przy barze i obserwował każdy jej krok. Poszła więc spokojnie w stronę schodów, przeskakując po dwa stopnie. Patrząc w górę, na swój stolik, nie dostrzegła Malfoya. Przeszedł ją dreszcz przerażenia i nie omieszkała się kilka razy obrócić. Za każdym razem natrafiała na wzrok łysego, na jedno oko ślepego barmana. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Gdzie jest Malfoy? </span></i></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Przeskoczyła wszystkie stopnie i kiedy tylko dotknęła podłogi pierwszego piętra, objawił się jej wierny towarzysz. Zmarszczyła brwi i wróciła na ostatni stopień: Malfoy znowu zniknął. Stanęła na podłodze: pojawił się. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Malfoy, powiedz coś — zwróciła się do niego. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Czy ty… — powiedział, kiedy stała na piętrze, ale przeskakując na schody, jego głos rozpłynął się w powietrzu. Wróciła na swoje miejsce, zastanawiając się na głos, jaki to czar mógł wywołać takie efekty. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To pewnie strefa dla tutejszej mafii — stwierdził Malfoy. — To bardzo wygodne.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A skoro mowa o mafii, to gdzie ten twój kolega, co ma nam pomóc z Bijącą Wierzbą?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Rzuciła w przestrzeń, ale to nie Malfoy jej odpowiedział.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mów mi Chuck, <span style="color: #252525;"><i>mademoiselle</i>.</span></span></div>
<div style="color: #252525; line-height: normal; min-height: 29px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 29px; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">9 stron: czas umierać. Niech moc będzie z wami (pokochałam ,,Gwiezdne wojny").</span></div>
<br />
<div style="line-height: normal; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">xx</span></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-38979153969004781152015-12-01T21:02:00.001+01:002015-12-01T21:02:37.938+01:0013. My i kremowe piwo.<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Westchnęła, gdy jej ręka sama chwyciła za klamkę. Weszła do środka. Słońce podświetlało unoszące się w powietrzu drobinki kurzu. Jej miejsce </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">biblioteka w Hogwarcie, posiadająca niezliczoną ilość ksiąg </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">chowało w sobie odpowiedź na każde pytanie. Półki wypełnione każdym rodzajem woluminów. Lekkich i ciężkich; ciekawych i mniej użytecznych.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ginny weszła za nią, trochę niechętnie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie cierpię tego miejsca — powiedziała z kwaśną miną. Hermiona natomiast przeszła się lekkim krokiem, szukając choćby najdrobniejszych zmian. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało identycznie. Stoliki były przysunięte w te same miejsca co do milimetra. Nawet blaty miały charakterystyczne rysy. — Ooookej, to ja cię z tym stolikiem zostawię. Macie wiele do nadrobienia.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona zignorowała ironię, ale faktycznie została sama. Przeszła do swojego ulubionego miejsca w bibliotece. Rzadko kto zapuszczał się tak daleko, więc miejsce w latach użytku odcinało od hałasu; stolik także zachęcał, za sprawą magii mieścił o wiele więcej ksiąg. Stał przysunięty do okna, pomiędzy półką książek o tematyce prawie że czarnomagicznej a ścianą. Od tych ksiąg, które czasami szeptały, biła pozostawiona przez autorów magia.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermionie jednakże odebrano tę opiewającą chwilę, dobrą na wywołanie wspomnień </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">—</span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;"> dostrzegła Teodora Notta. Czytał książkę i ignorował jej przyjście lub go w ogóle nie dostrzegł.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Znowu ukradłeś coś z Działu Ksiąg Zakazanych? — zapytała karcąco, krzyżując ręce na piersi. Tyle że on już nie był chuderlawym chłopcem, a ona Wiem-To-Wszystko-Granger. Mimo to słowa zabrzmiały<i> j</i></span><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>ak za dawnych lat</i>.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">Biblioteka zatrzymała w sobie nie tylko ten sam wystrój, ale i poczucie przynależności, którego Hermiona potrzebowała teraz najbardziej na świecie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Znowu wygłosisz mi wykład? Potem będziesz udawać, że idziesz naskarżyć, choć w rzeczywistości zabierzesz mi księgę i sama ją przeczytasz? — mruknął, unosząc wzrok i natrafiając na jej zdegustowaną minę.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nigdy tak nie zrobiłam.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ja też nigdy nie ukradłem książki — odparł i wrócił do lektury. Hermiona pozwoliła sobie na krótki uśmiech, który był nieprzemyślany. W dowolnej chwili mogła tu wtargnąć Ginny, a jej nigdy nie wspominała, że kiedyś zdarzyło jej się rozmawiać z Teodorem Nottem. Westchnęła głęboko, siadając naprzeciwko niego. Miała swoje za uszami, co nie pozwalało jej długo gniewać się na Ginny za kłamstwa.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Usiadła plecami do okna. Na siedząco spoglądała na tomy, chociaż tytuły znała bardzo dobrze po siedmiu latach. Związała włosy, by jej nie przeszkadzały i wybrała wolumin.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Gdzie masz Weasley? — zapytał znienacka, nie odrywając wzroku od tekstu. Hermiona czuła czarną, brudną magię bijącą od jego księgi; była silna, jakby pewna siebie i niezwyciężona, ta moc niesamowicie przyciągała, ale miała w sobie pewien rodzaj brzydoty i ciężkości. Z trudnem takim powietrzem oddychała.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Pewnie jest na dziale, jak czyścić miotły — odpowiedziała, strzepując kurz z dłoni. Zamilkli, i tylko Teodor nie spuszczał jej z oczu. Skoro przykuła jego uwagę, zebrała się na pewną odwagę, wchodząc w dość niepewny grunt. — Prawie cię uwięzili w Azkabanie. To niemądre czytać to — wskazała na książkę — w miejscu publicznym.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Niemądra to jest ta rozmowa, Granger. Zaczną się plotki — sarknął, z udawaną uprzejmością. Zamknął książkę, ale nie ruszył się ze swojego miejsca. Spojrzał na nią z tą upiorną tajemnicą i jak na złość zamilkł. Przewróciła oczami.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jakby to teraz miało jakieś znaczenie — zbyła go. — Chodzę na terapię z Malfoyem. Już jestem na dnie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Uniósł kąciki ust, tylko na to potrafił się zdobyć. Hermiona przeszło przez myśl wiele głupich rozważań, cały czas miała przed oczami jego siostrę i Malfoya. Powoli ku temu zmierzała, choć nie chciała się bezpośrednio zdradzić. Miała tylko nieodparte wrażenie, że Ginny zaraz ją znajdzie. I to w tak niebezpiecznym towarzystwie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Malfoy to tylko zszargana opinia. Nie on jest najgorszy w tym całym gównie. — Teodor Nott najprawdopodobniej chciał kilkoma słowami wywołać w niej ciekawość. Chciał, żeby zaczęła się zastanawiać. Nie sądził, że jedno słowo może się odbić na nim samym.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wiem.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kiedy doszedł do niego sens, dziewczyna już stała na równych nogach, idąc w kierunku tej gorszej części biblioteki, gdzie nigdy się razem nie pokazywali.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Granger — usłyszała. Podłoga zaskrzypiała pod jej stopami, gdy odwróciła się na pięcie. Teodor również wstał, trzymając książkę w żylastej dłoni. Wyglądał surowo, gdy tak na nią patrzył. — Przemyślałaś układ, jaki ci zaproponowałem?</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Sprecyzuj. — Grała na czasie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Doskonale wiesz, o czym mówię — warknął. Wzruszyła na to ramionami, więc Nott odpuścił. — Wymiana informacji za informację. Ty mi dasz ciekawsze kąski o Malfoyu, a ja o twojej rudej przyjaciółce. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dziwny to był układ, ale tak naprawdę, przez swoją wrodzoną ciekawość (nie wścibstwo), tylko jedna odpowiedź nasuwała się na język. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Usłyszała nagle czyjąś obecność w głównej części biblioteki. Musiała jak najszybciej skończyć tę rozmowę.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Odpowiedź brzmi: nie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Odeszła szybkim krokiem w miejsce, gdzie rozdzieliła się z Ginny. Ale tam również jej nie było. Po pięciu minutach poszukiwań śmignęła jej tylko czarna smuga, po czym drzwi wejściowe trzasnęły; Teodor Nott wyszedł w dramatycznym stylu. Nie przejęła się jego odejściem, była z tego powodu zadowolona. Jeszcze kilka dni temu zgodziłaby się na taki układ, z czystej ciekawości. Ale po nocnej wędrówce w salonie Slytherinu znała więcej tajemnic, niż by chciała.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Przeszukała całą bibliotekę, ale po Ginny nie było śladu. Dziwna sprawa, bo jeszcze godzinę temu zarzekała się, iż pomoże jej znaleźć jakieś informacje o Bijącej Wierzbie. A że wczorajszego wieczora otworzono bibliotekę, zadanie Hermiony nie wydawało się aż tak trudne. Aczkolwiek towarzystwo Ginny zdawało się miłą odskocznią, niż samotna wędrówka w stosie książek, którą zawsze preferowała.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Może rozmowa z Nottem trwała dłużej, niż sobie wyobrażała? Ginny pewnie nie mogła jej znaleźć, więc sobie poszła, nie ma w tym nic dziwnego. Hermiona sama by tak postąpiła, jednak teraz została tylko na swojej łasce, niepocieszona samotnością i natłokiem zbyt dużej ilości myśli, które w czyimś towarzystwie by z łatwością odparła.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Stała między półkami, tematyka: magiczne rośliny. Jeden opasły wolumin, wyjątkowo zakurzony, wydawał się pomocny, więc położyła go na najbliższym stoliku. Była odwrócona do niego tyłem, więc nie mogła dostrzec, jak książka znika.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kolejna księga zaciekawiła ją tytułem. Hermiona przez swój niski wzrost nie mogła jej dosięgnąć, próbowała stanąć na palcach i kiedy dotykała brzegu półki opuszkami... wolumin sam osunął się i prawie spadł jej na głowę. W porę udało jej się odskoczyć! Od razu odsunęła się od półki i rozejrzała. Wtedy dostrzegła tę księgę, którą położyła na stoliku, a która teraz lewitowała otwarta nad nim.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Kto tu jest? — zapytała drżącym głosem. Zaklęcie niewidzialności wtedy się zniosło, a na stoliku pojawił się nie kto inny, jak właśnie Malfoy. Pochylał się nad książką, którą o n a znalazła. Nie zwracał na Hermionę najmniejszej uwagi. — Chciałeś mnie zabić?!</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie mogłaś dosięgnąć. To się nazywa pomoc. P-o-m-o-c.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mogłeś podać, a nie zrzucać mi ją na głowę — syknęła. Malfoy nie odwrócił wzroku od tekstu, mrucząc tylko pod nosem <i>nieważne</i>. Wszyscy dzisiaj ją doszczętnie ignorowali. Prychnęła i podniosła tom, który wcześniej wykonał zamach na jej życie. Przez najbliższe półgodziny szukała następnych woluminów. W tym czasie Malfoy je przeglądał, czego nie zauważała — nie współpracowała z nim.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Po godzinie ciszy, nie przeszkadzającej żadnemu z obojga, Hermionie powoli rosło ciśnienie. Ani jedna książka nie miała informacji o zaczarowanej wierzbie. O jakiejkolwiek wierzbie! Przełknęła ślinę i z bólem serca zapytała:</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Znalazłeś coś?</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Spojrzał na nią z pobłażaniem.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tylko ogólne informacje o lecznictwie. Nie ma nic o magicznych wierzbach — odpowiedział. Malfoy też niczego konkretnego nie znalazł, więc to nie miało żadnego sensu.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Może... — zastanowiła się, marszcząc czoło — źle do tego podchodzimy? </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Raczej TY.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— MusiMY współpracować przez najbliższy czas, więc tak, będę używała tego strasznego zwrotu — MY. Ale nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Dalej cię nienawidzę, Malfoy.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— I vice versa.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Późniejszy czas przeznaczyli na bardziej konsekwentne rozmowy. Temat wierzby, którą chcieli jak najszybciej uratować, powielał się i powielał. Godziny straszliwie mijały, bez wachania nie zostało to jednak zauważone przez dwójkę wrogów, która dyskutowała, niczym na politycznej debacie przedwyborczej. Ta zaciętość doprowadziła ich do jednakowych wniosków.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Będziemy musieli współpracować — powiedziała z żalem w głosie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przykro mi — odparł beznamiętnie, dobitnie i stuknął się z nią kremowym piwem. Piwo pojawiło się którejś godziny, ale minuty ani Hermiona, ani Draco nie umieli sprecyzować. Pili w ciszy, na chwilę wierzba została odłożona na bok. Ileż można rozmawiać o drzewie? Nie poruszyli też innego tematu, więc wytworzyło się ogromne napięcie; tak przynajmniej odczuwała to Hermiona. Spojrzała na niego, w sekundę później odwracając wzrok, by jej nie przyłapał. Wyglądał na zamyślonego, platynowe włosy prawie opadały mu na oczy. Dłonie trzymał na stoliku, przy butelce piwa. Oczy, w kolorze prawie szarym, utkwił w coś za oknem. Analizując wcześniej uchwycony obraz Malfoya, nie zauważyła jasnego księżyca, ponurej nocy i dominującej ciszy na błoniach.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dlaczego się nie zgodziłaś? — niespodziewane pytanie wyrwało ją z myśli. Spojrzała na niego zaciekawiona, ale czuła od niego tylko kremowe piwo i powściągliwość. Wskazał ręką na drzwi, rzucając: — Teodor.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zamurowało ją. Słyszał? Widział? Ile był niewidzialny, stojąc w bibliotece? Usta otwierały jej się i zamykały, wyglądała jakby próbowała złapać powietrze. Szukała odpowiedzi na jego niedostępnej twarzy. Wzięła wreszcie głęboki oddech, ale cisza pozostawała wymowniejsza od niej samej. Z trudem ubrała odpowiedź w słowa.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Po pierwsze: nie powinieneś podsłuchiwać. Po drugie: Nott zaproponował mi informacje, które znam w najdrobniejszych szczegółach. — Wyginała palec, wymieniając powody. Jednak pod koniec opuściła dłoń i ostatni powód wypowiedziała najciszej. — A po trzecie: nie chcę nikomu komplikować życia, nawet tobie. Jeśli Nott chce jakiegoś informatora, szpiega, na pewno nie będę nim ja.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Słuchał ją uważnie, nie przerywając w ani jednym momencie. Jego skupiony na niej wzrok odbierał Hermionie pewność siebie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wiesz o Zabinim? — zapytał, napotykając brązowe oczy, pełne wątpliwości. Omal pokręcił głową z dezaprobaty; Granger nie wiedziała, czy dalsza rozmowa jest słuszna. Nie zaskoczyła go odpowiedzią — krótką i zwięzłą.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Oczywiście — mruknęła.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nott już wcześniej ci to proponował, czemu od razu nie odmówiłaś? — Malfoy doskonale się bawił, chociaż nie dawał nic po sobie poznać. Czuła jego radość z zagięcia ją tym pytaniem. Mimowolnie spuściła wzrok, powtórnie pesząc się i rumieniąc. Nie odpowiedziała, więc zrobił to za nią. — Bo nie wiedziałaś o Weasley. Zastanawiałaś się.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Stwierdził fakt, nie miała na co odpowiadać. Pozostawało jej opanować czerwone policzki i spojrzeć na niego z gryfońską resztką godności. Był śmierciożercą, mimo wszystko nie mogła się przed nim płaszczyć. Wygrała już dawno temu.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To nie jest twój...</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jest — uciął ostro. Jego zaciśnięte pięści i surowe spojrzenie ją przeraziły. Spostrzegła, że jest z nim sama w opustoszałej bibliotece, nocną porą. Nie była pewna, czy mógłby jej coś zrobić; wydawał się przez ostatnie sesje z Extance łagodny. Jednak co do Malfoya nie można było mieć pewności, był nieobliczalny. Przecież nie bez powodu trafił do starej klasy od historii magii. — Nie masz prawa się zastanawiać. To, co zostało powiedziane u Extance, ma tam pozostać. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Stał w ułamku sekundy i wyciągnął różdżkę, która zawisła pomiędzy nimi jak ostatnie siedem lat; ogromna przepaść i nienawiść. Była bezbronna, ale nie pokazała mu, jak bardzo się boi. Siedziała wyprostowana i nie spuszczała z niego wzroku.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Grozisz mi? — wmurowało ją. Kraniec różdżki zaświecił się czerwienią, ale czar nie został rzucony. Drgnął jej policzek, ale w rzeczywistości grała. Dłonie zaczęły jej drżeć i się pocić, gdy on stał nad nią jak kat.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— <i>Oczywiście</i>.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Opuścił dłoń wzdłuż ciała. Hermiona odetchnęła z ulgą — zauważył to.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie boję się ciebie — dodała na swoją obronę. — To nie jest szkoła, gdzie pójdziesz się poskarżyć Snape’owi, że szlamy znowu przeszkadzają ci w oddychaniu.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wstała z krzesła, a głos drżał jej niespokojnie. Policzki opadały z rumieńców wstydu, blada złość przyćmiewała kolory. Beznamiętnie na nią patrzył, ale mówiła dalej, tym razem bez skrępowania; nie była nastolatką, która da się kolejny raz stłamsić.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jeśli mamy współpracować, zachowuj się jak człowiek, Malfoy! — Nie zauważyła, kiedy potrąciła butelkę z kremowym piwem, która przetoczyła się po stole, rozlewając zawartość i lądując na podłodze. Na szczęście nie w kawałkach. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Cholera! — zaklęła i wyjęła różdżkę, by usunąć szkody. <i>Chłoszczyć</i>, mruknęła, by dywanik uwolnił się od piwa. Pustą butelką postawiła na stole, obok tej drugiej — również opróżnionej. Usiadła z westchnieniem, obserwowana przez Malfoya, opartego o parapet.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To, co mówię przy Extance, ma zostać w obrębie jej gabinetu, Granger — odrzekł spokojniej, a różdżka tkwiła mu schowana za paskiem spodni.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przecież ty nic nie mówisz — powiedziała. Sama była zdziwiona, że w jej głosie pojawił się wyrzut. Nie było jej przykro, nie miała nawet do tego prawa, więc zażenowanie w całości ją objęło; tym bardziej, że Malfoy uniósł kąciki ust. W podobny sposób co Teodor Nott.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Naprawdę, Granger... naprawdę? — Wziął księgę, którą wcześniej czytał, wychodząc z biblioteki. Dopóki drzwi nie trzasnęły, unosiła się między nimi neutralność i smutne rozbawienie. Hermiona uśmiechnęła się, patrząc w okno i analizując to, co miało wcześniej miejsce. Nie czuła jednak wesołości w swoich myślach, choć osoba trzecia, gdyby ją zobaczyła, dostrzegłaby w niej błyszczące oczy i kąciki ułożone ku górze; jakby była z czegoś zadowolona. Ale Hermiona w głębi bała się, że współpraca, by pomóc chorej wierzbie, będzie polegała nie tylko na spędzaniu razem czasu w bibliotece. Za żadne skarby nie próbowała sobie wmówić, że jest w stanie mu zaufać. Nie chciała powrotu Scorpiusa i Rose. To była bardziej odległa wizja niż ta, w której odnajduje rodziców i jest w końcu szczęśliwa.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie zgodziła się? — Blaise zdawał się być zdziwiony tak samo, jak on. Teodor usiadł na obitej skórą, czarnej sofie i wlał sobie whisky, którą tak uwielbiał. Zabini obserwował, jak ten wypija duszkiem dwie szklanki, a potem klnie. Chociaż dalej nie tak świetnie jak ok. — Kurewsko piękne słowa, stary. A tak się poświęciłem.