Miniaturka: Ultimatum - cz.1

Miniaturka nie jest związana z opowiadaniem. (Rozdział się usunął, więc stworzyłam coś innego, by pożegnać moją złość i jad).
Mam ferie, właściwie minął już pierwszy tydzień i mam tylko to. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się nowy rozdział. Na pewno nie jesteście zawiedzeni bardziej niż ja. (Ugh).


*

— Co się z tobą dzieje? — zapytała szeptem Ginny, chwytając Hermionę za łokieć. Harry i Ron rozmawiali z ożywieniem o nadchodzącym meczu. Oddalali się z uśmieszkami, nie zauważając nagłej nieobecności Ginny i Hermiony.
Rudowłosa kobieta spojrzała na swoją przyjaciółkę w pełnej konsternacji, marszcząc przy tym czoło. Hermiona mogła z bliska policzyć jej zmarszczki.
— Ze mną? — zapytała ze zdziwieniem, próbując odszukać w pamięci moment, w którym zbyt dobrze nie pilnowała swojej małej tajemnicy.
Ginny odetchnęła głęboko i wyprostowała ramiona, zastanawiając się nad czymś gorączkowo. Przyglądała się Hermionie, doszukując się w jej twarzy oszustwa, lecz nie mogła wiedzieć, że Hermiona nauczyła się kłamać już dawno temu; tuszowanie emocji wychodziło jej perfekcyjnie. Uczyła się od mistrza.
— Jesteś nieobecna myślami, roztrzepana. Nie poznaję cię... no, wiesz, perfekcyjna Hermiona Granger nie rzuca wściekłych spojrzeń w sufit, nie spóźnia się na eliksiry do Snape'a i, na litość samego Merlina, nie kłóci się z samym Snape'em na forum całego rocznika! — Zaśmiała się z niedowierzaniem w głosie, lecz jej uśmiech nie trwał wiecznie, jakby rozmawiała z Hermioną o bardzo istotnym problemie. W jej oczach grasowało zmartwienie.
— Nie wyolbrzymiaj faktów. Pokłóciłam się ze Snape'em przed lekcją. To nie moja wina, że drzwi nie były wyciszone — dodała na swoją obronę, ale była zbyt inteligenta, żeby sama w to uwierzyć.

— Przykro mi, panie profesorze, że moje naganne zachowanie wzbudza w panu cholerną awersję! — krzyknęła Hermiona w klasie eliksirów.
Ginny i reszta uczniów zamilkła, przysłuchując się kłótni z korytarza. Harry przyłożył ucho do drzwi, ale to nie było konieczne. W Hogwarcie dawno nie było tak milczącej przerwy między lekcjami.
— PANNO GRANGER, PROSZĘ SIĘ WYRAŻAĆ!! — ryknął Snape. Harry odskoczył od drzwi, łapiąc się za ucho. I dobrze, bo...
— Jak pan sobie życzy — warknęła Hermiona Granger, najlepsza uczennica siódmego roku, i wyszła z klasy, trzaskając drzwiami. Stanęła jak wryta, obserwowana przez cały korytarz. Zarumieniła się po koniuszki uszu i obróciła na pięcie, by zniknąć za zakrętem. Odprowadziły ją szepty pełne podziwu.
Tego dnia Hermiona nie wróciła na lekcje eliksirów, a Severus Snape chodził podminowany i wyglądał, jakby zaraz miał kogoś przekląć zaklęciem. Już w pierwszych pięciu minutach lekcji Harry Potter dostał miesięczny szlaban, a potem niemal przepukliny.

— Hm — mruknęła Ginny, wspominając poprzednią lekcję eliksirów. Hermiona przegryzła wargę, by się nie uśmiechnąć: wtedy Ginny już na pewno nie przestałaby się martwić.
— Chodzi mi o to! — powiedziała pewnym głosem — że nie masz się, czym przejmować. Jestem czasami zestresowana zbliżającymi się owutemami...
— Ale owutemy za pół roku... — zauważyła, nie wiedząc, gdzie podziać oczy.
—... i zdarza mi się myśleć o wojnie. O Lavender, o Lupinie, Tonks... te myśli wprowadzają mnie we wspomnienia, stąd moje rozkojarzenie — wytłumaczyła przemądrzałym głosem i przycisnęła książkę o transmutacji do piersi, by brzmieć jeszcze wiarygodniej. Ginny milczała, a Hermiona ze ściśniętym żołądkiem czekała na jakikolwiek odzew. Przypomnienie wojennych ofiar było chwytem poniżej pasa, ale Hermionie chodziło o bezwzględną skuteczność.
W końcu po długich sekundach Ginny uśmiechnęła się delikatnie i razem wróciły do pokoju wspólnego Gryffindoru. Jednak był to tylko początek jej kłopotów.