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— W tym problem. Ona wie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Możesz, kurwa, jaśniej? — Niedziwne, że zabrzmiało to, jak rozkaz. Nawet Teodor, który znał go od siedmiu lat i mógł na nim polegać, powinien się spiąć. O Zabinim trzeba było wiedzieć trzy najistotniejsze fakty — dbał o to, co do niego należało; przeklinał; i nienawidził, kiedy coś nie szło po jego myśli.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Granger wie o Weasley...</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Pierdolisz — zakpił, ale zobaczył jego wyraz twarzy. Walnął pięścią w stolik, który się przesunął o kilka centymetrów. Wstał i przeszedł się kilka metrów, robiąc wielkie kroki i szukając ujścia dla swojej złości. Miał ochotę przyłożyć Teodorowi, chociaż wiedział, że on najmniej zawinił. Granger dowiedziała się o jego durnym układzie, o Ginny. W rzeczywistości planowali Granger podpuścić; dowiedzieć się coś o Malfoyu, a ją zwodzić. Dla Teodora informacje o Malfoyu były smakowite — Blaise to robił z czystej nudy. Głupota niemiło się na nim odbiła. Jeśli Granger rozpowie cokolwiek, Ginny będzie skończona.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ja pierdole, no nie, no po prostu, kurwa, <i>nie</i> — klął coraz głośniej, przez co obaj nie usłyszeli skrzypiącej podłogi.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Okropny nawyk — zrugała go Vicky, siadając w poprzednie miejsce Zabiniego. Wystarczyło jedno spojrzenie, by stwierdzić, że nie wygląda najlepiej. Nie miała opuchniętych oczu czy potarganych włosów; wyglądała prawie że nienagannie. Teodor jednak wolał okrzyknąć to w myślach kamuflażem.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Muszę iść — rzucił na pożegnanie. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Poczekaj! — krzyknęła za nim Vicky, ale on nie usłuchał i wyleciał z salonu. Zaklęła pod nosem i starała się nie patrzeć w stronę swojego brata.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie pamiętała momentu, w którym by przebywali sami. Nie liczyła czasu przed i w trakcie wojny, bo od tamtego czasu wiele się zmieniło. Nie odwiedziła go nawet, gdy trafił ze śpiączką do skrzydła szpitalnego. I nie miała wyrzutów sumienia.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zaschło jej gardło, więc wyczarowała sobie szklankę. W tym samym jednak momencie Teodor machnął różdżką, a Ognista Whisky zniknęła. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie będziesz pić. — Odrzuciła ją surowość na jego twarzy. Wykrzywiła się niesmacznie i przywołała własny alkohol. Nie chciała wiele pić, ale skoro mogła mu zrobić na przekór?</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jeszcze coś? — prawie roześmiała się mu w twarz i odkręciła nową butelkę, upijając z gwinta. Teodor zachował kamienną twarz. — Jeszcze jakiś rozkaz... zakaz może?</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Znowu zaczynasz? — żachnął się. Stukał palcami w szklany stolik i przyglądał się jej żałosnym próbom zrobienia mu na złość. Spoglądała na niego wyzywająco. Trzymała butelkę w dłoni, która przechylała się w powietrzu, jakby miała zaraz wypaść. Vicky już nie wyglądała tak nienagannie, złość nie tylko dodawała jej iskier w oczach, ale i uwypuklała jej prawdziwe uczucia.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jeszcze nie zaczęłam — odwarknęła, opierając się o zagłowie kanapy. Butelkę położyła sobie na kolanach, a jej dłonie wiązały długie, czarne włosy w byle jakiego kucyka. Victoria była tak samo blada jak on; miała czarne włosy, jak i również oczy. W charakterze też się nie uzupełniali, łamiąc szyk prawdziwego rodzeństwa. Oboje byli swego rodzaju skryci, a już na pewno mściwi. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chcesz znowu o tym...</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przestań, nie mamy o czym rozmawiać — zbyła go, a kiedy chciał coś wtrącić, spojrzała na niego pustym wzrokiem i wypowiedziała słowa, które nieumyślnie zapamiętał do końca życia: — Nie mogę być na ciebie zła, ale jestem. Jestem tak wściekła, że chcę coś zrobić, cokolwiek byś cierpiał tak samo jak ja. Chcę żebyś znalazł dziewczynę, którą pokochasz tak mocno jak ja Malfoya, bym mogła ci to szczęście zabrać i rozdeptać. TO NIE TWOJA WINA, wiem o tym. Jesteś moim bratem, ale Merlin mi świadkiem, że cieszyłam się, kiedy zapadłeś w śpiączkę i mogłam Dracona zobaczyć. Nie porozmawiać, nie dotknąć, tylko </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">z o b a c z y ć.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Podobno z rodziną tylko dobrze na zdjęciu.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Pokręciła głową.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">— My nawet tego nie mamy — mruknęła z nieco rozczarowaną miną, stawiając butelkę na stolik. Ruszyła w stronę swojego dormitorium. Teodor odprowadził siostrę wzrokiem, z ułudą wmawiając sobie, że nie zobaczył w jej oczach łez.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Taka nieregularność w rozdziałach powoli działa mi na nerwy; mam nadzieję, że o mnie jeszcze nie zapomnieliście. Co u Was słychać?</span></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-28613010832578759192015-11-20T23:14:00.003+01:002015-11-20T23:14:32.607+01:0012. Głos sumienia.<div style="text-align: left;">
<div style="font-family: Times; font-size: 16px; line-height: normal; text-align: justify;">
<div style="font-family: Times; font-size: 16px; line-height: normal;">
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Skoro już wszyscy jesteśmy gotowi i w dobrej kondycji. — (Krótka dygresja zrozumiana doskonale przez Teodora). — Chyba należą się wam wyjaśnienia. — McGonnagall stanęła przed swoim biurkiem. Wyczekiwała na zapadnięcie ciszy, a gdy i ona nastąpiła, usiadła. Przyglądała się swoim gościem, a niektórzy, przede wszystkim Gryfoni, potrafili dostrzec, że kobieta między swoją surowością a chłodem martwi się — głębokie zmarszczki na jej czole nie były wynikiem spokoju.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jak… — zaczęła Cho Chang, ale profesorka uciszyła jej zapędy jednym gestem i przeszła do wyjaśnień. Hermiona spięła się, gdy została wymieniona.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Hermiona Granger przyszła do mnie pewnego wieczora z komunikatem, iż istnieje niebezpieczeństwo. Kruszący się sufit wprawił was w niepokój. <i>Zresztą</i>, słusznie. Hermiono, czy potwierdzasz, że obiecałam powiadomić profesora Filtwicka, by zajął się sprawą? — McGonnagall czekała w napiętej ciszy na odpowiedź Hermiony. Odpowiedziała z sekundowym poślizgiem, zbyt dręczona myślami o niedawno minionej nocy w pokoju wspólnym Slytherinu.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Oczywiście! — odparła.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jeszcze tego samego wieczora wysłałam profesorowi Filtwickowi patronusa, by przyjrzał się owemu problemowi. I tutaj rozpoczyna się moje niedopatrzenie — powiedziała z westchnieniem. Jej czoło się wygładziło, a zwykle spięte ramiona opadły delikatnie, gdy oparła się o krzesło. Nikt nic nie dodał, nikt nie przerwał. — Nie sądziłam, że ktoś może moją wiadomość przejąć.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— P r z e j ą ć? — mruknął Malfoy, na którego Hermiona nie była w stanie spojrzeć. Jego bezuczuciową minę i tak widziała przed oczami.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak, jak robili to śmierciożercy — warknęła Alicja i rzuciła Draconowi oskarżycielskie spojrzenie. Mimo zaistniałej sytuacji, ta wrogość zmieszała Hermionę. Alicja zachowywała się jak obrażona Gryfonka, mimo że minęło już kilkanaście dni, odkąd Malfoy dał jej przysłowiowego kosza. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jeśli sugerujesz, że sam się skazałem na godziny w towarzystwie Granger, to mam dla ciebie przykry komunikat: jesteś idiotką. — Hermiona zmrużyła oczy, ale zignorowała stalowe tęczówki, które paliły jej kark. Chociaż ją denerwował i bardzo go nie lubiła, wciąż miała w głowie płacz Vicky i przekleństwa Zabiniego.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jak śmiesz! — Kątem oka dostrzegała czerwień na policzkach Alicji. — Ty plugawy śmiercioże...</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Cisza! — McGonnagall uderzyła dłonią w biurko i podniosła się ze swojego miejsca. Wszystkim stanęło przed oczami któreś wspomnienie z lekcji transmutacji, więc milczenie wywarło się samoistnie. Pełnym napięcia powietrzem zaskakująco łatwo się oddychało. — Będzie prowadzone dochodzenie, którym zajmę się osobiście.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wskazującym palcem stukała w biurko, by dodać swoim słowom dobitności. Wkrótce potem w gabinecie pozostały tylko trzy osoby, gdy sprawy najwyższej wagi zostały poruszone i z dokładnością omówione. Hermiona, Draco i Teodor siedzieli w rządku przed biurkiem. Ich krzesła stykały się ze sobą. Hermiona miała miejsce po środku, po jej lewej Teodor, a z <i>prawej</i> Malfoy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Teodorze, możesz sobie zrobić przerwę w renowacjach. Nie rozmawiałam jeszcze z Poppy, ale…</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— I niech pani tego nie robi. Marzy jej się, by przykuć mnie do łóżka na miesiąc — odparł. Hermiona przewróciła oczami, a Malfoyowi drgnął w rozbawieniu policzek przez tą dziwną dwuznaczność.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Poppy to jedno, ale ja każę ci przez tydzień trzymać się z daleka. Jasne? — Kiedy kiwnął głową wyglądała na usatysfakcjonowaną, a jej rysy złagodniały. — Możesz iść.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wyszedł bez pożegnania, a wtedy wzrok profesorki przeszedł na Hermionę i Malfoya.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Doktor Extance przekazała mi, że macie do wykonania zadanie, chociaż i bez tego jesteście zawaleni robotą… — McGonnagall bardzo widocznie pokazywała, że nie jest zadowolona z takiej formy terapii. — Dlatego, Draco, oddeleguję kogoś innego do pomocy Hagri…</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Prosiłem o dyskrecję — przerwał, niemniej było na to o sekundę za późno. Hermiona odwróciła się w jego stronę. Twarz Malfoya nie wyrażała niczego niezwykłego, nawet ton głosu nie stał się nadzwyczajny, ale jedno imię wypowiedziane przez McGonnagall na bardzo długą, w jej mniemaniu, chwilę była sparaliżowana. Jej mięśnie zacisnęły się, aż poczuła ból i na końcu nadzwyczajne rozluźnienie. Ilekroć próbowała odwrócić wzrok, udać, że to imię nie miało znaczenia, uczucia czy ciało ją zawodziło. Draco również nie odwracał wzroku, to była przejmująca chwila dla obojga. Malfoyem targały uczucia, których nie mogła zidentyfikować, natomiast powstała jedna różnica. Tym razem, może poraz pierwszy, była pewna, że on te uczucia posiadał. </span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wyszła z gabinetu jako pierwsza, nie słyszała za sobą jego kroków. Nie była pewna, czy w którymś momencie ją ominął czy poszedł w innym kierunku. Szła więc przez najbezpieczniejszą trasę, pretensjonalnie zajęta analizą minionego czasu. Czy kogoś omijała, czy ktoś krzywo się spojrzał, nie miała pojęcia. Wzrok utkwiony miała we własnych stopach, ale to nie stopy widziała, tylko budzące emocje obrazy, w których powoli tonęła. Oddychała nimi i raz po raz szkliły jej się oczy ze wspomnień, bądź uśmiechała się.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kiedy kolejna strzałka na tabliczce kazała jej skręcić w lewo, by kontynuować spacer w bezpiecznej sferze, skręciła w prawo. Te korytarze nie były wolne od kamieni i pyłu. Może nawet znajdowała się w niebezpieczeństwie, ale gdy otrząsnęła się z myśli, ciepła fala zalewała jej serce: przypomniała sobie chwile, gdy wielokrotnie błądziła na tych korytarzach. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Podeszła do ogromnego okna, szyba była w nim wybita. Poczuła na twarzy podmuch ciepłego wiatru, więc oparła się o kamienny parapet i przymknęła oczy, wdychając rześkie strugi majowego wiatru. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Też lubię tu przychodzić. — Hermiona usłyszała za sobą głos, który odebrał jej oddech. Ale wraz z rozpoznaniem rozmarzonego tonu, odwróciła się. — Ale robi się ciepło, więc wybieram Zakazany Las.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Odwiedzasz testrale? — zapytała, a blondynka energicznie pokiwała głową, zaciskając przy tym usta. Wetknęła sobie różdżkę za ucho i włosy zaczęła związywać w warkocza. Zwinne palce zaczęły przesuwać się po niemalże białych kosmykach. Ten platynowy blond był piękny, ale wiązał się też ze wspomnieniem, więc spojrzała na jezioro, które rozciągało się na całej szerokości. W odbiciu migotały gwiazdy, a delikatnie pobudzone wiatrem fale szeleściły w nocnej ciszy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co u Neville'a? — Hermiona poczuła, że to na niej spoczywa obowiązek podtrzymywania rozmowy. Luna nie odpowiedziała, dopóki nie związała końca grubego warkocza. Jej pogodny wyraz twarzy spoczął na naszyjniku z kapsli od piwa, jakby na siłę próbowała nie spojrzeć rozmówcy w oczy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jest dla mnie miły i ciągle się uśmiecha.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Czyli ma się dobrze.</span></i></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— On bardzo cię lubi — powiedziała Hermiona, przyglądając się jej niebieskim oczom. Oczy też miała podobne do Malfoya. Dopiero tego dnia zobaczyła to podobieństwo. I zdawało się to Hermionę niepokoić, że w ogóle zwróciła na to uwagę. Jednakże po krótkiej, wewnętrznej dyskusji:</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Sumienie Lewe<i>: Nie rozdrabniaj się i nie szukaj przyczyny, po prostu zapomnij o Malfoyu. I o jego tajemnicach też. Wchodząc do gabinetu Extance następnym razem masz być zdziwiona, że go widzisz — tak o nim zapomnisz!</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona: <i>Byłoby cudownie, gdybym tylko nie musiała ratować Bijącej Wierzby.</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Sumienie Prawe: <i>Właśnie. Po co więc masz cokolwiek robić? Malfoy to interesujący człowiek, mimo swoich licznych wad…</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Sumienie Lewe:<i> I Mrocznego Znaku na łokciu.</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Sumienie Prawe:<i> Z Malfoyem, chcesz czy nie, spędzisz teraz mnóstwo czasu. Więc po co masz odwracać wzrok, gdy go widzisz? Lepiej spójrz mu prosto w oczy i dowiedz się, kim on tak naprawdę jest.</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona: <i>Brzmi jak prolog do taniego romansu. </i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Sumienie Lewe: <i>Raczej dramatu. </i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Sumienie Prawe: <i>Jesteście za mało empatyczni. Hermiono, powinnaś tym razem posłuchać tego, co podpowiada ci prawa półkula mózgu. Dzięki lewej jesteś teraz, tam gdzie stoisz. Nieszczęśliwa. Zastanów się nad tym. </i>[Wychodzi].</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Sumienie Lewe: <i>Oczywiście, wyjdź, kiedy rzucasz oskarżenia, to takie w twoim stylu. Hermiona jest nieszczęśliwa, bo zdarzyła się wojna, a ja raczej jej nie spowodowałam. Twoje oskarżenia rzucane pod wpływem tych żałosnych emocji są po prostu komiczne. Tylko rozsądkiem można zwojować świat.</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona: <i>Ale ja nie pragnę całego świata.</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Podobno spotykasz się z Draconem Malfoyem. — Luna ją wyrwała z dyskusji swoim dziwnym stwierdzeniem. Pewnym trafem, to Hermiona tym razem odwróciła wzrok.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak, musimy razem chodzić do Extance — rzekła zdawkowo, nie chcąc się wdawać się w szczegóły. Na jej szczęście Luna nie drążyła tematu. Miała to wpisane w swój charakter. Chociaż nie wiadomo, czy to przez tą marzycielskość wymalowaną w oczach, czy tajemnicę skrywaną za każdym słowem. Hermiona poznała ją jako Pomylunę i nie zgadzała się ze wszystkimi teoriami, które wyssała z palca i też nie wierzyła w istnienie stworzeń o abstrakcyjnych nazwach. A mimo to Luna wydawała się tak ślepo wierząca w swoje przekonania, co tylko dawało Hermionie powód do podziwu. W tym zachowaniu była pewna dojrzałość, którą Hermiona umiała nazwać już dawno temu, ale doświadczyć jej miała szansę dopiero ostatnimi czasy. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie przepadasz za nim. — Obrzuciła Hermionę spojrzeniem. Zrobiło się tak ciemno, że niemal białe brwi Luny stały się niewidoczne. Tylko jej wyłupiaste oczy zgarniały całe światło, niczym wygaszacz Dumbledore'a. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Oczywiście, to Malfoy — dodała, nieco oszołomiona. — Co w tym dziwnego?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— No właśnie nic.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wzruszyła ramionami i zaczęła się bawić drobinkami szkła, które zalegały na parapecie. Hermiona zaś zmiotła dłonią kawałki tłuczonej szyby ze swojej strony, siadając. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">W zamku było tak cicho, iż dało się wierzyć, że ona i Luna były w nim same. Tym bardziej nie chciała przerywać milczenia, zwłaszcza, że nie było ono specjalnie niezręczne.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Bez ciekawości nie ma mądrości — powiedziała znienacka Luna. Oczywiste do czego owe przysłowie się odnosiło, ale i tym razem Hermiona wolała swoje szare komórki schować na inną okazję. Tej odpowiedzi nie była ani trochę ciekawa.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 13px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona weszła do dormitorium późną nocą. Miała ogromną nadzieję, że wracając o takiej godzinie zastanie Ginny śpiącą — lub wcale. Próbowała przygotować w głowie długą, moralną przemowę o kłamstwie i przyjaźni, podając skutki połączenia tych dwóch elementów. Kłamstwo wymierzone w przyjaciela to rzecz nietypowa dla Hermiony, dlatego przemowa nie wychodziła jej dość perfekcyjnie. Zawsze miała problemy z nadmierną szczerością Rona czy skrytością Harry’ego. Zakłamania natomiast starała się unikać. Nie rozumiała takiego zachowania, po co kłamać, skoro można milczeć. Powinna zapytać Ginny.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">W dormitorium panowały egipskie ciemności, więc z wielką ostrożnością przeszła kilka metrów, by znaleźć się w łazience. Nie zwróciła uwagi, czy Ginny w ogóle jest w swoim łóżku. Może jej się przeciągnęło u Blaise'a Zabiniego? Pokręciła głową nad własną złośliwością. Na pewno mignęły jej zasłonięte kotary wokół łóżka Ginny, na pewno.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Piasek zalegający pod powiekami nie dawał jej czasu na długą kąpiel, więc w ekspresowym tempie oporządziła się i zgasiła w łazience światło… Już nastawiała na szukanie po omacku swojego łóżka, ale jakie było jej zdziwienie, gdy w pokoju lampka przy łóżku Ginny stała zapalona. Na pokój rzucone było mdłe, żółtawe światło, nie sięgające wszystkich zakamarków pokoju. Hermiona zdarła z siebie oszołomienie i poszła jakby nic do swojego łóżka. Chciała zasłonić kotary, gdy zaspana Ginny ją zatrzymała.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Cześć?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Rude włosy miała potargane, siedziała na swoim łóżku. Oczy były zmrużone, przyzwyczajające się do nagłego światła. Na końcu przetarła twarz, by strzepnąć z niej senność.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Raczej dobranoc — odparła Hermiona, nie rozpoznając swojego głosu. Odchrząknęła i szczelnie zasunęła kotary, by z pokoju nie przedostał się żaden promień. Położyła się pod oziębioną pościelą…</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kotara po prawej stronie łóżka została niemalże wyrwana, a staranne zasunięcie jej przeszło do marności. Ginny wślizgnęła się na łóżko i usiadła po turecku w jego nogach. Oczy miała przekrwione, ale już w pełnej świadomości. Hermiona przez jej ciężar nie mogła naciągnąć sobie kołdry pod sam nos. Nie otworzyła oczu i wtuliła się prawie całą twarzą w poduszkę. Czuła się bezsilna.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Luna mi mówiła, że dowiecie się, dlaczego hangar runął... — Hermiona słyszała jak przez mgłę, jak próbuje zacząć jakąś dyskusję. Nie wychodziło jej to zbyt dobrze. Nie doczekała się żadnej odpowiedzi. — Kurczę, Hermiono, co się stało?