*

— Nigdy więcej nie prowokuj mnie w klasie! — powiedziała słowem wstępu, wchodząc do komnat Snape'a.
— Witam, ciebie też miło widzieć — sarknął, nie odrywając wzroku od ważonego eliksiru. Hermiona wyczuła charakterystyczny zapach jego perfum, starego pergaminu i skoszonej trawy.
— Amortencja? — To było pytanie retoryczne. Stanęła po drugiej stronie stanowiska, przyglądając się jego perfekcyjnym ruchom. Podwinął czarną koszulę do łokci. Jego mięśnie i ścięgna były napięte jak struny, uwydatnione i wciąż w ruchu. Długie palce zajmowały się składnikami, idealnie układały sobie nóż do krojenia i siekały wyważone porcje.
— Nie zadawaj głupich pytań — mruknął pod nosem, nie odrywając spojrzenia od eliksiru. Hermiona uniosła kąciki ust i obserwowała go do samego końca w ciszy. Mieli niepisaną umowę; jeśli ona będzie cicho, Snape pozwoli się obserwować w czasie pracy. A taka umowa była jej bardzo na rękę.
Uwielbiała obserwować jego onyksowe oczy, pełne skupienia, mięśnie napięte od pracy, i twarz, która zastygała, gdy mieszał w kociołku. A na koniec, uśmiech pełen zadowolenia, którego później nie pamiętał.
Hermiona i tym razem się nie zawiodła. Z kociołka buchnął intensywny zapach piżmowych perfum Snape'a. Dostała od tego zapachu zawrotu głowy i miłości w oczach. Severus uśmiechnął się pod nosem.
— Gotowe — powiedział do siebie, sadystycznie zadowolony. Wtedy dopiero dostrzegł, jak zapach z kociołka działa na Granger. Zmarszczył brwi i posłał jej ironiczne spojrzenie. Wysłała mu słodki uśmiech, co ostatecznie zmusiło go do zabrania kociołka jak najdalej jej nosa. Zahibernował eliksir i zamknął w magazynie na jutrzejszą lekcję. Kiedy zapach zniknął z powietrza, Hermiona odzyskała swoje zmysły i ustawiła je do pionu.
Snape spojrzał się na nią z ognikami i wrednym uśmiechem, wywołując w Granger głębokie rumieńce. Burknęła coś pod nosem i wyszła z jego laboratorium, przechodząc do salonu. Snape dołączył do niej po minutach, gdy posprzątał swoje stanowisko do połysku bijącego w oczy.
Hermiona w tym czasie rozpaliła w kominku, ogrzewając się przed nim. Nie zwykła do niskich temperatur, jakie panowały w lochach, więc kominek był używany tylko, gdy przebywała w komnatach Snape'a. Można by powiedzieć, że kominek nie ostygł dobrze przed następnym użyciem, co niesamowicie Severusa deprymowało.
— Nie powinnaś tu przychodzić. Wiem, że Gryffindor nie oferuje czegoś tak dobrego, jak ślizgońskiego lochy, ale nie możesz. — Słowa Snape'a niezbyt Hermionę przekonały, jedynie odwróciła się plecami do paleniska. Twarz ją paliła od ognia i jego obecności.
— Ślizgońskie lochy przydają się tylko w jednej sytuacji — odparła na swoją obronę. Severus spojrzał na nią zwycięsko, gdy dodała do tego: — Przydają się, gdy jest lato. Tutaj zawsze jest o kilka stopni mniej.
Przewrócił oczami na tę mało zabawną zaczepkę, wlewając Granger lampkę wina. Podszedł do niej i podał jej kieliszek. Upiła łyk, nie odrywając rozpalonego wzroku od Snape'a, a on się nie odsunął. Żar buchający z ich ciał i kominka, mieszał się ze sobą, wchodząc w zaskakującą reakcję.
— Nie powinnaś tu być — szepnął nad jej uchem.
— Więc mnie wyrzuć.
Zrobiłby to, gdyby tej nocy nie minęła ich rocznica. Pełen rok udręk i ściśniętego serca. Niepewności, kłótni, odejść i powrotów. Wzlotów i bolesnych upadków. Gorących chwil i wielkiej, obrzydliwej jak na te czasy, miłości. Świętowali z przyjemnością, rocznica była jak upojna nagroda za ciężką pracę. Byli wielofazowym eliksirem z pogiętą instrukcją. I tylko z początku pruli się do przodu, by stanąć na mecie. Dopiero w połowie zwolnili, dostrzegając, że wspólna droga jest wygraną, a meta tylko dodatkiem.