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jestem po prostu zmęczona, czy mogłabyś...? — Pociągnęła kołdrą, a Ginny rozumiejąc aluzję, zeszła z łóżka. Kiedy Granger myślała, że starcie ma za sobą, dziewczyna usiadła w to samo miejsce. — Chcę spać, Ginny.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dodała głośniej, dobitniej. Twarz dziewczyny zasępiła się, a czoło zmarszczyło się, niczym dzisiejszego wieczora profesor McGonnagall. Atmosfera zaczęła ciążyć jeszcze bardziej między nimi. Hermiona poczuła satysfakcję, że sytuacja płynie na jej korzyść. Zadowolenie jednakże pękło w kilka sekund. Ginny wstała, tym razem ostatecznie, rada nie rada. Nie odeszła, stała po prawej stronie łóżka i najwyraźniej próbowała coś z siebie powiedzieć. Z jakiegoś powodu Hermiona czekała na to, aż dziewczyna coś z siebie wykrztusi; chciała dodać kolejne pełne chłodu słowa i pojąć następne zwycięstwo.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Rozumiem, że masz zły dzień. Chciałam tylko pomóc. Nie musisz się na mnie wyżywać — powiedziała z wyraźnie urażoną dumą. O ile sprawa nie byłaby tak skomplikowana, Hermionie z pewnością serce zalało się skruchą, ale w obecnej sytuacji; jedynie czym się zalało, to goryczą. W oczach buchnął jej żar, patrzyła z ogniem, jak Ginny krząta się po pokoju. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Koniec końców jednak powiedziała krótkie <i>dobranoc </i>i ułożyła się wygodnie. Wzięła kilka głębokich oddechów, by uspokoić poirytowanie najlepiej snem. Na pewno, po długich próbach, by się jej to udało, gdyby nie kolejna wstawka, której twórczynią była Ginny. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Odkąd chodzisz na te terapie jesteś jakaś nieobecna. Ostatnio w ogóle...</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co? Co znowu zrobiłam i czego nie powiedziałam? — zapytała głośniej, niż by wypadało. Zadziwiona dziewczyna stanęła na środku pokoju, wpatrując się w Hermionę, jakby widziała ją pierwszy raz w życiu.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— No... chodzi mi o to, że przez towarzystwo Malfoya stałaś się taka... no nie wiem... chłodna. Dzisiaj rano nie zamieniłaś ze mną ani słowa, nie odpowiadałaś na pytania, zero kontaktu — wytłumaczyła, wrzucając sobie do ust kilka cytrynowych dropsów. Uwielbiała jeść, kiedy była zdenerwowana. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Za to ty masz świetny humor. Jesteś rozmowna, wesoła. Może masz dla mnie jakieś rady, jak być szcześliwą? Może też mam się przespać z Zabinim?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zapadła grobowa cisza. Ginny zamarła. Przestała żuć dropsy, potem krztusząc się aż do łez. Hermiona wzięła głęboki, uspokajający oddech, zdając sobie sprawę, że przesadziła. W jej słowach było wiele racji, ale dopiero kiedy wypowiedziała to na głos... stały się one paskudne. W głowie i pod wpływem złości nie były aż tak rażące.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona już nie wiedziała, czy łzy, które stanęły Ginny w oczach, były spowodowane obraźliwymi frazesami, czy tkwiącym w gardle dropsem. Dziewczyna odkaszlnęła, a łzy minęły.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Skąd wiesz? — zapytała chrapliwie. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Długa historia — mruknęła, machając lekceważąco ręką. I nie kłamała, bo historia wtargnięcia w pokój wspólny Slytherinu nie tyle, co była trochę złożona, a upokarzająca. Oczywiście, zaspokoiła swoją ciekawość, więc nawet nie próbowała sobie wmawiać, że żałuje. — A wy od kiedy...? No wiesz.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Długa historia — odpowiedziała ironicznie, kreśląc palcem w powietrzu cudzysłowy. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona parsknęła, kręcąc głową. Wszystkie kosmyki wypadły jej z prowizorycznego koka. Ginny zaszczyciła ją politowanym spojrzeniem i poszła do łazienki, wracając ze szczotką. Z kufra wyjęła dwa kremowe piwa i gdy zamknęła go trochę mocniej, w środku coś zabrzęczało: jeszcze więcej butelek. Napotykając karcący wzrok Hermiony, wzruszyła ramionami, na twarzy malując udawaną skruchę.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Blaise mi dał na urodziny.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ale urodziny masz we wrześniu...</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Dał mi na swoje urodziny — dodała, a Hermiona nie drążyła tematu; nie było w tym wytłumaczeniu ani odrobiny sensu. Wzięły się za otwieranie kremowego piwa, co okazało się utrudnione przez brak otwieracza. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Może użyj różdżki? — zapytała Hermiona z politowaniem. Ginny spojrzała na nią ze zdziwieniem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Mam podważyć różdżką kapsel? Nie złamie się?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona zrzuciła to na zmęczenie i wyciągnęła swoją różdżkę, mówiąc pod nosem <i>alohomora</i>. Ginny zrobiła taką minę, jakby właśnie się dowiedziała, że istnieje coś takiego jak magia. Obie wzięły kremowe piwo, siadając na łóżko i opierając się plecami o chłodną ścianę. Tym razem cisza nie była grobowa. Piły w kompletnym zamroczeniu, częściowo usypiając. Czuły też wewnętrzne oczyszczenie po tak dobrej kłótni między sobą. Milczenie więc nie zostało przerwane przez kilka minut.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Okłamałaś mnie — powiedziała znienacka Hermiona, a głos tym razem nie był zirytowany; stwierdziła niepodważalny fakt. Ginny upiła ogromny łyk, zanim odpowiedziała.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To się zaczęło zaraz po wojnie... Ja i Harry staliśmy się taką samą historią jak Voldemort. To znaczy... eee... dalej zachowywaliśmy się jak para zakochanych, obleśnych gołębi, ale — pokręciła głową ze sztucznym uśmiechem — to nie było <i>to</i>.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— No wiesz, <i>to</i>. Takie wielkie <i>to</i>, co cię ciekawi w tej osobie. <i>To</i>, co cię do tej osoby przyciąga. Taka bzdura, ale kiedy u mnie i Harry’ego <i>to</i> zabrakło... nie było mi nawet żal, że Harry mnie nie chce. Ja też go nie chciałam.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wypiła przy tym piwo do samego końca i przywołała następne. Tym razem otwierając butelkę własną różdżką (zaklęciem).</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A Blaise?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— W sumie nie wiem, skąd on się wziął. — Nie kłamała, naprawdę nie pamiętała pierwszego, ulotnego spojrzenia, które określało pożądanie; przypomniała sobie tylko te ważniejsze momenty, które niekoniecznie musiały być tymi pierwszymi. W czasie swoich chłodnych kalkulacji, stara się nie zerkać na twarz Hermiony, która tkwiła w zaskoczeniu. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jak to nie wiesz? — zapytała, odkładając swoje piwo na ziemię. Bała się, że przy następnej odpowiedzi, wyleje kremowe piwo na swoją pościel.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jakiegoś dnia po prostu... my... no zaiskrzyło po prostu — burknęła, rumieniąc się. Na chwilę zamilkła, by zebrać się ostatecznie do odpowiedzi. — Nie powiedziałam ci o Harrym, bo nie chciałam cię zarzucać swoimi problemami. Miałaś dość swoich. Poza tym, było mi tylko smutno czasami, nawet nie płakałam z powodu Harry’ego. Jakoś samo wszystko przeszło... — Hermiona spojrzała na nią mocno, czekając. — A o Zabinim ci nie powiedziałam, bo to nie żadnego znaczenia. Mówiłam, że czasami było mi smutno. Jemu jakoś udawało się poprawić mi humor.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Poprawić humor? Tylko tyle?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tak, naprawdę... Znaczy jest przystojny i świetnie mi się z nim gada, ale to nie jest jakieś zauroczenie z prawdziwego zdarzenia. Spotykamy się, kiedy chcemy i robimy, co chcemy. Idealny układ — podsumowała bez szczególnych emocji. — Ale, ale... opowiedz mi, jak się dowiedziałaś.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;">Usłyszawszy, że Hermiona spędziła całą noc w salonie Slytherinu, prawie śpiąc na podłodze przy półce z książkami, płakała ze śmiechu. Hermiona z początku czuła się zażenowana tą historią, ale po krótce i dla niej stała się zabawna. Teraz już obie były gotowe, by naprawdę się upić.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>*</i></span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Liceum </span>— niby nic. A jednak czasu, cholera jedna, dużo zabiera. </span></div>
<div style="font-family: times; font-size: 16px;">
<br /></div>
</div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-28618279459815151312015-11-08T04:27:00.001+01:002015-11-08T16:54:50.592+01:0011. Tajemnice z piekła rodem.<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czekaj — szepnęła pomiędzy pocałunkami. Odchyliła zieloną kotarę, by zobaczyć która godzina. Zegarek na ścianie i jego wskazówki ją zdziwiły. Dochodziła dwudziesta, czas zdążył prześlizgnąć się niezauważalnie przez palce.</span><span style="font-family: "\22 times\22 " , "\22 times new roman\22 " , serif; font-size: large;"> Minuta była sekundą, a kilka godzin chwilą, bardzo krótką zresztą.</span><span style="font-family: "\22 times\22 " , "\22 times new roman\22 " , serif; font-size: large;"> Niezbyt dobrze rozumiała upływające minuty. Podobno w dobrym towarzystwie czas miał płynąć szybciej, ale chyba nie do tego stopnia. Leciał mimo woli, zaskakiwał, chociaż teoretycznie był taki sam jak zawsze. Wystarczyło tylko towarzystwo, i to nie specjalnie wybitne, pocieszające czy zabawne. Obecność, tylko tyle.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "\22 times\22 " , "\22 times new roman\22 " , serif; font-size: large;">Westchnęła cicho. </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Była zdyszana, zmęczona i kiedy zaczęła nagle słyszeć każdą sekundę, rozbolała ją głowa. Nie lubiła monotonnego rytmu wskazówek. Nie mogłaby mieć zegara w sypialni, gdyż umiała zasnąć tylko w ciszy. Co poniekąd było dziwne, bo wychowała się w domu pełnym rodzeństwa </span><span style="font-family: "\22 times\22 " , "\22 times new roman\22 " , serif; font-size: large;">— nawet w nocy nie było w nim ciszy. Z pokoju Freda i George'a (a już tylko George'a) zawsze dochodziły podejrzane wybuchy, a domowy ghul nie dawał o sobie zapomnieć.</span></span><br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ale musiała do tego wliczyć chwile, kiedy była pod chociaż niewielkim wpływem alkoholu. Wtedy zegar czy eksplozja całego zamku nie przeszkadzałaby jej w odpoczynku. Poniekąd coraz częściej nie miała problemów, by zasnąć przy krzątającej się Hermionie; ostatnio czas czy tykający zegarek nie grał dla niej zbyt ważnej roli. Poranek, wieczór, czy południe? Wyliczanka. Dni tygodnia także nie były jej mocną stroną. Orientowała się tylko, kiedy nadchodziła sobota. Ją zawsze spędzała z Blaisem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"> — Myślisz, że już skończyli sesję? Hermiona i Malfoy.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Chociaż udawaj. — Pocałował ją. — Że kiedy jesteś ze mną. — Zszedł ustami do jej szyi. — Nie myślisz o innych facetach… i swojej przyjaciółce.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zaśmiała się i poddała mu bez wyrzutów sumienia. Jeśli nie teraz, później wrócą do tego tematu. Czas jej nie gonił, był sprzymierzeńcem. Tak samo Blaise, przy którym odnalazła rozluźnienie. Przynajmniej w chwilach drobnej rozpusty. Nie było niezręczności, która już dawno wytworzyła się między nią a Harrym, Ronem czy nawet Hermioną. Blaise był osobą, której mogła powierzyć troski i na chwilę o nich zapomnieć. Nie stanowiło to jednak powodu, by miała odliczać czas do soboty.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kiedy oboje znów skończyli, objął ją ramieniem i okrył kołdrą do pasa. Przyjrzał się nagiej dziewczynie. Miała nieobecne i wręcz skryte za mgłą oczy, z których nie umiał nic zrozumieć. Ale ta ł</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">amigłówka nie była zgadywanką. Zazwyczaj dziewczyny w jego ramionach mówiły. Bardzo dużo mówiły. A Ginny? Miał tylko jej ciało. Dotknął jej obojczyka </span><span style="font-family: "\22 times\22 " , "\22 times new roman\22 " , serif; font-size: large;">—</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"> sprawdził, czy jest prawdziwa, czy zareaguje. Dopiero wtedy spojrzała na niego ze zmęczonym, aczkolwiek zadowolonym uśmiechem. Jej rumiane policzki i rozczochrane włosy dodały jej pewnego uroku. Miała też słodki uśmiech, który prawie zawsze go mdlił u dziewczyn. Prawie, bo była pierwszą dziewczyną o takiej urodzie, która mu się spodobała. Nie była w jego typie, nie miała czarnych włosów i mocno zarysowanych, arystokratycznych rys. Patrzył na nią i wiedział, że powinno go zemdlić od nadmiaru słodyczy, ale czuł się dobrze. Nie musiał opuszczać wzroku.</span></span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Na pewno już skończyli tę sesję — mruknęła, bawiąc się rąbkiem kołdry. — Ciekawe, czy Malfoy był dzisiaj strasznym dupkiem czy tylko dupkiem.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zależy jak długo ta wariatka go przetrzymała.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Extance…</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mówię o Granger. — Uśmiechnął się. Jej twarz zaczęła się krzywić, ale dalej była słodka. Westchnęła ponownie, ale tym razem nie z błogiego zadowolenia. Przez chwilę wzrok mu spoczął na jej ustach, ale w porę się od niego odsunęła, udając obrażoną.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie skupię się, więc przestań mnie całować. Myślę, co się teraz dzieje z Hermioną — wytłumaczyła, uciekając przed nim wzrokiem. Rozczuliła go tym, więc znowu ją przyciągnął do siebie, lecz tylko po to, by się uspokoiła. — Nie chcę, żeby Malfoy… sama nie wiem. Nienawidzą się. Hermiona jest teraz słaba, a jeśli on ją zagnie, zabiję go. Nie śmiej się, serio to zrobię!</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— W porządku — zachichotał, bawiąc się jej rudymi kosmykami. — Ale wątpię, byś musiała cokolwiek mu robić.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co masz na myśli? — Zmarszczyła czoło. Blaise był dalej w łóżkowej euforii, ale nie chciał jej przerywać gadaniem o swoim przyjacielu. To było niepotrzebne. W tej chwili nie liczyło się dla niego nic, co nie znajdowało się w obrębie jego sypialni. — Halo, ziemia…</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przewrócił oczami i odpowiedział, bardzo dobitnie modelując swój głos na znudzony.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— On się zmienił.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy? Chyba tylko na gorsze — prychnęła, a kiedy poczuł jak dziewczyna drży, przyciągnął z ubolewaniem kołdrę na wysokość jej piersi. </span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wiem, czy na gorsze… Może na lepsze. Nie mam pojęcia — rzekł, a kiedy spotkał jej pytające spojrzenie, miał ochotę sobie coś złamać. Coś bardzo cennego. — Malfoy taki jest. Skryty. Kiedyś umarła mu babcia…</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlatego taki jest? — zapytała, przerywając mu. Pokręcił głową, unosząc kąciki ust. </span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie. Umarła mu babcia. A dowiedziałem się o tym przypadkiem po dwóch latach od pogrzebu. Nie dał nic po sobie poznać. — To było zabawne wspomnienie. Zapytał wtedy Malfoy, dlaczego nic mu nie powiedział. Nigdy nie był na niego tak wściekły jak wtedy. Malfoy jeszcze w odpowiedzi wzruszył ramionami i zapytał: <i>po co?</i> Blaise nigdy nie miał większej ochoty, by dać mu po prostu w mordę. Jego babka była jedyną arystokratką, którą w dzieciństwie Blaise lubił. Czasami ją spotykał za dzieciaka w dworze Malfoyów. Pokręcił rozbawiony głową, by napotkać czekoladowe oczy, słodkie i nieświadome.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co za nieczuły… — zaczęła, ale nie pozwolił jej dokończyć.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie znasz go.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Oczywiście, że go znam. Co z tego, że od najgorszej strony. To jego problem, że nie pozwala się poznać i zraża do siebie cały świat. Mógł po prostu milczeć i ignorować wszystkich wokoło, a nie niszczyć każdego, kto mu nie przypadnie do gustu, na Merlina! — warknęła. I jakimś cudem przez jej zaciśnięte mocno usta, przeciskały się słowa. — Nie będę się hamowała. Wyzywał moją rodzinę tysiące razy, moich przyjaciół, Harry'ego…</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Mówiła dalej, ale przestał jej słuchać. Zatrzymał się na imieniu Pottera, który najwyraźniej nie zaliczał się do przyjaciół, skoro Ginny go wyodrębniła. Patrzył, jak mówi, chwilami zbyt mocno gestykulując, aż w końcu zrozumiał, że lubił to w niej. Lubił kiedy gestykulowała każde słowo. Kiedy codziennie miała ochotę na inną ilość cukru w herbacie. Gdy chodziła naga po jego pokoju, szukając swoich ubrań. Lubił zapach perfum, które zostawiała na poduszce. Tylko co wspólnego miał z tym Potter? Nie powinien zwracać uwagi na sposób, w jaki Ginny o nim mówi.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie słuchasz mnie — powiedziała. Spojrzał na nią, nie starając się nawet o dobre kłamstwo. Lubił, kiedy nie była zła o to, że czasem jej nie słuchał. Lubił te oczy. — Co jest? Masz dziwną minę.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jaką minę?</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zastanowiła się przez chwilę, przechodząc spojrzeniem po całej jego twarzy.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ron ma taką minę, kiedy widzi kurczaka.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wzniósł oczy ku niebu. Ale później pocałowała go za to haniebne porównanie. Lubił sposób, w jaki go całowała. Jak z każdą sekundą nabierała odwagi. Doprowadzała go czasem do szaleństwa. Lubił ją, może nawet bardziej, niż by chciał. Bardziej, niż to było odpowiednie. Patrzył jak się śmieje, jak płacze, jak jest naga i wiedział, że Ginny nie jest jego. Choćby zapomniała o Potterze, o wojnie, o bólu, o radości i szczęściu… Blaise był chwilą. Krótką i szybko mijającą. Dobrą na jeden dzień w tygodniu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