*

Ginny obserwowała każdy jej ruch, Hermiona czuła na sobie to czujne spojrzenie, jakby zawiniła. Nie mogła powstrzymać ziewania, a nie chciała się spóźnić na śniadanie, więc jej wory pod oczami były widoczne z kilku metrów. Nie zdążyła ich odpowiednio zatuszować.
Szlag.
Musiała zachować pozory normalności, nie mogła sobie pozwolić, aby być przyłapaną na niestosownej sytuacji.
— Nie wyspałaś się — stwierdziła Ginny, podając Hermionie kubek z kawą. Harry i Ron wybyli o świcie na trening, więc Hermiona nie miała jak odwrócić od siebie uwagi.
— Robiłam plan powtórzeniowy do owutemów — odpowiedziała zmęczonym, lecz zadowolonym głosem. — Jeśli zacznę już teraz, tej nauki nie będzie tak dużo.
— Jasne. — Ginny spojrzała się w stronę stołu nauczycielskiego, a Hermionie coś zapadło się w klatce piersiowej. Sięgnęła spokojnie po swój kubek i zabrała się do śniadania, ignorując długie spojrzenie Ginny skierowane na puste miejsce Snape'a. Hermiona próbowała wyzbyć się myśli, by w jej umyśle pozostała pustka i spokój. Ginny nie miała prawa dostrzec ani jednego drgnięcia.
Czas leciał w nieskończoność. Hermiona posmarowała tosta dżemem — Ginny odwróciła wzrok od stołu nauczycielskiego bez emocji.
— Jakie mamy dziś zajęcia? — zapytała. Hermiona sięgnęły do torby i wyjęła kolorowy plan zajęć. Przegryzła tosta, odszukała cały dzień i przełknęła, by odpowiedzieć.
— Transmutację, podwójne eliksiry i zaklęcia. Ja później mam jeszcze zielarstwo. — Odłożyła plan na stół. Oczyściła swój umysł i chociaż Ginny dalej ją obserwowała, nie czuła już tego tak intensywnie. Po kilku sekundach wrócił Ron i Harry, byli zziębnięci i poprosili o gorącą herbatę.
Harry pocałował Ginny na przywitanie, a cała czwórka zatopiła się w rozmowie o błahostkach, o przyszłym meczu, o rzeczach, które Hermionę nie obchodziły, o...
— Jeszcze Snape zadał to wypracowanie! — burknęła Ginny z niezadowoleniem, patrząc Hermionie prosto w oczy.

*

— Jak się dowiedziała? — zapytała samą siebie, chodząc w tę i z powrotem. Severus przyglądał się jej z kpiącym uśmieszkiem, jakby cała sytuacja nie wymagała powagi. — Dlaczego się tak uśmiechasz? To poważna sprawa... Chyba że nie chcesz się już ukrywać! Podziel się swoimi złotymi spostrzeżeniami.
— Nie mam się czym denerwować, bo wyjście jest bardzo proste.
Przewróciła oczami i splotła ręce na piersi. Stanęła w miejscu na środku pokoju, wyglądała, jak znieruchomiały ogień. Sprężyste loki uginały się, gdy brała niemal gwałtowne oddechy. Severus milczał, igrając sobie z całej sytuacji, igrając z ogniem. W końcu Hermiona opuściła ręce wzdłuż ciała i zapytała zrezygnowana:
— Jakie wyjście? — Minę miała zdruzgotaną, więc Severus wspaniałomyślnie wyjawił jej swoje łatwe rozwiązanie. Hermionę sparaliżowało, nawet oddech zatrzymał jej się w piersi. Rozchyliła usta ze zdziwienia i przyglądała się jego zimnej twarzy, gdy wyjawił jej odpowiedź.
— Nie mogę tego zrobić — odpowiedziała ze złością, kiedy jej pierwsze zdziwienie minęło. Snape wstał z fotela i stanął naprzeciwko niej, że czuła jego oddech na twarzy; widziała ciemne i nieprzewidywalne w uczuciach oczy z tak małej odległości. I wąskie usta na wyciągnięcie jej ust. Poczuła mrowienie na policzku, gdy przejechał po nim długimi jak u pianisty palcami.
— Nie masz wyboru... Zakładając, że dalej chcesz utrzymać naszą relację w sekrecie.
— Sugerujesz, że jeśli nie usunę Ginny pamięci, naszego sekretu już nie będzie? — zapytała z niedowierzaniem i cofnęła się dwa kroki.
Severusowi łatwo przyszło rozszyfrowanie emocji Granger. Brązowe oczy niemal krzyczały z bólu i nienawiści, wszystko przez niego. Chrząknął, ale nie zamierzał odpowiadać; odpowiedź była jasna, a Hermiona ją rozumiała.
— Po roku stawiasz mi ultimatum? — Kominek niemalże wygasł od jej chłodnego głosu.
— Od początku znałaś moje zdanie, nie udawaj zdziwionej. To był mój jedyny warunek; całkowita tajemnica — zauważył, wkładając dłonie do kieszeni spodni. Czarne włosy miał założone za ucho, widziała jego twarz bez żadnej przeszkody. Nie była piękna, ale po czasie olśniewająca. Po miesiącach, a w końcu pełnym roku, dało się ją kochać. Bez możliwości powrotu.
— Ale miałam nadzieję, że z czasem zmienisz zdanie. Zamierzasz ukrywać to, co nas łączy do końca życia? — sarknęła, aż nie zobaczyła jego wzroku.
Severus był kiedyś szpiegiem dla Voldemorta i Dumbledore’a. Ta praca wymagała od niego pracy nad swoimi emocjami, nad ich stabilnością i całkowitą kontrolą; więc jeśli zobaczyła to, co zobaczyła w oczach Severusa, chciał on jej to pokazać.
— Nie sądziłeś, że przetrwamy — szepnęła, zaciskając usta. Zgarnęła włosy z twarzy i z głębokim westchnieniem stawiła kilka kroków. Czuła się, jakby ktoś odbierał jej nie powietrze, a powód, dla którego miałaby oddychać. Nie zamierzała się jednak ujawniać ze swoimi uczuciami i wziąć w garść. — Już późno, nie chcę się znowu tłumaczyć Grubej Damie. Dobranoc.
Pożegnała się, nie dając się przyłapać jego spojrzeniu. Wyszła, zaciskając usta i biorąc głębokie oddechy. Była rozgoryczona, w ustach miała dużo śliny, którą z trudem zdążała przełykać. Zamknęła za sobą drzwi, wcześniej rzucając na siebie zaklęcie niewidzialności. Była spóźniona na kolację, ale miała nadzieję, że tym razem Ginny tego nie zauważy; ona sama pojawiała się z różną częstotliwością na ostatnim posiłku.
Na wszelki wypadek Hermiona zatrzymała się niedaleko Wielkiej Sali, w opustoszałym korytarzu. Odłożyła szkolną torbę na parapet i zdjęła z siebie szatę. Nie chciała rzucać się w oczy i pokazywać, że nie była po lekcjach w swoim dormitorium. Mogła też skłamać, że cały swój czas przesiedziała w bibliotece, ale nie miała pewności, czy ktoś z jej bliskich przyjaciół nie wybrał się w wymienione miejsce. Przed zbliżającymi się owutemami biblioteka była oblegana z każdej strony.
Zabezpieczyła torbę i szatę zaklęciami, by udać się na kolację. Poprawiła swój mundurek i świadomie zwolniła krok, aż ostatecznie stanęła w miejscu. Przetarła twarz dłonią, oddychając ze świstem, aż starczyło jej miejsca w płucach.
Była wykończona ciągłą tajemnicą, kłamstwami i ukrywaniem się. Rok był długi; wliczał w siebie wojnę i wolność. Jeszcze chwilę wcześniej szła w stronę Wielkiej Sali z myślą, że będzie musiała znaleźć chwilę sam na sam z Ginny. Teraz dopuściła do siebie swoją gryfońską naturę i nie miała pojęcia, jak powinna postąpić.