</div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></i></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nadchodzi taki nastrój, w którym nie powinien pojawić się smutek. Nie jest stosowny. Czytamy książkę czy gazetę i zanim się obejrzymy, nic nie widzimy przez łzy, nie możemy oddychać, męczymy się tym nieopisanym smutkiem. Nos nam się zatyka, puchną oczy i zaczyna nas potwornie boleć głowa. Poduszka i książka mokną. Ale tym się nie martwimy, bo to tylko drobny szczegół w naszym otoczeniu. Ważne jest to, co wydarza się w środku. A dzieje się przecież źle. I jesteśmy zazwyczaj wtedy sami, więc nie czujemy skrępowania. Nikt nie widzi chwili, kiedy sypiemy się na wiele części. To dobrze. Rzadko zdarzają się osoby, które rozumieją tak naprawdę i prosimy ich tylko o samą obecność, a nie słowa, które i tak nie mogłyby pomóc.</span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona wróciła z sesji w naprawdę dobrym nastroju, aż zaczęła czytać książkę. Nie pamiętała tytułu, autora, tylko fragmenty, ale i one znikły, kiedy się rozkleiła. Czasami przestawała szlochać, żeby wziąć głęboki oddech oraz pomyśleć, że to, co robi jest nieracjonalne. Bezsensowne. I upokarzające, jeśli Ginny miałaby niespodziewanie wrócić. Ale po smugach rozsądku znowu czuła kłucie w piersi i potrzebę, by wylać z siebie wszystko. Dlaczego teraz, po dwugodzinnej obecności z Malfoyem? Nic nie znaczył. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">N i c.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ale czym było n i c? Wszystkim przecież.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jej rodzice zaginęli, traciła przyjaciół i renowacje, nad którymi pracowała szmat czasu, przepadły. <i>Wojna minęła</i>. Gdzie radość i szczęście, jakie sobie wyobrażała, siedząc na warcie przed namiotem. Starała sobie wyobrażać dobro, ogarniające nawet najmniejsze źdźbło trawy. Gdzie miłość, przyjaźń. I przede wszystkim gdzie zniknęła ulga. Nosząc horkruks na wysokości serca, nie doznawała ulgi. Po ściągnięciu go — również.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jedna godzina minęła i otarła opuchniętą twarz z wymuszonych łez. Wzięła byle jaką bluzkę, niepasujące do niej spodnie i poszła pod prysznic. Otępienie przezwyciężyło jej monotonię i wszystko było bliskie wzroku, ale dalekie duszy. W kulminacyjnym momencie czuła euforię z tego niezwyczajnego humoru. Ale musiała przestać czuć radość z własnego, ukierunkowanego smutku. Miała prawo czuć się źle. Ale nie pragnęła się pogrążać. Wróciła do pokoju, lecz nie mogła znaleźć w nim miejsca dla siebie. Zgarnęła czarną bluzę i poszła na długi spacer. Nie lubiła samotnych spacerów, a następnego ranka, gdy wróciła po długiej nocy do dormitorium, wycieńczona i obolała, postanowiła je ograniczyć do minimum. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dwudziesta pierwsza godzina była spokojna i cicha. W sobotę zamek powinien przesiąkać śmiechem lub zamyślonymi, idącymi z nosem w książkach siódmoklasistkami. Ale nie spotkała kogokolwiek. Korytarze świeciły nie tylko światłem pochodni, ale i pustkami.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie utożsamiała się ani ze znikomą radością, czy właśnie milczeniem. Ciemne korytarze, osłonięte tylko cienką łuną światła ognia, czekały na gości. Złośliwsze portrety czyhały w cieniu, by straszyć po zmroku. Hermiona dała się kilka razy nabrać na takie żarty. W pierwszej klasie. Teraz znała wszystkie miejsca od podszewki; wiedziała, gdzie uważać, a gdzie można było usiąść w spokoju. Zazwyczaj wybierała bibliotekę, ale ona miała zostać otworzona dopiero za dwa dni. Szukała więc dalej odpowiedniego miejsca dla siebie. Czuła się osierocona z rodziców i planów na jutrzejszy dzień. Na niedzielę, której nigdy nie lubiła.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kroki same wskazały na sam środek lochów. Minęła wejście do Slytherinu, aż znalazła się przed portretem rybaka. Wykonała odpowiednie ruchy różdżką, aż czarodziej zamachał jej przyjaźnie i popłynął wgłąb morza. Portret zaskrzypiał, a do tajnego przejścia wlało się światło z korytarza.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie szła długo, ale musiała zwolnić już na początku, bo potknęła się kilka dobrych razy. Na szczęście każde potknięcie nie doszło do skutku, amortyzowane przez brudną ścianę. Ale szła dalej, wycierając co rusz dłonie o nowe spodnie, których poniekąd pochodzenia nie pamiętała.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hangar był cały w stosach kamieni, wyglądał tak, jak go zapamiętała w pierwszy dzień renowacji. Kopnęła ze złości kamyk, który poszybował kilka metrów, aż wpadł do wody. Spojrzała w stronę zajętego gruzem korytarza, gdzie na jego końcu ona i Malfoy czekali na pomoc przez długie godziny. Z daleka widziała szlak kropel krwi, które ciągnęły się do samego wyjścia. W miejscu, gdzie właśnie stała. Krew pod stopami wywołała wspomnienia, żywe i szczególne. Nie mogła ich zapomnieć. Uczucie strachu i bezsilności bardzo często wracało i nie dawało spokoju. Ból całego ciała także nagle do niej powrócił </span><span style="font-size: large;">— nie w pełnej mocy, na szczęście. Widziała wszystko ze szczegółami, jak w obu dłoniach trzymała metal, który wbijał się w brzuch Dracona Malfoya. Uratowała mu życie. W snach zawsze umierał, ale w rzeczywistości chodził, mówił… Był zimnym i opanowanym człowiekiem, który żył. Dzięki niej.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Duma i strach były pierwszy raz ze sobą w parze: <i>uratowałam go, a mógł umrzeć na moich rękach</i>. Spojrzała na ślady krwi z nikłym uśmiechem. Wyglądała, jakby oszalała. Ale nie pomyślałaby, że Malfoy pomoże jej podjąć decyzję w sprawie przyszłości. Chciała ratować ludzi, którzy nie mieli tyle szczęścia. Pragnęła pomagać i całkowicie się temu poświęcić. Nie wiedziała, jakim prawem to jej udało się przeżyć i czemu to Malfoy musiał ją zasłonić własnym ciałem. Nie miała długu wdzięczności wobec kogoś takiego jak Malfoy, ale wobec losu, który kolejny raz wybrał dla niej życie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Postanowiła wrócić do swojego pokoju. Czuła się, jakby zaliczyła wszystkie egzaminy na najlepszą ocenę i teraz miała przed sobą długi czas wakacji, by naładować swoją różdżkę w całkowitej błogości ducha. </span></div>
</div>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"></span><br />
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ponownie znalazła się na korytarzu w lochach. Był oświetlony pochodniami, bez wilgoci w powietrzu i wyciekającej wody na ścianach. Nie spieszyła się. Podjęła ważną decyzję, po której nastąpił spokój w całym ciele, a myśli napawały ją optymizmem. Dawno nie miała tak wiele dobrego w sobie. Nawet przejście obok wejścia do Slytherinu nie odrzucało jej tym chłodem co zwykle. Kamienna ściana była zwyczajna. Hermiona stanęła w niewidocznym miejscu i przyglądała się wejściu, które przez siedem lat było równoważne z drzwiami do piekła. Pokręciła głową, a uległość stępiła zaciętość w oczach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">W tym też momencie kamienna ściana osunęła się. Na korytarz wyszła dziewczyna, której Hermiona nie znała, aczkolwiek kilka razy zwróciła na nią uwagę podczas posiłków. Czasami zastanawiała się, kim owa dziewczyna jest. Ale częściej po prostu przyglądała się jej, jakby była częścią dekoracji przy stole Domu Węża. Miała naprawdę ładne, kruczoczarne i cienkie włosy do samego pasa. Na jej twarz nigdy Hermiona nie zwróciła uwagi.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dziewczyna i tym razem wyszła, włosy falowały na jej plecach. Nie zauważyła Hermiony i poszła w stronę schodów. Zniknęła z lochów w tym samym momencie, co Hermiona z korytarza, przechodząc przez próg wejścia do Slytherinu. (<i>A podobno ciekawość to pierwszy stopień do piekła</i>).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"></span><br />
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
</div>
</div>
<br />
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Cholibka, niech skonam! Wygląda to coraz lepiej, no. — Hagrid wyszczerzył się do swojego pomocnika. Jego ubrudzona od pyłu broda zdawała się śmieszyć, ale robota paliła się w rękach, nieważne więc jak wyglądał. Już niedługo chatka miała być gotowa. Hagrid kupił już nawet nowiuśki kojec dla swojego brytana — spojrzał na Kła, skomlącego radośnie i poklepał go po łepku.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jeszcze kilka dni — skomentował chłopak, na chwilę odrywając się od pracy. Szary podkoszulek był w plamach od potu, a skóra mu lśniła, jakby nasmarowana oliwką. Wieczór był mroźny, chociaż dla niego i Hagrida owocował w ciężką pracę. Oglądali dzieło, które budowali od trzech tygodni. Domek wybudowany z jasnego kamienia i szpiczastego dachu. Gajowy już miał łzy w oczach, więc drugi, niższy w porównaniu do półolbrzyma, mężczyzna odwrócił wzrok. Wyjął z tylnej kieszeni różdżkę (18 cali, wiąz, włókno ze smoczego serca), wracając do poprzedniego zajęcia.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Bycie w grupie z Granger nie uszczupla twoich sił. — Draco Malfoy, gdyby tylko był sam, zignorowałby obecność tego głosu. Hagrid jednak, pochlipujący ze wzruszenia, odwrócił się.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dobry — przywitał się. Dziewczyna uśmiechnęła się, ale tylko Malfoy wiedział, jak ten uśmiech jest nieszczery i nie w jej gestii. Gdy Hagrid zniknął pod byle pretekstem, żeby zostawić ich samych, Victoria odprowadziła go chłodnym spojrzeniem.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Idź sobie — rzucił Malfoy i poszedł wgłąb Zakazanego Lasu, gdzie trzymali wszelkie zapasy potrzebne do odbudowany chatki. Victoria poszła za nim. — Jesteś jak wrzód.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dziewczyna przyspieszyła i zrównała z nim krok. Uśmiechnęła się w jego stronę pięknie i odgarnęła do tyłu czarne i długie włosy jak skrzydło kruka. Nigdy nie przestawała z nim flirtować. </span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dla ciebie zawsze. </span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kilkadziesiąt metrów przeszli w milczeniu. Tylko liście i gałązki chrupały pod ich stopami. Victoria przyjęła tę obojętność do siebie, co jakiś czas zerkając na jego prawy profil. Zastanawiała się, o czym myśli i dlaczego już minął czas, kiedy rozumiała nawet jego milczenie.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Od kiedy pomagasz mieszańcom? — Cisza stała się nie do wytrzymania. — Co z tego masz?</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Radość z bezinteresowności. </span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Śmiech Victorii dzwonił mu w uszach. Dźwięk poniósł się echem po lesie, nawet kiedy dziewczyna wróciła do milczenia. Z trudem dotrzymywała mu kroku, a Malfoy szedł coraz szybciej, chcąc ją zmęczyć, a potem zgubić.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przestań pędzić! — warknęła. Zignorowałby to, gdyby nie złapała go mocno za rękę, oplatając ich palce. Draco czuł jej szczupłą i kościstą dłoń w swojej. Wyrwał się z tego nietuzinkowego gestu i stanął w miejscu, Victoria także. Dzieliła ich odległość jego ręki. Dziewczyna była owiana jego mroźnym spojrzeniem. Poczuła dreszcze przechodzące po plecach, jakby zimna dłoń przejechała jej po linii kręgosłupa.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Idź sobie.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: medium;">Te słowa nie były dla niej zaskoczeniem. Czuła piętno niezręczności, które kiedyś, dawno temu, między sobą przełamali. Najwyraźniej nie na zawsze, w</span>zrok Dracona nieustannie przypominał bryłę lodu, chociaż zdarzało mu się topić, gdy była obok. Nie zawsze, ale wystarczająco, by wiedzieć.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co się zmieniło? </span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Lojalność nigdy nie była twoją mocną stroną. — Wysłał jej krótki, kpiący uśmiech. — Twój brat leży w szpitalu, a ty stoisz tutaj. Ze mną.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Trudno. Może źle to zabrzmi, ale cieszę się, że tutaj jestem. Z tobą... Jak bardzo jestem okropna?</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie odpowiedział, co szczególnie miał w zwyczaju, gdy odpowiedź była zbyt prosta. Victoria niewątpliwie pragnęła, by Teodor obudził się, ale nie teraz, tylko trochę później. Zaklęcia stały się nieaktywne, gdy leżał w śpiączce. Nie wiedziała, ile jeszcze będzie okazji, aby porozmawiać z Draconem i go zobaczyć. Dotychczas był niewidzialny. Domyślała się, że czasami siedzi między Blaisem i Teodorem, ale nigdy nie mogła być pewna.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlaczego mnie nie szukałeś? Teodor leży tam już dwa dni, Draco. Leżałeś z nim na jednej sali, wiedziałeś od samego początku — mówiła spokojnie, ale bała się i cierpiała. Nawet głos jej drżał, chociaż arystokratyczne wychowanie nie pozwalało na takie dygresje. Dlatego wiedział, jak bardzo cierpi, skoro nie potrafiła utrzymać swoich emocji na wodzy. </span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">—Victoria — powiedział mocno. Spojrzała na niego pełna zawodu. — Nie chciałem cię szukać.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Twoje uczucie się skończyło? Teoś wygrał? Moja rodzina wygrała? — pytała w niedowierzaniu. — Myślałam, że to oczywiste, że przetrwamy… Nie miałam czasu zapytać, czy chcesz to przetrwać. Ale… myślałam...</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś przypisana komu innemu. Teodor umrze, jeśli nie wypełnisz Przysięgi — odpowiedział trochę ciszej. Uciekła od niego wzrokiem. Szamoczące się liście od wieczornego wiatru nie dały jej siły, by zrozumieć tą przedziwność losu. Zrozumiała, że nie było czego przetrwać. Żyła w złudzeniu, że ona i Draco znajdą do siebie drogę. Może jednak pomyliła pierwsze zakochanie z miłością na całe życie. Victoria podeszła i przytuliła go mocno. Jak dobrze się stało, że nie płakała. Stali tak długo, chłonąc pożegnanie i ciepło, jakby miało im ono starczyć na resztę samotności, jaka miała ich dotknąć.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co za ironia losu, że na imię mi Victoria — szepnęła. Uśmiechnęła się na chwilę, lecz nie miała pewności, czy Draco również to zrobił. Czas płynął: sekundy, minuty. Kiedy się odsunęła, na jego twarzy nic się nie zmieniło. Chłodny i obojętny był dla niej, niczym obca osoba mijana w sklepie. Nie była przyzwyczajona do Dracona, który nie miał w czasie wielu godzin chwil uśmiechu albo chociaż ciepła w oczach. Stała przed nim i trzymała go mocno, wiedząc, że kiedy puści, zrobi to na zawsze.</span></div>
</div>
<div style="line-height: normal;">
<div style="font-style: normal; margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co za ironia, że arystokracja była kiedyś prestiżem — dodał. Przymknęła oczy, a Draco ją od siebie odsunął.</span></div>
<div style="font-style: normal; margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="font-style: normal; margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span></div>
<div style="font-style: normal; margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="font-style: normal; margin: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<div style="line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ile razy ją kusiło, by wejść do Slytherinu. W drugiej klasie nie udało się ulżyć tej ciekawości, ponieważ stała się na wpół kotem. Jak mogła się pomylić w najprostszej części receptury, dodając nie ten włos co trzeba. Ale teraz, gdy ciekawość w delikatnej mierze ją zżerała, nie mogła sobie odmówić tej radości. Jakby brakowało jej w tym roku przygód.</span></div>
</div>
</div>
<div style="font-style: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nisko zawieszony sufit i lampy, z których sączyło się szmaragdowe światło, to ją jak na razie nie zdziwiło. Z daleka jednak widziała wejście do pokoju wspólnego, więc stawiała coraz większe kroki. Przysłuchiwała się, ale tylko jej chód robił jakikolwiek hałas. Czuła mrowienie na plecach, gdy wchodziła do pustego, ogromnego pokoju. Szmaragdowe lampy, a na środku pięknie wyrzeźbiony, gustowny kominek. Nisko sklepione podziemie. Po niektórych ścianach spływała woda, ale i ona tu pasowała; woda grała ze światłem. Mieniła się.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Byli dokładnie pod jeziorem, co Hermiona wiedziała już wcześniej, ale wiedzieć a zobaczyć, to niebo a piekło. Widać, że z najdroższych rodzajów drewna robione były stoły i krzesła, dodatkowo obite solidnymi materiałami. Kanapy same prosiły, by na nich usiąść i rozkoszować się chwilą.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">A to wszystko opierzone zimnem i surowością. Pokój był kunsztowny, ale bezosobowy. Arystokraci o chłodnych oczach i obojętnych minach idealnie by się wpasowali. Hermiona przechadzała się zafascynowana, dotykając gładkiego drewna i przeglądając książki w biblioteczce, która zajmowała całą ścianę. Tytuły niektóre budziły niepokój, dziwiła się, że nie należą one do zakazanego spisu. W pewnej chwili była nawet oburzona, że McGonnagall, a wcześniej Dumbledore pozwalał na coś takiego. Wnioski same się wysuwały.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Przeglądając <i>Czystość krwi</i>, strona po stronie, drgnęła, gdy oddalony dźwięk otwieranych drzwi ją zamroził na kilka kluczowych sekund. Jakie szczęście, że wzięła ze sobą różdżkę! Kiedy niemal zachłysnęła się powietrzem, rzuciła w pośpiechu jedno zaklęcie niewidzialności i odłożyła jak najciszej książkę o tym, jak tępić szlamy. Biblioteka, dzięki Merlinowi, była najbardziej oddalonym miejscem w pokoju wspólnym; najpewniej, by czytelnikom nie przeszkadzał gwar rozmów.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dwa głosy były coraz bliżej, a już wkrótce zobaczyła wysokiego Blaise'a Zabiniego w towarzystwie dużo niższej osoby. Zapewne była to dziewczyna, sądząc po budowie. Nie mogła jej Hermiona rozpoznać, kaptur miała założony na pół twarzy, a cała reszta pochłonięta była w mroku. Na czarnej szacie jednak miała przyszyty emblemat Slytherinu. </span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kim więc ona była, skoro tylko czterech Ślizgonów przebywało w zamku? Uwzględniając jedną Ślizgonkę, którą Hermiona widziała, jak wychodzi z lochów.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise nachylił się i pocałował dziewczynę, która skrywała się pod kapturem. Niestety, Hermiona nie dostrzegła twarzy, postać w czarnej szacie była do niej odwrócona. Czekała, aż się pożegnają, może rozpoznałaby głos, ale najwyraźniej pocałunek był dość wymowny dla nich oboje. Dziewczyna wyszła bez słowa, a ku przerażeniu i panice Hermiony, Zabini zamiast wrócić do swojego dormitorium, położył się na całej długości kanapy przed tańczącym ogniem. Sofa była tak ogromna, że pomieściła dwumetrowego chłopaka. Westchnął on i nie ruszał się przez dziesięć czy więcej minut. W tym czasie Hermiona stała w miejscu, całkowicie sparaliżowana i wciśnięta w najbardziej oddalony kąt.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kiedy już miała prawie pewność, że Zabini zasnął, postawiła pierwszy krok w stronę wyjścia. Potem drugi, trzeci… szła coraz pewniej i szybciej… kiedy była oddalona o kilka metrów, drewniana deska zaskrzypiała. Dla Hermiony było to tak donośne, że od razu zabrała stopę. Wtedy również Blaise usiadł i patrzył dokładnie w to miejsce, gdzie stała Hermiona. Przełknęła ślinę, kiedy chłopak wstał. Zaczęła kalkulować, czy lepiej stać w miejscu, czy odtworzyć poprzednią drogę, którą przebyła. Wykonała pierwszy krok do tyłu. Kolejne skrzypnięcie. Zabini zaczął powoli iść w jej kierunku, a jego zmarszczone czoło nie wskazywało na to, iż zmierza on tylko, by wziąć sobie jakąś książkę.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Odwrócił się on jednak, kiedy do pokoju weszła dziewczyna o czarnych włosach. Na początku nie zauważyła Zabiniego.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Vicky! </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— zawołał ją, odwracając w jej stronę. Dziewczyna stanęła w miejscu i bardzo powoli zwróciła uwagę na ciemnoskórego chłopaka. Ocenił ją jednym spojrzeniem, by potem zapytać: </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Byłaś u Teodora?</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Pilnuj własnego nosa </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— syknęła.</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tylko zapytałem. Jakaś ty, kurwa, drażliwa </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— powiedział jakby urażony, co nie pasowało Hermionie do Blaise'a Zabiniego, z jej perspektywy był wiecznie kąśliwy i odgrodzony od każdego… Ale czy nie tak myślała o każdym Ślizgonie, jakby byli tylko masą o takich samych charakterach i reakcjach? Zmrużyła oczy.</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wiem!… wiem. </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Westchnęła głęboko i usiadła na kanapie, wcześniej zajmowanej przez Zabiniego. Dołączył do niej, zapominając o wcześniej skrzypiącej podłodze. Hermiona zrobiła kilka cichych kroków, aby lepiej widzieć. Vicky trzęsła się, opatulając szczelniej ramionami.</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Blaise dotknął jej dłoni.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś lodowata. </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wiedzieć czemu, jego ton był pełen złości i wyrzutu. Wstał i wziął czarny koc, rzucając jej potem na kolana. Ponownie usiadł, ale już w fotelu, jakby brzydził się zająć ponownie miejsce obok dziewczyny. </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jesteś… kurwa...</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dzięki za podsumowanie </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— zachichotała. Chyba bliska łez.</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Byłaś u Dracona, więc lepszego podsumowania ode mnie nie dostaniesz </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— powiedział, ale ciągle patrzył na Vicky, która już nie trzęsła się z powodu zimna. Jego złość w oczach ulatniała się wraz z patrzeniem na ten nędzny widok. Dziewczyna nie płakała, a jednak było w niej coś, co dokładnie opisywało cierpienie.</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A co byś zrobił na moim miejscu? </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— zapytała cicho, przenosząc rozdygotane spojrzenie na Blaise'a. Wzruszył ramionami.