*

— Severusie, wyglądasz jak przecinek. Zjedz porządne śniadanie — powiedziała Minerwa, przesiadając się na miejsce Slughorna. Snape zignorował ją i wrócił do najnowszego artykułu o eksperymentalnym eliksirze na wampiryzm.
— Co za idioci. Kto o zdrowych zmysłach dodaje tojad do leku na wampiryzm?... — szydził. — Eksperymentalny lek już zabił trzy pijawki. Brawo.
Uśmiechnął się wrednie i rzucił gazetę na bok. Minerwa przyglądała mu się z surową miną.
— Powiesz dobrowolnie co się stało, czy mam to z ciebie wydusić łyżką? — zapytała ze skwaszonym wyrazem twarzy i dla potwierdzenia, obróciła łyżeczkę do herbaty w dłoniach, jakby była różdżką.
Severus patrzył na nią, trzymając kubek z czarną parującą kawą pod ustami. Jego zimna mina kontrastowała z parą, jaka leciała mu na twarz. Minerwa zastukała łyżką w stół, okazując wyczekiwanie z miną: ze mną nie wygrasz.
— Nie twoja sprawa — powiedział, dopijając kawę i wstając od stołu nauczycielskiego. Nawet nie zerknął na stół Gryfonów, to jednak nie znaczy, że nie zostawił przechodzącego Longbottoma w spokoju.
— Minus dziesięć punktów, panie Longbottom.
Neville podskoczył w miejscu, nie zauważając wyrastającego nietoperza zza swoich pleców. Uczeń ze zdziwieniem spojrzał na swojego nauczyciela, ale Severus nie czekał na pytania i poszedł dalej. Przez chwilę jego nastrój uległ poprawie, jednak był to krótkotrwały efekt. Gdy był już w połowie drogi do wyjścia z Wielkiej Sali, jego wzrok sam powędrował w stronę Granger, która właśnie wpadła jak burza do sali. Nie zauważyła go, przysiadła się do przyjaciół i mówiła coś z szerokim uśmiechem. Dawno nie widział jej tak podekscytowanej. Może odnalazła nową książkę, może powtórka do owutemów idzie jej jak po maśle… może była uradowana zaproszeniem Rona Weasleya na Bal Upamiętniający?
— Przestań się gapić i idźże, do cholery — szepnęła Minerwa zza jego pleców. Warknął pod nosem odpowiedź i wyszedł z sali. Przez prędkość jego szata nabrała powietrza, i może faktycznie wyglądał jak nietoperz.
Minerwa dorównała mu kroku. Spojrzał na nią z pogardą, ale uparcie milczał. Nie odprawił jej z kwitkiem. Jeszcze, pomyślał z obrzydzeniem do samego siebie. W głowie układał mu się plan, jak zamknie McGonngall drzwi swoich komnat przed nosem. Nie potrzebował jej złotych jak Gryfon rad.
Nie zamknął Minerwie drzwi przed nosem. Wpuścił ją do środka w takim samym milczeniu, w jakim przebyli drogę z Wielkiej Sali. Nalał sobie szkockiej — Minerwa odmówiła picia przed swoimi zajęciami. On nie miał takich oporów, nie dzisiaj.
— Więc? Powiesz mi, co się stało?
— A opcja z łyżką jest aktualna? — odpowiedział pytaniem. Zrugała go spojrzeniem i usiadła na wyczarowanym krześle. Na pusty fotel Hermiony wolała nawet nie patrzeć. Snape wypił szkocką do dna i nalał sobie następną porcję, bardziej sowitą.
— Nie rób sobie żartów. Prawie stanąłeś na środku sali i wgapiałeś się w Hermionę Granger! Gdybym nie wiedziała o waszym małym sekrecie, byłabym zaskoczona i miała was na oku. Pomyśl, co uczniowie…
— Pewnie dorobili sobie historię, że zastanawiam się, jak zabić Pottera. Siedział obok — rzekł, machnąwszy lekceważąco ręką.
— Obyś miał rację — odparła, kręcąc głową. Uśmiechnęła się pod nosem, nie dowierzając w jego zachowanie. Nigdy nie spotkała się z taką nierozwagą Severusa. Był szpiegiem i nie został wykryty do samej bitwy, był doskonały w kamuflażu, ale kiedy w grę wchodziła Hermiona, nic co robił Severus nie wyglądało poważnie. Zakochany Snape, nigdy by się czegoś takiego nie spodziewała.
— Patrzysz na mnie, jakbym nie jadł słodkich kotów na śniadanie, a był jednym z nich — rzekł, marszcząc brwi. Jego głos był miękki od kieliszków alkoholu, ale dalej owiewał rezerwą. Oczy miał czarne i puste od emocji. Musiała czytać między wierszami, lecz to było łatwiejsze, gdy pił, pił i nie przestawał pić.
— To z miłości. — Spojrzała na niego z rozbawieniem, gdy prawie zachłysnął się szkocką. — Oczywiście twojej miłości do pewnej Gryfonki.
— Mówiłem, że nic do ciebie nie czuje — zakpił, stojąc przed zgaszonym kominkiem. Pragnął, by dziewczyna o kasztanowych lokach weszła do jego sypialni i zaczęła marudzić o temperaturze w lochach. Granger przynosiła do jego komnat ciepło, przyzwyczaił się do niego. — Nie rób sobie nadziei...
Minerwa przestała go słuchać i obserwowała jego zaciętość, dopóki nie spojrzał na nią, wyczekując odpowiedzi.
— Nie słuchasz mnie? — zapytał. Parsknął ironicznym śmiechem i odłożył szklankę na stolik. Wędrował po swoim salonie, przesuwał książki, brał je, czytał, ale w gruncie rzeczy — szukał sobie po prostu miejsca.
— Severusie, nie wiem, jaką małą  k o l e j n ą  tragedię przechodzicie z Granger, ale nie możecie za każdym razem afiszować się ze swoimi problemami. Nie powinno was nic łączyć, jesteście tajemnicą, więc nie każ mi się znowu powtarzać. Dyskrecja! — powiedziała dobitnie i wstała ze swojego fotela. Chciała wyjść, ale coś w minie Severusa jej nie pozwoliło. Zbyt dobrze go znała.
— Pieprzenie — burknął.
— Weź eliksir przed lekcjami, musisz wytrze…
Nie zdążyła odpowiedzieć. Severus rzucił szklanką w pobliską ścianę. Szklane odłamki zalały podłogę, niektóre wpadły do wciąż wygasłego kominka.
— Rozumiem, że nie chcesz brać eliksiru? — warknęła Mcgonnagall i stanęła przed nim. Snape poczuł się jak uczeń. Lecz już przestał nim być, nie musiał się bać nagany, jaką skrywała w swoim głosie.
— Wynoś się.
— Nie wyżywaj się na mnie, na Merlina! Co cię napadło? Zachowujesz się jak nastolatka z buzującymi hormonami… Powiedz mi, co się dzieje! — Założyła dłonie na piersi i spojrzała na niego z wyczekiwaniem. Miała proste plecy i brodę wysuniętą do przodu, czekała na odpowiedź i nie brała pod uwagę jego wymówek.
— Coś z Granger, prawda? — dodała Minerwa. Severus nieznacznie kiwnął głową. — W czym problem? Zawsze się godzicie.
— Zawsze jest tutaj niewłaściwe — warknął pod nosem i usunął różdżką odłamki szkła, by nie wołać skrzatów.
— Zawsze tak mówisz.
Ponownie usiadła na wyczarowanym wcześniej fotelu. Miała jeszcze dużo czasu do swojej pierwszej lekcji. Dyrektorska, papierkowa robota może poczekać.
— Teraz jest inaczej. — Czarne oczy utkwił w kominku, jakby chciał samym spojrzeniem wzniecić ogień. Minerwa nie rozumiała niczego, co mówił, więc ponownie zapytała, o co mu chodzi. Na początku nie odpowiedział. Lubił być tajemniczym dupkiem, chociaż Minerwa wyczuła, że tym razem nie chodzi o samo zirytowanie jej. Severus spojrzał na nią i doznała szoku absolutnego. Oczy miał pełne obaw. Pokręciła głową, by się przebudzić z tego niedorzecznego snu, ale widok, jaki potem zastała, był dokładnie taki sam. Dlaczego Severus Snape, mistrz oklumencji i leglimencji, tak po prostu się odkrył? Może nie potrafił wyrazić w słowach tego, co czuł w środku. Nauczył się tłumić emocje, ale nie je nazywać.
— Coś ty znowu zrobił? — mruknęła ze zdziwieniem.
— Ultimatum.