</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zachowałbym się racjonalnie, a nie jak</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">…</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie rozśmieszaj mnie </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— odwarknęła, zrywając z siebie koc i wstając z kanapy w ułamku sekundy. Przez chwilę wyglądała, jakby chciała się na niego rzucić, ale w końcu zaczęła chodzić w tę i z powrotem. Złość w niej drżała. </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Postaw się na moim miejscu, Blaise! Masz brata, który zginie, jeśli nie wyjdziesz za jakąś francuską zdzirę… i na dodatek, jesteś potwornie zakochany w rudej zdrajczyni krwi, której nie możesz zobaczyć, dotknąć, porozmawiać z nią, bo rzucili na ciebie jakieś zaklęcia. Fajna sprawa, nie?</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wiedziałem, że Malfoy jest rudą zdrajczynią krwi.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Och, jego i Teodora możesz sobie oszukiwać, ale ostatnio widziałam, jak Weasley wychodzi z twojego pokoju, więc łaskawie się zamknij i nie rób mi kazać, bo jesteś takim samym zdrajcą jak ja.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Spierdalaj </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— odpowiedział bez cienia emocji. Może zrozumiał. Przez ich głośną rozmowę nie słychać było, jak Hermiona ze skrzypnięciem siada na drewnianej podłodze i bierze głęboki oddech. Dziewczyna w czarnej pelerynie to Ginny. GINNY. G i n n y. Chciała uciec do swojego dormitorium, wypytać swoją współlokatorkę o wszystko, ale nie mogła przemknąć niezauważona. Dopiero o trzeciej w nocy do pokoju wspólnego przyszedł Draco. Hermiona mogła tylko siedzieć w tym samym miejscu, każde ponowne użycie różdżki, nawet niewerbalne, zostałoby wyczute przez Zabiniego czy Vicky. Siedziała i czekała, trawiąc każdy rąbek odkrytej informacji. </span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nott się obudził </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— powiedział Malfoy do Blaise'a i wyszedł w pośpiechu. Vicky spojrzała zdezorientowana na Zabiniego, gdy ten już był w połowie drogi do wyjścia.</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co się stało? </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— zapytała, zatrzymując go.</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: medium;">— Przecież… </span>— Zabini wskazał palcem na wyjście, gdzie chwilę wcześniej zniknął Malfoy. Potem jednak dłoń mu opadła. — Ach, zapomniałem, że siebie nie widzicie i w ogóle…</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: medium;">— Nie, nie, nie… obudził się? </span>— Spojrzała na niego ze strachem i łzami w oczach. — Draco tutaj był, teraz?!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona spędziła noc w pokoju Slytherinu. Wyszła, gdy naprawdę miała pewność, że Zabini i Vicky śpią głęboko. Przyglądała im się, a w uszach dalej miała głęboki głos Blaise'a, którym uspokajał i rozmawiał z dziewczyną, nieświadomie zdradzając Granger największy sekret Dracona Malfoya i tej całej Vicky. </span></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-33596854127731816602015-10-29T21:00:00.000+01:002015-11-08T16:55:13.573+01:0010. Na końcu świata.<div style="font-family: -apple-system-font; font-size: 12px; line-height: 16px; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dwie godziny, razem, na jednej kanapie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To wasza pierwsza sesja, będzie trwać dwie godziny. Czas zacznie być mierzony za chwilę… A pytania techniczne nie będą wliczone w czas sesji — powiedziała Extance, otwierając tym razem czarną teczkę, nie zamykając tej złotawej. Z ciemniejszej wyjęła wiele złożonych pergaminów, bardzo starych na pierwszy rzut oka.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ile będziemy ich mieć? — dopytała Hermiona, zniesmaczona swoim pytaniem. Zdenerwowała się w ułamku sekundy, jak zła może być odpowiedź.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Sesji? O, wiele. Do końca renowacji albo do czasu, aż stwierdzę, że nie są one wam potrzebne. Nie wcześniej i nie później.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona oparła policzek o prawą dłoń, a powietrze jakby z niej całkowicie zeszło. Do końca renowacji? Ale jej koniec jest przewidziany w ostatnie dni sierpnia. To szmat czasu. Niemal cztery miesiące, szesnaście tygodni… Reasumując; ponad trzydzieści godzin zmarnowanych na specyficznej terapii ze śmiertelnym wrogiem, terapii, na której znalazła się przypadkiem i nie wiedziała, co miałaby na niej robić. Zerknęła kątem oka na reakcję Malfoya, ale jego apatyczna i wypruta z człowieczeństwa mina była na właściwym miejscu. Jego spokój niemalże jej się udzielił, nie chciała przecież być zbyt emocjonalna i wychodzić na histeryczkę, dając mu kolejny powód do kpin.</span><br />
<a name='more'></a></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— No dobrze, ale… czego właściwie pani od nas oczekuje? — Hermiona zmarszczyła brwi, zaczynając powoli nie rozumieć samego zamysłu tej farsy. A tak bardzo nie lubiła czegoś nie wiedzieć. — Cel powinien być jasno określony. I to pacjent powinien zwracać się o pomoc, której potrzebuje. U pani wszystko działa na opak.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dopiero po tych słowach Extance spojrzała z powiewającym w oczach chłodem na Hermionę. Zamknęła obie teki i rzuciła je lekko na stolik. Nagle pojawiły się na nim, w tej samej chwili, trzy kubki. Extance przed sobą miała kawę z mlekiem, Draco czarną jak smoła, a Hermiona herbatę z cytryną.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dziękuję — mruknęła Hermiona automatycznie, ale nie sięgnęła po kubek.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Po skończeniu terapii też mi podziękujesz — podsumowała z zacięciem, upijając łyk i pozostawiając na kubku odcisk czerwonej szminki. — Wiem, co jest dla ciebie dobre. Nie lubisz kawy, Hermiono, więc ci jej nie podałam. Podziękowałaś mi. Tak samo będzie, gdy z wami skończę.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Malfoy, jak gdyby nic się nie stało, sięgnął po gorzką kawę. Ale Hermiona siedziała otępiała, bardzo roztropnie analizując słowa pani psycholog; nikt nie przerwał milczenia, chociaż Extance, co skrupulatnie podkreślała, miała <i>tylko</i> dwie godziny.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie odpowiedziała mi pani na pytanie. — Hermiona mówiła powoli, stopniowo wracając ze świata myśli na brązową kanapę. — Skoro uważa pani, że powinnam czuć wdzięczność, proszę bardzo. To pani zdanie, ale ja postawiłam dość jasne pytanie, a pani je zgrabnie odwróciła. Obawia się pani odpowiedzi? Czy ona coś zmieni?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja się jej nie obawiam. — Kobieta na enigmatyczny ton zniosła ze swoich oczu chłód i może była trochę zaciekawiona, a może rozbawiona — nie dało się tego jednoznacznie odczytać. Extance starła wskazującym palcem szminkę ze swojego kubka. Ślad jej ust zniknął. — Ale ty nie jesteś jeszcze gotowa na odpowiedzi. W przeciwieństwie do Dracona.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona spojrzała szybko na Malfoya i z powrotem na nią. Była oburzona, nie tylko dlatego, że najwyraźniej czegoś ważnego jej brakowało, ale też nie rozumiała. Z każdym zadawanym pytaniem i brakiem odpowiedzi, przybywało w jej głowie o nowe dywagacje i teorie. J</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">ej prawa dłoń spoczywająca na kanapie samoistnie zacisnęła się w pięść, a plecy wyprostowały niczym struna.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Sugeruje pani, że jestem ograniczona? — Jej ton przycichł, nie rozwiała w sobie spokoju. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Za dużo w tobie rozsądku, by zrozumieć.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ale Malfoy!… — Wskazała na niego dłonią. Dręczyły ją wyrzuty do chłopaka, aczkolwiek miał on pewną tajemniczą minę; milczał. Nawet nie zakpił. Wyglądał jak podczas całego ich szóstego roku, kiedy dostał misję zabicia dyrektora szkoły, był on wtedy równie obojętny wobec otoczenia. Poza ostrzejszymi rysami, które wypracowały się przez wojnę, miał poszarzałą cerę, zapadłe policzki, a już nie mleczna, a po prostu blada skóra odznaczała się na jego arystokratycznej twarzy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie powiedziałam, że Draco chce tutaj być, ale rozumie formę i CEL tego, czego ty nie potrafiłabyś zrozumieć, Hermiono. Więc to nie na mnie podnoś głos — mruknęła, rozkładając bezradnie ręce. Ten gest wcale nie pasował do Extance. Jakież to było denerwujące i nieprofesjonalne z jej strony! To nie ona była bezbronna i przymuszona. Hermiona zacisnęła usta, czując upokorzenie w formie czerwonych jak ogień policzków. Nie była nawet w stanie spojrzeć na Malfoya, ale to akurat było łatwo do wytłumaczenia, że nie miała ochoty na jego widok. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">(<i>Za dużo we mnie rozsądku, by zrozumieć, jaki jest cel. Co to ma niby znaczyć? To bezsensowne, bezpodstawne. Upokarzające. To rozsądek pomógłby mi zrozumieć… Chyba że mowa o jakieś głupocie, abstrakcji. A nie wiedziałam, że Malfoy ma coś z humanisty</i>).</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Możemy już zaczynać? Mamy mnóstwo pracy — stwierdziła psycholog. Kiwnęli głową, a magicznie ulepszony zegarek zaczął powoli tykać. Dwie godziny. Hermiona spojrzała na Malfoya, miał pusty wzrok. Ale również na nią patrzył. </span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">18:01</span></b></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br />
Tak rozpoczęło się ich pierwsze spotkanie bez ignorancji; od połączonia ich wzroku w jedno, od pierwszego spotkania, które uiściło wszystkie obawy Hermiony, że takich spojrzeń miało przybywać. Nie chciała go blisko, pragnęła zapomnieć o chwilowej obecności Scorpiusa i Rose. Ale chwile w hangarze wciąż stawały jej przed oczami, obawiała się konsekwencji tych niekontrolowanych wspominek. Jej nienawiść do Malfoya przerosła już pewną umowną granicę i stawała się nie do opanowania, nie potrafiła na niego spojrzeć, bo od razu na jej oczy wkraczał cień, padający na wszystko wokół. Malfoy wtedy stawał na pierwszym planie, a jasność pierwszy raz nie kojarzyła jej się z czymś dobrym, bo go nienawidziła. Odwróciła wzrok, ale wszystkie kontury jeszcze przez kilka sekund były nieznośnie żywe. Gorycz zalewała ją subtelnymi falami, wywołując dreszcze, bo Draco Malfoy nie tylko był złem, ale i wspomnieniem zła oraz zmian, na które nie miała wpływu, choć ją dotyczyły. Teraz nawet odebrał jej prawo wyboru, bo chociaż bardzo chciała, nie mogła zacząć myśleć racjonalnie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wiecie, że jesteście tutaj, bo wasz stan emocjonalny jest odchyleniem od normy. Gdy pierwszy raz z wami rozmawiałam, odniosłam jasne, pierwsze wrażenie. A w mojej pracy ważne jest przeczucie. Dlatego dzisiaj będziecie odpowiadali na moje pytania… i nie będziecie mogli odpowiedzi ominąć bez dobrego argumentu. W innym wypadku, to będzie jak utrudnianie terapii, co się wiąże z interwencją. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlaczego w każdej sprawie próbuje nas pani połączyć? — zapytała Hermiona, a zegar przestał tykać. Pytanie techniczne nie wlicza się przecież w czas. Extance zadrgał policzek, a brązowe do ramion włosy zafalowały, gdy na krótko pokręciła głową.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— BARDZO NIEMIŁĄ interwencją — mówiąc to, Extance spojrzała Hermionie jasno w oczy. Miała siedzieć cicho. — Najpierw problem zostanie zgłoszony u dyrektorki. A gdy to nie przyniosłoby zmian, sprawa staje się jasna; ukrywacie coś przede mną. A to może oznaczać, że jesteście niebezpieczni dla otoczenia. Bez problemu mogę w oczach społeczeństwa zrobić z was wariatów, którzy myślą tylko o zabijaniu siebie czy innych. Przeszłość Dracona pomogłaby mi w rozgłoszeniu podobnej plotki, z Hermioną byłoby trudniej, ale robiłam już rzeczy bardziej niewykonalne. Mam nadzieję, że mamy jasność.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie odpowiedzieli.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Świetnie. Przejdźmy więc do części właściwej. — Rozpromieniła się.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">18:56</span></b></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dlaczego mam rozmawiać przy swoim śmiertelnym wrogu o…</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nieśmiertelnym — poprawił ją Malfoy. Spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami i pytaniem w oczach. — Nasza nienawiść przetrwała wojnę, więc śmierć też nie będzie problemem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Świetnie, widzimy się w piekle, Malfoy.</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja już jestem w piekle. Muszę z tobą dzielić powietrze. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wracając — dodała z naciskiem, stężała jej mina. Draco przewrócił oczami i zapadł się wygodniej w fotelu. Nie wydawał się skupiony na jej nudnej przemowie. — Malfoy to dupek, który wykorzysta każdą okazję, aby uprzykrzyć ludziom życie, a ja mam przy nim wyrazić swoje słabości?… Czy tylko mnie to śmieszy? </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Twoje towarzystwo również jest dla mnie stratą czasu, więc łaskawie się zamknij — rzucił, nawet nie zerkając na momentalnie rumianą ze złości i goryczy dziewczynę. W jej oczach Draco, gdyby na nią spojrzał, dostrzegłby urazę i furię, co, krótko mówiąc, nie zrobiłoby na nim wielkiego wrażenia. Wzniósł oczy, lustrując z zainteresowaniem sufit, doskonale wiedząc, że ignorowanie Granger zdenerwuje ją jeszcze bardziej. Jakkolwiek by to źle zabrzmiało, znał ją. Na tyle przynajmniej, aby wiedzieć takie rzeczy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Przeciągasz strunę — powiedziała zbyt spokojnie. Chyba chciała udać groźną. — Zamknę się, kiedy najdzie <i>mnie</i> taka ochota, a nie <i>ciebie</i>, wielki arystokrato z bożej łaski…</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Skrzeczysz gorzej niż mój skrzat domowy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona wzięła głęboki oddech, Draco usłyszał jej świszczący z przejęcia oddech. Dopiero wtedy zerknął. Dalej hodowała tą swoją żałosną ideę? WESZ? Czy tak to jej stowarzyszenie się nazywało? I czy naprawdę chciał znać odpowiedź? Zapewne nie. Usłyszeli chrząknięcie. Oboje spojrzeli na panią psycholog, całkowicie zdziwieni jej obecnością. Byli tak przekonani o własnym zwycięstwie w tej dziecinnej bitwie słownej, więc Extance postanowiła to przerwać. Zanim dojdzie do rękoczynów. Dzielił ich zaledwie metr.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Możecie chociaż na chwilę przestać się droczyć? — Oparła się wygodniej. Draco dalej wyglądał na obojętnego, ale Hermiona jakby przejęła emocjonalną reakcję za nich oboje: idealnie. Szczęka dziewczyny opadła z łoskotem na ziemię. Ona i Malfoy… rozmawiali, pluli jadem, dyskutowali, kłócili się, ALE NIE DROCZYLI, na miłość boską. Hermiona spojrzała na Malfoya jak na robaka, a potem przeniosła swój wymowny wzrok na kobietę. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— My. Się. Nie. Droczymy — odparowała. Wzięła głęboki oddech i zastanawiała się, co musi się wydarzyć, aby ucieczka stąd stała się możliwa. Spojrzała mimochodem na Malfoya i niemal natychmiast poczuła gorycz w ustach. Był jak chodzące przypomnienie minionego zła. Całej wojny i siedmioletniego bólu. Był winny zniknięcia jej rodziców, a nawet blizny na ramieniu, którą wypaliła jej Lestarnge… był złem, które chciało się odrzucić, ale ono zawsze wracało. Hermiona była przez z niego słaba, jego oplatające się i nienawistne macki osłabiały ją. W ciągu godziny oboje zdążyli się już pokłócił przeszło milion razy, była zmęczona jego towarzystwem; cały czas musiała być gotowa na atak. Po wojnie pragnęła spokoju, prawdziwej harmonii między jej uczuciami a rzeczywistością. Nie mogła zrozumieć tego co działo się z jej uczuciami, które nie nadążały za wiadomościami z zewnątrz. A teraz jeszcze usłyszała, że ona i Malfoy… droczą się. Jak ona nienawidziła tej liczby mnogiej.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wystarczyła jedna godzina, by wybuchły w niej odłożone na bok i zapomniane emocje. Nawet nie zdawała sobie sprawy z ich istnienia, a teraz, gdy tylko spojrzała na Malfoya, pragnęła złapać różdżkę i go po prostu powalić jednym, sprawnym zaklęciem. <i>Niewybaczalnym</i>. Bała się tego pragnienia, ale chęć zemsty była tak ogromna… on był winien temu, co się stało. Była bliska łez, siedząc na nowiutkiej kanapie i myśląc o minionym weekendzie, kiedy zniknęła z Hogwartu, zwalniając się wcześniej u McGonnagall. Szukała rodziców, przekopała całą Australię, potem myślała, że wpadła na trop — wyjechali z Australii do Brazylii w dalszą podróż. To był jeden z wielu fałszywy tropów. Zbieg okoliczności. Bo one się przecież zdarzają.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">19:12</span></b></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiono?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Obróciła szybko głowę w stronę głosu. Była obserwowana przez dwie pary oczu: zielone — zadowolone; i szare — nijakie. Na usta wpełzł jej zmęczony uśmiech, czuła się, jak przeżuta i wypluta z ust jakiegoś olbrzyma. Zmęczenie kleiło oczy, chociaż minęła dopiero godzina i piętnaście minut. Mimowolnie wychyliła się, by zobaczyć zegar. Wskazówka leciała mozolnie. Aż w pewnym momencie stanęła:</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czy nie możemy dokończyć sesji kiedy indziej? — zapytał Malfoy. Zapytał w liczbie mnogiej. Czyżby jego też dopadło zmęczenie? Hermiona oparła się wygodniej o brązowe obicie, oparła się lewym policzkiem o zimną skórę, a poprzednia fala gorąca przez złość jej minęła; nastąpiła błogość, mimo że siedziała na jednej kanapie ze swoim (nie)śmiertelnym wrogiem, a przed nią spoczywała ta, co leczyła wariatów, sama będąc jedną z nich. Wydało jej się w tamtej chwili to bardzo zabawne. Chociaż, mając nie po kolei w głowie, zapewne sama musiała ludzi dobrze rozumieć.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie. Za dużo już ich nam przepadło… — odpowiedziała, aż spojrzała na Hermionę. Zmarszczyła brwi, ale zaraz musiało coś do niej dotrzeć, bo zmarszczki na jej czole się wygładziły. Zdawała się być usatysfakcjonowana, zwracając się do Granger. — Zmęczona? To dobrze.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Niby dlaczego?</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">(Zegar znów zaczął tykać).</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To znaczy, że się starałaś.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy nie zasypia, niech pani mu wymyśli jakąś karę — odparła trochę cicho. Wzięła głęboki. Założyła ręce na brzuchu i tak siedziała, niemal leżąc i zasypiając. Obraz zaczął nawet być lekko zamazany, gdy zaczęła ziewać. Malfoy stał się niewyraźny przez jej szklane oczy. Czekała na odwet, ale on tylko na nią patrzył w ten pobłażliwo-sarkastyczny sposób.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">(Dwa kubki z kawą były puste. Herbata spoczywała nietknięta).</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Spokojnie, na niego też przyjdzie pora — powiedziała Extance nawet trochę cieplejszym tonem, delikatnie odbiegającym od tego profesjonalnego. Draco przewrócił oczami, a Hermiona przyjrzała mu się, jakby był jednym z cenniejszych eksponatów w muzeum. Wyglądał jak w pierwszej minucie sesji. Żadnych, ciekawych zmian — stalowe oczy, a pod nimi sińce, mleczna cera i ledwo widoczne piegi; platynowe, trochę dłuższe niż zwykle, włosy i opadająca grzywka na czoło. Zawsze ubrany w czarne kolory. Hermionie zaświtały w głowie czasy, gdy chodził w samych garniturach… nawet nie zdawała sobie sprawy, że coś takiego pamięta. Czasy, które miały miejsce przed wojną, były dla niej na co dzień odległe.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dobrze, Draco. Skoro Hermiona już mi zasypia na kanapie, ty przejmiesz pałeczkę. Opowiedz mi o swojej rodzinie.