*

Widziała, że jest delikatnie przyćmiony. Miał milszy głos… Nie było szans, by podszedł bliżej. Unikał jej wzroku, więc o bliższym kontakcie nie było mowy; ale była i bez tego pewna, że jego ulubiona szkocka trochę przed lekcjami wyparowała.
Nie takiego pragnęła efektu. Chciała się w spokoju zastanowić, bo dawno, od czasów wojny, nie czuła się tak skołowana. Snape był jak kolejny horkruks. Tylko że miała go już w garści, zawalczyła o niego i: tak, w końcu się udało. Jednakże zabrano jej wszelkie skuteczne metody, by go otworzyć. Poznać część duszy, jaką w sobie skrywał.
Pozostawało trzymać jej horkruksa przy sobie, by nie dostał się w inne ręce. Każde inne ręce niż jej były niepowołane. A w czasie kiedy ona chroniła horkruks, on wysysał z niej dobro i samo życie.
Stawił jej ultimatum. Tak się nie robi.
— Ziemia do Hermiony — szepnęła Ginny. Pech chciał, że to z Ginny dzieliła stanowisko. Harry i Ron siedzieli w odległym kącie; ukrywali się przed Snape’em, był to jeden z ich środków ostrożności.
— Hm? — mruknęła Hermiona, unosząc brwi. Dziewczyna o ładnych, mocno rudych włosach spojrzała na nią ze zmartwieniem i pokręciła głową.
— Nieważne…
— Panno Weasley, ma pani coś do dodania? Chętnie posłuchamy, co też ma pani ciekawego do powiedzenia — zwrócił się do niej Snape. Hermionie stanęło serce, gdy nauczyciel wykonał kilka kroków w stronę ich stanowiska. Niestety, jego wzrok był utkwiony tylko w Ginny Weasley.
— Mówiłam tylko o wywarze tojadowym i o jego trudnych do zdobyci…
— Zapewniam, że ani mnie, ani nikogo innego w tej sali nie obchodzi, co miała pani do powiedzenia. Jeśli jest pani na tyle kompetentna, by rozmawiać na mojej lekcji, NIE SŁUCHAJĄC MNIE, bardzo chętnie JA Z PANIĄ podyskutuję. Ale zapewniam, że po wywleczeniu pani głupoty na wierzch, będę zmuszony panią wyrzucić z moich zajęć… na dobre.
Nigdy wcześniej ani nigdy później nie zapanowała tak błogosławiona cisza w całym zamku. Może był to zbieg okoliczności, a może tak to właśnie zapamiętała cała klasa siódmego roku na eliksirach, lecz!… tak właśnie było.
Ginny na przemian bladła i czerwieniała. Prawie wszystkie szczęki opadły z łoskotem na ziemię. Poza dwiema. Hermiona z początku nie rozumiała, dlaczego Severusowi chce się głosić tak długi monolog. Dopiero potem ją olśniło, dlatego…
— To niesprawiedliwe z pana strony — zauważyła Hermiona Granger. Uczniowie byli zwróceni nagle w jej stronę, tylko ona sama mogła zobaczyć błysk, jaki przeszedł w jego oczach. — To oczywiste, że wygrałby pan pojedynek na wiedzę z uczennicą. To się nazywa zawód nauczyciela.
— Nie widzę związku — powiedział Snape jadowicie. Hermiona zacisnęła usta.
— To musi pan być ślepy — mruknęła, ale usłyszała to cała zszokowana klasa. Tylko na Severusie nie wywarło to takiego wrażenia. Hermiona mówiła dalej, by jej pierwsze zdanie chociaż trochę poszło w niepamięć. — Jeśli pan by nie udowodnił swojej wiedzy, równie dobrze mógłby pan usiąść z nami w jednej ławce i słuchać… no, nie wiem, profesora Slughorna.
Wiedziała, że ten punkt będzie dla niego czuły. Nienawidził w Slughornie tego, że uważał się za dobrego alchemika. Hermiona lubiła mówić o Slughornie w przesadzonych superlatywach, by przywołać Snape’a do parteru. Tym razem nie było inaczej.
Snape spojrzał na nią pustym wzrokiem. Niczym cisza przed burzą.
— Szlaban panno Weasley i panno Granger. Podyskutujecie o tym, czyszcząc kociołki. — Nie było to sprawiedliwe, jednak z tego właśnie słynął Snape i nikt nie miał zamiaru się tym przejmować. Harry posłał Hermionie wściekłe spojrzenie, które było skierowane do Snape’a. Ron był czerwony jak burak ze złości.
— Tylko coś do ciebie powiedziałam, co za pacan — warknęła Ginny pod nosem, gdy wszyscy rozpoczęli sporządzanie wywaru tojadowego.
— Snape zrobi wszystko, by nas zdekoncentrować. Ten eliksir będzie na Wybitny — powiedziała z dumą i zaciętością Hermiona, wskazując na wspólny kociołek. Ginny uśmiechnęła się wrednie. Wzięły się do dokładnej jak nigdy pracy. Skończyły swój eliksir jako ostatnie, ale były z siebie naprawdę dumne. Ginny przelała do fiolki próbkę i oznaczyła ją, po czym odłożyła szkło na biurko Snape'a. Hermiona spojrzała zwycięsko w oczy Severusa, patrzył na nią z wyższością. Zdawała sobie sprawę, że jeszcze nie wygrała. Wszystko miało się rozegrać na szlabanie.