</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Chwila ciszy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zwykła, arystokratyczna rodzina… nic specjalnego — odparł, nawet nie zaszczycając spojrzeniem Extance. Gapił się tępo w ogień kominka. Hermiona przez chwilę myślała, że to na nią patrzy, ale to był tylko ogień i światło cienia, które grasowało na jego bladej twarzy. Spuściła wzrok. Poczuła się, jak z innej planety, gabinet psycholog stał się niemalże końcem świata, w którym została tak nagle uwięziona. Nie byli w Hogwarcie, wypełnionym po brzegi uczniami. A może byli w szkole, tylko już bardziej absurdalnej i zniszczonej. W dawnym Hogwarcie nie musiałaby przecież chodzić na terapię z Draconem Malfoyem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Od kiedy arystokrata nie podkreśla swojej niezwykłości? — drążyła Extance. Hermiona zamknęła oczy, wyczekując odpowiedzi… Ale miała dziwne uczucie, déjà vu. Nie chciała otworzyć oczu, bojąc się, że na kanapie spostrzeże krwawiącego Scorpiusa. Sama nie zauważyła, że przysłuchując się w milczeniu przez moment na imię jej było Rose.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Od kiedy bycie arystokratą nie jest żadnym prestiżem. — Założył ręce na torsie, a ten sam ton wyprany z emocji rozwiał Hermionie wszelkie wątpliwości: to był Scorpius, uwięziony w głosie Malfoya. Przestraszyła się na tyle, by nie otwierać oczu. Na pewno chłopak dalej przyglądał się ogniu. Wcale nie czuła na sobie jego spojrzenia.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Co masz na myśli? — zapytała Extance. Tylko po co? Odpowiedź była dla Hermiony taka oczywista. Jej serce zaczęło bić niespokojnie, gdy zrozumiała, że miała rację.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— W byciu arystokratą przestałem dostrzegać zalety.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona otworzyła oczy, a Extance odłożyła ponownie swoje teki i teraz chłodna ocena biła w jej oczach, niczym mroźny, zimowy poranek. Psycholog założyła nogę na nogę, ona również nie wyglądała na zmęczoną, chociaż nie wiadomo, ile takich sesji dzisiaj przeżyła. Jej wzrok zielonych oczu na chwilę spoczął na Hermionie, ale ta niezrozumiała dziwnego znaku, który został jej wysłany. Zmarszczyła zabawnie brwi, a oczy same powędrowały do Dracona Malfoya, całkowicie nieobecnego duchem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Kiedyś ci się podobało patrzenie na tortury i zabijanie? — Pytanie wysunęło się z jej ust mimowolnie, ale i tak pełne gniewu. Spojrzenia ich się spotkały, co tylko zdenerwowało ją jeszcze mocniej. Senność odeszła w niepamięć. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie jesteś najmądrzejszą czarownicą od czasów Ravenclaw, Granger.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Odpowiedź na pytanie! — żachnęła Hermiona niecierpliwie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Extance milczała, przysłuchując się, jak Draco zwleka z odpowiedzią. Ale zgodnie z jej przewidywaniami — nie odpowiedział, słowem czy spojrzeniem. Znowu wzrok zawiesił mu się na ogniu, a on oparł się wygodniej o kanapę. Czy był zmęczony, zamyślony? Nawet Extance trudno było na to cokolwiek odpowiedzieć. Chociaż studiowała psychologię i kochała zagadki, Draco Malfoy był nieprzewidywalny. I szalony. Och, tak, zdecydowanie był szalony. Ale i tak powiedział o wiele więcej, niż się spodziewała. Może nie poruszył znaczącego tematu z przeszłości czy przyszłości, ale — Extance zerknęła na Hermionę Granger — uchwycić można było kilka momentów, gdy jego oczy nie były do samego końca puste.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Tchórz — mruknęła pod nosem, zakładając niezadowolona ręce na piersi. I na to odparła jej cisza.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">19:39</span></b></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Extance westchnęła głęboko, lecz niedosłyszalnie. Odkąd pozwoliła im na tą krótką wymianę zdań, oboje byli małomówni. Czasami Hermiona posyłała chłopakowi oburzone spojrzenia, ale on przyjmował to ze stoickim spokojem, chociaż z czasem wydawało się to nawet cyniczne z jego strony. Zostało piętnaście minut do końca, a tykający zegar dawał jej się we znaki; dwie godziny to zdecydowanie za mało. Duchem już była na ich następnej sesji, nie mogła się doczekać, aż pierwsze rezultaty będzie można dostrzec gołym okiem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Machnęła różdżką, a trzy kubki zniknęły. Zignorowała nietkniętą herbatę dziewczyny.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Psycholog pragnęła rezultatów wyjątkowo szybko, dlatego postanowiła postawić jeszcze jeden krok w stronę sukcesu. Nie dość, że nie prowadziła nigdy dobrowolnie podwójnych terapii, to jeszcze miała zamiar zadać im przymusowo! pewne zadanie domowe, które też musieli wykonać razem. Była pewna, uwzględniając ich niechęć do siebie, że czas renowacji będzie dla nich ogromnie trudny. Ale była też pewna, że w głębi duszy będą jej za to dozgonnie wdzięczni — może nie teraz, ale szacowała, że w przeciągu pół roku.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Żeby moja terapia miała jakiekolwiek rezultaty, musicie nad sobą pracować. Nie tylko tutaj, ale także poza moim gabinetem — rzekła, a Hermiona patrzyła na nią z rosnącym niedowierzaniem, zgadując zapewne do czego zmierza. — Nie radzicie sobie z powojennymi realiami i uważam, że działacie na siebie leczniczo.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nienawiść lekarstwem? — Na usta Malfoya wślizgnął się sarkastyczny i idealnie dobrany uśmiech, chociaż był on tak obrażający adresata, że lepiej by to nazwać grymasem. Extance, gdyby się nie opanowała, zmarszczyłaby brwi. Ale jej czoło na szczęście pozostało gładkie; cóż za zmiana zachowania! Malfoy ponownie dał o sobie znać, dalej był zagadką i musiał jej o tym nieznośnie przypomnieć. — Szykuj się, Granger. Będzie zabawa.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zamknij się — burknęła, łypiąc na niego bykiem, trzymając miękkie jak wata łokcie na kolanach i opierając twarz o dłonie. Odwróciła wzrok, który powędrował jej do tlącego się wciąż ogniska. Ogień powoli wygasał, płomyczki były niewielkiej wielkości, a w gabinecie zaczynał panować półmrok. Gdyby nie lampy o witrażowych abażurach, byłoby ciemno jak poza zamkiem. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Wyglądasz żałośnie. — Spojrzał na nią krytycznie, a w oczach zapaliły mu się iskry, jakby chwilowy płomień ognia wdarł mu się na twarz, wprost do oczu. Jak prawdziwy ogień, nawet Extance poczuła napływające gorąco jak fala parzącej bryzy. Postanowiła jeszcze krótką chwilę przemilczeć, czekając na rozwój dosłownych wypadków. Miała jednak dość głośne wrażenie, że nie dojdzie do rękoczynów. Gdy Hermiona odwróciła wzrok od kominka, utknął jej on na Malfoyu; mleczna twarz kontrastowała z ogniem w stalowych tęczówkach. Jeśli ten żar to było jakieś uczucie? Extance nie domyślała się nawet, o jakim zabarwieniu ono może być. Ale było z pewnością silne. I przerażające zarazem. Jak wzrok szaleńca, który po latach poszukiwań odnalazł idealną, piękną dla siebie ofiarę. Niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju. Hermiona jednakże utkwione miała w nim oczy tak długo, wcale nie wyglądała na zdenerwowaną. Raczej obojętną, miała lekko uniesione, wątpiące brwi. Extance zdawało się wtedy, że to jednak Granger jest bardziej szalona, nie odwracając wzroku z tej przerażającej twarzy.</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Maskarada.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ależ to były ulotne sekundy. Już po chwili ogień zgasł, chłodno się stało między nimi. Hermiona coś odpowiedziała, coś równie niemiłego, Malfoy znowu dodał swoje trzy knuty, ale Extance się wyłączyła, nie dopuszczała do swoich uszu słów. Tylko patrzyła, starając się wyłapać jak najwięcej z mowy ciała. Ona stała się istotniejsza. Było jasne, że dyskusja ich będzie miała złośliwe zabarwienie, czasami obojętne, ale częściej po prostu nienawistne. Gdyby tylko wiedzieli to, co ona! Kiedy patrzyła na ich miny podczas posiłków albo pracy, z czego nigdy nie zdawali sobie sprawy, były tak strute, jakby wlano do ich gardeł eliksir, który miał ulotnić z nich wszelkie dobre uczucie. Mieli dokładnie takie same miny i automatyczne ruchy. Rzadko się uśmiechali i rozmawiali z innymi.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ale kiedy Draco i Hermiona spotkali się chociaż przelotnie, jakaś siła w nich wstępowała do walki. Walczyli słowami, złymi, okrutnymi, złośliwymi… ale walka była lepsza od niczego. Hermionie zdawało się, że odsuwając się od przyjaciół i pochłaniając siebie całą w wirze pracy, da sobie radę. Zrozumie zmiany, jakie zaszły i spróbuje za nimi nadążyć. Jednak dotąd się jej nie udało. Minęły przecież trzy tygodnie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Extance mogła, niestety, tylko spekulować, co Draco ukrywał za swoimi obojętnymi oczami. Był osobą, która najwyraźniej nie potrzebowała towarzystwa przyjaciół, jedynie czasami otaczał się gadką z Blaisem Zabini o drobiazgach. Oraz sporadycznie Teodorem Nottem, chociaż to Extance niezwykle dziwiło. Nie starała się jednak tego zrozumieć, to nie był temat jej pracy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mam dla was pracę, pewne zadanie... domowe. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Na te słowa Malfoy skrzywił się, odwracając wzrok, jakby Extance nie była godna; natomiast Hermiona, nieudolnie próbując to ukryć, była delikatnie zaintrygowana, utkwiła w kobiecie oczy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Bijąca Wierzba została mocno poturbowana przez wojnę, a żaden z profesorów nie ma czasu, aby ją doglądać. Wy się tym zajmiecie. R a z e m… I uwierzcie mi, dowiem się, jeśli będziecie się mijać szerokim łukiem, rzuciłam specjalne zaklęcia.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Na nas? — Hermiona wytrzeszczyła oczy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie… <i>(chociaż miałam ochotę)</i>… na miejsce, gdzie jest zasadzona wierzba. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ile mamy czasu? — zapytał Malfoy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wiem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— …</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie wiem, jakie jest odpowiednie lekarstwo. Zajmuję się psychologią, a nie zielarstwem — powiedziała pobłażliwie, aczkolwiek dobitnie. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie dostaniemy żadnych wytycznych? — zdziwiła się. Extance pokręciła głową, bawiąc się coraz lepiej, chociaż sprawa ich zadania była tak niezwykle krucha. — Dobrze. Poradzę sobie — rzekła z pewnością, ale pod naporem dwuznacznego spojrzenia psycholog, dodała: — Ee… My sobie poradzimy.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Mam już teraz wiele zajęć — odezwał się Draco znienacka. — Naprawa hangaru, ta idiotyczna sesja i inna sprawa, o której już wspominałem.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie, nie wspominałeś — wtrąciła Hermiona. </span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie tobie, nie łudź się — zignorował potem jej ciche prychnięcie. Spojrzał na zegarek, który wystukiwał powoli ostatnie minuty.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Jakoś to pogodzisz.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Extance zdawała sobie sprawę, jak to lekceważąco zabrzmiało, ale to nie miało żadnego znaczenia. Przestudiowała jego sytuację dużo wcześniej i była pewna, że wygospodarowanie czasu nie będzie dla niego aż tak wielkim problemem. Zegar zadzwonił, a Hermiona i Draco niemal automatycznie wstali z kanapy, pożegnali się cicho i rzucili praktycznie do drzwi, co wyglądało nawet zabawnie.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Uważaj, jak łazisz, Granger.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Sam uważaj! — zaprotestowała, a kiedy Malfoy przepuścił ją w drzwiach, była taka zszokowana, że nie zdążyła mu nic na to odpowiedzieć. Wtedy on uśmiechnął się sarkastycznie i zamknął jej drzwi, praktycznie wypychając z gabinetu. Extance spojrzała na niego chłodno, nie dając mu podstaw do wysuwania wniosków. Zostali sami w gabinecie, w którym już dawno panował półmrok. Na ścianach skakały cienie niewielkiego płomyka w kominku, Malfoy obrócił się z powrotem w jej stronę, jak zwykle z jakąś blokadą w oczach. Skoro nie było tu Granger, darował sobie jakąkolwiek złośliwość w każdym geście, bo nie dawało mu takiej satysfakcji jak w towarzystwie nieznośnej Hermiony.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To się nie uda — powiedział bardziej do siebie niż do Extance. Stał sztywno z napiętymi mięśniami, jakby rozluźnienie miało pozbawić go resztek honoru.</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Draco…</span></div>
<div style="line-height: normal;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie zdążyła. Trzask zamykanych drzwi był dostatecznym komunikatem, że dla niego rozmowa już była skończona. Nie odczuła jednak tego zlekceważenia. </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Draco Malfoy wyszedł z jej gabinetu zmęczony. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>*</i></span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Rozdział dedykuję sobie. Bo mogę.</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new" serif; font-size: large;">xx</span></div>
</div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-32272077971694118932015-10-23T22:13:00.001+02:002015-11-08T16:55:30.723+01:009. Sekunda.<div style="text-align: justify;">
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Popielate sklepienie, ledwo widoczne w burzową noc, ozdabiane surowymi płaskorzeźbami i kamiennymi gargulcami, które łypały na wszystkich z góry; oceniały jakby każdego, kto leżał na szpitalnym łóżku. Na Malfoya patrzyły niesłychanie obficie, karały go spojrzeniem za bezsenność. Chłopak, gdy tu przeszedł ledwo martwy, nie wyglądał przynajmniej tak pusto, jak w tę noc; oczyszczony z własnej krwi i popiołu. Miał otwarte oczy, ale w ciemności nijak oddawały stalowy kolor, wydawały się tęczówki jego wręcz czarne, tak samo jak oczodoły. Chłopiec, a może już mężczyzna, co jakiś czas kaszlał zamaszyście. Kaszel chyba nie pozwalał mu na sen, ale prawdziwy powód mógł znać tylko on o platynowych włosach.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Burza zaczęła grzmieć za oknem. A gdy posypały się błyskawice, skrzydło szpitalne na kilka sekund wydawało się tak jasne, jakby wszystkie lampy naraz rozjarzyły się najostrzejszym światłem. Malfoy jednakże zauważał zmiany z opóźnieniem, kiedy burza trwała już godzinę, on dopiero zwrócił twarz w stronę okna, jakby wrócił z tajemniczej i tylko sobie znanej krainy. Był niby senny, ale oczy miał skupione i wpatrzone w jedno miejsce. Potem, gdy noc trwała w połowie; ciemnej, mokrej, zimnej; on wstał, zrzucił z siebie kołdrę i podszedł do okna. Jego brzuch opleciony był bandażem, jedynie tors miał odsłonięty. Blada skóra odstawała od ciemnego skrzydła szpitalnego, skóra też jakby napawała się chwilowymi przebłyskami za oknem. Mężczyzna, chociaż nietypowo urodziwy, w tą noc wydawał się dziwnym aniołem o ciężkich ranach. Był ranny, zbierał grzechy za zjadaczy chleba? A może był aniołem ciemności i kosił żniwa, polegając w walce? Jego twarz nie dawała jasnej odpowiedzi, była bez wyrazu. Chłopak okiełznał dla siebie pustkę. Nawet burza nie wpłynęła na niego specjalnie, chociaż stał przy oknie, wpatrując się w nią od dłuższego czasu. W pewnym momencie nawet odwrócił wzrok z niewiadomej przyczyny od okna. Spojrzał na łóżko, w którym spała dziewczyna o kasztanowych lokach rozrzuconych na poduszce; ale co z tego, że mężczyzna patrzył, skoro szare oczy były jak tafla lustra? Możesz w nich widzieć to, co chcesz i dopowiedzieć swoją historię. Nie jego.</span><br />
<a name='more'></a></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dziewczynie unosiła się równomiernie klatka piersiowa; napojona była eliksirem, by leżeć do samego rana. Czy łączyły chłopaka i dziewczynę jakiekolwiek stosunki? Czy byli sobie drodzy? Nie. Kiedy trafili tu popołudniu, byli dla siebie obojętni jak powietrze. Nie odzywali się i nie patrzyli nawet we własnym kierunku. Tylko pielęgniarka wirowała między tą dwójką, chyba kobieta nie zdawała sobie sprawy, że odpowiada jej cisza. Była tak pochłonięta pracą…</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Mężczyzna zmarszczył brwi, gdy błyskawica za oknem rozjaśniła pokój, a Hermiona Granger zaczęła miotać się po łóżku. Krople potu zaczęły występować na jej czole, nierówny oddech wydawał się z niej głośno; wyglądała, jakby opierała się torturom (<i>jak w Malfoy Manor, gdy Bellatriks</i>…). Draco nie zareagował, spojrzał w okno. Dziewczyna była wrogiem i chociaż świat miałby stanąć na głowie, prawo to nie miało podstaw do zmian. Choćby minęły setki lat i tysiące bitew, w których on by ją uratował — zawsze będzie to nienawiść. Malfoy spojrzał w konsternacji na swój brzuch, a raczej owinięty bandaż na nim. <i>Uratowałem Hermionę Granger</i>. Po co? Nie chciał odkupienia, nie był słaby, nie miał wyrzutów sumienia. Ale i tak ją zakrył swoim ciałem jak tarcza. Jej pochodzenie i nawet uroda czy osobowość nie była warta, by narażać samego siebie na śmierć. Ale uratował ją. Czemu? Spojrzał na nią ostatni raz, a burza zamilkła, może dając mu czas i ciszę na wysnucie odpowiedzi. Jednak Malfoy jej nie znał. Choćby myślał całą noc, uratowanie Hermiony Granger było najbardziej spontaniczną decyzją, której nie dało się racjonalnie wytłumaczyć.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Chciał zapomnieć o godzinach w hangarze, kiedy krew wypływała z niego tak rzewnie, a on majaczył tak, by rozmawiać z Hermioną Granger. Chciał zapomnieć na chwilę, że umierał i poznał Rose, która miała dziwnie znajome oczy, złociste jak miód. Zamiast wymazać wspomnienia, wrócił do szpitalnego łóżka nad ranem. Hermiona niemalże krzyczała przez swoje senne koszmary, ale Malfoy nie miał problemu, by jej krzyki zignorować i zasnąć głęboko.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: center;">
<i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ma pan szczęście, panie Malfoy, że panna Granger była w pobliżu!… inaczej nawet eliksir uzupełniający krew by nie pomógł i nie miałabym, czego po panu zbierać — gderała pielęgniarka, podchodząc do jego łóżka z naręczem fiolek. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ogromne szczęście. — Chociaż pielęgniarka była zbyt zajęta, by doszukać się czegoś w jego głosie; Hermiona wyczuła w nim tą zwykłą dla Malfoya ironię. Nie spojrzała nawet, żeby się przekonać… czuła na sobie jego dziwny wzrok. Nie potrzebowała potwierdzenia w jego oczach. Nienawiść, pogarda — przywykła do nich — pustka również w szarych oczach nie była jej obca. Rose i Scorpius byli tylko skutkiem utraty krwi. Rola Rose i Scorpiusa była także epizodyczna. Nie było jej żal, bynajmniej!, przywykła do nienawiści, do ignorancji; miała nadzieję, że już nigdy nie będzie musiała z nim rozmawiać w taki sposób jak w hangarze. Nienawiść była o wiele prostsza, a wybaczenie niemożliwe… Zaraz, moment, sekundę… Jakie wybaczenie? Nie chodziło jej o to! Co za niefortunny ciąg myśli.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Panno Granger, eliksiry, ale już! — Madame Pomfrey niemalże dyszała jej w kark z zagniewaną miną. Hermiona przyjęła od niej posłusznie każdy eliksir, choćby nie wiadomo jak krzywiący, i wypiła do dna, aby nie sprawiać kobiecie większego kłopotu. — Chociaż z tobą nie ma tylu problemów… pan Malfoy myśli, że pozjadał wszystkie rozumy.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A nie ma za grosz własnego — odpowiedziała pod nosem. Gdy pielęgniarka odchodziła, zdawało się Hermionie nawet, że uniosła kąciki ust, ale mogło jej się tylko wydawać. Pomfrey odeszła do łóżka na końcu sali, na którym leżał nadal nieprzytomny Teodor Nott. Hermiona obserwowała starszą kobietę, jak krząta się wokół chłopaka, który wyglądał jakby był niedaleko od śmierci — kiedy odgradzali przejście do Hermiony i Malfoya, ekipa ratunkowa znalazła Teodora, ledwo oddychającego. Mimo zaklęć, przygniotła go sterta kamieni, Ślizgon miał zmiażdżone kości, które na szczęście w jedną noc pielęgniarka zaleczyła. Chociaż, mimo fachowej opieki, on nie wybudzał się. Dalej słaby i upiornie blady. Madame Pomfrey załamywała ręce, uważała, że pacjent musi sam dojść do siebie po tak ciężkich obrażeniach. Ale na szczegółowe pytania, kiedy chłopak się wybudzi, nie potrafiła odpowiedzieć. Hermiona nie umiała zapytać też, czy Nott w ogóle się wybudzi. Malfoy również milczał.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiono, jak się czujesz? — Do skrzydła szpitalnego weszła Ginny, obok niej, w znacznej odległości, kroczył Blaise Zabini. Malfoy i Granger przyglądali się, jak oboje wchodzą, ale ani Weasley, ani Zabini na siebie nie spojrzeli chociażby kątem oka. Hermiona momentalnie przypomniała sobie słowa Notta: <i>Zapłacić informacjami, Granger. Dość ciekawymi, jeśli miałbym być szczery. Np. dlaczego Zabini nagle zaczął dręczyć twoją rudą koleżankę</i>… Ginny usiadła przy jej łóżku i spojrzała zmartwionym wzrokiem na bladą twarz przyjaciółki, po czym wyciągnęła różdżkę i rzuciła <i>Muffliato</i>. Obie spojrzały w stronę Malfoya i Zabiniego, ale, chociaż Dracona usta ruszały się, nie wydobywał się z nich dźwięk; najwyraźniej wpadli na ten sam pomysł.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Dobrze. Pomfrey chciała mnie tylko zostawić na obserwacji. Nic mi nie jest. — Machnęła ręką. Ginny obróciła się w stronę Malfoya, a potem nachyliła się nad Hermioną, szepcząc konspiracyjnie:</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Podobno uratowałaś mu życie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona z początku nie wiedziała, co odpowiedzieć. Uratowała mu życie, zaraz potem oczywiście, kiedy to Malfoy zakrył ją własnym ciałem przed walącym się sufitem. Ale co miała Ginny odpowiedzieć? Prawdę? Nie obyłaby się ona bez echa. Gdyby powiedziała, że to ona jest dłużniczką Malfoya… zerknęła w jego stronę, który w tym czasie słuchał w skupieniu Zabiniego. Zaczęła się zastanawiać, czego on by chciał.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— To nic takiego — odparła. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nic takiego? Uratowałaś tyłek tej tlenionej fretce! Kiedy to on wyzywał cię tysiące razy, nienawidził ciebie i twoich przyjaciół, obrażał mnie i moją rodzinę… Podziwiam cię, Hermiono.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— C o?</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Naprawdę, podziwiam cię. Nie wiem, czy potrafiłabym tak o — tu pstryknęła palcami — o wszystkim zapomnieć i mu pomóc. Ale ty zawsze byłaś bezinteresowna — dodała, jakby to tłumaczyło całą historię. Dopiero kiedy Ginny powiedziała to na głos, Hermiona zrozumiała, jak bardzo jej zachowanie było niedorzeczne. Nie mówiła oczywiście o zatamowaniu krwawienia, ale o rozmowie, jaka się wywiązała. Był jej wrogiem, kanalią, obrażał nie tylko ją, ale i Ginny, Harry'ego, Rona… całą rodzinę Weasleyów, czyli osoby, których uznawała również za swoją rodzinę. Ta cała sytuacja tak uderzyła jej do głowy, była wtedy tak zdenerwowana, że zapomniała o całym świecie. Powinna go uratować i zostawić ich położenie bez słowa, a potem po prostu zapomnieć. Wtedy, bo starała się to przed sobą wytłumaczyć, to nie był Draco Malfoy tylko Scorpius; chłopak, który nie lubił arystokratów, miał mieszaną krew i rozmawiał z nią na filozoficzne tematy, o cierpieniu i bólu. Draco Malfoy by jej nie uratował i nie zaczął z nią rozmawiać. Z tym przeświadczeniem zaczęła z Ginny mówić o mniej wymagających tematach; przyjaciółka zdała jej relację randki z Harrym (nie uwzględniając jej końca, ale o tym Hermiona nie musiała przecież wiedzieć).</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— PANIE MALFOY! MARSZ DO ŁÓŻKA! — Hermiona i Ginny podskoczyły, gdy wrzask pielęgniarki przeszedł echem po szpitalu. Obie obejrzały się w tamtą stronę, gdzie Malfoy stał przy swoim łóżku, a kobieta, o wiele niższa od niego, zagradzała mu drogę. Chłopak patrzył na Madame Pomfrey z góry, platynowa grzywka opadła mu niemalże na oczy, ale na stojącą przed nim pielęgniarkę nie zrobiło to wcale wrażenia. Groziła mu palcem, a swoje dalsze słowa mówiła ostro i tonem, który nie znosił sprzeciwu. Malfoy zignorował ją, a jedynie sięgnął po swoją koszulkę, bo dalej pozostawał w samych spodniach i z bandażem owiniętym wokół brzucha. Wciągnął ją na siebie, a pielęgniarce zaczynało brakować tchu, by dalej krzyczeć na swojego pacjenta.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zabini nagle wrócił do skrzydła szpitalnego, wylatując wcześniej z niego całkiem niezauważalnie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Idziesz? — zapytał Blaise, ale na widok miny uzdrowicielki, postanowił zostać we framudze i nie wchodzić do środka. Malfoy kiwnął głową.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Do widzenia — rzucił za sobą, co ledwo dało się usłyszeć. Kobieta stała w tym samym miejscu jeszcze przez minutę, a potem wróciła do swojego gabinetu, trzaskając drzwiami tak mocno, że Hermiona zdziwiła się, iż Teodor Nott nie przebudził się ze śpiączki. Ginny, ni stąd ni zowąd, uśmiechnęła się, jakby tamowała wybuch śmiechu.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— W sumie… co ja cię podziwiam. Musiałaś go obmacywać! Dziewczyno, zazdroszczę! — parsknęła złośliwie, komplementując żywo jego klatkę piersiową. Hermiona spojrzała na nią, jak na ostatniego czubka. — Przecież żartuję… Ale to dziwne, że ktoś taki w miarę... wyglądający, może być w środku zgniły.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Musi istnieć jakaś równowaga. — Odpowiedziała, a Ginny, chociaż nie miała ku temu rozsądnego powodu, spojrzała na Hermionę podejrzliwie. Siedziały w milczeniu, bo jedna z głową w chmurach, a druga główkująca, co ją takiego ominęło… Ginny spojrzała na miejsce, gdzie poprzednio leżał Malfoy. Kołdra była pomięta, a prześcieradło prawie dotykało podłogi. Ile czasu Hermiona i Malfoy spędzili razem pod zniszczonym hangarem, i ileż nienawistnych słów musieli sobie w tym czasie powiedzieć? Czy Hermiona milczała, czy mówiła mu to, co leżało jej na sercu? Na pewno zachowała się rozsądnie — Hermiona zawsze była rozsądna i prawie nigdy nie dała się oczarować emocjom, ale Ginny czuła, że coś jest nie tak. Kiedy Malfoy wychodził, Ginny starała się nie patrzeć na Zabiniego, a Hermiona na Malfoya. Ona miała ku temu powody! W końcu spała z Zabinim i dopiero wrócili z jego sypialni, na dodatek to nie był pierwszy taki incydent… Ale Hermiona? Na pewno nie miała tego samego dylematu, co ona. Niezręczność jednak wisiała w powietrzu, można było ją z łatwością wychwycić. Ginny spojrzała na pacjentkę, lustrując ją badawczym wzorkiem.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Hermiona! — Jakiekolwiek pytania, które rzucały się Ginny na język, zostały niezadane przez przybycie Rona i Harry'ego. Wyraźnie zatroskani i oszołomieni niemal podbiegli do jej łóżka; policzki mieli zaróżowione. Musieli właśnie dowiedzieć się, co się stało.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja?…</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Zabiję tego śmierciojada! Co on ci zrobił? — Ronowi poczerwieniały uszy, a Hermiona nie bardzo rozumiała, na pewno barwną, teorię Rona.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Malfoy?… Mi? Nic. Ale prawie sam umarł — odparła, czując, że ta informacja delikatnie Rona pocieszy. Nie była z niego dumna, że komukolwiek, nawet takiemu Malfoyowi, życzył śmierci. Hermiona tylko jednej osobie kiedykolwiek życzyła źle: Voldemortowi. A Malfoy nawet jemu nie dorastał do pięt… dlatego go uratowała. Bo chociaż zawinił, popełniał błędy, za które pewnie się nie wstydził, miał prawo żyć. I ona miała wrażenie, że trafiła w sedno, dlaczego to on zakrył ją własnym ciałem. Bo każdy ma w sobie tyle samo zła i dobra. Malfoy świadomie wybierał źle, najprawdopodobniej kalkulował wady i zalety; często podejmując złe, niemoralne decyzje, mając wtem korzyści dla samego siebie — jednak kiedy ją uratował, nie miał czasu na kalkulacje. Jego spontaniczność i pewne ruchy pierwotnie wyryte, jak w każdym człowieku, miał dobre… niekrzywdzące. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Myśli Hermiony popłynęły tym torem, którego końca jeszcze nie widziała… miała nawet nieswoje wrażenie, że Malfoy będzie od teraz częstszym gościem w czasie jej dnia. Już teraz zapełniony grafik jego imieniem dawał jej się we znaki! Musiała go widzieć podczas renowacji hangaru, a również tak długo odwlekana wizyta u Extance czekała na nią.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Na nich?</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">I wraz z tym dziwnym sprostowaniem, zrozumiała, że nie czeka ją spokojny, powojenny okres. Powróciła więc do rozmowy z Harrym i Ronem… już po minucie wyczuła to napięcie! Nie tylko między nią a chłopakami, Ginny i Harry też unikali swojego wzroku, stali nawet po dwóch stronach jej łóżka… Skoro randka przebiegła prawidłowo, co było takiego nie do opanowania? Wysłała Ginny pytające spojrzenie, ale ta wzruszyła ramionami i tyle było z tej telepatycznej rozmowy. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nawet między Hermioną a Ronem i Harrym dyskusja nie kleiła się, i gdy ich troska zniknęła szybko jako temat rozmowy, zrobiło się jakoś sztywno. Nie rozmawiali ze sobą może i kilka dni, nie było na to czasu. Ale przecież kilka dni w tą czy we w tą nie powinno robić tak wielkiej różnicy. Zwłaszcza, że przyjaciółmi są od lat. Odkąd Harry i Ron uratowali ją przed górskim trollem! Przyjaźń zrodzona z przygody i w późniejszym czasie właśnie na różnych przygodach ona się opierała. Od samego początku, chociaż zabrzmi to wyjątkowo smutno, jako przyjaciele mieli jeden cel: zabić, zniszczyć Voldemorta, czy też ciemne moce. Teraz nie mieli nic. Żadnych intryg, żadnych spisków. Stracili fundament. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ron i Harry chcieli kiedyś, aby i Hermiona została aurorem. Podświadomie czuli, że w ten sposób właśnie wszystko pozostanie niezmienne. A zmianom bardzo trudno stawić czoła, jak okazało się w późniejszym czasie.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: center;">
<i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Wejście do starej klasy historii magii okazało się równie łatwe, co poddaństwo i uległość względem szkolnej pielęgniarki, która budziła tyle samo respektu, co zawsze; niejeden nauczyciel mógłby jej zazdrościć autorytetu.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona bez zastanowienia chciała usiąść na fotelu przed biurkiem Extance, ale… wystrój zmienił się od ostatniego czasu; zamiast praktycznie pustej klasy, zastała pragmatycznie urządzony gabinet. Elegancka sofa z brązowej skóry, połyskująca przez światło dwóch lamp, które stały po obu końcach kanapy… szkliste abażury były wzorowane na wielokolorowych witrażach, przez które światło nie było tylko białe, ale i zdarzały się zagięcia o zielonej, niebieskiej lub pomarańczowej barwie; reszta kolorów gdzieś zginęła. Za kanapą była biała ściana, nieozdobiona żadnym malunkiem w ramce. Natomiast przed sofą, dokładnie dwa metry dalej, w odmierzonej równoległości, stał fotel obity w tą samą, brązową, połyskującą skórę. Leżały na nim dwie teczki. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">W jakby drugiej części pokoju, po prawej stronie, stało to samo, czarne biurko z krzesłami dla gości. Tam również Hermiona dostrzegła panią psycholog i Malfoya. </span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">—… to nie jest możliwe, Draco — przerwała w połowie zdania, gdy Hermiona weszła do środka. Extance wyglądała w nowym wystroju gabinetu tak samo, jak wcześniej; jej krwistoczerwona szminka zdobiła lub szpeciła usta, a eleganckie czarne spodnie i żakiet leżały na niej z prezencją, bez żadnego zagięcia czy plamki. Na widok Hermiony wskazała im brązową sofę. Bez przywitania i jeszcze dawniejszych animozji, grzeczności</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"> </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">usiedli. Hermiona na jednym końcu kanapy, Malfoy na drugim.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czuję się zaszczycona, że znaleźliście dla mnie czas — zironizowała i porwała z fotela dwie teczki, także siadając z kamienną twarzą naprzeciw nich. Jedna teczka była czarna, druga złota. Hermiona już otwierała usta, by wszystko wytłumaczyć, ale Malfoy spojrzał na nią bykiem, a Extance skinęła ręką, by Granger milczała. Tak oto zapadło niewzruszone, napięte milczenie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Psycholog otworzyła złotą teczkę i wyjęła kilka kartek, bądź dokumentów. Przegryzła przy tym w skupieniu wargę; czerwona szminka ubrudziła jej zęby.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie mam już czasu na wzruszające wstępy — zaczęła, nie odrywając wzroku od białych, czyściutkich kartek. Polizała palec, by przewrócić zlepione strony. — Nigdy jeszcze nie zostałam tak zlekceważona. Zazwyczaj moi pacjenci ustawiają się w kolejkach, by zapisać się na następną wizytę, a wy…</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona spuściła głowę na swoje stopy, a Malfoy w dalszym ciągu patrzył, jak Extance ciągnie swój monolog; twarz miał nieprzystępną i apatyczną.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— A wy… — Pokręciła głową i uśmiechnęła się lekko pod nosem. Uniosła wzrok na swoich podopiecznych, a w kącikach oczu dało się zauważyć pewne delikatnie, magnetyczne iskry. Dla Hermiony były one dziwne, i jakieś złe. —… Spędziliście ze sobą sześć godzin pod zawalonym sufitem. Pokrzyżowaliście mi plany. Nie zamierzałam na was spuszczać terapii szokowej.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Hermiona, widocznie zdezorientowana, podniosła niezrozumiały wzrok z podłogi na Malfoya. Potem nastąpiła między nimi napięta nuta, pt. ,,Czy Malfoy powiedział Extance o Rose i Scorpiusie?". Nie mogła sobie na to pytanie odpowiedzieć, blondyn nawet na nią nie spojrzał. Miał oparty policzek na lewej dłoni, Hermiona widziała tylko jego prawy profil! — zmrużyła oczy i chociaż dalej miała wątpliwości, odpowiedziała:</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Ja i Malfoy znaleźliśmy się w nieodpowiednim miejscu i czasie, to wszystko — odparła sucho.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">(<i>Nie umiesz kłamać, Granger</i>).</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Sugerujesz, że nie zamieniliście ze sobą przez tyle czasu żadnego słowa?</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">(<i>Ona ci nie wierzy, zamknij się</i>).</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa, które nie byłoby obelgą — poprawiła kobietę; Extance miała minę rozbawioną. Bawiła się w prawej dłoni długopisem i zapisała nim coś na kartce ze złotej teczki. Na ustach miała coś na kształt cienkiej kreski, ale jej kąciki unosiły się ku górze. Dopiero po tym jakbyuśmiechu Malfoy zerknął na Granger i pokręcił głową, co mogła zauważyć jedynie o n a. Hermiona przyjrzała się stalowym tęczówkom, i trwało to tylko sekundę, która nie znaczyła nic w całej dobie dni czy tygodni, ale została zapamiętana przez oboje na odległe lata. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, a kasztanowe włosy z nagłą pewnością siebie zaplotła za ucho, odważnie odkrywając twarz i czekając na odwet Extance. Malfoy przyglądał się jej jeszcze jedną, ostatnią, mozolną sekundę, aż sesja rozpoczęła się całkowicie.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Extance wyjęła swoją czarną jak smoła różdżkę, a w jej lewej dłoni pojawił się budzik, który później okazał się stoperem; kobieta nastawiła go na dwie, (równe co do s e k u n d y), godziny.</span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">— Czas: start.</span></div>
<div style="line-height: normal; min-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">*</span></i></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dzisiaj mijają dwa tygodnie od dodania ostatniego rozdziału, trochę smutne, a trochę mam to gdzieś. Jestem tak zmęczona! Ale nie przybyłam tu marudzić. Oby rozdział Was nie zawiódł, ja mam trochę sprzeczne uczucia, ale to pewnie dalej z powodu niewyspania. A jak u Was z nowym rokiem szkolnym/akademickim? (:</span></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-310342821010885318.post-42735426456944000422015-10-10T23:55:00.001+02:002015-10-21T15:49:54.616+02:008. Rose i Scorpius.<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wiara we własne możliwości jest najlepszym źródłem, którym możemy popłynąć w stronę sukcesu. Gdy zaczynamy wątpić, przychodzi seria zdarzeń przypadkowych, które jednak idą ze sobą w parze dość równym krokiem; nasze umiejętności nie zawsze wystarczą, aby niekorzystne dla nas szanse przeskoczyć i nie przewrócić się. Wiara jest jednym z lepszej jakości kluczy do zażegnania problemu. Ale trudno jest wierzyć nieustannie, gdy kłody zaczynają być zbyt wysokie, by je przeskoczyć. Wtedy, choć nie zawsze, staramy się je ominąć, lecz one nie znikają. One rosną, kiedy my idziemy po płaskiej, jedynie lekko chropowatej nawierzchni; dopiero gdy stają się tak duże, atakują nas i musi zaboleć. Przez takie doświadczenia z trudem znów uwierzyć, znów skakać przez przeszkody jak kiedyś, bo poruszamy się delikatnie, z o wiele większym dystansem, uwięzieni we własnych błędach. Kiedy jest tak źle, iż widać po nas gołym okiem trud, oferowana jest nam pomoc. Nie taka często jakiej byśmy się spodziewali, nie zawsze też okazuje się ona przydatna; ale ważna jest próba i wola walczącego. By nie czekać, aż wszystko samo się ułoży, aż rany wyleczą się samoistnie. To my jesteśmy ważni i poszkodowani i jeśli chcemy wygrać, musimy skakać. Metodą prób i tysięcy błędów. Przejść przez załamania, zebrać natchnienie radością; gdy już dotykami cel koniuszkami palców, nie cieszymy się nim w pełni. Odwracamy się i chociaż widzimy równowagę między dobrymi a złymi chwilami, to nie cel jest piękny, a my i nakreślona przez nasze łzy droga; chropowata nawierzchnia jest cudem, bo należy do nas i nikt nie może jej nam odebrać słowem czy gestem. Jesteśmy tym, co wybraliśmy. A wybraliśmy walkę.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal; min-height: 15px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Powiesz mi w końcu, gdzie byłaś przez cały weekend? — zażądała, swoje słowa wzbogacając gestykulacją i mało wyrachowanym tonem, pełnym dotkliwego oburzenia. Ginny, po wyrzuceniu z siebie pierwszych wyrzutów, jak to zazwyczaj miała w swoim usposobieniu, uspokoiła się. Miała wybuchowy temperament, czasami przypominała w swojej złością panią Weasley, ale tym różniła się od swojej matki, że równie szybko jej złość opadała. Nie była też pamiętliwa, czasami wolała zapobiegać różnym zdarzeniom z troski, ale nie lubiła wypominać zamierzchłych błędów, bo sama nie była ucieleśnieniem cnoty (dopiero w ten poniedziałkowy dzień ostatecznie wyleczyła się z kaca, o czym nie wspomniała Hermionie; nie dlatego, że chciała to ukryć, a dlatego, że nie została zapytana).</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Później, dobrze? To dłuższa historia — odpowiedziała, szybko wciągając na siebie zużytą bluzę, której nie szkoda jej było pobrudzić w hangarze. Hermiona ze swojej weekendowej misji wróciła dopiero dwadzieścia minut temu, wyglądała na nie tylko zabieganą, ale i emanowała od niej skrytość, której nie można było rozszyfrować. Ginny stanęła na środku pokoju i przyglądała się Hermionie, nie zarzucając jej tym razem setką pytań. Dziewczyna o kasztanowych, rozczochranych włosach i podkrążonych oczach, gdy ubrała się w roboczy strój, wcześniej rozbiegana i dysząca, przystanęła na chwilę, zamykając oczy i biorąc głęboki oddech. To była tylko chwila. Hermiona zatrzymała się, wszystko wokół niej również zwolniło. Zanim jednak do Ginny dotarło, że to nie była byle jaka chwila, a pełna czegoś potwornego, Hermiona zdążyła wyjść z pokoju; ówcześnie tylko rzucając krótkie pożegnanie, nie obdarowując przyjaciółki strutym spojrzeniem, które mogłoby ją uwolnić z pozorów, jakie chciała utrzymać.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Miłego dnia — mruknęła ta jedyna, która pozostała w pokoju. Echo słów niosło się za nią tylko sekundę. Potem dziewczyna również wyszła.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal; min-height: 15px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal; text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">*</span></i></div>