9 komentarzy:

  1. Cudo ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała miniaturka, nie mogę doczekać się części drugiej. Strasznie mi przykro, że Ci przykro, że rozdział się usunął. I przepraszam, że dziś tylko tyle, ale nie mam wolnej chwili :/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam tylko powiedzieć, że jestem, że czytam i że wkrótce (może jutro, jak matematyka mnie nie zabije) walne Ci taki długi komentarz, że aż ciepło Ci się zrobi. :)))
    Kc.

    OdpowiedzUsuń
  4. Od razu uprzedzę, że Severus Snape nie jest jednym z moich ulubionych bohaterów sagi o HP. Nigdy za nim nie przepadałam i zawsze podchodzę z rezerwą do opowiadań i miniaturek, w których ten Pan jest głównym bohaterem. tym razem było podobnie, ale kiedy skończyłam czytać, stwierdziłam, że nawet mi się podoba. Piszesz bardzo lekko i fajnie oddajesz emocje. Podobała mi się Hermiona w tej miniaturce: pewna siebie, momentami mówiąca to co myśli i przede wszystkim odważna. Dlaczego odważna? Bo nie bała się powiedzieć nauczycielowi, tego co myśli. A ta sytuacja na eliksirach była najlepsza ;)
    Oczywiście czekam na dalszą część i kolejne rozdziały :)
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    PS. Dziękuję za odwiedziny u mnie i dłuugi komentarz ;) Moje kolejne dzieło ujrzy światło dzienne już niedługo, bo zgłosiłam się na konkurs Waszego katalogu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna miniaturka! Czekam na drugą część <3 Kiedy się pojawi? Mam nadzieje, że szybko bo doczekać się nie mogę! :*
    Pozdrawiam i niech moc będzie z Tobą! ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia kiedy, na pewno po rozdziale dziewiętnastym. :(
      Pozdrawiam i świetlnych mieczy życzę!

      Usuń
  6. Jak ja lubię Snape'a :D. Ogólnie jeśli czytam Sevmione to właśnie, tylko i wyłącznie miniaturki. A ta jest bardzo dobra :D. Ogólnie ciekawy tok wydarzeń i to całe ultimatum :) Bardzo, bardzo fajnie to wszystko przedstawiłaś, jestem ciekawa kolejnej części :)
    Pozdrawiam!
    Charlotte Petrova

    dramione-wymiana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega 😍👌 Sevmione, te szkolne są CUDOWNE! C:

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy dokończysz te miniaturkę? Jest na co czekać?

    OdpowiedzUsuń

^