</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal; min-height: 15px;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wyglądasz jak inferius — mruknął Malfoy, lustrując Hermionę natarczywym wzrokiem. Nie wyglądała wyjściowo: miała nieuczesane włosy, szarą cerę i podkrążone oczy, które od jakiegoś czasu straciły dawny, przemądrzały blask. Jednak to nie oznaczało, że właśnie ten Draco Malfoy miał prawo, aby jej to wypominać. Obrzuciła go spojrzeniem pełnym pogardy i chociaż chciała być ponad to, ponad dziecinne dyskusje, była zbyt zmęczona, zła i rozżalona, by nie wykorzystać takiej okazji.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wyglądasz równie pięknie co ja — odpowiedziała, ale w jego spokojnej twarzy nic nie zmieniło się. I chociaż, gdy potem Hermiona wspominała ich straszną rozmowę (na czym się niechybnie złapała), nie rozumiała jego opanowania, ale z biegiem wszystkich dni, a potem tygodni, każdy jego gest stawał się jaśniejszy, a słowo wytłumaczalne. Hermiona spojrzała wtedy na niego hardo, czekając na odpowiedź pełną ataku, lecz to nie Malfoy jej odpowiedział, tylko Nott, który wrócił z naręczem kamieni.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie chcę przeszkadzać, ale nie zamierzam wszystkiego sam robić — powiedział i upuścił wszystkie kamienie. Zaparł się po boki i odetchnął głęboko. Malfoy zignorował go na jeden moment, zwracając się ponownie do Granger. Szare oczy uderzyły ją silnie.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wiesz, że przez ciebie w tym tygodniu mamy cztery sesje? — Jego ton nie zmienił się, ale mogła zobaczyć, że nie jest tym faktem zadowolony. Jej też zresztą daleko było do radości. </span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wiem — odparła.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Skąd?</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Właśnie mi powiedziałeś. — Uśmiechnęła się sztucznie i odwróciła na pięcie, by wrócić do własnego zadania. I tak mieli na głowie niemałe opóźnienie; tego dnia, jeśli im się oczywiście uda, zakończą remont hangaru. Nowa, wykafelkowana podłoga lśniła, a ostatnie ukruszone kamienie znikały za sprawą pracy Teodora i Hermiony. Cała reszta grupy miała rozplanowane podobne zadania. Wszyscy pracowali żwawo, lecz każdy czuł napięcie wiszące w powietrzu, chcieli skończyć to, co zaczęli tego dnia; nikt nie oczekiwał niczego innego z równym zniecierpliwieniem. W hangarze słychać był tylko stukot i dźwięk pracy, nikt nie ze sobą nie rozmawiał, zbyt zajęty. Hermiona i Nott pracowali harmonijnie, dzięki swojej współpracy zakończyli również jako pierwsi. To, że skończyli doszło do nich z opóźnieniem. Obejrzeli się za siebie, by zacząć inne rzeczy, ale wszystko okazało się naprawdę dopracowane. Spojrzeli na siebie, i chociaż nie było to wskazane ani odpowiednie, uśmiechnęli się do siebie szeroko, a potem wybuchnęli śmiechem. Krótkim, lecz i on miał znaczenie.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Idę zobaczyć jak im idzie — powiedziała, kiedy śmiech ucichł i zrobiło się między nimi dość niezręcznie, by zechciała uciec. Poszła w stronę głównego korytarza, oświetlanego jedynie przez blask kilku pochodni. Nott poszedł za nią. Szli obok siebie bez słowa, bo i żadne nie miałoby znaczenia, i nic by między nimi nie zmieniło. </span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kiedy ostatnim razem ze sobą rozmawiali, Nott dał jasno do zrozumienia, że relacja między Gryfonami a Ślizgonami powinna pozostać niezmienna i że Hermiona powinna o tym pamiętać. Zgadzała się z nim, bo też nie czuła się chętna do zawierania nowych znajomości, zwłaszcza ze Ślizgonami. </span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przemyślałaś to? — zapytał Teodor. Dlaczego Hermiona wiedziała o czym on mówi, czytała mu w myślach, czy dokładnie to samo zaczęła analizować? <i>Nie chcę twojego współczucia, tylko informacji. I jestem ci w stanie za nie drogo zapłacić… </i>za namową wspomnień, spojrzała na niego. Na jego skupioną twarz, pokrytą w połowie cieniem. Lecz oczy były odkryte i równie jej nieodgadnione, co pokryty korytarz ciemnością; znała go, jednak był jej obcy i skryty. </span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie — odparła szczerze.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— A zamierzasz to zrobić? — Zmarszczył brwi. Dochodzili już do pomieszczeń, gdzie pracowali inni, więc zwolnili krok i ściszyli głosy.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie wiem, Nott. Sprecyzuj czego dokładnie chcesz… I co dasz w zamian — rzekła, a po twarzy Notta przeszedł cień rozbawienia, ale go zignorowała, czekając na inną odpowiedź.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Informacja za informację. Jest kilka spraw, które mogą cię zdziwić. A co do tego, czego ja chcę… Draco jest moim przyjacielem i chcę abyś mi zdała każdą relację z tej sesji. Z tego co wiem, dzisiaj macie pierwsze spotkanie.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Przemyślę to. — Pokiwała głową i weszła do pomieszczenia, gdzie pracował Malfoy i Corner. Okazało się jednak, że stała tam również Chang, Spinnet i Luna. Uśmiechnęła się, gdy dostrzegła, że im również niewiele zostało do końca. Teodor ominął ją i podszedł do Malfoya. Zaczęli rozmawiać, oddalając się od grupy.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Niewiele zostało — szepnęła Alicja, która wyglądała na usatysfakcjonowaną; przechadzała się po pomieszczeniu, gdzie zwykle trzymano wszystkie łodzie. Potem wyszła razem z Luną, Chang, by obejrzeć skończoną część Teodora i Hermiony. W składowni została tylko Hermiona, Corner, Malfoy i Nott. <i>Dziwne towarzystwo</i>, lecz nikt się nad tym nie zastanawiał, tylko podziwiał trud, z jaką udało im się skończyć hangar.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Stukot kroków i płynące w rozmowie słowa wyparły jednakże jeden dźwięk, który, może gdyby nie został zignorowany, wszystko potoczyłoby się inaczej. Drobinki tynku, spadając na ziemię nie robiły wiele hałasu, ale jej ilość zaczęła rosnąć i rosnąć… Kiedy kamień wielkości pięści upadł tuż obok stóp Cornera, ich kroki i rozmowy ucichły, a zdziwione spojrzenia zaczęły spokojnie unosić się w górę. Kamienie wciąż spadały.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie krzyczcie i spokojnie idźcie w stronę… — szepnęła Hermiona, ale jej głos został zagłuszony przez tentem stóp Cornera, który dobiegł do wyjścia. Wraz z tą sekundą Hermiona poczuła, jak czyjeś ramiona ciągną ją na ziemię i okrywają jej ciało w całości. Sufit zawalił się ostatecznie, a wraz z nim krzyk Teodora i Malfoya rozdarł hangar, można by powiedzieć, na pół: <i>IMMOBILUS… WINGARDIUM LEVIOSA. </i>Huk, jaki powstał przez osuwający się sufit, stał później stałym elementem w jej koszmarach. Słyszała ten dźwięk zawsze przed swoją senną śmiercią. Kiedy nastąpiła niczym niezmącona cisza, otworzyła szeroko oczy, odrzucając strach przed możliwym widokiem. </span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Salazarze… — usłyszała pomruk nad swoim uchem, a potem silne ramiona i ciało, które okrywało ją przed kamieniami, odsunęło się od niej. Draco Malfoy klął pod nosem, a kropelki potu zaczęły spływać mu po czole. Oboje byli cali w pyle, a nad nimi był sufit, który wisiał jakby zamrożony. Hermiona leżała, a gdyby podniosła się na łokciach, uderzyłaby się głową o zastygły sufit. Przełknęła ślinę i szukała w głowie rozwiązania, ale histeria zaczęła ją oplatać w duszącym uścisku. Zaraz potem znowu zdała sobie sprawę z obecności Malfoya. Gdy ponownie na niego spojrzała, jej oczy otworzyły się jeszcze szerzej. Blondyn miał zaciśnięte szczęki z bólu, a jego biała koszulka na brzuchu w całości zaczęła nasiąkać krwią.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Malfoy — szepnęła i poczołgała się w jego stronę. Drżał, a metalowy pręt wbity w jego brzuch wystawał, dotykając sufitu trzydzieści centymetrów powyżej. — Coś ty zrobił?</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Możemy się zamienić — chciał odwarknąć, ale zduszony szept wydał się z jego gardła. Hermiona wzięła oddech ze świstem. Miała pustkę w głowie, gdy patrzyła na krew i coraz bledszego chłopaka. Łzy nawet stanęły jej w oczach przez strach, że Malfoy może umrzeć, gdy to ona powinna leżeć na jego miejscu.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ale...</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Zamknij się — wychrypiał i sięgnął ręką do brzucha. Hermiona odepchnęła jego dłoń i zaczęła uciskać ranę, z której krew nieustannie ciekła, chociaż było jej z minuty na minutę coraz mniej. — Daj mi to wyrwać…</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Żebyś się wykrwawił na śmierć? O niczym innym nie marzę — odpowiedziała już normalniejszym tonem, mniej przestraszonym, a bardziej przemądrzałym. Draco oddychał płytko, a słowa wychodziły między zduszanymi przekleństwami.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— To nie twoja sprawa, czy się wykrwawię…</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie moja sprawa, że uratowałeś mi życie? — syknęła, a łzy zaczęły płynąć po jej policzkach. Dłonie dalej uciskały ranę. Już i ona była cała we krwi. — Czy może przeszkadza ci, że szlama dotyka twojej arystokratycznej krwi, co?</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Chropowaty śmiech Malfoya odbił się od niej echem, a mimo to Hermiona dalej płakała. Płakała nie kontrolując łez. Drżały jej palce, usta, a gardło ściskało się, jakby tylko czekając na uwolnienie ogromnego krzyku ze swojej piersi. Hermiona, w dalszym akompaniamencie jego śmiechu, a potem kaszlu, obróciła się, by dojrzeć jakąś szczelinę, która pomieściłaby ją i Malfoya; ale żadnej szczeliny nie było. Również nie zobaczyła nikogo znajomego poza Malfoyem. Byli sami, a Draco powoli się wykrwawiał.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co robić, co robić… — mruczała rozpaczliwie. </span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Tylko nie krzycz, bo przez echo kolejna tura runie, a wtedy już jej nie zatrzymam — powiedział ostro. Hermiona, leżąc praktycznie na Malfoyu, by uciskać ranę na jego brzuchu, spojrzała na niego i pokiwała głową. Wtedy również Draco dostrzegł jej łzy, można by powiedzieć, że pierwszy raz w swoim życiu. — Granger, ogarnij się.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Ale jego słowa nie zmieniły niczego. Patrzyła załzawiona na krew lecącą między jej palcami, krew swojego największego wroga, który uratował jej życie. To ona mogła leżeć z prętem, ale metal mógł wylądować w jej sercu. Potok łez zaczął lecieć na ranę.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Okej — wydyszał Malfoy. — Posłuchaj mnie, Granger… spójrz na mnie, spójrz na mnie… Granger… — Kiedy spojrzała mu w oczy, a serce szamotało się w jej piersi nieprzerwanie, szare oczy uspokoiły ją na tyle, by przestać na urwaną chwilę płakać. — Dalej cię nie lubię, więc nie każ mi cię uspokajać. Uratowałem ci życie… więc wyświadcz mi tą przysługę, bo przypominam, że to ja umieram. Nie ty.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Okazało się jednak, że myśl, że Malfoy umrze wcale jej nie pocieszyła. Umrze przez nią. Wzięła jednak głęboki oddech, bo panika był zbędna; na pewno jej nie uratuje. Przycisnęła ranę, a dłonie zaczęły jej już mniej drżeć, chociaż zaczynały boleć od nieruchomej pozycji. Cisza, wypełniona tylko świszczącym oddechem Dracona, była martwa, roztaczała dokoła siebie śmierć. Hermiona zaczynała się zastanawiać, kiedy nadejdzie pomoc. A potem, czy inni nie leżą tak samo zakopani pod sufitem, by wezwać pomoc. Do ciszy i świszczącego oddechu Malfoya, doszedł jej nierówny. Draco od razu wtem na nią spojrzał, dlatego zamknęła oczy, by uspokoić się i pomyśleć bez spojrzeń. Jeśli pomoc nie nadejdzie, Malfoy umrze — nie mogła na to pozwolić. Otworzyła oczy, od razu natrafiając na znienawidzone, szare tęczówki swego wroga.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Daj mi swoją różdżkę.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie mam jej. — Przewrócił oczami. — Rzuciłem zaklęcie i gdzieś wypadła, bo miałem zajęte ręce. — Spojrzał na nią, co było dla niej dostatecznym sygnałem, kim miał zajęte ręce. W jej głowie zabrzmiało to bardzo źle, a jednak nie na tyle, by się odsunąć. Od półgodziny ich położenie nie uległo zmianie, Hermiona praktycznie leżała na Malfoyu, z czego nie była zadowolona. Ale mogła się poświęcić, by jakkolwiek zatamować krwawienie, przytrzymując pręt nieruchomo. </span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Idź jej poszukaj — dodał Draco.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Co?</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Idź poszukaj mojej cholernej różdżki, czego nie zrozumiałaś?</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Rana już prawie nie krwawi, jeśli puszczę pręt, możesz umrzeć. Kiedy pręt przesunie się albo go wyrwiesz, umrzesz, Malfoy. Dociera to do ciebie? </span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Wolisz ratować mi życie, niż znaleźć różdżkę i wyrwać się stąd? Jakie to szlachetne, wzruszasz mnie, Granger — zakpił, przez co poczuła się jeszcze pewniejsza tego, że powinna zostać przy nim. Dłonie jej skostniały, ale nawet pojawiający się ból nie mógł być tak ogromny, by miała zrezygnować, a on umrzeć. Spojrzała na niego w konsternacji; pocił się coraz bardziej, a jego twarz stała się blada jak u nieboszczyka. Minuty mijały bez zawrotnej szybkości, ale wraz z upływem kolejnych sekund Hermiona błagała w myślach, aby pomoc nadeszła jak najszybciej. Miała nad sobą rozpadający się sufit i musiała leżeć na Malfoyu, by metalowy pręt go nie zabił. Jej uścisk musiał być jednostajny, nie mógł drgnąć jej mięsień. Dokoła pył osiadł, a oni szarzy i zakrwawieni od stóp do głów, czekali w najgorszej odmianie ciszy, nie krępującej czy niemiłej, a wiarołomnej, odbierającej nadzieję, gdy cisza przeciągała się z minuty na minutę.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jak masz na imię? — zapytał Malfoy, a przez twarz Hermiony przeszedł cień zaskoczenia, a potem niedowierzania i w końcu rozpaczy. Jednak Draco, niemogący podnieść głosu wyżej niż szept, przewrócił oczami. — Kiedy pomyślę, że umrę, a ostatnią osobę, jaką zobaczyłem i która mnie dotknęła, to ty, odechciewa mi się umierać; jak więc masz na imię, Granger?</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Hermiona nie mogąca go uderzyć w twarz jak w trzeciej klasie; i, chociaż bardzo tego nie chciała, uśmiechnęła się jednym kącikiem ust, który zresztą zakryła, aby Malfoy tego nie dostrzegł. Dopiero z opóźnieniem do niej doszło, że poza trzecią klasą, gdy złamała mu nos, nigdy go nie dotykała, wtedy także powiedziała, uznając to za najlepsze wyjście:</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Rose, mam na imię Rose. </span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Rose — powtórzył do siebie, a Hermiona przymknęła oczy, gdy to mówił. — Jestem Scorpius. </span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Za to ty masz bardzo nietypowe imię… niektóre, zazwyczaj arystokratyczne, imiona są nadawane od gwiazd i ich gwiazdozbiorów. Jak właśnie Scorpius albo np. Draco. — Widać było w oczach Rose jak na tacy, że dobrze się bawi, jej świecące się od czegoś dziwnego oczy spoglądały na niego nie jak zawsze, nie z nienawiścią, a jak faktycznie spogląda się na nowo poznaną osobę. Nigdy nie czuł na sobie z jej strony takiego spojrzenia, nigdy jej na pierwszy uśmiech w jego stronę nie pozwolił. Od pierwszej chwili wiedział, jakiego jest pochodzenia, więc nawet nie dał Granger szansy na nic poza nienawiścią. Spojrzał więc na nią ten pierwszy raz inaczej, i chociaż Rose najprawdopodobniej nie odczuła różnicy, Scorpius poczuł się dziwnie.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Udał zdziwienie.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Naprawdę? Ja nigdy nie lubiłem tej całej arystokracji, więc nie jestem też jednym z nich — stwierdził. Ale skąd Rose i Hermiona mogły wiedzieć, że mówił prawdę? Rose kiwnęła głową w zrozumieniu, a dłonie dziewczyny na jego brzuchu nagle przestały mu przeszkadzać.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Pewnie jesteś półkrwi? — zapytała, a Scorpius kiwnął głową. — Ja jestem mugolaczką, więc nawet nie mogę lubić arystokratów. Oni mnie nienawidzą. — I o dziwo Rose nie powiedziała tego ze smutkiem, a pewnie gdyby mogła, machnęłaby lekceważąco ręką. Jej twarz nie była maską, a bił od niej naturalny błysk czegoś magicznego, czego Scorpius niczego jeszcze nie zaznał ze strony kogokolwiek. Widział już tysiące twarzy, które były wesołe lub smutne, ale z rzadkością trafiała się jakaś pełna naturalnych zagięć; może też Scorpius nie zwracał nigdy na te twarze uwagi, a teraz ta jedna, naturalna twarz ratowała mu życie i musiał ją dostrzec.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Na pewno nie jest tak źle — odpowiedział Scorpius, a prawym policzkiem prawie dotknął podłogi, by lepiej widzieć twarz Rose. Miodowe oczy zastygły utkwione w oddali, a poprzednia naturalność przemieniła się w skupienie. W końcu, po sekundach, które wlokły się według niego bardzo wiele czasu, spojrzała na niego trochę rozczarowana, ale i przy tym łagodna jak róża z usuniętymi kolcami; bezbronna.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Już nie jest, czas mnie przyzwyczaił do bólu — szepnęła, ale był on gorszy niż rozdzierający krzyk, niż dźwięk spadającego ci na głowę sufitu. Scorpius i Draco walczyli w nim tak zaciekle, że zamilkł. Draco chciał mówić, że życie jest bólem, a Scorpius chciał rzec, że mu przykro. Najprawdopodobniej jednakże obaj mieli rację, co wskazywało na to jego milczenie. Rose spojrzała na niego z westchnieniem. — Nie jestem dobra w domysłach. Mów, co ci chodzi po głowie, S c o r p i u s i e.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Życie jest bólem. Inni sobie z nim radzą, inni nie, jedni są słabi, inni silni. Nie każdy również ma prawo wyboru. Nie rodzimy się źli, bierzemy przykład z tych, którzy nas otaczają. </span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ależ ja o tym wiem!...</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Chyba nie ma rzeczy, o której nie wiesz, co? — zakpił, nie wiedział, czy to był Scorpius, czy Draco, ale to Rose uśmiechnęła się zadziornie w jego stronę i pokręciła głową.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Owszem… Wiem, że niektórzy zadają innym lub sobie ból — spojrzała dwuznacznie na jego zakrwawiony brzuch — by dać o sobie znać, by nie być biernym na własne nieszczęście. Ale… tak nie można. Sam powiedziałeś, że życie jest bólem. Po co ludzie mają sobie więc dokładać cierpień? Nie rozumiem — dodała ciszej, jakby tylko i wyłącznie do siebie.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Jesteś naiwna, Rose. Dziwię się, że jako pierwsza nie zginęłaś w wojnie — powiedział poważnie, a dziewczyna o pięknych, miodowych oczach wcale nie wyglądała na oburzoną jego słowami, jakby już kiedyś je słyszała. Dodał wtedy równie poważnie: — Dobrze, że nie zginęłaś.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Ja też się ciszę. — Wzruszyła ramionami, ale to było dla niego zbyt niewiele.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">— Nie powiedziałem, że się cieszę — zaprzeczył od razu. — Powiedziałem, że to dobrze. Jesteś zbyt dobra… gdyby coś ci się stało, to byłoby ostateczną odpowiedzią, że świat nie jest sprawiedliwy, Rose.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Przekrzywiła głowę i spojrzała na niego ze smutkiem. Wiedział, że w tym momencie nie jest dla niej Scorpiusem, a ona nie jest dla niego Rose. Maski na chwilę opadły, jednakże wraz z nowymi słowami, czas było wracać do swojej roli. A rola, jaka ich dzieliła, była niewyobrażalna, a czas zajęty na ich wspólnej rozmowie niezmiernie kosztowny; ani jednakże Rose czy Scorpius nie wiedzieli, czy ten czas był zmarnowany. Coś bardzo mocno między nimi zadrżało.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: large;">— Jest tam kto? </span><span style="font-size: large;">— usłyszeli gdzieś w oddali. Rose i Scorpius nie odpowiedzieli od razu, spojrzeli wpierw na siebie, wiedząc, że odejście nie będzie bolesne. Hermiona więc krzyknęła:</span></span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— TUTAJ!</span></span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Na szczęście przez krzyk nic się na nich nie zawaliło. Nie wiedzieli, ile minęło czasu, ale w ostateczności oboje przeżyli; chociaż jedno i drugiej omal nie zginęło. Uratowali się nawzajem. Kiedy, po misji ratunkowej, Dracona lewitowano na niewidzialnych noszach, Hermiona spojrzała na niego, w tej samej chwili, kiedy on na nią; obserwował, jak jej usta układają się w dwa ważne dla nich słowa, które były odzwierciedleniem szaleństwa.</span></span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nienawidzę cię.</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></span>
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; line-height: normal;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: large;"><br /></span></div>
</div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com11